7-10. 06. 2012 Niżne Tatry w 4 dni - to samo, ale inaczej
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
7-10. 06. 2012 Niżne Tatry w 4 dni - to samo, ale inaczej
Dwa miesiące trwały moje przygotowania do wyjazdu w Niżne Tatry. Chociaż wzorowałam się na wyprawie pod wodzą Dzwonka, starałam się zmodyfikować nieco trasy, tak aby Barbórka, jedyna z zeszłorocznej ekipy, nie musiała chodzić tymi samymi szlakami, żeby było choć trochę inaczej. Liczę, że to mi się udało.
W spełnieniu kolejnego górskiego marzenia pomagali mi : Asia, Joanka, Atina, Barbórka, Wiolcia, Brujo i Ceper.
Dzień pierwszy - czwartek - procesja do 4 „ołtarzy”
Na parkingu w Dolinie Demianowskiej po godz.6 rano niemal równocześnie pojawiły się dwa pojazdy, łódzki i krakowski. Dojechaliśmy zgodnie z opracowanym rozkładem jazdy. Podczas szybkiego śniadania i dozbrajania się w górski ekwipunek uradziliśmy, że wczesna pora wymarszu i niezła tego dnia pogoda pozwalają na realizację najważniejszej, jednocześnie najdłuższej zaplanowanej trasy. I tak zamiast na Krakovą holę, wyruszyliśmy zielonym szlakiem od chaty Lucky na grań główną, zdobywając kolejno Dumbier, Chopok, Derese i Polanę. Po drodze oczywiście odpoczywamy, focimy, na dłużej zatrzymujemy się w Kamiennej Chacie pod Chopokiem. Z przełęczy pod Polaną zeszliśmy żółtym szlakiem do Jasnej, i dalej asfaltem na parking po samochody, co okazało się najbardziej męczącym odcinkiem całej wędrówki.
Tego dnia przeszliśmy ok.28 km, pokonując w pionie 1556 m.
Pogoda do końca zachowywała się poprawnie, słońce nie paliło, wiatr z grani nie zdmuchiwał, a prysznic mieliśmy dopiero na kwaterze.
Dzień drugi - piątek – odkrywamy Vyvieranie
Po nocy spędzonej w pobliżu Liptowskiego Mikulasza, w miejscowości Pavcina Lehota, podjechaliśmy na mały parking pomiędzy jaskinią Lodową a jaskinią Wolności. Tutaj obok zamkniętego wejścia do jaskini Pokoju rozpoczyna się zielony szlak na Ilanovske sedlo. Początkowo trasa prowadzi suchym korytem potoku Vyvieranie, powyżej ponoru dnem wąwozu płynie woda, a my idziemy raz prawym, raz lewym brzegiem rzeczki, przekraczając ją wielokrotnie po kamieniach lub mostkach i wsłuchując się w szum kaskad. Na ostatnim odcinku wąwóz się pogłębia, szlak staje się bardziej stromy i wieloma zakosami wyprowadza nas w końcu na przełęcz.
Po popasie idziemy na s.Machnate, zbaczamy trochę z trasy, by nie ominęły nas widoczki spod skałek na Pustem, docieramy na przeł.pod Krakovą holą, skąd tylko kawałek dzieli nas od celu wędrówki. Na szczycie obowiązkowo grupowe i indywidualne fotki, widoczność mogłaby być lepsza, ale i tak cieszy nas to co widzimy.
Schodzimy przez Kosienki na s.Javorie, gdzie dopada nas niewielki i bardzo krótkotrwały deszcz. Następny odcinek czerwonym szlakiem prowadzi przez tereny wyrębu, jest zniszczony i zupełnie nieciekawy, nie polecam na wejście, bo może zniechęcić do dalszej wędrówki.
Tuż przed węzłem Pod Krcahovom trójka niezmordowanych eksploratorów - Joanka, Wiolcia i Brujo, odbija w prawo, by zobaczyć i sfotografować partyzanckie bunkry. Reszta schodzi na parking Lucky i tam czeka. Miłym zakończeniem części turystycznej jest posiłek w klimatycznej knajpce Tri Studnicky. Wieczór na kwaterze zdominowała tematyka sportowa, ale to już zupełnie inna bajka.
Przebyty dystans to 16 km w poziomie, 1148 m w pionie.
Pogoda nadal zadowalająca, przed południem trochę słońca i nieco duszno, po południu dwa razy przelotnie popadało, ale bardzo szybko zdejmowaliśmy kurtki.
