11-25.08.2013 r. - Osiem państw w 15 dni - czyli Rowerowy Eurotrip
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
11-25.08.2013 r. - Osiem państw w 15 dni - czyli Rowerowy Eu
Tak się jakoś trafiło, że w tym roku dostałem znacznie więcej wolnego jak dotychczas, więc należało to odpowiednio wykorzystać
Plany urlopowe były oczywiście zupełnie inne, ale w między czasie znajomi przedstawili mi kilka propozycji. Jedna zakładała dojazd samochodem w różne części Europy i objazd okolicy rowerami. Ta opcja niestety odpadała na zbyt wysokie koszty Wersja nr. 2, to wyprawa rowerami do Chorwacji ze znajomym, z którym już kiedyś byłem na Węgrzech. Niestety zaczął wymyślać jakieś dziwne rzeczy typu: w pierwszy dzień przejechać 500 km! Później zaczyna coś kręcić: bo musi wymienić łańcuch, bo opony, bo brak funduszy i czy pojadę sam. No i właśnie na tym skończyła się nasza rozmowa... No cóż, zakupiłem już potrzebne mapy, więc nie miałem zamiaru się wycofywać i tak przeważnie jeżdżę sam, więc to żadna dla mnie nowość
Pakuję potrzebne rzeczy, zabieram parę groszy do kieszeni i ruszam w trasę bez zastanowienia. Postanowiłem, że wszystkie atrakcje zaliczę jadąc na południe. Później to już po prostu będzie tylko powrót
Startuję w niedzielę 11.08. około 8 rano. Waga ciała 75 kg, waga roweru i bagaży 44,5 kg.
Początkowa trasa wiedzie przez przejście graniczne Głuchołazy - Mikulovice na Jesenik. Pogoda do jazdy rowerem wyśmienita Za Jesenikiem przyszła pora przeprawić się przez góry w kierunku Šumperka. Po drodze zatrzymuję się na chwilę pod browarem Holba
Później przez Bludov i Mohelnice do Litovela...
...i Prostějova gdzie jem obiad w knajpie prowadzonej przez Azjatów.
Po sytym posiłku ruszam ociężale na Vyškov.
Dzień się właśnie kończy, a przede mną jeszcze sporo kilometrów jakie zaplanowałem na ten dzień.
Jadę przez Slavkov u Brna czyli niem. Austerlitz. Na polach pomiędzy Sławkowem a Brnem rozegrała się w grudniu 1805 jedna z najważniejszych bitew wojen napoleońskich, bitwa pod Austerlitz, zwana także "bitwą trzech cesarzy".
W końcu późnym wieczorem docieram do celu czyli szczytu Devin 549 m. Niby nic, ale by się na niego dostać należy pokonać różnicę przewyższeń prawie 400 m. Nieźle się namęczyłem by się dostać na szczyt. Nie ma opcji by wjechać na górę rowerem, więc musiałem go pchać, a raz ciągnąć
Na szczycie stoi przekaźnik obok którego rozbijam się na noc. Noc jest bardzo ciepła i przyjemnie się śpi
Foto dzień 1 :
https://picasaweb.google.com/cyklista17 ... directlink
c.d.n...
Plany urlopowe były oczywiście zupełnie inne, ale w między czasie znajomi przedstawili mi kilka propozycji. Jedna zakładała dojazd samochodem w różne części Europy i objazd okolicy rowerami. Ta opcja niestety odpadała na zbyt wysokie koszty Wersja nr. 2, to wyprawa rowerami do Chorwacji ze znajomym, z którym już kiedyś byłem na Węgrzech. Niestety zaczął wymyślać jakieś dziwne rzeczy typu: w pierwszy dzień przejechać 500 km! Później zaczyna coś kręcić: bo musi wymienić łańcuch, bo opony, bo brak funduszy i czy pojadę sam. No i właśnie na tym skończyła się nasza rozmowa... No cóż, zakupiłem już potrzebne mapy, więc nie miałem zamiaru się wycofywać i tak przeważnie jeżdżę sam, więc to żadna dla mnie nowość
Pakuję potrzebne rzeczy, zabieram parę groszy do kieszeni i ruszam w trasę bez zastanowienia. Postanowiłem, że wszystkie atrakcje zaliczę jadąc na południe. Później to już po prostu będzie tylko powrót
Startuję w niedzielę 11.08. około 8 rano. Waga ciała 75 kg, waga roweru i bagaży 44,5 kg.
Początkowa trasa wiedzie przez przejście graniczne Głuchołazy - Mikulovice na Jesenik. Pogoda do jazdy rowerem wyśmienita Za Jesenikiem przyszła pora przeprawić się przez góry w kierunku Šumperka. Po drodze zatrzymuję się na chwilę pod browarem Holba
Później przez Bludov i Mohelnice do Litovela...
...i Prostějova gdzie jem obiad w knajpie prowadzonej przez Azjatów.
Po sytym posiłku ruszam ociężale na Vyškov.
Dzień się właśnie kończy, a przede mną jeszcze sporo kilometrów jakie zaplanowałem na ten dzień.
Jadę przez Slavkov u Brna czyli niem. Austerlitz. Na polach pomiędzy Sławkowem a Brnem rozegrała się w grudniu 1805 jedna z najważniejszych bitew wojen napoleońskich, bitwa pod Austerlitz, zwana także "bitwą trzech cesarzy".
