25-27.10.2019 Wczasy w Kacwinie

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
sprocket73
Turysta
Turysta
Posty: 1055
Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06

25-27.10.2019 Wczasy w Kacwinie

Post autor: sprocket73 » 30 października 2019, 11:13

W tym roku październik zaserwował 16 dni pod rząd z piękną słoneczną pogodą. Na sam koniec tego okresu udało nam się wyjechać na Spisz, żeby trochę poleniuchować w spokojnej, nieznanej nam okolicy.
Na bazę wypadową wybrałem Kacwin. Małą miejscowość leżącą przy granicy, na uboczu. Polska zabita dechami wieś oferuje całkiem duży wybór kwater. Tym razem padło na domek, luksusowy, z kominkiem. Patrząc na zdjęcia w necie myślałem, że to jakaś pomyłka z ceną. Na miejscu okazało się, że jednak nie. Taki domek można mieć za tyle samo, co kawałek ziemi na rozbicie namiotu we Włoszech ;)

Obrazek

Część mieszkańców Kacwina wciąż zajmuje się uprawą roli oraz hodowlą owiec i krów. Z nowymi domami i pensjonatami sąsiadują stare drewniane zabudowania.

Obrazek

A to nieco szerszy widok dający wyobrażenie o miejscowości.

Obrazek

Na pierwszą wycieczkę ruszamy w Pieniny Spiskie. Najpierw czerwonym szlakiem idącym w zasadzie bezścieżkowo dnem doliny potoku Bałyże.

Obrazek

Potok malutki, ale miejscami bobry pobudowały spore tamy. Mamy wrażenie, że jesteśmy gdzieś bardzo daleko od wszelakiej cywilizacji.

Obrazek

Następnie nabieramy wysokości, skąd roztaczają się ciekawe widoki na Pieniny.

Obrazek

Ostatki jesieni.

Obrazek

Atakujemy Żar (883) - najwyższy szczyt.

Obrazek

Jest tu platforma widokowa, a z niej taki widok na północ, na Jezioro Czorsztyńskie i Gorce.

Obrazek

Najpiękniejsze miejsce dnia. Na bezszlakowym zejściu z Żaru w kierunku Łapsz Niżnych.

Obrazek

Siedzimy długo i jedyne czego żałujemy to bardzo słaba przejrzystość powietrza. Tatry są tak blisko, a widać je ledwie. Na zdjęciach z szerokim planem w ogóle nie wychodzą.

Obrazek

Ale one tam są. Blisko jak na wyciągnięcie ręki.

Obrazek

Wracamy do Kacwina. W lokalu jemy dobrą pizzę po góralsku, z oscypkiem i żurawiną, pijemy słowackie piwo.
Na zdjęciu kościół w Kacwinie.

Obrazek

A w domku rozpalam w kominku.

Obrazek

Ależ to fajne i romantyczne urządzenie.
Poprawiamy jeszcze włoskim winem.

Obrazek

Takie wczasy to ja rozumiem! :)
Awatar użytkownika
sprocket73
Turysta
Turysta
Posty: 1055
Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06

Re: 25-27.10.2019 Wczasy w Kacwinie

Post autor: sprocket73 » 30 października 2019, 11:14

Na drugi dzień planowałem większą wycieczkę, na Słowację, na główny grzbiet Magury Spiskiej, żeby Tatry pooglądać. Niestety brak przejrzystości pierwszego dnia ostudził mój optymizm. Do tego jakoś późno wstaliśmy, rano wolno się zbieraliśmy, bo za oknem długo ciemno było. W końcu jak wyszliśmy, to poruszaliśmy się jak we mgle.

Obrazek

Pozostało tylko pajęczyny focić.

Obrazek

Miałem nadzieję, że być może wyżej ta mgła zniknie, więc poruszaliśmy się na oślep bezszlakowo w kierunku grzbietu granicznego.
Stopniowo się przerzedzało.

Obrazek

Tatry widać nawet całkiem.

Obrazek

Mgła opadła, pozostała tylko na dnie dolin.

Obrazek

Wyszliśmy idealnie na Frankovską horę i tam takie cuda.

Obrazek

Za plecami Trzy Korony.

Obrazek

Siedzimy, podziwiamy, oglądamy.
Zastanawiam się nad planem dalszej wędrówki. Pokazuję Ukochanej odległy grzbiet Magury Spiskiej, widać nawet słynną "ścieżkę w koronach drzew", mówię, że tam planowałem iść, no ale to tak daleko, że już nie zdążymy. Ukochana mówi, chodźmy.
Sprężyliśmy się i ruszyliśmy żwawo. Bez szlaku, ale za to cyklotrasą.

Obrazek

Po drodze mijaliśmy obiekty przyrody nieożywionej.

Obrazek

Ożywionej.

Obrazek

Było trochę jesieni.

Obrazek

Szybko zeszło i już podchodzimy na Małą Polanę.

Obrazek

A tam to paskudztwo.
Teren rozkopany, obok wieży wyższy od niej nadajnik.

