Zdobyć szczyt za wszelką cenę?
Moderatorzy: adamek, HalinkaŚ, Moderatorzy
Zdobyć szczyt za wszelką cenę?
Tak się zastanawiam wyglądając za okno, kiedy ze względu na warunki pogodowe należy powiedzieć sobie STOP, dalej nie warto iść.
Zdobywanie szczytów, które są całe we mgle to dobry pomysł? Uda nam się iść szlakiem, kiedy widoczność jest na dwa metry, ale co dalej? Widoków żadnych, wszystko przysłania mleko, no ale szczyt w sumie zdobyty. Warto?
Deszcz i ślizgawka, czy to też dobry pomysł, na pokonywanie szczytów gdy cały czas nam coś do oczu wpada lub też co gorsze okulary zalewa? Teraz jest taka nijaka pogoda (przynajmniej na pomorzu), że pada i nieciekawie jest, ale czy i tak w góry warto jechać?
Wiem, że zawsze można się na każdą pogodę odpowiednio przygotować i nie straszne nam będzie wtedy żadne załamanie pogody...no ale...
Zdobywanie szczytów, które są całe we mgle to dobry pomysł? Uda nam się iść szlakiem, kiedy widoczność jest na dwa metry, ale co dalej? Widoków żadnych, wszystko przysłania mleko, no ale szczyt w sumie zdobyty. Warto?
Deszcz i ślizgawka, czy to też dobry pomysł, na pokonywanie szczytów gdy cały czas nam coś do oczu wpada lub też co gorsze okulary zalewa? Teraz jest taka nijaka pogoda (przynajmniej na pomorzu), że pada i nieciekawie jest, ale czy i tak w góry warto jechać?
Wiem, że zawsze można się na każdą pogodę odpowiednio przygotować i nie straszne nam będzie wtedy żadne załamanie pogody...no ale...
zdobyć szczyt za wszelką cenę
Martys na to pytanie musisz sobie sam odpowiedzieć.Ktoś kto przejedzie całą Polskę na urlop w góry i trafi na złą pogodę, nie przesiedzi urlopu w pokoju.W góry zawsze warto jechać.Pogoda ma wpływ na bezpieczeństwo górskich wędrówek, np, w deszcz i burzę nie pójdziesz na Orlą Perć w Tatry,A kiedy powiedzieć stop musisz sam powiedzieć.Wędrówki w deszczu też mają swój urok, przykładem jest nasza wyprawa w deszczy na Stefankę.Fotorelację znajdziesz w dziale;Relacje z wypraw pod tytułem W krainie Deszczowców .Inaczej na to patrzy ktoś z daleka i ktoś kto widzi góry z balkonu tak jak ja Do zobaczyska na szlaku
w góry zawsze warto pójść. można zmienić plany i wybrać taką trasę, którą przejdziemy nawet w czasie bardzo brzydkiej pogody, można zamiast na szczyt wybrać się do bliżej położonego schroniska i tam napić się grzańca a nuż widelec w czasie wędrówki deszcze przestanie lać a mgły zejdą?
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
no ja bardzo dobrze wiem o tym, że nie ma co ryzykować jesli pogoda jest zła i pchać się na nie wiaodmo jakie szczyty.
Ja np. 'zaliczyłam' Wołowca i Śnieżke pod czas wielkiej mgły, wyciągniętą rękę ledwo widziałam.
Na Rakoniu była piękna pogoda, ale jak zaczęliśmy na Wołowiec wchodzić to się popsuło i to baaardzo, takiej mgły chyba nigdy wcześniej nie widziałam. Gdyby nie słupek to nie wiedziałabym, że na szczyt weszliśmy (nadal nie wiem, bo może to jednak nie był szczyt ). Szczyt sam w sobie zdobyty, ale nic po za tym (tak tak, wiem, muszę sie dlatego jeszcze raz tam wybrać).
Na Śnieżce to schronisko zauważyłam, całe nie, ale tak po kawałku, jak przesuwałam się wzdłuż muru. Najsmieszniejsze było to, że schodząc ze szczytu, po lewej miałam snieżkę calutką we mgle, a po prawej przepaść całą w słońcu! jak by nie mogło być na odwrót. No i Śnieżka zdobyta, tylko że nic nie widziałam.
