Ciekawy wspin w Tyńcu pod Krakowem oraz na deser Kończysta w Tatrach 11-12.06.2011
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Ciekawy wspin w Tyńcu pod Krakowem oraz na deser Kończysta w
Ciekawy wspin w Tyńcu pod Krakowem oraz na deser Kończysta w Tatrach 11-12.06.2011
Uczestnicy: Ania, Komar, Raf, ja
W sobotę zbiórka o przemiłej, późnej godzinie 8.30 w DG i pomykamy autem Komara w kierunku Tyńca pod Krakowem. Parking mamy gratis nad zasyfioną wg mnie Wisłą. Stamtąd podchodzimy około 3 minuty pod skały o interesująco brzmiących nazwach Winnica i Skurwysyn. Na necie chyba najbardziej aktualnie topa tych rejonów można dostać tu
http://www.pza.org.pl/wspinaczka-skalna ... ?id=145673
http://wpologim.pl/2011/04/tyniec-skurysyn/
plus prawie ostatnie strony papierowego wydania Jury 3 Pawła Haciskiego.
Na początku Rafał stwierdza, że skała wygląda jak rzęch, jednak chwile później po pierwszych przejściach okazuje się ciekawą skałą, z dobrym tarciem, raczej brakiem wyślizgania, aczkolwiek z przewieszeniami nawet na V-tkowej drodze. Kolejna rewelka – przepiękne nowe obicie zostało wykonane przez... Przemysława Rostka! Ci co się wspinali na takim obiciu wiedzą co to znaczy... ringi w super dalekich odległościach :] Co jakiś czas pada z naszych ust, tudzież innych wspinaczy:
- ku%$& kto to obijał!
- no jak to kto... Rostek...
Na przewieszonej VI-ce za tą sprawą chyba pierwszy raz w życiu pada mi totalnie psycha...
Po lewej stronie Winnicy wychodziło by na to, że kilka lat temu (?) był obryw i dwie drogi zmieniły swoją wycenę na trudniejszą. Sic! Nie dochodzimy, czy obryw był sam z siebie, czy wtedy jak ktoś tam się wspinał
Ślimakom szło lepiej niż mnie
To było VI i VI.1
Drogi tutaj są do VI.1+, głównie techniczne. Komarowi na jednej podnosi się ciśnienie, kiedy z dziury... wylatuje ptak...
Pod Skurwysyna prowadzi ciekawa ścieżka, na której w zejściu o mało nie skręciłam kostki... podobno drogi turystyczne są najniebezpieczniejsze... Skała ta to właściwie niewielka jaskinia z czterema drogami do VI, potem biegną głównie w górę do nawet VI.5+/6, także bardziej dla rzeźników.
O mało feralna ścieżka :-P
Komar walczy
Około 16.30 kończymy wspin i idziemy zwiedzić pobliski klasztor. Jakimś szczęśliwym zbiegiem okoliczności trafiamy na organizowane w tym czasie V Dni Benedyktyńskie
http://krakow.naszemiasto.pl/artykul/94 ... egoria=663
No ba, jak tu więc nie skorzystać i zaraz tracimy nasze złotówki na ekstra specjały z różnych dziedzin czyli mydła, pajdy chleba ze smalcem, kiszone ogórasy i klasztorne piwo.
Ani udaje się nawet zdobyć gigantyczną watę cukrową!
Ojcowie pichcą na dworze...
Klasztorne Piwo Opata o ciekawym smaku :]
Czas nas goni, jest 17.30, wsiadamy w autko i pomykamy w stronę Bukowiny Tatrzańskiej, gdzie udało nam się zarezerwować nocleg za 20 zeta. Warunki niezłe jak na tą cenę. Wieczór mija nam tak jakoś szybko, na kosztowaniu klasztornych specjałów, cisza nocna też była zachowana
W niedzielę pobudka o 6.00. Chłopakom coś nogi podejrzanie wystają za łózek :] Zbieramy graty, wyjście i już o 8.00 startujemy na żółty szlak z Wyżnych Hagów w kierunku Batyżowieckiego Stawu, a naszym celem jest Kończysta.
