25-27.05.2012 - Beskid Niski - Pierwsza oldskulowa wędrówka

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Anonymous

25-27.05.2012 - Beskid Niski - Pierwsza oldskulowa wędrówka

Post autor: Anonymous » 29 maja 2012, 10:09

Kim jest "prawdziwy turysta górski"? Czy jest to ktoś kto po prostu chodzi po górach? Według mnie, na takie miano zasługuje każdy, kto spędza wolne chwile zachwycając się ich naturalnym pięknem. Kto czuje respekt wobec siły drzemiącej w ich głębi i kto szanuje przyrodę znajdującą się na ich powierzchni. Są jednak i tacy, którzy uważają, że era prawdziwych turystów skończyła się wraz z dwudziestym wiekiem. Uważają oni, że nowoczesne technologie i komercjalizacja turystyki niszczy piękno górskich wycieczek. Wspominając pustki na szlakach, schroniska cieszące się z każdego gościa oraz całonocne granie na gitarze przy ognisku, z nienawiścią patrzą na turystów z słuchawkami w uszach. Dla nich czasy prawdziwej turystyki górskiej przeminęły bezpowrotnie, zostawiając jedynie ślad na kliszach analogowych Zenitów. W ostatnią sobotę wróciliśmy do tych czasów, podczas "Pierwszej oldschoolowej wędrówki po Beskidzie Niskim".

Obrazek

"Tylko poznawszy swój kraj można naprawdę owocnie dla niego pracować!"
(hasło na legitymacji PTTK z czasów PRL)

Cała ekipa, w składzie Dżola Ry, Danusia, zagatka z Rafałem, Grochu, AgaDG, eska, Agzi, Gosia, Tilia, roblat, goska, Lucy, sonia, Nic-ram, tknp, Maria oraz Snufkin z Iwonką, spędza noc w Izbach, w malowniczej dolinie Beskidu Niskiego. Od rana wszyscy zakładamy ubrania wygrzebane na strychach i w lumpeksach. Wszystko po to, żeby wyglądać bardziej oldschool'owo. Koszule flanelowe i stare plecaki są jak wehikuł czasu, który przenosi nas kilkadziesiąt lat w przeszłość. Zapomniane aparaty analogowe dostają nowe życie, wraz z zamontowaną w nich ponownie kliszą.

Obrazek

Już po kilku kilometrach doceniamy jakość współczesnych sprzętów. Niewygodne futerały obijają się o nogi, a plecaki bez pasów biodrowych gniotą ramiona. Nie dajemy jednak za wygraną. Styl jest ważniejszy od wygody.

Obrazek

Po morderczym podejściu dochodzimy na szczyt Lackowej. Robimy pamiątkowe zdjęcia i idziemy dalej. Część grupy wyrywa naprzód. My zostajemy w tyle śpiewając piosenki z czasów komuny i robiąc sobie stylowe zdjęcia. Z każdą klatką moja stara Praktica wydaje zapomniany dźwięk migawki, który dla fotografa jest jak muzyka. Leniwie snując się po lesie, staramy się wczuć w klimat dawnych lat.

Obrazek

Po drodze, zatrzymujemy się na kawę i ciastko w starej chacie niedaleko szlaku. Przy stojących w wysokiej trawie stolikach zachwycamy się krajobrazem Beskidu Niskiego. Okazuje się, że gospodarze dopiero od dwóch tygodni goszczą tu turystów. To sprawia, że miesce jest bardzo swojskie i nie kojarzy się z masową turystyką. Doskonale wpasowuje się to w klimat naszej wędrówki.

Obrazek

Cały dzień pogoda dopisuje idealnie. Świeci słońce, ale delikatny chłód przynosi ulgę rozgrzanym mięśniom. Pod koniec wycieczki spada kilka kropel deszczu. Wszystko po to, aby tknp mógł pokazać się w swojej wojskowej pałatce rodem z PRLu.

