O jesiennym wspinie i o tym jak nie było grzybów :-)
: 30 października 2010, 19:00
O jesiennym wspinie i o tym jak nie było grzybów :-)
Od czego by tu zacząć...
Najpierw były pertraktacje jak wyciągnąć tatę autem na wyjazd:
- Tato pojedziemy na skały?
- Hymmm?
- Tato, no wiesz, zrobię obiad, posprzątam w domu...
- Co Ty znów wymyślasz!?
- Kupię Ci piwo, dostaniesz ciasteczka...
- No, nie wiem... (jeszcze nie przekonany)
- Pójdziesz na grzyby... (w prawie listopadzie...)
- Jasne! I będą tam 4-y drzewa na krzyż!
- Absolutnie nie, tam jest dużo lasów!
- Sam nie wiem... (łamie się)
- Będzie ładna pogoda, a poza tym co będziesz robić w domu!?
- Dobra, tylko nie na długo... (udało się!)
- OK :] (trzymam krzyżyk)
W ten sposób lądujemy w Łutowcu, albo Lutowcu jak kto woli. GPS Zuzia jak ją nazwaliśmy, wspomaga dojazd :]
Świat tutaj zatrzymał się jakby w czasie...
Prawdopodobnie jedyny sklep w ‘mieście’ jest zamknięty, nie pozostaje nic innego jak podejść od razu pod wiadomy teren.
Pod skałami pustki, tylko mała grupa wspinaczy jaskiniowych ćwiczy z liną. Od czasu do czasu słychać na podwórkach biegający rosół w postaci kur i gęsi. Raz rozprasza uwagę weselna muzyka, prawie jak:
http://www.youtube.com/watch?v=hGrnScIR56Y
W tym klimacie robimy kilka łatwych dróg :-)
Ostatnie październikowe dni rozpieszczają nas słońcem. Ciepło i przyjemnie...
Tata wraca z 4-rema grzybami (bez komentarza), w lesie puchy, ogólnie nie marudził... My zadowoleni , tym bardziej, że 'załącznik' pstryka :] Oby było jak najwięcej takich jesiennych dni. Dzięki tato za wyjazd i Raf za wspinanie :-)
Ewentualna reszta zdjęć:
http://picasaweb.google.com/Partycjas3/ ... 3031102010#
Od czego by tu zacząć...
Najpierw były pertraktacje jak wyciągnąć tatę autem na wyjazd:
- Tato pojedziemy na skały?
- Hymmm?
- Tato, no wiesz, zrobię obiad, posprzątam w domu...
- Co Ty znów wymyślasz!?
- Kupię Ci piwo, dostaniesz ciasteczka...
- No, nie wiem... (jeszcze nie przekonany)
- Pójdziesz na grzyby... (w prawie listopadzie...)
- Jasne! I będą tam 4-y drzewa na krzyż!
- Absolutnie nie, tam jest dużo lasów!
- Sam nie wiem... (łamie się)
- Będzie ładna pogoda, a poza tym co będziesz robić w domu!?
- Dobra, tylko nie na długo... (udało się!)
- OK :] (trzymam krzyżyk)
W ten sposób lądujemy w Łutowcu, albo Lutowcu jak kto woli. GPS Zuzia jak ją nazwaliśmy, wspomaga dojazd :]
Świat tutaj zatrzymał się jakby w czasie...
Prawdopodobnie jedyny sklep w ‘mieście’ jest zamknięty, nie pozostaje nic innego jak podejść od razu pod wiadomy teren.
Pod skałami pustki, tylko mała grupa wspinaczy jaskiniowych ćwiczy z liną. Od czasu do czasu słychać na podwórkach biegający rosół w postaci kur i gęsi. Raz rozprasza uwagę weselna muzyka, prawie jak:
http://www.youtube.com/watch?v=hGrnScIR56Y
W tym klimacie robimy kilka łatwych dróg :-)
Ostatnie październikowe dni rozpieszczają nas słońcem. Ciepło i przyjemnie...
Tata wraca z 4-rema grzybami (bez komentarza), w lesie puchy, ogólnie nie marudził... My zadowoleni , tym bardziej, że 'załącznik' pstryka :] Oby było jak najwięcej takich jesiennych dni. Dzięki tato za wyjazd i Raf za wspinanie :-)
Ewentualna reszta zdjęć:
http://picasaweb.google.com/Partycjas3/ ... 3031102010#