22.07-1.08 Beskidy Wsch. - 1/2 GSB

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Krzysiek Sca
Turysta
Turysta
Posty: 216
Rejestracja: 16 listopada 2011, 10:11

22.07-1.08 Beskidy Wsch. - 1/2 GSB

Post autor: Krzysiek Sca » 17 września 2013, 23:28

Plan przejścia wszystkich głównych szlaków gór polskich powstał jakiś czas temu. W zeszłym roku przeszedłem szlak świętokrzyski, sudecki robię weekendowo, bo mam blisko no a beskidzki zostawiłem sobie na wakacyjny urlop. I tak w lipcu ciekawym połączeniem autobusowym relacji Kudowa Zdrój - Ustrzyki Górne ( połączenie wakacyjne ) wsiadając we Wrocławiu za 90 zł dostaję się po 12 godz. jazdy w Bieszczady. Od miejscowości Sanok, lub Lesko , było nad ranem i dobrze nie pamiętam, autobus zaczyna objazd po bieszczadzkich miejscowościach. Kto tam wsiadł mógł za parę złotych przejechać się trasą Solina - Polańczyk - Terka - Dołżyca - Cisna - Wetlina - Ustrzyki Górne. Na miejscu jestem zbyt późno aby iść w góry toteż po rozbiciu się na polu namiotowym PTTK i miłym spędzeniu reszty dnia nazajutrz skoro świt, czyli po 8.00 PKS-em jadę do Wołosatego gdzie swój początek a właściwie koniec ma GSB. Darmo jednak szukać takiej informacji, żadnej tablicy czy chociażby drogowskazu, nic. Z autobusu wysiada kilkanaście osób w tym samotnie podróżujący tak jak ja 80 letni Pan, który na pytanie zadane kasjerowi parkowemu czy da radę wejść na Tarnicę otrzymuje informację, że tak bo po woli dojdzie. Większość osób łącznie ze starszym panem idzie oczywiście po zakupieniu biletów do BPN (6 zł) szlakiem niebieskim, ja i jeszcze trójka udajemy się czerwonym. Pogoda super, aż za bardzo po prostu upał. Przez Halicz (trasy nie będę opisywał, każdy ją zna ) docieram pod Tarnicę, do tej pory było prawie pusto a tutaj chyba z 200 osób. Gwar rozmów w pewnej chwili zakłóca jakiś hałas, jakby cięli drzewo ale w parku narodowym? Okazuje się, że to z łąki przy niebieskim szlaku, poniżej Tarnicy startuje helikopter który zabrał nieprzytomnego starszego turystę. Prawdopodobnie to ten sam. Szlak co prawda nie prowadzi przez Tarnicę ale grzech by było nie wejść. Widoki wspaniałe, po odpoczynku bez pospiechu docieram do Ustrzyk. Rano spakowawszy cały swój majdan, prawie 20 kilo ruszam na szlak. Oczywiście po zakupieniu biletu, przy kasie informacja, że obok przy wiacie można palić ogniska ale pod warunkiem, że się to zgłosi telefonicznie pracownikowi BPN i kupi od parku drzewo na ognisko za 40 zł. Inaczej nie można palić! Ot komercja. Przejście Połoniny Caryńskiej poszło mi gładko, widoki jak poprzednio, cud miód. W Brzegach liczę na zakup wody ale się przeliczyłem. Mogę kupić tylko bilet a ten już mam :-) I tu zaczyna się dla mnie masakra - podejście pod wetlińską. Żar z nieba, bagaż i brak wody robią swoje. Odpoczywam chyba z 6 razy, aby w końcu dotrzeć na szczyt i w schronisku za jedyne 7 zł kupić sobie butelkę zimnej gazowanej wody. Ludzi dzikie tłumy, kogo tu nie ma. Starzy, młodzi z plecakami lub reklamówką w ręce. W górskich butach albo sandałach a prawdziwą furorę robi pani ok. 30-tki w mini, klapkach wysadzanych jakimiś kryształkami ( może diamenty) i pomalowanymi paznokciami u nóg - można, można. Po drodze na Smerek mijam odpoczywającą kobietę w zaawansowanej ciąży, zastanawiam się czy to jeszcze odwaga czy już lekkomyślność. Siły wracają i do wioski o tej samej nazwie docieram około godz. 18.00. na przystanku spotykam dwóch turystów którzy informują mnie, że czekają już dwie godziny i nic nie jechało. Toteż po namyśle razem udajemy się na piwo do pobliskie knajpy aby umilić sobie czekanie na PKS o 20.00 Tym PKS-em dojeżdżam do Cisnej gdzie na polu namiotowym o nazwie Tramp zakładam obóz. Kolejny dzień autobusem o 9.05 jadę do Smerka aby trasę zacząć tu gdzie zakończyłem dnia poprzedniego. Razem