(tu miejsce na zdjęcie Grześka w pałatce, którego ja niestety nie mam)
Obrazek
Otóż i Grzesiek - zdjęcie AgiDG

Wieczorem idziemy jeszcze na wzgórze, aby obejrzeć zachód słońca. W pięknych okolicznościach przyrody wypijamy piwko i robimy sobie "wyskokowe" zdjęcia.

Obrazek

Na koniec dnia gramy jeszcze w integracyjną grę Tabu i zachwycamy się, zrobionym przez Grocha, bigosem. Fantastyczny wieczór, doskonale wieńczy fantastyczny dzień.



Następnego dnia część grupy musi wracać, ale "Oldschoolowa wędrówka" trwa nadal, dlatego proszę obecnych o dalszy ciąg relacji :)

Drugi dzień wędrówki - niedziela - relacjonuje Grochu :)

Na niedzielę zaplanowaliśmy sobie ( za podpowiedzią Dżoli Ry ) rekreacyjną, raptem czterogodzinną trasę zachodnim pograniczem Beskidu Niskiego – tam, gdzie już styka się z Beskidem Sądeckim.
No – nie wszycsy. roblat, Lucy i Goska bladym świtem musieli wracać do domu. Po śniadaniu pożegnaliśmy więc szykującą się do śniadania familię Dżoli Ry i oldskulowcy w okrojonym składzie ( AgaDG, Agzi, eska, Grochu, Nic-ram, sonia, Tilia, tknp i Marysia ) podjechaliśmy przed Tylicz. Po odstawieniu 2 aut na przejście graniczne w Muszynce kierowcy wrócili do reszty i ekipa ruszyła na szlak. Wkrótce go zgubiliśmy, ale łąka, którą szliśmy tak nam się podobała, że nikt się utratą szlaku nie martwił. Na trasie czekały na nas rozległe, pofalowane łąki usiane wiosennym kwieciem, miejscami przecinane zagajnikami. Gdzie nie spojrzeć – zero cywilizacji ( nie licząc paru leśnych ambon i jakiegoś przedtopowego „campera” :lol: stojącego sobie w szczerym polu ). Słońce nie paliło, często – gęsto przesłaniane chmurami; temperatura w sam raz dla białego człowieka, więc szło się cudnie :jupi:
…......................
Wcześniej tą trasą szła inna grupa ludzi. Jednak oni nie widzieli tego co my. Jedynie po intensywnym aromacie soczystej, wiosennej łąki i szumie traw pieszczonych delikatnym powiewem wiatru mogli wyobrażać sobie to, czego oczy nie widziały – bo szli w nocy. Też tędy i też w maju, ale 70 lat wcześniej. Grupa kurierów państwa Podziemnego i ściganych przez gestapo członków Polski Walczącej, pod eskortą kilku uzbrojonych AK-owców wymykało się z Generalnej Guberni. Taka to w czasie wojny była oldskulowa turystyka, bo zalesione pagórki Beskidu Niskiego były drugą – obok tatrzańskich przełęczy – bramą do wolności. Oni szlaku nie gubili, bo przewodnikiem był znający doskonale teren mieszkaniec pobliskiej łemkowskiej wioseczki Czertyżne.
….....................
