24-24.10.2015- Góry Sowie
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
24-24.10.2015- Góry Sowie
W sobotę rano decydujemy się z Dorotką na wypad w Góry Sowie, a dokładniej na ich przedgórze. Przemierzamy szlaki mniej uczęszczane, jednak dość ciekawe i nowe dla nas. Okolice te to piękne lasy, wspaniałe widok, zabytki i nierozwiązane zagadki z przeszłości. Dojeżdżamy do wsi Lutomia Górna i wychodzimy na drogą polną w kierunki wsi Glinno.
Idziemy duktami leśnymi i łąkami "zdobywając" po drodze Zbójniczą (567) i to bez tlenu. Widoki na okolicę mamy okazałe i te przepiękne, urzekające kolory jesieni.
Przechodzimy przez wieś Glinno i kierujemy nasze kroki na najwyższy szczyt tego przedgórza Kokot (775). Czerwone znaki prowadzą obok szczytu, ale ścieżką można bez problemu zdobyć kulminację. Kokot ma stożkowy kształt i wyraźną część szczytową, co czyni go rozpoznawalnym w terenie.
Całe wzniesienie porośnięte jest lasem świerkowym regla dolnego. Schodząc do szlaku zahaczamy Bergstein (Skała Niedźwiedzia), jest to mała grupa skalna. Obecnie skały są zarośnięte drzewami i krzewami. Podążamy za czerwonymi paskami do rozdroża i dalej poza szlakiem do Kroackiej Studenki (Chorwackie źródło). Podczas wojny siedmioletniej, między Austrią i Prusami w XVIII w. żołnierze chorwaccy, którzy służyli w armii austriackiej poili konie przy strumieniu, stąd pochodzi ta nazwa.
Wody ze źródełka się napiłem i żadnych sensacji żołądkowych nie miałem, jest też tu zadaszone miejsce do odpoczynku. Przebieg szlaku został zmieniony żeby łatwiej było trafić w to urocze miejsce. Po odpoczynku wracamy na czerwony szlak i maszerujemy do Lutomi Górnej. Mieliśmy dzisiaj ładny, słoneczny jesienny dzień.
Na niedzielę zapowiadany był deszcz. Jednak jak to bywa z naszymi synoptykami nie zawsze ich prognoza się sprawdza. Słońca nie było, ale i deszczu też nie. I jak poprzedniego dnia dalej wędrujemy po przedgórzu Gór Sowich. Jedziemy do Rościszowa. Dzisiaj część drogi pokonamy ścieżkę przyrodniczą od Rościszowa do Kamionki. Prowadzi ona obok zapomnianego cmentarza ewangelickiego w Lasocinie.
Widać, że były tam prowadzone kiedyś jakieś prace porządkowe, ale brak jest jakiegokolwiek ogrodzenia a płyty nagrobkowe są porozrzucane.
Przystajemy na chwilę. Następnie podążamy obok fermy, gdzie były m. in. dwie lamy, które bardzo zainteresowały się Funią.
Ścieżka prowadzi nas przez Starą Jodłę, polanę na której rośnie teraz młoda jodła,
"Drewniany Kamień" (nie mamy pojęcia skąd wzięła się ta nazwa), obok bagiennego lasu do grupy skał "Siedem Sówek".
Dalej maszerujemy już poza szlakiem na Kokotną Łąkę (603)
i przedzieramy się przez chaszcze na Spalony Las (600), Środkową (617) i Kocioł (617).
Powoli schodzimy do Rościszowa. Po drodze mijamy dość ciekawą betonową piramidę. Co to jest, a raczej było możemy się tylko domyślać.
Z Kokotnej Łąki podziwiamy widoki na wzgórza o interesujących nazwach - Olbrachtówka czy Głodówka. Bardzo ciekawe skąd się tu wzięło to tatrzańskie nazewnictwo.
Poznaliśmy przez te dwa dni miejsca, szlaki i drogi obok których często przejeżdżamy samochodem. Zawsze brakowało nam czasu aby pospacerować po tych wzniesieniach. Nadrobiliśmy to i jesteśmy zachwyceni, że właśnie teraz kiedy jesień pokazała nam swe najpiękniejsze kolory.
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 6681778257
Idziemy duktami leśnymi i łąkami "zdobywając" po drodze Zbójniczą (567) i to bez tlenu. Widoki na okolicę mamy okazałe i te przepiękne, urzekające kolory jesieni.
Przechodzimy przez wieś Glinno i kierujemy nasze kroki na najwyższy szczyt tego przedgórza Kokot (775). Czerwone znaki prowadzą obok szczytu, ale ścieżką można bez problemu zdobyć kulminację. Kokot ma stożkowy kształt i wyraźną część szczytową, co czyni go rozpoznawalnym w terenie.
Całe wzniesienie porośnięte jest lasem świerkowym regla dolnego. Schodząc do szlaku zahaczamy Bergstein (Skała Niedźwiedzia), jest to mała grupa skalna. Obecnie skały są zarośnięte drzewami i krzewami. Podążamy za czerwonymi paskami do rozdroża i dalej poza szlakiem do Kroackiej Studenki (Chorwackie źródło). Podczas wojny siedmioletniej, między Austrią i Prusami w XVIII w. żołnierze chorwaccy, którzy służyli w armii austriackiej poili konie przy strumieniu, stąd pochodzi ta nazwa.
