20.01.2013 r. - Czeskie Jeseniki - z Robertem J na biegówki
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
20.01.2013 r. - Czeskie Jeseniki - z Robertem J na biegówki
mam nareszcie upragnione narty biegowe. W sobotę telefon do Roberta i już w niedzielę rankiem mkniemy na PAPRSEK. Za Ramzową skręcamy na Petrikov, skąd wpinamy się w narty i ruszamy w kierunku horskiej chaty Paprsek w składzie: eska, moja córka Kasia i Robert J-nasz cierpliwy przewodnik.
Ja mam narty na nogach drugi raz w życiu, Kasia po raz pierwszy(mam nadzieję, że złapie bakcyla) a Robert to już wyższa szkoła jazdy
Po ok. 2km pod górkę Kasia zadaje pytanie"daleko jeszcze" i to się okazuje naszą zgubą, bo jak jej Robert powiedział że jeszcze do schroniska ok. 6km ta się zbiesiła i nic tylko dalej nie idzie, ona chce do samochodu.
tu właśnie nastąpił pierwszy bunt/nie ostatni/
Podążamy czerwonym szlakiem trasa pięknie przygotowana, widoki przepiękne, po drodze mijamy kolejnych narciarzy, Robert robi piękne zdjęcia, ja też coś próbuję sfotografować.
Trasy przygotowane są rewelacyjnie. Tu Czechom należą się naprawdę wielkie brawa.
Na 4,5km przed schroniskiem nadchodzi kolejny kryzys bo Kasia znowu się buntuję, próbuję ją przekupić i proponuję całą stówę jak dojedzie do schroniska, ale to ją nie rusza dopiero kiedy idziemy do przodu nie ma wyjścia i podąża za nami, żeby za chwilę wystartować do przodu i zostawić nas w tyle/w schronisku nie chciała już stówy, więc nie wiem co na nią tak podziałało,że dotarła przed nami pierwsza/
W schronisku tłok, Robert zamawia zupę my też coś wciągamy, po czym żegnamy się z Kasią, która wraca do auta a my wspinamy się wzdłuż granicy w kierunku Travnej Hory a docelowo do Smrka. Po drodze ponieważ widoki są bajeczne lansujemy się z Robertem.
Po drodze mijamy Brousek 1120m, gdzie Robert niczym perszing oczywiście na nartach szczytuje i dalej docieramy do naszego celu czyli Smrka 1109m. Tu trzeba podjąć decyzję wracamy zielonym troszkę łagodniej ale dalej czy kierujemy się niebieskim krótszym ale za to jak się później okaże dla mnie horror Robert zjeżdża jak przystało na normalnego narciarza w pozycji pionowej, natomiast ja zaliczam glebę co rusz, ostatecznie nie zdejmując nart ale w pozycji kucznej z kijami między nogami coby mieć jak zahamować/tu Robert miał ubaw po pachy, kręcił filmiki, które pokazywał mojej córce z komentarzem "patrz jak mama zjeżdżała"/
Nareszcie jesteśmy na dole uf.....
Pięknie spędzona niedziela, cierpliwy nauczyciel, cudne widoki, i posiniaczony zadek /Kasia rozcięta warga i stłuczony bark/ to nasze wrażenia po biegówkach. Już nie mogę się doczekać kolejnego razu.
Pięknie dziękuję Robertowi
zdjęcia Roberta:
https://picasaweb.google.com/cyklista17 ... directlink[/img]
Ja mam narty na nogach drugi raz w życiu, Kasia po raz pierwszy(mam nadzieję, że złapie bakcyla) a Robert to już wyższa szkoła jazdy
Po ok. 2km pod górkę Kasia zadaje pytanie"daleko jeszcze" i to się okazuje naszą zgubą, bo jak jej Robert powiedział że jeszcze do schroniska ok. 6km ta się zbiesiła i nic tylko dalej nie idzie, ona chce do samochodu.
tu właśnie nastąpił pierwszy bunt/nie ostatni/
Podążamy czerwonym szlakiem trasa pięknie przygotowana, widoki przepiękne, po drodze mijamy kolejnych narciarzy, Robert robi piękne zdjęcia, ja też coś próbuję sfotografować.
Trasy przygotowane są rewelacyjnie. Tu Czechom należą się naprawdę wielkie brawa.
Na 4,5km przed schroniskiem nadchodzi kolejny kryzys bo Kasia znowu się buntuję, próbuję ją przekupić i proponuję całą stówę jak dojedzie do schroniska, ale to ją nie rusza dopiero kiedy idziemy do przodu nie ma wyjścia i podąża za nami, żeby za chwilę wystartować do przodu i zostawić nas w tyle/w schronisku nie chciała już stówy, więc nie wiem co na nią tak podziałało,że dotarła przed nami pierwsza/
W schronisku tłok, Robert zamawia zupę my też coś wciągamy, po czym żegnamy się z Kasią, która wraca do auta a my wspinamy się wzdłuż granicy w kierunku Travnej Hory a docelowo do Smrka. Po drodze ponieważ widoki są bajeczne lansujemy się z Robertem.
Po drodze mijamy Brousek 1120m, gdzie Robert niczym perszing oczywiście na nartach szczytuje i dalej docieramy do naszego celu czyli Smrka 1109m. Tu trzeba podjąć decyzję wracamy zielonym troszkę łagodniej ale dalej czy kierujemy się niebieskim krótszym ale za to jak się później okaże dla mnie horror Robert zjeżdża jak przystało na normalnego narciarza w pozycji pionowej, natomiast ja zaliczam glebę co rusz, ostatecznie nie zdejmując nart ale w pozycji kucznej z kijami między nogami coby mieć jak zahamować/tu Robert miał ubaw po pachy, kręcił filmiki, które pokazywał mojej córce z komentarzem "patrz jak mama zjeżdżała"/
Nareszcie jesteśmy na dole uf.....
