3-6.01.2014 Beskid Śląski, Beskid Mały i coś jeszcze... (Tatry)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
3-6.01.2014 Beskid Śląski, Beskid Mały i coś jeszcze... (Tat
Beskidy i coś jeszcze (Beskid Śląski, B. Mały oraz Tatry)
Znów zachciało mi się w góry, może niezbyt wysokie, bo kondycja już nie ta, dlatego padło na Beskidy.
3 stycznia 2014 r., Beskid Śląski: Hala Jaworzynka (Ostre) – Magurka Radziechowska – Hala Radziechowska – Matyska
Tego dnia poznałam rejon Beskidu Śląskiego częściowo mi obcy, ale kojarzyłam miejsca, których panoramę mogłam podziwiać. Przeważała ta oto góra, znana większości jako Skrzyczne ;-)
Niestety widoczność tego dnia nie była taka cały czas. Na Hali Jaworzynka można było obserwować pobliską Murońkę, ale raczej nic poza tym. Na południu odbywała się walka chmur ze słońcem.
Po przejściu zboczem Murońki trafiliśmy na kolejną halę, gdzie odbyła się piękna gra świateł.
Po mozolnym podejściu na Magurkę Radziechowską przeszliśmy jeszcze kawałek w stronę wychodni skalnych i tu nastąpiła dla mnie najciekawsza część szlaku. Pokazała się ośnieżona Barania Góra wraz z tańczącymi nad nią chmurami.
Szczerze zazdrościłam tym, którzy tego dnia byli na Baraniej Górze albo Skrzycznem… Jednak, żeby nie wydawało się, że było tak sielankowo: wiał dosyć nieprzyjemny wiatr, niezbyt sprzyjający długim posiadom, chyba, że w zakrytym miejscu, no ale nie tego chyba się oczekuje od górskich wyryp, by chować się gdzieś w lesie ;-)
Na Hali Radziechowskiej podziwiamy efekty jakie robi słońce z krajobrazem. Co prawda nie wiadomo co widać ;-) Ale z pewnością jakieś piękne góry ;-)
Szlak kończymy przy górze Matyska. Jest to miejsce o tyle ciekawe, że prowadzi tamtędy droga krzyżowa z bardzo obrazowo przedstawionymi stacjami męki pańskiej. Sam szczyt góry oferuje piękne widoki. Można do tego miejsca dojechać samochodem także gdyby ktoś preferował taką turystykę, to zachęcam do odwiedzenia Matyski :-)
4 stycznia 2014 r., Beskid Mały: Tresna – Czupel – Magurka Wilkowicka – Czupel – Międzybrodzie Bialskie
Wiadomo już było, że halny zacznie wiać coraz mocniej i można się spodziewać wszystkiego najgorszego po pogodzie… Z samego rana, by nie tracić dnia udajemy się z Tresnej na Czupel. Po drodze minęliśmy kilka widokowych hal, z jednej z nich mogliśmy obserwować Skrzyczne – tym razem z innej strony niż dzień wcześniej.
Jedna z hal była wyjątkowo urocza, znajdowała się tam nawet ławeczka, ale niestety widoczności praktycznie brak.
Zaraz za tą halą dotarliśmy do miejsca skąd można było obserwować drugą stronę Beskidów oraz schronisko, do którego mieliśmy się udać po zdobyciu Czupla.
Na Czuplu, który jest najwyższym wzniesieniem Beskidu Małego (933m n.p.m.) wiatr był na tyle nieprzyjemny, że czym prędzej udaliśmy się do schroniska na Magurce Wilkowickiej (909m n.p.m.). Posiedzieliśmy tam dobrą godzinę, wnętrza schroniska są przyjemniejsze niż wygląd zewnętrzny ;-)
Po tym czasie na zewnątrz ochłodziło się, ale też widoczność się poprawiła. Dlatego też poczyniłam dalekie obserwacje ;-) moim aparatem z niewielkim zoomem :-) Standardowo na pierwszy plan wpychało się Skrzyczne:
Na drugim planie był Beskid Żywiecki:
Wzrok jednak najbardziej nęcił trzeci plan
Po ponownym zdobyciu Czupla wyraźniej pokazały się Tatry, Babia Góra i Pilsko.