Trzeba by wspomnieć, że w zeszłym roku kiedy próbowaliśmy wejść na ten szczyt dokładnie 03.06.2010 (wtedy jeszcze bez Komara), dostaliśmy nieźle po dupie. Warunki były około 2300m zimowe, pogoda niestabilna, zaczynała się robić tatrzańska kurniawa. Zacinało silnie śniegiem i wiatrem, z nieba coraz bardziej lało. Na wysokości około 2500m trzeba było podkulić ogony i uciekać na dół. Zmokliśmy doszczętnie, na parkingu było dosłownie przebieranie mokrych majtek, żadne kurtki gore czy membrany nie pomogły. Autem wracaliśmy w nocy, szukając białej linii na asfalcie, taka była mgła i kilku godzinna burza nad nami. Nieźle zalało wtedy tereny podtatrzańskie.
Teraz jakże inne było to wejście, jakże proste...
Podejście
Widoczki
Rzut okiem ze szczytu na okolicę
Kowadełko
Król Karpat
Mój skład
Słońce mocno przypieka, im wyżej tym tylko ciekawszy wiaterek. Nad stawem jesteśmy 2 godziny późnej. Trzydziesto minutowa przerwa i kierujemy się praktycznie granią w stronę Kończystej. Wejście logiczne, często w oczy rzuca się widoczna ścieżka i kopczyki. Wg opisu trudności za 0, czyli ‘bardzo łatwo’. Po drodze mijamy się z 3-ma osobami. Po zamienieniu kilku zdań wychodziło by na to, że był to Polak z przewodnikami Słowackimi. Jeszcze kawałek i na szczycie jesteśmy sami. Niestety dalej ‘trochę’ powiewa... Robię kilka szybkich zdjęć widoków, w tym kowadła, które jest tam bardzo charakterystyczne i schodzimy na małe co nieco kilka metrów niżej. Tutaj wiatr nie jest już tak wkurzający. Jak w zegarku po 30-stu minutach schodzimy. W zejściu znów spotykamy 3-trzy osoby, ciężko przypuszczać tym razem kto to. W końcu po półtorej godzince meldujemy się na powrót na szlaku, tam miła 30-sto minutowa sjesta i o 16.30 jesteśmy pod autem.
Piękny ten staw
Wracamy :-/
Powoli się lekko chmurzyło
Nie powiem komu z czym się to kojarzyło, ale Freud miałby tu coś do powiedzenia
Zasłużona sjesta, czyli wielkie kopyta Rafała
Powrót na Śląsk przez Nowy Targ, gdzie serwujemy sobie 1-no godziną przerwę i gigantyczną pizzę i lody :] Tak napchani dojeżdżamy około 21.15 do DG. To był udany wyjazd.
Wielkie dzięki za towarzystwo, weekend był znakomity, już teraz przebieram nogami na kolejny taki wypad ;-)
Reszta zdjęć do przejrzenia pod tymi linkami:
https://picasaweb.google.com/PartycjaS2/Tyniec11062011
https://picasaweb.google.com/PartycjaS2 ... ta12062011
Uczestnicy: Ania, Komar, Raf, ja
W sobotę zbiórka o przemiłej, późnej godzinie 8.30 w DG i pomykamy autem Komara w kierunku Tyńca pod Krakowem. Parking mamy gratis nad zasyfioną wg mnie Wisłą. Stamtąd podchodzimy około 3 minuty pod skały o interesująco brzmiących nazwach Winnica i Skurwysyn. Na necie chyba najbardziej aktualnie topa tych rejonów można dostać tu
http://www.pza.org.pl/wspinaczka-skalna ... ?id=145673
http://wpologim.pl/2011/04/tyniec-skurysyn/
plus prawie ostatnie strony papierowego wydania Jury 3 Pawła Haciskiego.
