Udało się!!!



Poleciałyśmy, spędziłyśmy czas (prawie) tak, jak chciałyśmy i... szczęśliwie wróciłyśmy!

Uznaję to za swój wielki sukces, choć dla młodszych to być może żadne bógwico
A więc świat się przede mną otwiera

Z czego ja się tak cieszę? Co świętuję?...
Po kolei...
W czerwcu Kuba napisał na Facebooku - Ryanair otwiera nowy kierunek na Teneryfę, zazwyczaj to dobra okazja na tani lot.
Znalazłam towarzystwo na wspólny lot i byłam czujna cały dzień aż w końcu pojawiła się oferta!
Na Teneryfę i z powrotem 412 zł. I termin pasuje - dokładnie w czasie ferii zimowych. To dopiero będzie miło zamienić naszą zimę na afrykańskie klimaty!
Niestety, brak doświadczenia sprawił, że zapłata za lot wydłużyła się bardzo i dopiero po 2 godzinach i pomocy Kuby transakcja doszła do skutku, ale już za 560 zł.
No dobrze, ale lot to nie wszystko. Rozpoczęłyśmy analizę lokalnych atrakcji i obmyśliłyśmy koncepcję naszego wyjazdu. Wiadomo było, że nie lecimy tam leżeć na plaży, bo obie źle znosimy ten rodzaj "aktywności".
Okazało się, że Teneryfa obfituje w piękne, niezwykle malownicze i różnorodne góry. Przede wszystkim nasz priorytet - góry Anaga na wschodzie, góry Teno na zachodzie i oczywiście El Teide - wulkan o wysokości 3 718 m.
Postanowiłyśmy poruszać się tam wypożyczonym samochodem, a dla zachowania jak największej wolności, mobilności i spontaniczności - spać w namiocie.
Na El Teide wejdziemy w dwóch etapach, z noclegiem w schronisku Altavista.
Zaczęłam więc załatwiać formalności. To dla mnie duży stres, bo z moim mizernym angielskim wciąż mam wątpliwości, czy sobie poradzę
Najpierw wypożyczyłam samochód. Potwierdzenie przyszło na mejla, wyglądało, że wszystko jest ok.
Potem zarezerwowałam nocleg w schronisku - bez rezerwacji (i opłacenia jej) spanie tam nie jest możliwe (tak mówią wszelkie ich regulaminy i tak mówił gospodarz na miejscu). Ciekawa jestem, czy rzeczywiście nocą wyrzuciliby na szlak zbłąkanego turystę?

Najbardziej dumna jestem z załatwienia noclegów.
Po początkowej lekturze internetowej wiedziałam, że na Teneryfie są 2 czynne w zimie prywatne kempingi. Oba na południu, w fatalnej dla nas lokalizacji. Byłyśmy więc zdecydowane spać na dziko, aż natknęłam się gdzieś na informację, że istnieje na wyspie 19 miejsc biwakowych, czynnych cały rok, gdzie można nocować w namiocie. Są darmowe, ale trzeba mieć pozwolenie Rady Wyspy, do której wszystkie należą.
Internetowe informacje mówiły, że trzeba się udać do stolicy - Santa Cruz - pod wskazany adres i w ciągu kilku dni otrzymamy takie zezwolenie.
No tak! Dla nas to żadne rozwiązanie...
Znalazłam więc stronę tej Rady i napisałam do nich. W ciągu godziny dostałam odpowiedź, a w niej formularz do wypełnienia i adres, na który należy je odesłać. Po kliku dniach pozwolenia miałyśmy "w kieszeni"


Niedługo przed wyjazdem jeszcze rezerwacja parkingu w Modlinie i - stres! - odprawa on-line.
Wszystko zadziałało! Żadnych problemów!
Normalnie poczułam w sobie moc!

Służę radami, jakby co!
--------------------------------------------------------------------------------
A teraz przejdę do właściwej relacji. Ahoj przygodo!
Początek
Przygoda zaczęła się dzień wcześniej niż miałyśmy lot.
Żeby być w Modlinie ok. 8.00 musiałybyśmy wyjechać ze Stalowej o 3.00 nad ranem - to dla mnie niemożliwe!
Postanowiłyśmy jechać w przeddzień wieczorem i spać gdzieś bliżej lotniska. Znalezienie noclegu w przyzwoitej cenie okazało się - o dziwo! - bardzo trudne, dziękuję Ci więc Małgosiu, że przyjęłaś nas w gościnę do siebie! Pozdrowienia serdeczne dla rodziców, szczególnie dla mamy!
O 10.30 wylatujemy - w nocy napadało świeżego śniegu.

Jestem zafascynowana lotem (jak zawsze!

Mijamy Alpy...

... wioski i miasta...

...kaniony rzek...

...jakieś góry, ze śniegiem na szczycie - ktoś wie, co to?

Ciekawie wyglądają łańcuchy elektrowni wiatrowych biegnące wzdłuż każdej! górki w pewnej okolicy...

I mam pytanie - co to są te potężne koła, które z góry były widoczne w ogromnych ilościach prawdopodobnie nad Francją ew. Hiszpanią? Ciągnęły się przez prawie godzinę

W końcu nad Lizboną opuszczamy stały ląd - widać nawet znany, 17-kilometrowy most po prawej.

I w końcu widzimy Teneryfę!
Najpopularniejsze wczasowiska na południu:


Po wylądowaniu idziemy po samochód - czy wszystko zadziała?..
Okazało się, że to jest bardzo proste! Za chwilkę mamy swojego Citroena C-3 - skąd wiedzieli, że błękitny nam do oczu pasuje?


Robimy mu obdukcję...

... i wyruszamy po przygody!
Wiele nie nawojowałyśmy tego dnia. Podjechałyśmy tylko do będącego w pobliżu lotniska El Medano, czyli raju dla wszelkich "wiatrolubnych" sportów
Potem skierowałyśmy się na północ. Tego dnia chciałyśmy tylko kupić sobie kartusz i pojechać na swój pierwszy nocleg za dnia, który wkrótce się kończył.
Okazało się, że sprawy potoczyły się inaczej. W Santa Cruz byłyśmy po 18.00 i sklep, gdzie można kartusze kupić jest już zamknięty. Odesłano nas do Decathlonu w La Lagunie, ale tam butli nie było. Wysłano nas do Liroy Marlin, ale tam się skończyły te z gwintem, a nasz palnik jest nakręcany...
Szukałyśmy jeszcze (za radą pracowników Liroy Marlin) w Auchan, ale ostatecznie, po tym wyczerpującym shoppingu, pojechałyśmy bez gazu i w całkowitych ciemnościach na poszukiwanie kempingu.
Jak się okazało ostatniego dnia, w El Medano byłyśmy o rzut beretem od kempingu Montana Roja, na którym mogłyśmy kupić kartusz...

Zdjęcia z tego dnia: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... yfa5022015#
Cdn.