Po osiągnięciu „szczytu” wzgórza ujrzeliśmy już dolinkę „pogranicza dwóch Beskidów”: jeszcze cała w łąkach, obramowana od góry lasem, bez ani morgi uprawnej ziemi – jak w Beskidzie Niskim; ale już gęsto zaludniona żyjącymi tu od wieków miejscowościami Tylicz ( zał. 1336 z pięknym drewnianym kościołem z 1612 roku ) i Muszynka ( zał. 1356 – do 1947 całkowicie łemkowska ) - jak w Beskidzie Sądeckim. 70 lat temu nie było jeszcze takiego kontrastu między tymi krainami. Ziemie Beskidu Niskiego były zaludnione gęsto, choć nie aż tak jak sądeczczyzna, a miejsce dzisiejszych łąk w sporej części zajmowały pola uprawne i sady.
Odnalezienie szlaku zawdzięczamy jedynemu spotkanemu „tubylcowi”, który wskazał nam kierunek. Był na jedynym w okolicy pastwisku przy którym naprawiał ogrodzenie. Kilka krów, jak zwykle dostojnie trawiących paszę i kilka koni swobodnie biegających po trawie. Jedynie cieńka linka elektrycznego pastucha oznaczała, że nie były zupełnie dzikie i wolne. Doszliśmy do szlaku granicznego na przełaj zbocza. tknp, sonia i Tilia uzbierali po drodze po woreczku ziółek ;) Dalej – do końca wędrówki – szliśmy już szlakiem, zaliczając jeszcze po drodze dwa rozkoszne „łączne” popasy ( tym krowom to jednak zazdrościć można :lol: ) ciesząc się widokami i zapachami; świadomi, że to już sam kraniec tego innego świata i za następnym wzgórzem czai się współczesność: super-komercyjny kurort Krynica. Pogonieni przez nadchodzący deszcz zwiększyliśmy tempo na ostatnim odcinku i wkrótce dotarliśmy do samochodów. Buźki, niedźwiadki – i w drogę do domu.
…..............................
Wioseczki Czertyżne ( od „czerteż” = wrąb ) – z której pochodził przewodnik partyzantów – już nie ma. Była najbardziej na zachód położoną z tych, które dosięgły macki „Akcji Wisła”. Umarła szybko. To też był maj, ale 1947 roku. Któregoś poranka wioseczkę liczącą raptem 25 domów i ok. 170 mieszkańców otoczyły budy i samochody pancerne, które przywiozły oddziały MO i LWP. Pod czujnym okiem sowieckiego oficera z NKWD żołnierze i milicjanci poinformowali mieszkańców, że mają pół godziny na spakowanie dobytku. Następnie wepchali ich do bud i wywieźli na tzw „Ziemie Odzyskane”. Żaden mieszkaniec nigdy już tam nie wrócił. Po wioseczce została tylko kamienna figurka Madonny, drewniany krzyż w miejscu, gdzie stała cerkiew i resztki cmentarza, na którym w jej 358-letniej historii pochowano 521 osób.
Mijaliśmy to miejsce w sobotę. Vide fotki AgiDG:
https://picasaweb.google.com/1015094782 ... 7581104882
https://picasaweb.google.com/1015094782 ... 9763790514
https://picasaweb.google.com/1015094782 ... 3996678338
W latach 1944 – 1947 z rejonu Beskidu Niskiego wysiedlono do Związku Sowieckiego lub na „Ziemie Odzyskane” ok. 200 tysięcy mieszkańców, głównie Łemków. Statystyki zamordowanych na miejscu nikt nie prowadził.