ze mną wysiada i idzie grupa młodzieży z opiekunem. Kondycję mają dobrą ja też bo tym razem bez bagażu. Okazuje się po chwili, że to grupa ministrantów a opiekun to ksiądz. Proponuje mi przejście na ty aby sobie jak to ujął nie księdzować. Na miłej rozmowie o pielgrzymkach, wycieczkach i podziwianiu krajobrazów a było co podziwiać dochodzimy na Okrąglik. Morze jagód, sporo tez zbieraczy z "grzebieniami" pewna pani chwali się, że uzbierała a właściwie naczesała w trzy godziny 21 kilo, w hurcie po 10 zł. I tak powoli dochodzimy do Cisnej gdzie po pożegnaniu każdy idzie w swoją stronę. A ja idę moczyć nogi w rzece która przepływa tuz pod płotem pola namiotowego. Następny dzień to dzień moich urodzin i imienin toteż postanawiam spędzić go stacjonarnie. Wycieczka po torach do miejscowości Majdan, przejażdżka kolejką do Balnicy i z powrotem w cenie 19 zł, ludzi tyle, że zrobiono dwa kursy dodatkowe i na jeden nich właśnie się łapie. Resztę dnia spędzam w Siekierezadzie w Cisnej. Przy tejże knajpie spory ruch, wszak to centrum miejscowości. Uwagę zwraca tęgi gość w moim wieku na bosaka ale za to w slipkach i czarnym, koronkowym damskim staniku. Na pytanie jednej pani dlaczego tak paraduje w tym staniku odparł: - mam urlop i chciałem się wyluzować.:-) Nie musze chyba dodawać, że był troszeczkę na bani. Rano dalej atakuję GSB, ale ponieważ nie chce mi się targać 20 kilogramów bagażu jadę do Komańczy i stamtąd wracam do Cisnej. Na tej trasie mijam tylko kilka osób ale za to wszyscy z wielkimi plecakami. Większość z nich również idzie szlakiem beskidzkim. Jeziorka Duszatyńskie już kiedyś dawno temu widziałem ale teraz jest słonecznie a wówczas padał deszcz, było pochmurnie i przygnębiająco. W okolicy jeziorek mijam wycieczkę prowadzoną przez przewodnika w czerwonej podkoszulce z napisem PRZEWODNIK BIESZCZADZKI. Na moje cześć nikt nie odpowiedział, pal sześć tych turystów z daleka widać, że to plażowicze ale ten przewodnik też nic - co za czasy. A swoją drogą nie wiedziałem o czymś takim jak przewodnik bieszczadzki. Wszak zawsze byli przewodnicy beskidzcy na Beskidy Wschodnie. A może Bieszczady to już nie Beskidy? :-) Trasa długa ze względu na las prawie bez widoków ale za to zauważyłem i to na samym szczycie kilka jakby krowich kup tyle, że czarnych jak smoła. Później dowiedziałem się, że to odchody żubrów, może jedzą jagody, szkoda ale nie zrobiłem zdjęć. Zejście do Cisnej bardzo strome no ale lepiej schodzić niż odwrotnie. I w ten sposób przeszedłem odcinek bieszczadzki GSB. Nazajutrz znowu , tym razem z bagażem jadę do Komańczy aby kontynuować trasę ale już w Beskidzie Niskim. Żegnam piękne Bieszczady jeszcze na pewno tu wrócę. W sumie w Bieszczadach jak chyba nigdzie indziej można spotkać zarówno plecakowiczów jak i plażowiczów oraz różnej maści innych turystów chodzących np: na bosaka (był taki jeden - nie Cejrowski ) albo z nożem za pasem i co ciekawe wszyscy nawzajem się tolerują. Napisanie relacji zajęło mi trochę czasu jak się zdobędę to spróbuję napisać ciąg dalszy. PS doszedłem do Krynicy Zdroju.
Załączniki
20.jpg
(86.5 KiB) Pobrany 715 razy
19.jpg
(75.1 KiB) Pobrany 715 razy
18.jpg
(89.02 KiB) Pobrany 715 razy
17.jpg
(92.14 KiB) Pobrany 715 razy
16jpg.jpg
(94.95 KiB) Pobrany 715 razy
15.jpg
(90.36 KiB) Pobrany 715 razy
14.jpg
(104.69 KiB) Pobrany 715 razy
13.jpg
(63.35 KiB) Pobrany 715 razy
12.jpg
(76.58 KiB) Pobrany 715 razy
11.jpg
(78.12 KiB) Pobrany 715 razy
10.jpg
(79.03 KiB) Pobrany 715 razy
9.jpg
(77.87 KiB) Pobrany 715 razy
7.jpg
(78.34 KiB) Pobrany 715 razy
6.jpg
(72.44 KiB) Pobrany 715 razy
5.jpg
(79.37 KiB) Pobrany 715 razy
3.jpg
(69.12 KiB) Pobrany 715 razy
2.jpg
(113.03 KiB) Pobrany 715 razy
1.jpg
(87.14 KiB) Pobrany 715 razy
z.jpg
z.jpg (67.23 KiB) Przejrzano 1266 razy
Anonymous