Jednak zła pogoda ogranicza Nas, i tak jak Mirek wspomniał, ja to pewnie inaczej do tego podchodzę. Czasem człowiek się zastanawia czy opłaca mu się tam jechać. Dla mnie wyprawa w góry to nie jest takie hop siup (chociaż uwielbiam spontany weekendowe, nawet na południe Polski) i nawet jeśli coś się zaplanowało, to czasem warto się zastanowić czy nie odłożyć tego na kiedy indziej. Może później będzie ładniejsza pogoda, ale nie będzie wolnego ani pieniędzy, bo jednak troche więcej czasu i kasy potrzebują pólnocnicy niż Ci, co góry z balkonu widzą.
Ja np. 'zaliczyłam' Wołowca i Śnieżke pod czas wielkiej mgły, wyciągniętą rękę ledwo widziałam.
Na Rakoniu była piękna pogoda, ale jak zaczęliśmy na Wołowiec wchodzić to się popsuło i to baaardzo, takiej mgły chyba nigdy wcześniej nie widziałam. Gdyby nie słupek to nie wiedziałabym, że na szczyt weszliśmy (nadal nie wiem, bo może to jednak nie był szczyt ). Szczyt sam w sobie zdobyty, ale nic po za tym (tak tak, wiem, muszę sie dlatego jeszcze raz tam wybrać).
Na Śnieżce to schronisko zauważyłam, całe nie, ale tak po kawałku, jak przesuwałam się wzdłuż muru. Najsmieszniejsze było to, że schodząc ze szczytu, po lewej miałam snieżkę calutką we mgle, a po prawej przepaść całą w słońcu! jak by nie mogło być na odwrót. No i Śnieżka zdobyta, tylko że nic nie widziałam.
Jednak zła pogoda ogranicza Nas, i tak jak Mirek wspomniał, ja to pewnie inaczej do tego podchodzę. Czasem człowiek się zastanawia czy opłaca mu się tam jechać. Dla mnie wyprawa w góry to nie jest takie hop siup (chociaż uwielbiam spontany weekendowe, nawet na południe Polski) i nawet jeśli coś się zaplanowało, to czasem warto się zastanowić czy nie odłożyć tego na kiedy indziej. Może później będzie ładniejsza pogoda, ale nie będzie wolnego ani pieniędzy, bo jednak troche więcej czasu i kasy potrzebują pólnocnicy niż Ci, co góry z balkonu widzą.
jest to dylemat nie lada. jak planuje się dłuższy wyjazd to szansa jest że się poprawi. myślę że dużo zależy czy na dodatek pada, jest zimno i od tolerancji na takie warunki, jak daleko trzeba iść i gdzie się będzie odpoczywać (czy możesz się wysuszyć itp), jakie masz ciuchy no i takie tam.
Pamiętam wyjazd z wielkiej raczy gdy wszystko było mokre, w schronisku zimno i żywej duszy - nie było miło, ale kolejny dzień to wynagrodził.
Pamiętam wyjazd z wielkiej raczy gdy wszystko było mokre, w schronisku zimno i żywej duszy - nie było miło, ale kolejny dzień to wynagrodził.
z bliska nic nie wygląda tak, jakim się wydawało z daleka
Martys Zależy na jaki szczyt i w jakich górach. Na Śnieżkę, Wołowca, czy inne Skrzyczne, to w ulewie i wichurze by mi się nie chciało iść, wolałbym na dole z kimś pogadać o górach i dziewczynach, przy piwie. Drugą rzeczą, to to, co uważamy, za trudne warunki? To co jest huraganowym wiatrem w Tatrach, w innych górach zaliczane jest do dobrych warunków. U nas TOPR trąbi apele o niewychodzenie w góry, w innych górach przy takiej samej pogodzie, kierownicy wypraw wypychają wszystkich z obozów do góry. Po prostu gdzie indziej zazwyczaj musi wiać i musi być zimno, bo tak na dużej wysokości po prostu jest.
Są natomiast inne czynniki, które u mnie mogą wymusić odwrót.
Są natomiast inne czynniki, które u mnie mogą wymusić odwrót.