Dzień trzeci – sobota – zmasowany atak GS-ów na Ohniste
Tego dnia odbyło się, na gorąco zaaranżowane, spotkanie dwóch niezależnych zespołów działających w masywie Slema-Ohniste. Nasz - ośmioosobowy, wyruszył z Janskiej doliny, atakując Stanisovskie sedlo od jaskini Stanisovskiej. Drugi – gazy, w sile pięciorga, nadjechał trzema automobilami i rozpoczął swoją marszrutę w Michalovie. Do spotkania z GosiąB, adamkiem, adriansem_osw, gazą i GórolemJoCi doszło w węźle szlaków o nazwie Brtkovica. Po wymianie uścisków (nie tylko dłoni) pomaszerowaliśmy dalej razem, zdobywając Slemę, na której zobaczyć można szczątki rozbitego podczas wojny samolotu.
Przez Michalovskie sedlo, polany Zadnią i Prednią dotarliśmy na Ohniste, główny cel tego masowego nalotu. W tym uroczym miejscu spędzamy dużo czasu, podziwiając widoki, zaglądając do baaaardzo głebokiej jaskini i eksplorując ciekawe formy skalne. Po stromym zejściu na Svidovskie sedlo chcielismy trochę odpocząć, ale przeszkodził nam deszcz, trzeba było wdziać kurtki lub peleryny i spadać do kolejnego rozdroża Pred Bystrou. W tym miejscu rozeszły się nasze szlaki. My wracaliśmy do samochodów zaparkowanych przed jaskinią i na kwaterę, druga grupa musiała dojść na zaplanowany biwak w kolibie Brenkus.
Bardzo dziękujemy ekipie gazy za wspólnie spędzony dzień.
Długość trasy 19,5 km, „stupanie” 1085 m.
Pogoda nie przeszkodziła w realizacji strategicznych celów wyprawy, zmoczyło nas nieco podczas odwrotu na z góry upatrzone pozycje.
Dzień czwarty – niedziela – pogodowe rozterki
Wieczorem i w nocy padał deszcz. Wczesny ranek dawał nadzieję na rozpogodzenie, ale koło 7 góry znowu utonęły w chmurach. Mieliśmy dylemat, jak spędzić ostatni, krótki dzień weekendu. Czekał nas jeszcze powrót do domu. Przy śniadaniu zapadła decyzja : na szczyt Sinej wejdzie jeden delegat zespołu w osobie Bruja. Pozostali zstąpią pod ziemię i zwiedzą jaskinie, będące kolejną atrakcją Doliny Demianowskiej.
Jak pomyśleli, tak zrobili. Sprawnie spakowaliśmy dobytek i opuściliśmy bardzo wygodną i gościnna kwaterę (polecamy ). Parkingi przy jaskiniach są płatne, ale tym razem musieliśmy z nich skorzystać. Na początek podjechalismy pod jaskinięWolności, w pobliżu której zaczyna się żółty szlak na przełęcz pod Siną, Repiska i Siną. Brujo raźno ruszył przed siebie, pozostali też się nieco zasapali podchosząc do kasy i wejścia do jaskini. Jaskinia robi wrażenie, ale lepiej wyrażą to zdjęcia, które jako wybrana i wspólfinansowana przez grupę fotoreporterka robiła Joanka.
Kiedy z mroku jaskini wyszliśmy na świat, spadł deszcz i zagrzmiało. Jak się potem okazało, burza złapała Bruja przed szczytem Sinej, na szczęście była krótka i niegroźna.
My w tym czasie przemieściliśmy się pod jaskinię Lodową, która była ostatnim turystycznym obiektem tej wyprawy. Nie jest taka bogata jak jaskinia Wolności, ale również warta obejrzenia.
W restauracji pod jaskinią zjedlismy wczesny obiadek, tu dołączył do nas zdobywca Sinej, a potem niestety musieliśmy się pożegnać z Krakowiankami i ruszyć w drogę powrotną.
Zanim zakończę te długie i wyczerpujące (nie tylko czytających ) wywody muszę z góry zdementować plotki i pomówienia na mój temat. Otóż nieprawdą jest jakobym :
A. Przejęta rolą organizatora przemawiała na każdym zdobytym szczycie. Przemowy były tylko dwie, miały miejsce w dolinach i były to mowy pożegnalne.
B. Stosowała jakieś środki przymusu bezpośredniego. Wszyscy uczestnicy włazili na te góry z własnej, nieprzymuszonej woli i jeszcze (podobno ) sprawiało im to przyjemność.
C. Dobrowolnie podjęła się napisania tej relacji. Zmusiły mnie do tego niesprzyjające okoliczności, bo jako kiepski dyktator nie zdołałam wyznaczyć nikogo na ochotnika.