Pięknie spędzona niedziela, cierpliwy nauczyciel, cudne widoki, i posiniaczony zadek /Kasia rozcięta warga i stłuczony bark/ to nasze wrażenia po biegówkach. Już nie mogę się doczekać kolejnego razu.
Pięknie dziękuję Robertowi
zdjęcia Roberta:
https://picasaweb.google.com/cyklista17 ... directlink[/img]
Ostatnio zmieniony 22 stycznia 2013, 21:56 przez eska, łącznie zmieniany 2 razy.
"..błogosławieni, którzy poznali smak przygody, albowiem oni wiedzą co to wolność, i co to radość życia..."
Spokojnie wystarczy na początek bardziej po płaskim ja tak pierwszy raz jeździłam na biegówkach właśnie na Polanie Izerskiej czyli tam gdzie się wybierasz, wierz mi to jest naprawdę frajda, a te upadki to przy zjazdach czyli w dół.Mysia pisze:O cholera Grozą zawiało, moja wizja biegówek i nauki poruszania się na nich legła w gruzach, a była pieczołowicie budowana od ponad tygodnia przez różne osoby. Po co ja to czytałam.
"..błogosławieni, którzy poznali smak przygody, albowiem oni wiedzą co to wolność, i co to radość życia..."
Hihi co tam bóle, ważne, że chce się jeszczeeska pisze:Pięknie spędzona niedziela, cierpliwy nauczyciel, cudne widoki, i posiniaczony zadek /Kasia rozcięta warga i stłuczony bark/ to nasze wrażenia po biegówkach. Już nie mogę się doczekać kolejnego razu.
eska ale masz dobrze, że tak blisko możesz trenować biegówki, ja jak czytam kolejną relację lub temat o nartach biegowych, to aż mnie skręca, że nigdy nie spróbowałam. Mam nadzieję, że Kasia złapała bakcyla. Jak wspomina wyjście?
Pozdrawiam i gratuluję wspaniałego weekendu.
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Pewnie dlatego, że zostawiła nam swój plecakeska pisze: więc nie wiem co na nią tak podziałało,że dotarła przed nami pierwsza/
Dodam tylko, że w samej okolicy schroniska jest przygotowanych 50 km tras. Czesi ratrakują i zakładają ślad dla biegaczy nawet po polskiej stronie w rezerwacie "Dolina Śnieżnej Białki" Łączna długość tras w Jesionikach przekracza 380 kmeska pisze:Trasy przygotowane są rewelacyjnie. Tu Czechom należą się naprawdę wielkie brawa.
Dwie gleby zaliczyłem Ale odcinek jest naprawdę stromy jak na biegówki...eska pisze:Robert zjeżdża jak przystało na normalnego narciarza w pozycji pionowej, natomiast ja zaliczam glebę co rusz, ostatecznie nie zdejmując nart ale w pozycji kucznej z kijami między nogami coby mieć jak zahamować/tu Robert miał ubaw po pachy, kręcił filmiki, które pokazywał mojej córce z komentarzem "patrz jak mama zjeżdżała"/
Jak będzie przyzwolenie to zamieszczę jakieś filmiki
Chodzą słuchy, że teraz codziennie po pracy biegasz na nartach w okolicy miejsca zamieszkania coby nabrać wprawyeska pisze:Pięknie spędzona niedziela, cierpliwy nauczyciel, cudne widoki, i posiniaczony zadek
Ale mimo to humor jej się znacznie poprawiłeska pisze:Kasia rozcięta warga i stłuczony bark
Dzięki za wspólny wypad...następnym razem jedziemy na Pradziada
Uspokojonameska pisze:Spokojnie wystarczy na początek bardziej po płaskim ja tak pierwszy raz jeździłam na biegówkach właśnie na Polanie Izerskiej czyli tam gdzie się wybierasz, wierz mi to jest naprawdę frajda
I jak czytam, że córka uśmiechnięta, mimo wargi i barku, to musi być fajne. Jeszcze takie pytanko odnośnie kondycji fizycznej - bardzo męczący sport? Trzeba biegać półmaratony lub maratony, żeby jakoś to było?
Wyrabiaj kondycję bo wiesz sama po co, no chyba, że już zapomniałaślawena pisze:Eska, po tej relacji widzę co jeszcze muszę w tym zimowym sezonie spróbować. Może bieganie w nartach lepiej będzie mi szło niż zjeżdżanie.
Polecam sięlawena pisze:A może to kwestia instruktora
Jeden znajomy ma w planach spróbować biegówek...i już tak planuje od trzech latVision pisze:No tej na pewno mi nie starczy, bo już prawie cała zaplanowana, raczej o następnej najwcześniej myślałem ja taki szybki nie jestem
Wielki , czytałem z wielką zazdrością. Taka piękna sceneria. Każde narty są wskazane, ja osobiście wolę tzw. "grawitację" - zagiętym do przodu, ale biegówki również super. Kiedyś spróbowałem i mi jakoś nie spasowało, zostałem przy grawitacji. Może jeszcze kiedyś spróbuje pospacerować na nartach. Jeszcze raz wielkie brawo za wspaniałą wycieczkę i odwagę.