o7.o7.2o11 - Jarząbczy - Tatry Zachodnie
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
o7.o7.2o11 - Jarząbczy - Tatry Zachodnie
o7.o7.2o11 - Jarząbczy
Siwa Polana - Polana Chochołowska - Trzydniowiański Wierch - Kończysty Wierch - Jarząbczy Wierch - Wołowiec - Polana Chochołowska - Siwa Polana (pirazyoko 28 km)
Podczas ostatniej wizyty w Zachodnich mimo planowanej trasy przez Jarząbczy konieczny był wycof z Wołowca. Jednak jak to mówią: góry nie zając ... Pogoda w końcu się ustabilizowała i można było ruszać. Droga z Krakowa na Siwą Polanę wczesnym rankiem to sama przyjemność i kilka minut po 7 ruszam. Nie ma turystów, nie ma kolejki, rowerów, parkingowego ... Tylko bileter jest na swoim stanowisku. Po ulewnych deszczach w lesie parno i duszno. Po godzinie z hakiem cały mokry melduję się na Polanie Chochołowskiej. Wskakuje w spodenki i ruszam dalej czerwonym przez Jarząbczą na Trzydniowiański. Pierwsze osoby spotykam dopiero na grzbiecie. Spokojnie i bez spinki bo krótkim odpoczynku ruszam na Kończysty. Tu zaplanowane lenistwo trwa dłużej. Z gościnną wizytą przybywa kozica, która generalnie ma nosie moją obecność. Szczerze to dalej nie miałem ochoty iść Zbyt dobrze leżało się w jednym miejscu. Jednak zbieram zwłoki i dreptam na Jarząbczy. Tam znów posiadówka. Znów dłuższa. A co! Dzień długi, pogoda dopisuje to po co gonić z jezorem na brodzie? 40 minut później ubieram buty i turlam się w stronę Łopaty. Wędrówkę urozmaica mi widok na stado kozic pasących się niedaleko Niżnego Jamnickiego Stawu. Ostatni odpoczynek robię przed szczytem Wołowca. Nie zatrzymuję się na górze bo lekki tłok. Przez Wyżnią Chochołowska schodzę na dół nudną jak flaki z olejem drogą. Pod koniec żałuję, że nie wzięłem roweru. Asfalt dobija stopy. Klnąc osiągam parking. Na pocieszenie zostaje satysfakcja z trasy i brak opłaty za postój
Reszta jak zawsze oglądnięcia TUTAJ
Siwa Polana - Polana Chochołowska - Trzydniowiański Wierch - Kończysty Wierch - Jarząbczy Wierch - Wołowiec - Polana Chochołowska - Siwa Polana (pirazyoko 28 km)
Podczas ostatniej wizyty w Zachodnich mimo planowanej trasy przez Jarząbczy konieczny był wycof z Wołowca. Jednak jak to mówią: góry nie zając ... Pogoda w końcu się ustabilizowała i można było ruszać. Droga z Krakowa na Siwą Polanę wczesnym rankiem to sama przyjemność i kilka minut po 7 ruszam. Nie ma turystów, nie ma kolejki, rowerów, parkingowego ... Tylko bileter jest na swoim stanowisku. Po ulewnych deszczach w lesie parno i duszno. Po godzinie z hakiem cały mokry melduję się na Polanie Chochołowskiej. Wskakuje w spodenki i ruszam dalej czerwonym przez Jarząbczą na Trzydniowiański. Pierwsze osoby spotykam dopiero na grzbiecie. Spokojnie i bez spinki bo krótkim odpoczynku ruszam na Kończysty. Tu zaplanowane lenistwo trwa dłużej. Z gościnną wizytą przybywa kozica, która generalnie ma nosie moją obecność. Szczerze to dalej nie miałem ochoty iść Zbyt dobrze leżało się w jednym miejscu. Jednak zbieram zwłoki i dreptam na Jarząbczy. Tam znów posiadówka. Znów dłuższa. A co! Dzień długi, pogoda dopisuje to po co gonić z jezorem na brodzie? 40 minut później ubieram buty i turlam się w stronę Łopaty. Wędrówkę urozmaica mi widok na stado kozic pasących się niedaleko Niżnego Jamnickiego Stawu. Ostatni odpoczynek robię przed szczytem Wołowca. Nie zatrzymuję się na górze bo lekki tłok. Przez Wyżnią Chochołowska schodzę na dół nudną jak flaki z olejem drogą. Pod koniec żałuję, że nie wzięłem roweru. Asfalt dobija stopy. Klnąc osiągam parking. Na pocieszenie zostaje satysfakcja z trasy i brak opłaty za postój
Reszta jak zawsze oglądnięcia TUTAJ
Ostatnio zmieniony 12 lipca 2011, 16:22 przez Anonymous, łącznie zmieniany 2 razy.
To ja miałem odwrotnie. Za parking nas zciągali ale nie za bilet.taki1gość pisze:Klnąc osiągam parking. Na pocieszenie zostaje satysfakcja z trasy i brak opłaty za postój
Też zawsze klnę na tą drogę, dlatego ostatnim razem zjechałem rowerem i teraz pewnie już tak będę robił .
Zdjęcia znów niesamowite .
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1063
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Ładnie było i przyjemnie
Nie zdawałem sobie sprawy, że ta pętelka to aż 28km. Teraz wiem dlaczego w listopadzie jak robimy podobną traskę to nam nigdy dnia nie starcza.
A nie korciło Cię, żeby podejść na Raczkową Czubę z Jarząbczego ?
Nie zdawałem sobie sprawy, że ta pętelka to aż 28km. Teraz wiem dlaczego w listopadzie jak robimy podobną traskę to nam nigdy dnia nie starcza.
A nie korciło Cię, żeby podejść na Raczkową Czubę z Jarząbczego ?
Ostatnio zmieniony 12 lipca 2011, 21:35 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.
Część tej trasy ale w odwrotnym kierunku pokonalismy w lutym z Iwon, Tatromaniakiem i Adamkiem Ruszaliśmy od schronu w Chochołowskiej na wschód Słońca na Grzesiu no a dalej to już Rakoń, Wołowiec i kolejno tą trasą co Ty do Trzydniowiańskiego bo koniec znowu był w schronisku - trzeba było się zregenerować i nastawić psychicznie na powrót drogą do parkingu
Trasa bardzo fajna, ale to zejście z Jarząbczego do Niskiej Przełęczy mnie przeraża.
Gratuluję wspaniałej wycieczki przy pięknej pogodzie
PS
To pierwsze zdjęcie - BOMBA!
Trasa bardzo fajna, ale to zejście z Jarząbczego do Niskiej Przełęczy mnie przeraża.
Gratuluję wspaniałej wycieczki przy pięknej pogodzie
PS
To pierwsze zdjęcie - BOMBA!
Ja też nie Ale tu chyba bardziej chodzi o to, że ktoś obawia się, że może w ogolę nie dać rady, lub, co mnie może martwić, czy wychodząc rano (powiedzmy tak ok 7 ruszyć z Siwej polany), zdążę przez zmierzchem zejść.taki1gość pisze:Eeee tam. Na szlaku nikt nikogo nie goni Ja też do szybkobiegaczy nie należę
Przy 11h to tak, ale co np przy 13?