Akuratnie. Ja miałem być aktualnie w tatrach. Uznaliśmy z miskiem, że odkładamy to na lepsze czasy. Dopóki mamy wolne, możemy sobie tak wybierać dni, bo ileż to jest wsiąść w pociąg i przejechać 100km. Już raz w te wakacje przesiedziałem w Zakopanem 3 dni (trafiłem na moment gdy była powódź).
Dla mnie wchodzenie w niepogodę tez ma swój urok. Jednak na parę dni w Tatry na ulewy i snieg sie nie wybrałem także, z tego względu, że nie miałem odpowiednich ciuchów. I skończylo się tak, że zamiast ten tydzień spędzić w Tatrach na szlaku, spędziłem w Krakowie, kupując sprzęt na górki:)
Dla mnie wchodzenie w niepogodę tez ma swój urok. Jednak na parę dni w Tatry na ulewy i snieg sie nie wybrałem także, z tego względu, że nie miałem odpowiednich ciuchów. I skończylo się tak, że zamiast ten tydzień spędzić w Tatrach na szlaku, spędziłem w Krakowie, kupując sprzęt na górki:)
Gaclan pisze:mądrość polega na tym aby wydzielić granicę między podejmowaniem ryzyka a kompletną głupotą.
pozazdrościćmithape pisze:Dopóki mamy wolne, możemy sobie tak wybierać dni, bo ileż to jest wsiąść w pociąg i przejechać 100km.
Kąpiel w morzu jak deszcz pada jest bardzo przyjemna, ale jak już burza jest z piorunami, to ja do wody nie wchodze
Jeżeli planuję jakiś przynajmniej 2-dniowy wyjazd to pogoda musi być bez cienia wątpliwości. Ale czasem też jak po prostu jest przyjemna pogoda to pojawia się jakiś spontaniczny wyjazd w Beskidy...
Poza tym nie znoszę szarówek i innych niepogód. Wtedy nic nie mam z takiego wyjazdu, bo i widoków zero, a i po co narażać się na ewentualne niebezpieczeństwo...
Poza tym nie znoszę szarówek i innych niepogód. Wtedy nic nie mam z takiego wyjazdu, bo i widoków zero, a i po co narażać się na ewentualne niebezpieczeństwo...
Re: zdobyć szczyt za wszelką cenę
Zmotywowałeś mnie Mirku...nie ma odwrotu jadęmirek pisze:W góry zawsze warto jechać.
Wędrówki w deszczu też mają swój urok:P
...i udowodnię to tym co nie chcą ze naą jechać w październiku ze względu na zimno...
Absolutnie popieramPudelek pisze:w czasie bardzo brzydkiej pogody, można zamiast na szczyt wybrać się do bliżej położonego schroniska i tam napić się grzańca
A poważnie: zgadzam się z opinią, że najważniejsze jest bezpieczeństwo. W różnych górach różne warunki sa uznawane za mniej lub bardziej "bezpieczne", jednakże każdy sam musi ocenić, na co go stać. Choć z doświadczenia wiem, że ludzi stać na więcej, niż im się wydaje
- Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
- Kontakt:
Dla mnie najciekawsze przeżycia w Górach zawdzięczam właśnie kiepskiej pogodzie.
Przy czym mam na myśli przede wszystkim Beskidy.
Lubię poszlajać się w deszczu, mgle, ubłocić buciory, być potarganym przez wiatr - wtedy czuję, że żyję.
Oczywiście wszystko w granicach rozsądku. W taka pogogdę idę, gdy znam dobrze trasę i moge się skupić na obcowaniu z górą, a nie wyszukiwaniu drogi.
Dodatkową zaletą jest fakt, że prawie na pewno na szlaku jestem wetdy sam.
A wejście na szczyt jest wtedy sprawą drugorzędną.
Przy czym mam na myśli przede wszystkim Beskidy.
Lubię poszlajać się w deszczu, mgle, ubłocić buciory, być potarganym przez wiatr - wtedy czuję, że żyję.
Oczywiście wszystko w granicach rozsądku. W taka pogogdę idę, gdy znam dobrze trasę i moge się skupić na obcowaniu z górą, a nie wyszukiwaniu drogi.
Dodatkową zaletą jest fakt, że prawie na pewno na szlaku jestem wetdy sam.
A wejście na szczyt jest wtedy sprawą drugorzędną.
Tolerancja dla niejednoznaczności.