Na początku Rafał stwierdza, że skała wygląda jak rzęch, jednak chwile później po pierwszych przejściach okazuje się ciekawą skałą, z dobrym tarciem, raczej brakiem wyślizgania, aczkolwiek z przewieszeniami nawet na V-tkowej drodze. Kolejna rewelka – przepiękne nowe obicie zostało wykonane przez... Przemysława Rostka! Ci co się wspinali na takim obiciu wiedzą co to znaczy... ringi w super dalekich odległościach :] Co jakiś czas pada z naszych ust, tudzież innych wspinaczy:
- ku%$& kto to obijał!
- no jak to kto... Rostek...
Na przewieszonej VI-ce za tą sprawą chyba pierwszy raz w życiu pada mi totalnie psycha...
Po lewej stronie Winnicy wychodziło by na to, że kilka lat temu (?) był obryw i dwie drogi zmieniły swoją wycenę na trudniejszą. Sic! Nie dochodzimy, czy obryw był sam z siebie, czy wtedy jak ktoś tam się wspinał
Ślimakom szło lepiej niż mnie
To było VI i VI.1
Drogi tutaj są do VI.1+, głównie techniczne. Komarowi na jednej podnosi się ciśnienie, kiedy z dziury... wylatuje ptak...
Pod Skurwysyna prowadzi ciekawa ścieżka, na której w zejściu o mało nie skręciłam kostki... podobno drogi turystyczne są najniebezpieczniejsze... Skała ta to właściwie niewielka jaskinia z czterema drogami do VI, potem biegną głównie w górę do nawet VI.5+/6, także bardziej dla rzeźników.
O mało feralna ścieżka :-P
Komar walczy
Około 16.30 kończymy wspin i idziemy zwiedzić pobliski klasztor. Jakimś szczęśliwym zbiegiem okoliczności trafiamy na organizowane w tym czasie V Dni Benedyktyńskie
http://krakow.naszemiasto.pl/artykul/94 ... egoria=663
No ba, jak tu więc nie skorzystać i zaraz tracimy nasze złotówki na ekstra specjały z różnych dziedzin czyli mydła, pajdy chleba ze smalcem, kiszone ogórasy i klasztorne piwo.
Ani udaje się nawet zdobyć gigantyczną watę cukrową!
Ojcowie pichcą na dworze...
Klasztorne Piwo Opata o ciekawym smaku :]
Czas nas goni, jest 17.30, wsiadamy w autko i pomykamy w stronę Bukowiny Tatrzańskiej, gdzie udało nam się zarezerwować nocleg za 20 zeta. Warunki niezłe jak na tą cenę. Wieczór mija nam tak jakoś szybko, na kosztowaniu klasztornych specjałów, cisza nocna też była zachowana
W niedzielę pobudka o 6.00. Chłopakom coś nogi podejrzanie wystają za łózek :] Zbieramy graty, wyjście i już o 8.00 startujemy na żółty szlak z Wyżnych Hagów w kierunku Batyżowieckiego Stawu, a naszym celem jest Kończysta.
Trzeba by wspomnieć, że w zeszłym roku kiedy próbowaliśmy wejść na ten szczyt dokładnie 03.06.2010 (wtedy jeszcze bez Komara), dostaliśmy nieźle po dupie. Warunki były około 2300m zimowe, pogoda niestabilna, zaczynała się robić tatrzańska kurniawa. Zacinało silnie śniegiem i wiatrem, z nieba coraz bardziej lało. Na wysokości około 2500m trzeba było podkulić ogony i uciekać na dół. Zmokliśmy doszczętnie, na parkingu było dosłownie przebieranie mokrych majtek, żadne kurtki gore czy membrany nie pomogły. Autem wracaliśmy w nocy, szukając białej linii na asfalcie, taka była mgła i kilku godzinna burza nad nami. Nieźle zalało wtedy tereny podtatrzańskie.
Teraz jakże inne było to wejście, jakże proste...