Wody ze źródełka się napiłem i żadnych sensacji żołądkowych nie miałem, jest też tu zadaszone miejsce do odpoczynku. Przebieg szlaku został zmieniony żeby łatwiej było trafić w to urocze miejsce. Po odpoczynku wracamy na czerwony szlak i maszerujemy do Lutomi Górnej. Mieliśmy dzisiaj ładny, słoneczny jesienny dzień.
Na niedzielę zapowiadany był deszcz. Jednak jak to bywa z naszymi synoptykami nie zawsze ich prognoza się sprawdza. Słońca nie było, ale i deszczu też nie. I jak poprzedniego dnia dalej wędrujemy po przedgórzu Gór Sowich. Jedziemy do Rościszowa. Dzisiaj część drogi pokonamy ścieżkę przyrodniczą od Rościszowa do Kamionki. Prowadzi ona obok zapomnianego cmentarza ewangelickiego w Lasocinie.
Widać, że były tam prowadzone kiedyś jakieś prace porządkowe, ale brak jest jakiegokolwiek ogrodzenia a płyty nagrobkowe są porozrzucane.
Przystajemy na chwilę. Następnie podążamy obok fermy, gdzie były m. in. dwie lamy, które bardzo zainteresowały się Funią.
Ścieżka prowadzi nas przez Starą Jodłę, polanę na której rośnie teraz młoda jodła,
"Drewniany Kamień" (nie mamy pojęcia skąd wzięła się ta nazwa), obok bagiennego lasu do grupy skał "Siedem Sówek".
Dalej maszerujemy już poza szlakiem na Kokotną Łąkę (603)
i przedzieramy się przez chaszcze na Spalony Las (600), Środkową (617) i Kocioł (617).
Powoli schodzimy do Rościszowa. Po drodze mijamy dość ciekawą betonową piramidę. Co to jest, a raczej było możemy się tylko domyślać.
Z Kokotnej Łąki podziwiamy widoki na wzgórza o interesujących nazwach - Olbrachtówka czy Głodówka. Bardzo ciekawe skąd się tu wzięło to tatrzańskie nazewnictwo.
Poznaliśmy przez te dwa dni miejsca, szlaki i drogi obok których często przejeżdżamy samochodem. Zawsze brakowało nam czasu aby pospacerować po tych wzniesieniach. Nadrobiliśmy to i jesteśmy zachwyceni, że właśnie teraz kiedy jesień pokazała nam swe najpiękniejsze kolory.
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 6681778257
Piękna jesienna wycieczka!
Podobne zestawienie jak w nazwie miejscowości, przez którą kiedyś przejeżdżaliśmy: Miejska Wieś
Dobre!PiotrekP pisze:"Drewniany Kamień"
Podobne zestawienie jak w nazwie miejscowości, przez którą kiedyś przejeżdżaliśmy: Miejska Wieś
I jaką macie hipotezę?PiotrekP pisze:Powoli schodzimy do Rościszowa. Po drodze mijamy dość ciekawą betonową piramidę. Co to jest, a raczej było możemy się tylko domyślać.
jaki rodzaj zadaszenia? pod nocleg sie nadaje?PiotrekP pisze: Wody ze źródełka się napiłem i żadnych sensacji żołądkowych nie miałem, jest też tu zadaszone miejsce do odpoczynku.
Tak na oko wyglada na calkiem kamiennyPiotrekP pisze: "Drewniany Kamień" (nie mamy pojęcia skąd wzięła się ta nazwa),
Mysmy robili ognisko w niedziele na walach nad Odra niedako Olawy i troche nam dolalo...PiotrekP pisze: Na niedzielę zapowiadany był deszcz. Jednak jak to bywa z naszymi synoptykami nie zawsze ich prognoza się sprawdza. Słońca nie było, ale i deszczu też nie.
No ciekawe bardzo!. Ze zdjecia ciezko oceniac, ale mowisz ze to napewno nie byl kamien o takim ksztalcie tylko cos zrobione reka czlowieka?PiotrekP pisze:Po drodze mijamy dość ciekawą betonową piramidę. Co to jest, a raczej było możemy się tylko domyślać.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Jest zadaszenie, ale małe i trudno będzie spać, chyba, że jedna osoba na stole.
Zero deszczu, choć pod koniec dnia mocno chmurzyło się.buba pisze:Mysmy robili ognisko w niedziele na walach nad Odra niedako Olawy i troche nam dolalo...
Na pewno to zrobił człowiek, ta czapa jest na podmurówce, wyraźnie coś jest pod spodem.buba pisze:No ciekawe bardzo!. Ze zdjecia ciezko oceniac, ale mowisz ze to napewno nie byl kamien o takim ksztalcie tylko cos zrobione reka czlowieka?
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Pełne bogactwo koloruPiotrekP pisze:Widoki na okolicę mamy okazałe i te przepiękne, urzekające kolory jesieni.
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
-
- Turysta
- Posty: 547
- Rejestracja: 24 lipca 2010, 21:38
- Kontakt:
Nie tylko Wam. My też jakoś "odpuszczaliśmy" sobie północne zbocza Sowich - jak zwykle w takich przypadkach po prostu jest za bliskoPiotrekP pisze:Zawsze brakowało nam czasu aby pospacerować po tych wzniesieniach.
Ale zanętę położyliście pyszną!
"... jak sie czujecie w ogóle...? ... świetnie... w kolorowe światła wszystko jest... ... Balada!..." [John Porter]