Jeżeli o czymś zapomniałam, proszę o uzupełnienie moich opisów.
Aby słowom towarzyszyły obrazy wkrótce podamy linki do zdjęć.
Fotki od Joanki : https://picasaweb.google.com/1166122885 ... directlink
Fotki od Barbórki : https://picasaweb.google.com/1165457065 ... 3eba4a2SFw
Fotki od Wiolci : https://picasaweb.google.com/1148021165 ... 92Dn_XgvQE
Fotki od Atiny : https://picasaweb.google.com/1024839862 ... directlink
Jeszcze moje na dokładkę : https://picasaweb.google.com/hanna.kars ... I6hk9-FogE#
W spełnieniu kolejnego górskiego marzenia pomagali mi : Asia, Joanka, Atina, Barbórka, Wiolcia, Brujo i Ceper.
Dzień pierwszy - czwartek - procesja do 4 „ołtarzy”
Na parkingu w Dolinie Demianowskiej po godz.6 rano niemal równocześnie pojawiły się dwa pojazdy, łódzki i krakowski. Dojechaliśmy zgodnie z opracowanym rozkładem jazdy. Podczas szybkiego śniadania i dozbrajania się w górski ekwipunek uradziliśmy, że wczesna pora wymarszu i niezła tego dnia pogoda pozwalają na realizację najważniejszej, jednocześnie najdłuższej zaplanowanej trasy. I tak zamiast na Krakovą holę, wyruszyliśmy zielonym szlakiem od chaty Lucky na grań główną, zdobywając kolejno Dumbier, Chopok, Derese i Polanę. Po drodze oczywiście odpoczywamy, focimy, na dłużej zatrzymujemy się w Kamiennej Chacie pod Chopokiem. Z przełęczy pod Polaną zeszliśmy żółtym szlakiem do Jasnej, i dalej asfaltem na parking po samochody, co okazało się najbardziej męczącym odcinkiem całej wędrówki.
Tego dnia przeszliśmy ok.28 km, pokonując w pionie 1556 m.
Pogoda do końca zachowywała się poprawnie, słońce nie paliło, wiatr z grani nie zdmuchiwał, a prysznic mieliśmy dopiero na kwaterze.
Dzień drugi - piątek – odkrywamy Vyvieranie
Po nocy spędzonej w pobliżu Liptowskiego Mikulasza, w miejscowości Pavcina Lehota, podjechaliśmy na mały parking pomiędzy jaskinią Lodową a jaskinią Wolności. Tutaj obok zamkniętego wejścia do jaskini Pokoju rozpoczyna się zielony szlak na Ilanovske sedlo. Początkowo trasa prowadzi suchym korytem potoku Vyvieranie, powyżej ponoru dnem wąwozu płynie woda, a my idziemy raz prawym, raz lewym brzegiem rzeczki, przekraczając ją wielokrotnie po kamieniach lub mostkach i wsłuchując się w szum kaskad. Na ostatnim odcinku wąwóz się pogłębia, szlak staje się bardziej stromy i wieloma zakosami wyprowadza nas w końcu na przełęcz.
Po popasie idziemy na s.Machnate, zbaczamy trochę z trasy, by nie ominęły nas widoczki spod skałek na Pustem, docieramy na przeł.pod Krakovą holą, skąd tylko kawałek dzieli nas od celu wędrówki. Na szczycie obowiązkowo grupowe i indywidualne fotki, widoczność mogłaby być lepsza, ale i tak cieszy nas to co widzimy.
Schodzimy przez Kosienki na s.Javorie, gdzie dopada nas niewielki i bardzo krótkotrwały deszcz. Następny odcinek czerwonym szlakiem prowadzi przez tereny wyrębu, jest zniszczony i zupełnie nieciekawy, nie polecam na wejście, bo może zniechęcić do dalszej wędrówki.
Tuż przed węzłem Pod Krcahovom trójka niezmordowanych eksploratorów - Joanka, Wiolcia i Brujo, odbija w prawo, by zobaczyć i sfotografować partyzanckie bunkry. Reszta schodzi na parking Lucky i tam czeka. Miłym zakończeniem części turystycznej jest posiłek w klimatycznej knajpce Tri Studnicky. Wieczór na kwaterze zdominowała tematyka sportowa, ale to już zupełnie inna bajka.
Przebyty dystans to 16 km w poziomie, 1148 m w pionie.
Pogoda nadal zadowalająca, przed południem trochę słońca i nieco duszno, po południu dwa razy przelotnie popadało, ale bardzo szybko zdejmowaliśmy kurtki.