Podejście
Widoczki
Rzut okiem ze szczytu na okolicę
Kowadełko
Król Karpat
Mój skład
Słońce mocno przypieka, im wyżej tym tylko ciekawszy wiaterek. Nad stawem jesteśmy 2 godziny późnej. Trzydziesto minutowa przerwa i kierujemy się praktycznie granią w stronę Kończystej. Wejście logiczne, często w oczy rzuca się widoczna ścieżka i kopczyki. Wg opisu trudności za 0, czyli ‘bardzo łatwo’. Po drodze mijamy się z 3-ma osobami. Po zamienieniu kilku zdań wychodziło by na to, że był to Polak z przewodnikami Słowackimi. Jeszcze kawałek i na szczycie jesteśmy sami. Niestety dalej ‘trochę’ powiewa... Robię kilka szybkich zdjęć widoków, w tym kowadła, które jest tam bardzo charakterystyczne i schodzimy na małe co nieco kilka metrów niżej. Tutaj wiatr nie jest już tak wkurzający. Jak w zegarku po 30-stu minutach schodzimy. W zejściu znów spotykamy 3-trzy osoby, ciężko przypuszczać tym razem kto to. W końcu po półtorej godzince meldujemy się na powrót na szlaku, tam miła 30-sto minutowa sjesta i o 16.30 jesteśmy pod autem.
Piękny ten staw
Wracamy :-/
Powoli się lekko chmurzyło
Nie powiem komu z czym się to kojarzyło, ale Freud miałby tu coś do powiedzenia
Zasłużona sjesta, czyli wielkie kopyta Rafała
Powrót na Śląsk przez Nowy Targ, gdzie serwujemy sobie 1-no godziną przerwę i gigantyczną pizzę i lody :] Tak napchani dojeżdżamy około 21.15 do DG. To był udany wyjazd.
Wielkie dzięki za towarzystwo, weekend był znakomity, już teraz przebieram nogami na kolejny taki wypad ;-)
Reszta zdjęć do przejrzenia pod tymi linkami:
https://picasaweb.google.com/PartycjaS2/Tyniec11062011
https://picasaweb.google.com/PartycjaS2 ... ta12062011
Ostatnio zmieniony 14 czerwca 2011, 9:17 przez Pati, łącznie zmieniany 4 razy.
Skała wyglądała krucho,ale nie było aż tak źle.Tarcie rzeczywiście bardzo dobre.Dużo chwytów na podchwyty i odciągi.Patrycja pisze:Na początku Rafał stwierdza, że skała wygląda jak rzęch, jednak chwile później po pierwszych przejściach okazuje się ciekawą skałą, z dobrym tarciem, raczej brakiem wyślizgania, aczkolwiek z przewieszeniami nawet na V-tkowej drodze.
Niektóre drogi bardzo ładne,ale ale obite moim zdaniem trochę za rzadko, przez co wspinaczka wymaga mocnej psychy a lot w niektórych przypadkach nie byłby bezpieczny.Wyceny też naprawdę mocne.Dlatego opisze kilka z tych dróg bardziej szczegółowo.Patrycja pisze:Kolejna rewelka – przepiękne nowe obicie zostało wykonane przez... Przemysława Rostka! Ci co się wspinali na takim obiciu wiedzą co to znaczy... ringi w super dalekich odległościach :] Co jakiś czas pada z naszych ust, tudzież innych wspinaczy:
- ku%$& kto to obijał!
- no jak to kto... Rostek...
Na przewieszonej VI-ce za tą sprawą chyba pierwszy raz w życiu pada mi totalnie psycha...
Filar Winnicy V+ — moje odczucia dużo mocniejsze od wyceny.,ringi daleko od siebie.Droga ładna.
Direttissima Winnicy VI — miałem wrażenie,że mocnejsze,jedna z wpinek wymagająca psychicznie.
Człapak Plątonogi VI.1 — tutaj chyba normalne VI.1,jedna z wpinek dość daleko.Droga ładna.
Ściśle Fajne VI+ -jedna z wpinek albo w bardzo dużym przewieszeniu z nie najlepszego chwytu,albo dopiero po wyjściu na dnie,gdy ring przy kostkach.
Kapliczka Przyjacielu! VI.1 -chyba typowe VI.1 - bulderowe,dalekie ruchy,jeden z ringów blisko nie był,ale w normie.Droga ładna.