Dalsza część szlaku była mało widokowa, zdecydowanie słabsza niż szlak z Tresnej. Pogoda jednak nie była aż tak miła, by chciało się na szlaku być i być…
5 stycznia 2014 r., Beskid Mały: Żar – Kiczera
Tego dnia była, najprościej rzecz ujmując – dupówa pogodowa. Kolejką szynową wjechaliśmy na Żar, słyszałam, że roztaczają się stamtąd całkiem niezłe widoki – w sumie racja ;-)
Okrążając szczyt Żaru (761m n.p.m.) poszliśmy na pobliską Kiczerę. Po drodze minęliśmy zbiornik elektrowni na Żarze.
Ze szczytu Kiczery (831m n.p.m.) roztaczają się inne widoki niż z Żaru. To niespełna godzinny spacerek, ale warto się tam przejść :-)
W drodze powrotnej na Żar, można było zaobserwować lot kilku szybowców. Akurat w tym momencie przez chmury robiły się piękne prześwity słońca :-)
Podsumowując ten dzień: psa by z domu nie wygonił ;-) Dobrze, że tyle było widać.
6 stycznia 2014 r., Tatry: Kasprowy Wierch – Skrajna Turnia – Przełęcz Liliowe – Murowaniec – Kuźnice przez Skupniów Upłaz
Przyznam szczerze, że myślałam, iż tego dnia nie dożyję, bo niedomagałam już od początku wyjazdu, dopadł mnie jakiś straszliwy wirus i ledwo zipiałam. Tego dnia była poprawa :-) Nie wiem na ile znaczenie miało to, że wybrałam się w Tatry, czy może rzeczywiście był to jakiś nawrót zdrowia… W każdym razie był on krótkotrwały, ale w Tatrach czułam się wspaniale :-)
W drodze do Zakopanego nic nie wskazywało, że będzie to piękna wycieczka, istniały obawy, że nie zobaczymy nic. Dla pewności sprawdziłam co pokazują kamerki zol.pl i już nie było wątpliwości – trzeba czym prędzej na Kasprowy Wierch! :-) To, co tam zobaczyłam w zupełności zrekompensowało ból przy płaceniu za wjazd kolejką (40zł).
Cała północ była przykryta morzem chmur!
Z resztą tak samo było z południem:
Już na Suchej Przełęczy warto było założyć raki, by komfortowo pójść na Beskid (2 012m n.p.m.), w międzyczasie obracając głowę wokół własnej osi ;-)
Po wejściu na Przełęcz Liliowe, która stanowi granicę Tatr Zachodnich i Wysokich stwierdzamy, że warunki są tak fantastyczne, że warto pójść jeszcze dalej. Tym sposobem zdobywamy Skrajną Turnię (2 096m n.p.m.), która jest pierwszym zachodnim szczytem Tatr Wysokich. Jestem tam pierwszy raz w życiu :-)
Po czterech dniach dreptania mój aparat woła dość, dlatego nieco oszczędnie robiłam zdjęcia, a tego dnia chciało się tylko stać i patrzeć, no i fotografować ;-)
Wolnym krokiem udaliśmy się do Murowańca, gdzie ludzi było naprawdę niewielu. Pewnie nieszczęśnicy zaczęli już wracać z długiego weekendu, w końcu w Zakopanem pogoda bardzo szaro-bura, a w górach istny raj!
Morze chmur utrzymało się przez cały dzień. Przy Karczmisku po raz kolejny doznałam opadu szczęki ;-)
Potem już powolutku, po śliskich kamieniach udaliśmy się przez Skupniów Upłaz do Kuźnic. Tego dnia można było nawet tam zaobserwować tzw. Widmo Brockenu. Ja niespecjalnie się za tym zjawiskiem oglądałam ;-) Ale byli tacy, co je zauważyli.