Obrazek

Ludzi tłumy. Jazgot jak w ulu.

Obrazek

Trawa przywieziona w kawałkach. Ludzie siedzą, jedzą i patrzą. Ale chyba nie na Tatry, bo te słabo widać.

Obrazek

Tylko patrzą se na nowy model Reno...
Paskudne miejsce, paskudna atmosfera i kasują 20 euro od osoby (wieża + kolejka). W głowie nam się to nie mieści.

Obrazek

Uciekamy stamtąd zniesmaczeni. O dziwo z setek osobników homo sapiens, których przyciągnęła wieża, nikt nie oddala się poza obszar sztucznie nasadzonej trawy. Nikt już nie idzie w kierunku Magurki, choć to tylko godzinka szeroką drogą z minimalnymi przewyższeniami.

Obrazek

A Tatry stąd nawet lepiej widać.

Obrazek

Na Magurce odbijamy na szlak czerwony. Na którym pełno wiatrołomów. Mówię Ukochanej, że to tylko trochę, już na pewno ostatnie... a one są i są... i uatrakcyjniają nam drogę.
Szlak szybko schodzi w dół do Malej Frankovej, a my zostajemy na grzbiecie i idziemy dalej bez szlaku.

Obrazek

Długa to wędrówka i męcząca. Nie ma praktycznie żadnej ścieżki. Zupełnie dziko. Multum saren i jeleni. Przechodzimy przez szczyty Solisko i Polana.

Obrazek

Niżej grzbiet oferuje łąki i szerokie widoki na północ.
W oddali po prawej widać Kacwin, w tle grzbiet Lubania.

Obrazek

Bardzo fajnie udało się pochodzić. W domu planowałem przejść tą trasę w odwrotnym kierunku. Wydawało mi się, że odcinek na Magurkę grzbietem będzie łatwiejszy, a powrót trudniejszy nawigacyjnie. Okazało się na odwrót. Szlakami ta trasa ma ok 30 km, ale niestety połowa po asfalcie. Grzbietami pewnie wychodzi parę km więcej i o wiele ciekawiej :)
Awatar użytkownika
sprocket73
Turysta
Turysta
Posty: 1055
Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06

Re: 25-27.10.2019 Wczasy w Kacwinie

Post autor: sprocket73 » 30 października 2019, 11:15

Wszystko co dobre szybko się kończy. Pora na ostatni dzień wczasów w Kacwinie.
Przed weekendem prognozy co do niedzieli były niepewne, mogło już przyjść załamanie pogody, więc nic nie planowałem. Okazało się, że pogoda ma jeszcze wytrzymać. Spektakularnych celów w okolicy nie ma, więc postanowiłem się tak tylko powłóczyć po łagodnych nudnych pagórkach. Podjechaliśmy do wsi Trybsz i ruszyliśmy niebieskim szlakiem na południe.

Obrazek

Łąki, pola, trochę lasu. Krowy jedzą. Nic się nie dzieje. Nuda.

Obrazek

Widoki na jakiś pagórek. Kotelnicę, Babią, Pilsko.

Obrazek

Tatry wyższe.

Obrazek

Tatry niższe.

Obrazek

Duże przestrzenie. Łagodne podejścia. Przed nami Pawlikowski Wierch (1016).

Obrazek

Okoliczności przyrody... ten, tego... i niepowtarzalnej.

Obrazek

Siedzimy i patrzymy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przysiółek Pawliki, pod Pawlikowskim Wierchem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zmieniamy na czerwony szlak i idziemy na północ.

Obrazek

Stara bacówka po drodze.

Obrazek

W pewnym momencie uznaję, że należy porzucić szlak, który ma iść krótkim zalesionym grzbietem. a potem zejść w dolinę do Łapsz Wyżnich. Zamiast tego decyduje się iść długim, częściowo odsłoniętym grzbietem przez Kuśnierzów Wierch (814).

Obrazek

Szybko okazuje się, że to była dobra decyzja. W dole Łapsze Wyżnie, w tle Pieniny i Beskid Sądecki.

Obrazek

Ukochanej się podoba.

Obrazek

A co do Tatr, ciągle są widoczne.

Obrazek

Obrazek

Schodzimy do Łapsz Wyżnich.

Obrazek

Czerwonym szlakiem wychodzimy na Grandeus (795).

Obrazek

Gorce.

Obrazek

Następnie poruszamy się płaskim bezszlakowym grzbietem w kierunku w kierunku zachodnim, ku wzniesieniu Ubocz (767).

Obrazek

Tatry oglądamy ciągle.

Obrazek

Obrazek

Nad Trybszem ktoś zmajstrował taki punkcik widokowy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Słońce zachodzi, bezszlakowo schodzimy do auta.

Obrazek

Ależ był to spokojny i cudny widokowo dzień!

To by było na tyle. Obiecaliśmy sobie, że na pewno musimy częściej odwiedzać Spisz.
ODPOWIEDZ