W końcu późnym wieczorem docieram do celu czyli szczytu Devin 549 m. Niby nic, ale by się na niego dostać należy pokonać różnicę przewyższeń prawie 400 m. Nieźle się namęczyłem by się dostać na szczyt. Nie ma opcji by wjechać na górę rowerem, więc musiałem go pchać, a raz ciągnąć
Na szczycie stoi przekaźnik obok którego rozbijam się na noc. Noc jest bardzo ciepła i przyjemnie się śpi
Foto dzień 1 :
https://picasaweb.google.com/cyklista17 ... directlink
c.d.n...
eska pisze:Wypatrywałam Cię w Lubljianie w czwartek rano ale chyba się gdzieś minęliśmy
Ljubljanę ominąłem i pojechałem w Alpy JulijskieMike pisze:My tam buszowaliśmy w sobotę.
Szczerze powiedziawszy to sam nie wiem. Jakoś tak samo wychodzi. Oczywiście jak są odpowiednie warunkiMike pisze:Nocne zdjęcia masz opanowane do perfekcji, jak Ty to robisz?
A Mohyla Miru ??? byłeś?? a te silosy cementowe pomalowane jak napoleońscy wojacy??Jadę przez Slavkov u Brna czyli niem. Austerlitz. Na polach pomiędzy Sławkowem a Brnem rozegrała się w grudniu 1805 jedna z najważniejszych bitew wojen napoleońskich, bitwa pod Austerlitz, zwana także "bitwą trzech cesarzy".
Ale tak w ogóle to super tyle zaliczyć w jeden dzień na rowerku
chwilo ... trwaj!!!!!
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
Na takie odległości, to zdecydowanie preferuję stopa od roweru... Chociaż patrząc na Twoją kondycję, to pewnie często robisz za dnia więcej kilometrów rowerem, niż ja stopem...
W Devinie byłem kiedyś kilka dni- bardzo fajne okolice
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
W Devinie byłem kiedyś kilka dni- bardzo fajne okolice
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt
http://tomaszplaszczyk.pl/
http://tomaszplaszczyk.pl/
Byłem tam dwa lata temu gdy jechałem do Brna. Ciekawie wyglądają te silosy. Na wzniesieniu Žuráň też byłempantadziu pisze:A Mohyla Miru ??? byłeś?? a te silosy cementowe pomalowane jak napoleońscy wojacy??
A tak wogóle to zapomniałem napisać, że przejechany dystans dnia pierwszego wyniósł 256 km i 2020 m przewyższenia. Wypiłem również 6 piw. Czyli palę około 1 l na 100 kmAle tak w ogóle to super tyle zaliczyć w jeden dzień na rowerku
osiem państw? hmm, to ciekaw jestem gdzie dojechałeś
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Dzień nr. 2 był taki trochę nijaki. Żadnych górek, żadnych atrakcji...No dobra, coś tam jednak było
Budzę się o świcie. Jem śniadanie i robię sobie spacer po okolicy.
W końcu przychodzi pora by ruszać dalej. Jadę więc do przygranicznego Mikulova. Tam kręcę się trochę w okolicy centrum.
Ruszam dalej w kierunku Austrii. Jazda przez ten kraj była dla mnie bardzo monotonna tego dnia. Ciągle miałem do pokonania niewielkie, ale bardzo męczące wzniesienia. Późnym popołudniem docieram nad Dunaj. Tam proszę dwie Francuzki by zrobiły mi zdjęcie, bo takich na których jestem mam jak na lekarstwo.
Jadę ciągle na południe w kierunku jeziora Neusiedler See i dalej na Węgry do Sopronu.
Zauważyłem też że w tamtych okolicach powstaje coraz więcej elektrowni wiatrowych. Teraz idzie tego w setki...
Kawałek za Sopronem postanawiam zakończyć ten dzień. Właśnie zanosi się na deszcz, więc rozbijam namiot pod lasem. W nocy przechodzi ulewa. Może jutrzejszy dzień będzie lepszy?
Statystyki:
Dystans: 192,5 km
Przewyższenia: 870 m
Foto:
https://picasaweb.google.com/cyklista17 ... directlink
c.d.n...
Budzę się o świcie. Jem śniadanie i robię sobie spacer po okolicy.
W końcu przychodzi pora by ruszać dalej. Jadę więc do przygranicznego Mikulova. Tam kręcę się trochę w okolicy centrum.
Ruszam dalej w kierunku Austrii. Jazda przez ten kraj była dla mnie bardzo monotonna tego dnia. Ciągle miałem do pokonania niewielkie, ale bardzo męczące wzniesienia. Późnym popołudniem docieram nad Dunaj. Tam proszę dwie Francuzki by zrobiły mi zdjęcie, bo takich na których jestem mam jak na lekarstwo.
Jadę ciągle na południe w kierunku jeziora Neusiedler See i dalej na Węgry do Sopronu.
Zauważyłem też że w tamtych okolicach powstaje coraz więcej elektrowni wiatrowych. Teraz idzie tego w setki...
Kawałek za Sopronem postanawiam zakończyć ten dzień. Właśnie zanosi się na deszcz, więc rozbijam namiot pod lasem. W nocy przechodzi ulewa. Może jutrzejszy dzień będzie lepszy?
Statystyki:
Dystans: 192,5 km
Przewyższenia: 870 m
Foto:
https://picasaweb.google.com/cyklista17 ... directlink
c.d.n...
a już myślałem, że poprosiłeś o coś innegoRobert J pisze:Tam proszę dwie Francuzki by zrobiły mi zdjęcie
biorąc pod uwagę kierunek i czas wyjazdu (ja wyjeżdżałem dzień wcześniej, a wracałem dokładnie w ten sam dzień) to zaczynam podejrzewać, że gdzieś się mogliśmy mijać o kilkaset kilometrów
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"