Ta wycieczka była przepięknym ukoronowaniem mojego długiego styczniowego weekendu. Następny wyjazd może w lutym… O ile wytrzymam tyle czasu bez gór ;-)
Dziękuję za uwagę i gdyby ktoś chciał jeszcze pomęczyć swoje oczy moimi zdjęciami – odsyłam tutaj: ;-)
https://picasaweb.google.com/1018025537 ... skaMatyska#
https://picasaweb.google.com/1018025537 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1018025537 ... arIKiczera#
https://picasaweb.google.com/1018025537 ... Murowaniec#
Znów zachciało mi się w góry, może niezbyt wysokie, bo kondycja już nie ta, dlatego padło na Beskidy.
3 stycznia 2014 r., Beskid Śląski: Hala Jaworzynka (Ostre) – Magurka Radziechowska – Hala Radziechowska – Matyska
Tego dnia poznałam rejon Beskidu Śląskiego częściowo mi obcy, ale kojarzyłam miejsca, których panoramę mogłam podziwiać. Przeważała ta oto góra, znana większości jako Skrzyczne ;-)
Niestety widoczność tego dnia nie była taka cały czas. Na Hali Jaworzynka można było obserwować pobliską Murońkę, ale raczej nic poza tym. Na południu odbywała się walka chmur ze słońcem.
Po przejściu zboczem Murońki trafiliśmy na kolejną halę, gdzie odbyła się piękna gra świateł.
Po mozolnym podejściu na Magurkę Radziechowską przeszliśmy jeszcze kawałek w stronę wychodni skalnych i tu nastąpiła dla mnie najciekawsza część szlaku. Pokazała się ośnieżona Barania Góra wraz z tańczącymi nad nią chmurami.
Szczerze zazdrościłam tym, którzy tego dnia byli na Baraniej Górze albo Skrzycznem… Jednak, żeby nie wydawało się, że było tak sielankowo: wiał dosyć nieprzyjemny wiatr, niezbyt sprzyjający długim posiadom, chyba, że w zakrytym miejscu, no ale nie tego chyba się oczekuje od górskich wyryp, by chować się gdzieś w lesie ;-)
Na Hali Radziechowskiej podziwiamy efekty jakie robi słońce z krajobrazem. Co prawda nie wiadomo co widać ;-) Ale z pewnością jakieś piękne góry ;-)
Szlak kończymy przy górze Matyska. Jest to miejsce o tyle ciekawe, że prowadzi tamtędy droga krzyżowa z bardzo obrazowo przedstawionymi stacjami męki pańskiej. Sam szczyt góry oferuje piękne widoki. Można do tego miejsca dojechać samochodem także gdyby ktoś preferował taką turystykę, to zachęcam do odwiedzenia Matyski :-)
4 stycznia 2014 r., Beskid Mały: Tresna – Czupel – Magurka Wilkowicka – Czupel – Międzybrodzie Bialskie
Wiadomo już było, że halny zacznie wiać coraz mocniej i można się spodziewać wszystkiego najgorszego po pogodzie… Z samego rana, by nie tracić dnia udajemy się z Tresnej na Czupel. Po drodze minęliśmy kilka widokowych hal, z jednej z nich mogliśmy obserwować Skrzyczne – tym razem z innej strony niż dzień wcześniej.
Jedna z hal była wyjątkowo urocza, znajdowała się tam nawet ławeczka, ale niestety widoczności praktycznie brak.
Zaraz za tą halą dotarliśmy do miejsca skąd można było obserwować drugą stronę Beskidów oraz schronisko, do którego mieliśmy się udać po zdobyciu Czupla.
Na Czuplu, który jest najwyższym wzniesieniem Beskidu Małego (933m n.p.m.) wiatr był na tyle nieprzyjemny, że czym prędzej udaliśmy się do schroniska na Magurce Wilkowickiej (909m n.p.m.). Posiedzieliśmy tam dobrą godzinę, wnętrza schroniska są przyjemniejsze niż wygląd zewnętrzny ;-)
Po tym czasie na zewnątrz ochłodziło się, ale też widoczność się poprawiła. Dlatego też poczyniłam dalekie obserwacje ;-) moim aparatem z niewielkim zoomem :-) Standardowo na pierwszy plan wpychało się Skrzyczne:
Na drugim planie był Beskid Żywiecki:
Wzrok jednak najbardziej nęcił trzeci plan
Po ponownym zdobyciu Czupla wyraźniej pokazały się Tatry, Babia Góra i Pilsko.