Drogi na skurwysynie,te które robiliśmy obite raczej bezpiecznie.Patrycja pisze:Zasłużona sjesta, czyli wielkie kopyta Rafała
Było niezłe.Patrycja pisze:Klasztorne Piwo Opata o ciekawym smaku :]
Wypad w Tatry udany,widoki piękne,tym bardziej,że dawno tam nie byłem.Dzięki wszystkim za towarzystwo.Pati za relacje.Pogoda znakomita.
I want to fly so high
I want to reach the sky
I want to little pice of heaven
As soon as possible
I want to reach the sky
I want to little pice of heaven
As soon as possible
O, fakt, przeczytane kontrolnie i jeszcze gafa Poprawionekomar pisze:21:15
A tak, zapomniałam wspomnieć, wydawało się, że ringi są co chwilęRafalS pisze:Drogi na skurwysynie,te które robiliśmy obite raczej bezpiecznie.
W końcu!RafalS pisze:Pogoda znakomita
To zdjęcie jest superrr, czekam na karę na AWF-ieAniaŻ pisze:Pisze to ja - ta z ogromną watą cukrową na twarzy
Ostatnio zmieniony 14 czerwca 2011, 10:49 przez Pati, łącznie zmieniany 1 raz.
Zgadza się, receptura recepturą, ale produkcja w Koninie plus pasteryzacja i nabita data ważności, cena 6 zeta :]Jola R pisze:wyprodukowano dla Klasztoru Benedyktynów
Tyle, że warto było je
Jola R pisze:skosztować
Chłopaki popijali jeszcze ciemne i takie miodowo ciemne. Jak to pierwsze było dla mnie Ok, to to drugie trochę za słodkie
Udało mi się uszczypnąć ciut z tego giganta, smak dzieciństwaJola R pisze:I Ani waty zazdroszczę
Byliście w Tyńcu i nic nie powiedzieliście ja w niedzielę na rowerze byłam. Ktoś też się wspinał podziwiam Was wspinacze
super weekend :>
naprawdę tak jest napisane na produktach Benedyktyńskich Toż ja cały czas wierzyłam, że braciszkowie sami produkują te specjały Powidła, nalewki i to ciemne piwo właśnieJola R pisze:wyprodukowano dla Klasztoru Benedyktynów? Mną dość wstrząsnęła ta komercja
super weekend :>
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
tzn tą Kończystą zdobyliście trekingowo... fajnie tak bez tego majdanu pochodzić
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Naprawdę, naprawdę . Na własne oczy widziałam. Najpierw wzięłam z półek parę rzeczy, ale gdy zauważyliśmy, że to masowa produkcja, ostało nam się tylko piwo, no bo tego trzeba było spróbowaćKatarynka pisze:naprawdę tak jest napisane na produktach Benedyktyńskich Toż ja cały czas wierzyłam, że braciszkowie sami produkują te specjały
Tam jest chyba jakaś fajna ścieżka rowerowa. Obok nas właśnie śmigało dużo osób na rowerach.Katarynka pisze:w niedzielę na rowerze byłam
Mały zonk ;-)Katarynka pisze:cały czas wierzyłam, że braciszkowie sami produkują te specjały
Zgadza się,janek.n.p.m pisze:tzn tą Kończystą zdobyliście trekingowo... fajnie tak bez tego majdanu pochodzić
chociaż do plecaków wrzuciliśmy trochę szpeju, że niby coś dalej, gdyby były niewygodne pytania
Tak, wałami wiślanymi do Krakowa, bardzo ładna widokowo trasa, bo i klasztor na Bielanach widać i zamek w Przegorzałach, cały Las Wolski, potem też trasa biegnie wzdłuż Wisły bulwarami przez cały Kraków właściwie najpopularniejsza weekendowa trasa rowerowa KrakowianPatrycja pisze:Tam jest chyba jakaś fajna ścieżka rowerowa. Obok nas właśnie śmigało dużo osób na rowerach.
dokładnie człowiek to sie całe życie uczyPatrycja pisze:Katarynka powiedział/-a:
cały czas wierzyłam, że braciszkowie sami produkują te specjały
Mały zonk ;-)