Post autor: Anonymous » 18 września 2013, 7:56

Zdjęcie ostatnie-wypas.
Kurcze moim marzeniem jest przejście GSB. Zazdroszczę Ci strasznie, chociaż ja bym wolał całe przejść pieszo :P ale to każdy idzie jak chce :) .
Czekam na dalszą relację.
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8703
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 18 września 2013, 9:30

Krzysztof czekam na dalszą część relacji z Beskidu Niskiego. Super pogodę trafiłeś. Bieszczady są przepiękne szczególnie jesienią, kolory niezapomniane. Też chodzi mi po głowie przejście wszystkich "Głównych" szlaków, tylko czasu jakoś brakuje. Może od przyszłego roku coś zaczniemy. Tak dalej trzymaj :spoko: .
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
Mosorczyk
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 454
Rejestracja: 04 grudnia 2006, 11:45
Kontakt:

Post autor: Mosorczyk » 18 września 2013, 18:28

Coś pięknego! Ja przechodziłem ten szlak wraz z Sudeckim za jednym razem, co dało łącznie z przejściami 1047km. Bardzo się cieszę, gdy mogę sobie poraz kolejny przypomnieć coś z tamtej wędrówki. Każde zdjęcie pokazuje mi coś znanego i przywołuje jakieś wspomnienia. Beskid Niski z pewnością będzie najciekawszą częścią. Z przyjemnością przeczytam o Wołowcu, Izbach, Kątach, itp. Ciekaw jestem czy zauważyłeś 'zaginioną' wieś, jak bardzo bobry Ci zastawiły szlak i czy przechodziłeś u pewnego państwa przez podwórko, a potem wzdłuż linii autu na boisku piłkarskim :). Ciekaw też jestem zdjęć z Tokarnii 778 oraz co masz do powiedzenia o górze Huzar - to znaczy czym kierowałeś się przy wyborze szlaku (są trzy tak samo wyglądające wersje, a tylko jedna prawdziwa :)) oraz jakie wrażenie wywarły na Tobie Studzionki i jej mieszkańcy. No i czy w Kątach miałeś przyjemność wysłuchać historii tej jedynej agroturystyki przy szlaku oraz jakie wrażenie wywarła na Tobie ta ogromna polana po przekroczeniu oficjalnej granicy Bieszczadów (ok. 1h 30min wędrówki przez las od schroniska Komańcza). Pytań mam wiele, bo to bogaty szlak i do dziś uważam to za wyprawę życia pomimo, że wchodziłem na znacznie większe góry. To przejście ma zupełnie inny 'wymiar' i przeżywa się coś zupełnie innego.
Krzysiek Sca pisze:Żegnam piękne Bieszczady jeszcze na pewno tu wrócę.
Masz rację. Polecam dodatkowo obejrzeć wschód Słońca. To jest widowisko! Ja dodatkowo miałem okazję nasłuchiwać 'odpowiadania' dwóch sów, bo zaczynałem wędrówkę o 2.09 w nocy. Takie rzeczy pamięta się na długo.