Dalsza część szlaku była mało widokowa, zdecydowanie słabsza niż szlak z Tresnej. Pogoda jednak nie była aż tak miła, by chciało się na szlaku być i być…
5 stycznia 2014 r., Beskid Mały: Żar – Kiczera
Tego dnia była, najprościej rzecz ujmując – dupówa pogodowa. Kolejką szynową wjechaliśmy na Żar, słyszałam, że roztaczają się stamtąd całkiem niezłe widoki – w sumie racja ;-)
Okrążając szczyt Żaru (761m n.p.m.) poszliśmy na pobliską Kiczerę. Po drodze minęliśmy zbiornik elektrowni na Żarze.
Ze szczytu Kiczery (831m n.p.m.) roztaczają się inne widoki niż z Żaru. To niespełna godzinny spacerek, ale warto się tam przejść :-)
W drodze powrotnej na Żar, można było zaobserwować lot kilku szybowców. Akurat w tym momencie przez chmury robiły się piękne prześwity słońca :-)
Podsumowując ten dzień: psa by z domu nie wygonił ;-) Dobrze, że tyle było widać.
6 stycznia 2014 r., Tatry: Kasprowy Wierch – Skrajna Turnia – Przełęcz Liliowe – Murowaniec – Kuźnice przez Skupniów Upłaz
Przyznam szczerze, że myślałam, iż tego dnia nie dożyję, bo niedomagałam już od początku wyjazdu, dopadł mnie jakiś straszliwy wirus i ledwo zipiałam. Tego dnia była poprawa :-) Nie wiem na ile znaczenie miało to, że wybrałam się w Tatry, czy może rzeczywiście był to jakiś nawrót zdrowia… W każdym razie był on krótkotrwały, ale w Tatrach czułam się wspaniale :-)
W drodze do Zakopanego nic nie wskazywało, że będzie to piękna wycieczka, istniały obawy, że nie zobaczymy nic. Dla pewności sprawdziłam co pokazują kamerki zol.pl i już nie było wątpliwości – trzeba czym prędzej na Kasprowy Wierch! :-) To, co tam zobaczyłam w zupełności zrekompensowało ból przy płaceniu za wjazd kolejką (40zł).
Cała północ była przykryta morzem chmur!
Z resztą tak samo było z południem:
Już na Suchej Przełęczy warto było założyć raki, by komfortowo pójść na Beskid (2 012m n.p.m.), w międzyczasie obracając głowę wokół własnej osi ;-)
Po wejściu na Przełęcz Liliowe, która stanowi granicę Tatr Zachodnich i Wysokich stwierdzamy, że warunki są tak fantastyczne, że warto pójść jeszcze dalej. Tym sposobem zdobywamy Skrajną Turnię (2 096m n.p.m.), która jest pierwszym zachodnim szczytem Tatr Wysokich. Jestem tam pierwszy raz w życiu :-)
Po czterech dniach dreptania mój aparat woła dość, dlatego nieco oszczędnie robiłam zdjęcia, a tego dnia chciało się tylko stać i patrzeć, no i fotografować ;-)
Wolnym krokiem udaliśmy się do Murowańca, gdzie ludzi było naprawdę niewielu. Pewnie nieszczęśnicy zaczęli już wracać z długiego weekendu, w końcu w Zakopanem pogoda bardzo szaro-bura, a w górach istny raj!
Morze chmur utrzymało się przez cały dzień. Przy Karczmisku po raz kolejny doznałam opadu szczęki ;-)
Potem już powolutku, po śliskich kamieniach udaliśmy się przez Skupniów Upłaz do Kuźnic. Tego dnia można było nawet tam zaobserwować tzw. Widmo Brockenu. Ja niespecjalnie się za tym zjawiskiem oglądałam ;-) Ale byli tacy, co je zauważyli.