Dzień trzeci – sobota – zmasowany atak GS-ów na Ohniste
Tego dnia odbyło się, na gorąco zaaranżowane, spotkanie dwóch niezależnych zespołów działających w masywie Slema-Ohniste. Nasz - ośmioosobowy, wyruszył z Janskiej doliny, atakując Stanisovskie sedlo od jaskini Stanisovskiej. Drugi – gazy, w sile pięciorga, nadjechał trzema automobilami i rozpoczął swoją marszrutę w Michalovie. Do spotkania z GosiąB, adamkiem, adriansem_osw, gazą i GórolemJoCi doszło w węźle szlaków o nazwie Brtkovica. Po wymianie uścisków (nie tylko dłoni) pomaszerowaliśmy dalej razem, zdobywając Slemę, na której zobaczyć można szczątki rozbitego podczas wojny samolotu.
Przez Michalovskie sedlo, polany Zadnią i Prednią dotarliśmy na Ohniste, główny cel tego masowego nalotu. W tym uroczym miejscu spędzamy dużo czasu, podziwiając widoki, zaglądając do baaaardzo głebokiej jaskini i eksplorując ciekawe formy skalne. Po stromym zejściu na Svidovskie sedlo chcielismy trochę odpocząć, ale przeszkodził nam deszcz, trzeba było wdziać kurtki lub peleryny i spadać do kolejnego rozdroża Pred Bystrou. W tym miejscu rozeszły się nasze szlaki. My wracaliśmy do samochodów zaparkowanych przed jaskinią i na kwaterę, druga grupa musiała dojść na zaplanowany biwak w kolibie Brenkus.
Bardzo dziękujemy ekipie gazy za wspólnie spędzony dzień.
Długość trasy 19,5 km, „stupanie” 1085 m.
Pogoda nie przeszkodziła w realizacji strategicznych celów wyprawy, zmoczyło nas nieco podczas odwrotu na z góry upatrzone pozycje.
Dzień czwarty – niedziela – pogodowe rozterki
Wieczorem i w nocy padał deszcz. Wczesny ranek dawał nadzieję na rozpogodzenie, ale koło 7 góry znowu utonęły w chmurach. Mieliśmy dylemat, jak spędzić ostatni, krótki dzień weekendu. Czekał nas jeszcze powrót do domu. Przy śniadaniu zapadła decyzja : na szczyt Sinej wejdzie jeden delegat zespołu w osobie Bruja. Pozostali zstąpią pod ziemię i zwiedzą jaskinie, będące kolejną atrakcją Doliny Demianowskiej.
Jak pomyśleli, tak zrobili. Sprawnie spakowaliśmy dobytek i opuściliśmy bardzo wygodną i gościnna kwaterę (polecamy ). Parkingi przy jaskiniach są płatne, ale tym razem musieliśmy z nich skorzystać. Na początek podjechalismy pod jaskinięWolności, w pobliżu której zaczyna się żółty szlak na przełęcz pod Siną, Repiska i Siną. Brujo raźno ruszył przed siebie, pozostali też się nieco zasapali podchosząc do kasy i wejścia do jaskini. Jaskinia robi wrażenie, ale lepiej wyrażą to zdjęcia, które jako wybrana i wspólfinansowana przez grupę fotoreporterka robiła Joanka.
Kiedy z mroku jaskini wyszliśmy na świat, spadł deszcz i zagrzmiało. Jak się potem okazało, burza złapała Bruja przed szczytem Sinej, na szczęście była krótka i niegroźna.
My w tym czasie przemieściliśmy się pod jaskinię Lodową, która była ostatnim turystycznym obiektem tej wyprawy. Nie jest taka bogata jak jaskinia Wolności, ale również warta obejrzenia.
W restauracji pod jaskinią zjedlismy wczesny obiadek, tu dołączył do nas zdobywca Sinej, a potem niestety musieliśmy się pożegnać z Krakowiankami i ruszyć w drogę powrotną.
Zanim zakończę te długie i wyczerpujące (nie tylko czytających ) wywody muszę z góry zdementować plotki i pomówienia na mój temat. Otóż nieprawdą jest jakobym :
A. Przejęta rolą organizatora przemawiała na każdym zdobytym szczycie. Przemowy były tylko dwie, miały miejsce w dolinach i były to mowy pożegnalne.
B. Stosowała jakieś środki przymusu bezpośredniego. Wszyscy uczestnicy włazili na te góry z własnej, nieprzymuszonej woli i jeszcze (podobno ) sprawiało im to przyjemność.