Dlatego dzisiaj to taka piękna, oldskulowa kraina – bez ludzi, domów i pól uprawnych.
http://www.youtube.com/watch?v=BsaaArp94fs

I to by było na tyle.

Zdjęcia:

Snufkin:
Więcej zdjęć, przerobionych na bardziej oldschool'owe
AgaDG 
https://picasaweb.google.com/1015094782 ... 5u9h8jLrAE

Dżola Ry 
https://picasaweb.google.com/1012409058 ... 2527052012

zagatka 
https://picasaweb.google.com/1175377563 ... NiskimIzby# - zdjęcia,

https://plus.google.com/photos/11753775 ... banner=pwa - filmik 1
https://plus.google.com/photos/11753775 ... banner=pwa - filmik 2

goska 
https://picasaweb.google.com/1135202456 ... Yj__uTn9AE

Lucy 
https://picasaweb.google.com/1034100193 ... dzieNiskim
Awatar użytkownika
zbig9
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1946
Rejestracja: 24 sierpnia 2009, 22:36

Post autor: zbig9 » 29 maja 2012, 10:31

Super wyprawa. Szkoda, że tak daleko. Są tacy, dla których "prawdziwa turystyka" skończyła się w 20 wieku i tacy, dla których skonczyła się w latach 80-tych. te plecaki z zewnętrzym stelażem.... dla mnie wyobrażenie nowoczesności.
Awatar użytkownika
zagatka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 266
Rejestracja: 26 sierpnia 2009, 10:59

Post autor: zagatka » 29 maja 2012, 11:07

Świetne te zdjęcia, oglądając na nich siebie, prawie się czuję, jakbym się przeniosła w czasie ;) Wykorzystując ten wehikuł czasu, chciałabym jeszcze móc pójść na koncert Dżemu z Ryśkiem :j:
Bieszczadzkie Anioły, Anioły Bieszczadzkie...
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 29 maja 2012, 11:25

Świetna sprawa z takim pomysłem na wycieczkę.
zbig9 pisze:te plecaki z zewnętrzym stelażem.... dla mnie wyobrażenie nowoczesności.
Pamiętam, jak będąc małym chciałem taki mieć, kiedy z rodzicami przemierzałem beskid żywiecki, patrząc na turystów w swetrach, w koszulach z flaneli...
zagatka pisze:chciałabym jeszcze móc pójść na koncert Dżemu z Ryśkiem
Tak jak ja. Jedna z niewielu rzeczy czego żałuję, a wtedy nie znałem Dżemu.

Do dziś w domu mam stary plecak harcerski, taki zielony z kieszeniami, z którym pierwsze wycieczki zaczynałem samemu po górach. W glanach(wcześniej jakieś stare trapery, które podarował mi dziadek-podobno z bieszczadów, tzn tam gdzieś kupione), potem plecak kostka, kurtka bundeswera...
Anonymous

Post autor: Anonymous » 29 maja 2012, 11:33

A pamiętacie jedzenie z konserw? Też jedna z rzeczy należąca do tamtych czasów...
Awatar użytkownika
roblat
Turysta
Turysta
Posty: 18
Rejestracja: 14 maja 2012, 10:56

Post autor: roblat » 29 maja 2012, 11:44

Nawet nie wiecie jak fajnie pooglądać Wasze uśmiechnięte pychole :)
Super fotki i rewelacyjna wyprawa.
Robert
Awatar użytkownika
roblat
Turysta
Turysta
Posty: 18
Rejestracja: 14 maja 2012, 10:56

Post autor: roblat » 29 maja 2012, 11:47

zagatka pisze:chciałabym jeszcze móc pójść na koncert Dżemu z Ryśkiem :j:
To chyba jedyna zaleta mojego wieku...
Miałem szanse słuchać Ich koncertów i prób.
Dżem bez Ryśka to już inna bajka...
Robert
Awatar użytkownika
zagatka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 266
Rejestracja: 26 sierpnia 2009, 10:59

Post autor: zagatka » 29 maja 2012, 12:07

roblat pisze:Dżem bez Ryśka to już inna bajka...
trochę offtopujemy, ale chciałam dodać, że faktycznie inna bajka, ale ostatnia płyta bardzo mi się podoba i cieszę się, że chłopaki dalej grają i dobrze się mają ;)
Bieszczadzkie Anioły, Anioły Bieszczadzkie...
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
Awatar użytkownika
Maciej
Turysta
Turysta
Posty: 473
Rejestracja: 04 stycznia 2012, 14:22

Post autor: Maciej » 29 maja 2012, 12:10

Zdjęcia super :spoko:
Gratuluję realizacji tego pomysłu :spoko:
Anonymous

Post autor: Anonymous » 29 maja 2012, 12:24

Pomysł bomba - wykonanie jeszcze lepsze :)

P.S.
Szkoda że jestem za młody żeby pamiętać złote lata turystyki :lol: :lol:

EDIT:
Właśnie dojrzałem że Autor ma mniej lat niż ja :P
Awatar użytkownika
malgosiadg
Turysta
Turysta
Posty: 929
Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47

Post autor: malgosiadg » 29 maja 2012, 13:18

świetna relacja! podobnie jak i cały pomysł oldschoolowej wyprawy. Chociaż... jak tak patrzę na te klimatycznie zamglone zdjęcia, to większość naszych wyjść w góry jest mimochodem oldschoolowa - mój Mariusz zwykle chodzi w góry w identycznej flaneli jaką nosi Dziewczyna z warkoczami z drugiej fotografii :D, bo... jest mu w niej najwygodniej!
laynn pisze:Do dziś w domu mam stary plecak harcerski, taki zielony z kieszeniami, z którym pierwsze wycieczki zaczynałem samemu po górach.
ja też, ja też :) Ale rzadko go używam, bo bestia strasznie niewygodna :P
zagatka pisze:Świetne te zdjęcia, oglądając na nich siebie, prawie się czuję, jakbym się przeniosła w czasie ;) Wykorzystując ten wehikuł czasu, chciałabym jeszcze móc pójść na koncert Dżemu z Ryśkiem :j:
Zagatko, wyglądasz bardziej hipisowsko niż bluesowo. Ale miło mi, że też jesteś "dżemolubna" ;) Na koncert Dżmu z Ryśkiem nie ma już szans, ale próbowałaś pójść na Cree i z zamkniętymi oczami posłuchać Sebastiana?
Ostatnio zmieniony 29 maja 2012, 14:24 przez malgosiadg, łącznie zmieniany 1 raz.
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
Awatar użytkownika
zbig9
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1946
Rejestracja: 24 sierpnia 2009, 22:36

Post autor: zbig9 » 29 maja 2012, 13:21

laynn pisze:A pamiętacie jedzenie z konserw? Też jedna z rzeczy należąca do tamtych czasów...
Pamietamy te kilogramy... teraz trzeba łykać ketonal...
Awatar użytkownika
zagatka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 266
Rejestracja: 26 sierpnia 2009, 10:59

Post autor: zagatka » 29 maja 2012, 13:40

malgosiadg pisze:świetna relacja! podobnie jak i cały pomysł oldschoolowej wyprawy.
naprawdę, to musi stać się tradycją! :8)
malgosiadg pisze:pójść na Cree i z zamkniętymi oczami posłuchać Sebastiana?
miałam okazję dokładnie tak zrobić i faktycznie działa, nawet Sebastian śpiewał dżemowe piosenki :D
Bieszczadzkie Anioły, Anioły Bieszczadzkie...
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2226
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 29 maja 2012, 13:44

Fajna wyprawa!! Wreszcie grupa turystow w plenerze wygladajacych tak fajnie, tak swojsko, tak normalnie :hura:

Kiedy nastepna taka wycieczka?? :D
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3056
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 29 maja 2012, 14:21

prawdziwy odskul to byłby chyba jednak dopiero przy buciorach z lat 80... :D
Zagatko, wyglądasz bardziej hipisowsko niż bluesowo. Ale miło mi, że też jesteś "dżemolubna" Na koncert Dżmu z Ryśkiem nie ma już szans, ale próbowałaś pójść na Cree i z zamkniętymi oczami posłuchać Sebastiana?
a jaka jest różnica między wyglądem hipisowskim a bluesowym na Dżemie? bo w Polsce jakoś jej specjalnie nie zauważyłem :kukacz:

co do zamkniętych oczu to bardziej jednak Ryśka słyszę przy starych kawałkach Dżemu śpiewanych przez Balcara niż Sebastiana... jak pierwszy raz usłyszałem na koncercie Balcara to byłem w szoku - brzmiał tak Ryśkowato!
Ostatnio zmieniony 29 maja 2012, 14:24 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
ODPOWIEDZ