Uczestnicy ; ja i Atina.
To był zupełny spontan ,jeszcze w piątek wieczorem nie wiedziałam gdzie pójdę i z kim ,wiedziałam tylko ,że chce mi się Tatr. Co prawda zaproszenia jakieś były ,ale od osób których nie znałam więc jakoś nie miałam śmiałości.
Kiedy Adamek mi odmówił


Dojazd do Zakopanego nawet poszedł dość sprawnie, ale po drodze czuje ,że mam kłopoty żołądkowe i to dość poważne. Na dworcu w pobliskiej aptece zaopatruję się w stoperan i jazda dalej. Na szlak z Kuźnic wyruszamy o 9.00. Przy schronisku na Hali Kondratowej robimy krótki popas, to znaczy Anita, bo ja nadal cierpię na żołądek. Dalej kierujemy się niebieskim szlakiem na Giewont. Mijamy po drodze wielu narciarzy . Na grani okropnie wieje ,w stronę Giewontu jakoś nikt nie zmierza, ponieważ nie czujemy się bardzo na siłach iść same żeby gdzieś tam się nie wkopać w jakiś niepewny teren zmieniamy kierunek i decydujemy się na Kasprowy.
Droga jest mozolna , ja nie najlepiej się czuję i Anitka leczy mnie pepsi, silny wiatr bardzo utrudnia marsz. Dzielnie jednak udaje nam się dotrzeć do Kasprowego, gdzie chwilę się zatrzymujemy. Mam nawet pomysł żeby zjechać kolejką, bo nadal nie wiele mi się poprawiło i jestem cały dzień o głodzie, ale widząc te ceny podejmujemy decyzję , że schodzimy zielonym. Nic nas nie goni , powoli dojdziemy. Droga w dół jest całkiem przyjemna ,chociaż ja co chwilę ląduje na tyłku i tak ok 18.00 jesteśmy w Kuźnicach. Na dworcu udaje nam się złapać szybko autobus i wepchnąć się na ostatnie wolne miejsca.
To był pięknie spędzony dzień, Anicie dziękuję za wspaniałe towarzystwo i ratowanie pepsi.
Fotki.
https://plus.google.com/photos/11352024 ... 8254759377