C. Dobrowolnie podjęła się napisania tej relacji. Zmusiły mnie do tego niesprzyjające okoliczności, bo jako kiepski dyktator nie zdołałam wyznaczyć nikogo na ochotnika.
Jeżeli o czymś zapomniałam, proszę o uzupełnienie moich opisów.
Aby słowom towarzyszyły obrazy wkrótce podamy linki do zdjęć.
Fotki od Joanki : https://picasaweb.google.com/1166122885 ... directlink
Fotki od Barbórki : https://picasaweb.google.com/1165457065 ... 3eba4a2SFw
Fotki od Wiolci : https://picasaweb.google.com/1148021165 ... 92Dn_XgvQE
Fotki od Atiny : https://picasaweb.google.com/1024839862 ... directlink
Jeszcze moje na dokładkę : https://picasaweb.google.com/hanna.kars ... I6hk9-FogE#
Ostatnio zmieniony 15 czerwca 2012, 20:40 przez Han-Ka, łącznie zmieniany 5 razy.
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Haniu,
jestem pod wrażeniem Twoich zdolności organizatorskich, ale teraz dołączam do ochów i achów zdolności reporterskie:))
linka do fotek prześlę już jutro, a tymczasem superrr superrr superrr wyprawa i wielkie dzięki za możliwość eksploracji nowych tras:)
oglądanie meczu Polska- Grecja po Słowacku w takim towarzystwie- bezcenne:)
jestem pod wrażeniem Twoich zdolności organizatorskich, ale teraz dołączam do ochów i achów zdolności reporterskie:))
linka do fotek prześlę już jutro, a tymczasem superrr superrr superrr wyprawa i wielkie dzięki za możliwość eksploracji nowych tras:)
oglądanie meczu Polska- Grecja po Słowacku w takim towarzystwie- bezcenne:)
dla ekipy za świetnie spędzony dłuuuugi weekend
cieszę się że przynajmniej jeden dzień wspólnie powędrowaliśmy
mieliście szczęście że na najwyższych szczytach była piękna pogoda i widoki, my to o mało co a nie minąłbym krzyża na Dumbierze, takie były chmury
cieszę się że przynajmniej jeden dzień wspólnie powędrowaliśmy
mieliście szczęście że na najwyższych szczytach była piękna pogoda i widoki, my to o mało co a nie minąłbym krzyża na Dumbierze, takie były chmury
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Również dziękuję wszystkim i każdemu z osobna za cudowne 4 dni
Organizacja była super, domek bardzo rodzinny i ciepła atmosfera.
Mimo wszystko uważam, że pogoda bardzo dopisała. Nawet w niedzielę, gdy zaskoczyło mnie załamanie pogody tuż przed szczytem Sinej.
Jak tylko znajdę czas, to dodam zdjęcia i może napiszę mini relację z samego ataku na szczyt Sinej
Organizacja była super, domek bardzo rodzinny i ciepła atmosfera.
Mimo wszystko uważam, że pogoda bardzo dopisała. Nawet w niedzielę, gdy zaskoczyło mnie załamanie pogody tuż przed szczytem Sinej.
Jak tylko znajdę czas, to dodam zdjęcia i może napiszę mini relację z samego ataku na szczyt Sinej
Czekam na foty. Bo w rejonie opisywanym Han-ko byłem dwukrotnie, zwiedzając min Jaskinie Lodową i Wolności(tą nawet dwukrotnie) ale nie było wtedy szans na połażenie po górkach, a ostatnio zaczynają mnie kusić góry naszych południowych sąsiadów.
Ps tu musi być jakiś haczyk :
Ps tu musi być jakiś haczyk :
Han-Ka pisze:B. Stosowała jakieś środki przymusu bezpośredniego. Wszyscy uczestnicy włazili na te góry z własnej, nieprzymuszonej woli i jeszcze (podobno ) sprawiało im to przyjemność.
I jeszcze moje zdjęcia: https://picasaweb.google.com/1148021165 ... 92Dn_XgvQE
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
Joanka , Barbórka , Wiolcia , zdjęcia są wspaniałe.
Wiolcia , dodatkowe za obszerne podpisy, uzupełniłaś moją opowieść.
A gdzie reszta? (ja też jeszcze nie przejrzałam fotek)
Brujo , czekamy na obiecaną relację z Sinej.
Wiolcia , dodatkowe za obszerne podpisy, uzupełniłaś moją opowieść.
A gdzie reszta? (ja też jeszcze nie przejrzałam fotek)
Brujo , czekamy na obiecaną relację z Sinej.
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."