Ta wycieczka była przepięknym ukoronowaniem mojego długiego styczniowego weekendu. Następny wyjazd może w lutym… O ile wytrzymam tyle czasu bez gór ;-)
Dziękuję za uwagę i gdyby ktoś chciał jeszcze pomęczyć swoje oczy moimi zdjęciami – odsyłam tutaj: ;-)
https://picasaweb.google.com/1018025537 ... skaMatyska#
https://picasaweb.google.com/1018025537 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1018025537 ... arIKiczera#
https://picasaweb.google.com/1018025537 ... Murowaniec#
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
Ładne kolory na tych zdjęciach Małgosiu, takie pastelowe, róże, błękity, rude, zielenie - a to przecież styczeń do jasnej anielki. Ja z tego długiego weekendu pod Babią Górą przywiozłam widoki kwitnących stokrotek, lepiężników i bazi. Świat się kończy!
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
Oj tak, Tatry to było miłe ukoronowanie wyjazdu
Natomiast kolory jesieni w Beskidach były szokujące, jak dla mnie to brakuje tam białej pierzynki, miejscami się pokazywała
Natomiast kolory jesieni w Beskidach były szokujące, jak dla mnie to brakuje tam białej pierzynki, miejscami się pokazywała
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Kruca fuks, zapomniałam!Zły Porucznik pisze:Brak podanych km, przewyższeń, spalonych kalorii
Nie lubię fotek "z rąsi"Zły Porucznik pisze:gdzie jest św. Małgorzata z Malinowskiej Skały ?
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Starość? czy tylko zadyszka posylwestrowa?Malgo pisze:bo kondycja już nie ta,
Dla takich widoków warto zmierzyć się z 'nieprzyjemnym wiatrem'.Malgo pisze:Pokazała się ośnieżona Barania Góra wraz z tańczącymi nad nią chmurami.
Może to jest jakaś metoda na odzyskiwanie zdrowia? Rodzaj medycyny naturalnejMalgo pisze:Nie wiem na ile znaczenie miało to, że wybrałam się w Tatry, czy może rzeczywiście był to jakiś nawrót zdrowia… W każdym razie był on krótkotrwały, ale w Tatrach czułam się wspaniale :-)
A to najlepsze podsumowanie relacji Niektóre dni niby nie widokowe, ale i tak ładnie pokazałaś wszystko na zdjęciach. Światło Ci jednak sprzyjało, a widoki w Tatrach to super nagroda na podsumowanie górskiego długiego weekendu...Malgo pisze:a w górach istny raj!
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Re: 3-6.01.2014 Beskid Śląski, Beskid Mały i coś jeszcze...
Miałem kiedyś identyczną sytuację jakieś dwa lata temu. W sobotę poszliśmy przy totalnej dupówie na Wołowiec. Do góry jakoś wszedłem, a nie potrafiłem już zejść do schronu w Chochołowskiej. Za Grzesiem usiadłem i gdybym był sam to chyba bym się nie zwlókł na dół. W schronisku jakieś tabletki, nie wylazłem z łóżka do samego rana - non stop sen, a na drugi dzień jak gdyby nigdy nic czułem się dobrze a ośniezone Tatry przy super pogodzie wynagrodziły wszystko.Malgo pisze: Przyznam szczerze, że myślałam, iż tego dnia nie dożyję, bo niedomagałam już od początku wyjazdu, dopadł mnie jakiś straszliwy wirus i ledwo zipiałam. Tego dnia była poprawa :-) Nie wiem na ile znaczenie miało to, że wybrałam się w Tatry, czy może rzeczywiście był to jakiś nawrót zdrowia…
A zdjęcia oczywiście super.
Oj, z tych dwóch, to będzie ciężko wybrać Słaba kondycha i zdrowie, ot co.tidżej pisze:Starość? czy tylko zadyszka posylwestrowa?
Na mojej mapie widnieje Hala Jaworzynka, w ogóle istnieje taka?Zdziczały pisze:Malgo powiedział/-a: Na Hali Jaworzynka można było obserwować pobliską Murońkę
Na Hali Ostre.
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915