PS. Widzę, że zaszły pewne zmiany na szlaku :)
włodarz
Turysta
Turysta
Posty: 2376
Rejestracja: 01 grudnia 2011, 19:09

Post autor: włodarz » 18 września 2013, 19:34

Krzysiek Sca pisze:zdobędę to spróbuję napisać ciąg dalszy.
Z przyjemnością przeczytam. :)
Krzysiek Sca
Turysta
Turysta
Posty: 216
Rejestracja: 16 listopada 2011, 10:11

Post autor: Krzysiek Sca » 19 września 2013, 10:21

Powoli zbieram się do napisania dalszej części. Mosorczyk gratuluję Ci takiej eskapady ponad 1000 km robi wrażenie, może sam też bym się na takie przejście zdecydował ale musiałbym mieć cztery razy tyle urlopu a nie miałem :) W Kątach nie spałem w agroturystyce tylko u jednego rolnika ale to będzie długa historia... Fakt przechodziłem między już na stałe zamkniętym sklepem a płotem aby wyjść komuś na podwórku gdzie rzucił się na mnie pies. Był co prawda na łańcuchu ale i tak by mnie sięgnął. Nie wiedziałem, że z 20 kilogramowym plecakiem można dać takiego susa :D Potem tak jak mówisz wzdłuż boiska (kilka metrów za bramką stoi tam teraz altana grillowa ), potem kładką gospodarczej konstrukcji na drugą stronę rzeki i tu pojawił się problem ze szlakiem. Kilkaset metrów do lasu, łąka podzielona na 30 części odgrodzonych elektrycznymi pastuchami. Część ogrodzona wysokim płotem za którym rósł młodnik. Przedzierając się przez te pastuchy dotarłem do lasu ale szlaku ani widu. Raz w prawo, raz w lewo nic w końcu postanowiłem iść na szagę wychodząc z założenia, że jak będę szedł pod górę to dojdę na szczyt. Po kilku minutach zobaczyłem szlak i tak znalazłem się na Huzarach. Na szczycie zdewastowany słup ze szlakami, widoków zero - gęsty las. Ps. działalności bobrów nie widziałem ale to był wyjątkowo upalny okres i większość strumieni i potoków po prostu wyschła.
Załączniki
2.jpg
(85.52 KiB) Pobrany 583 razy
1.jpg
(92.56 KiB) Pobrany 583 razy
Awatar użytkownika
Mosorczyk
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 454
Rejestracja: 04 grudnia 2006, 11:45
Kontakt:

Post autor: Mosorczyk » 20 września 2013, 20:58

Krzysiek Sca pisze:Powoli zbieram się do napisania dalszej części. Mosorczyk gratuluję Ci takiej eskapady ponad 1000 km robi wrażenie, może sam też bym się na takie przejście zdecydował ale musiałbym mieć cztery razy tyle urlopu a nie miałem :) W Kątach nie spałem w agroturystyce tylko u jednego rolnika ale to będzie długa historia... Fakt przechodziłem między już na stałe zamkniętym sklepem a płotem aby wyjść komuś na podwórku gdzie rzucił się na mnie pies. Był co prawda na łańcuchu ale i tak by mnie sięgnął. Nie wiedziałem, że z 20 kilogramowym plecakiem można dać takiego susa :D Potem tak jak mówisz wzdłuż boiska (kilka metrów za bramką stoi tam teraz altana grillowa ), potem kładką gospodarczej konstrukcji na drugą stronę rzeki i tu pojawił się problem ze szlakiem. Kilkaset metrów do lasu, łąka podzielona na 30 części odgrodzonych elektrycznymi pastuchami. Część ogrodzona wysokim płotem za którym rósł młodnik. Przedzierając się przez te pastuchy dotarłem do lasu ale szlaku ani widu. Raz w prawo, raz w lewo nic w końcu postanowiłem iść na szagę wychodząc z założenia, że jak będę szedł pod górę to dojdę na szczyt. Po kilku minutach zobaczyłem szlak i tak znalazłem się na Huzarach. Na szczycie zdewastowany słup ze szlakami, widoków zero - gęsty las. Ps. działalności bobrów nie widziałem ale to był wyjątkowo upalny okres i większość strumieni i potoków po prostu wyschła.
Dzięki za wyjaśnienia. Widzę, że na tym odcinku chyba tak samo każdy 'walczy' :). Skoki przez elektryczne pastuchy, linia autu i wejście na Huzar... w sumie... nie wiadomo którędy. To stały punkt programu.
Szkoda że minął Cię etap 'bobrów' bo tam trzeba było się czołgać przez wierzbowe zarośla, a później przejść boso przez rzekę i wspiąć się na około 3-4 metrowe zbocze koryta rzeki z piachu, które rzecz jasna sypało się pod nogami. Żadnego niebezpieczeństwa nie było, ale sam fakt, że takie trudności powstały, bo bory wówczas założyły drewnianą tamę i się spiętrzyła woda w tym miejscu. Tamtędy prowadził normalnie szlak, bo było widać znaki. Jedynie wody przybyło, to dlatego w tym miejscu tak podmyło fragment wzniesienia, które stało się granicą przepływu rzeki.
Ostatnio zmieniony 20 września 2013, 21:34 przez Mosorczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Mosorczyk
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 454
Rejestracja: 04 grudnia 2006, 11:45
Kontakt:

Post autor: Mosorczyk » 20 września 2013, 21:12

Pisząc o wielkiej polanie tuż za Bieszczadami miałem na myśli ten bezkres traw, którymi szło się tak długo. Dawało to niezwykłe uczucie wolności i ogromu przestrzeni.

Obrazek

Pisząc o Tokarni miałęm na myśli te wspaniałe widoki:

Obrazek

Pisząc o 'zaginionej wsi' miałem na myśli pewną wioskę w środku lasów i gór, gdzie pozostały po niej tylko kamienne mury, a o tym, że żyli tu kiedyś ludzie świadczyły te piękne jabłonie:

Obrazek

Jaworzyna Krynicka również zaskoczyła mnie na plus, bo rozbiłem namiot na granicy lasu i rozległej polany, wysoko ponad miastem:

Obrazek
Obrazek

A Stożek równie piękne widowisko mi zapewnił:

Obrazek

Takich przeżyć było o wiele więcej. Pisząc to wszystko, mam na myśli, że Ty też musiałeś mieć jakieś ciekawe przeżycia, widoki, chwile. Dlatego z niecierpliwością czekam na kolejne części opisowe i zdjęcia, bo każde przejście tym szlakiem jest inne i bardzo ciekawe. O atrakcjach można mówić bardzo wiele, dlatego będę czekać na opisy i zdjęcia, jak Ty przeżywałeś każdy z etapów GSB.
Awatar użytkownika
Darek
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1470
Rejestracja: 28 października 2011, 20:47

Re: 22.07-1.08 Beskidy Wsch. - 1/2 GSB

Post autor: Darek » 20 września 2013, 21:49

Gratuluję wytrwałości, też mam takie marzenie, ale to chyba dopiero na emerytrze :lol:.
Krzysiek Sca pisze:P jadę do Wołosatego gdzie swój początek a właściwie koniec ma GSB. Darmo jednak szukać takiej informacji, żadnej tablicy czy chociażby drogowskazu, nic. Z


Kiedy byłem tam w maju stał taki drogowskaz.
Załączniki
IMG_2701.JPG
(82.52 KiB) Pobrany 515 razy
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
Krzysiek Sca
Turysta
Turysta
Posty: 216
Rejestracja: 16 listopada 2011, 10:11

Post autor: Krzysiek Sca » 21 września 2013, 8:29

Mam nadzieję, że przeoczyłem ten znak a nie uległ on zniszczeniu bo było by szkoda. Darek do emerytury jeszcze trochę Ci brakuje a znając życie i ZUS z czasem będzie jeszcze dalej :) Polana o której mówi Mosorczyk oczywiście pamiętam ją , można by rzec bezkresna łąka. Wiosek czy raczej śladów po wioskach na trasie było wiele. Momentami miałem wrażenie, że idę przez tereny bezludne. Kilka mijanych w środku dnia wiosek mimo oznak zamieszkania (firanki, psy na łańcuchu, grządki przy domu) zupełnie pustych. Nikt się nie kręci koło obejścia, nie wygląda przez okno - może byli w pracy? Parę razy nawet chwilę czekałem aby ktoś się wynurzył ale na darmo. Miejsce "borsucze" kojarzę bo z tego zbocza spadłem kiedy pod moim ciężarem osunął się grunt i okazało się, że ziemia trzymała się na korzeniach drzew podmytych przez wodę. Ale w tym momencie nie było tam głęboko ot błoto po kostki.
Załączniki
8.jpg
(85.13 KiB) Pobrany 497 razy
7.jpg
(99.24 KiB) Pobrany 497 razy
6.jpg
(99.23 KiB) Pobrany 497 razy
5.jpg
(94.89 KiB) Pobrany 497 razy
4.jpg
(107.25 KiB) Pobrany 497 razy
2.jpg
(73.88 KiB) Pobrany 497 razy
1.jpg
(80.85 KiB) Pobrany 497 razy
ODPOWIEDZ