Bieszczadzka wyrypka ;) 31 lipca 2010r.
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Bieszczadzka wyrypka ;) 31 lipca 2010r.
Strasznie stęskniłam się za Bieszczadami. Ostatni raz byłam dwa lata temu, ale to się nie liczy, bo jedynym widokiem była otaczająca mnie mgła.
Pomysł zrodził się bardzo spontanicznie, jak wiele w te wakacje, w mojej, czy Mamy głowie, to nieważne - ważne, że się udało
Nie wiem co jest w tych górach, czy faktycznie mają jakiś ukryty magnetyzm, czy to sentyment z dzieciństwa pcha mnie w ich okolice, ale czuję to przyciąganie
W piątek po południu pojechaliśmy w składzie ja-zagatka, mama-Jola R i Tato-Piotrek do Ustrzyk Górnych. Było późno, ale zdążyliśmy złapać jeszcze księdza i uzyskać pozwolenie na stacjonowanie przyczepą, na parafialnym parkingu. Ksiądz tam prowadzi ośrodek noclegowy, skorzystaliśmy więc z jego oferty, tym bardziej, że cena była zachęcająca ;P
(Zdjęcie z kolejnego dnia, póki co Kuby jeszcze nie ma z nami:))
Na drugi dzień, prawie że o świcie, przedstawicielki rodziny (Jola R, zagatka) wyruszyły na szlak. Pogoda zapowiadała się pięknie, ale po doświadczeniach z Babiej Góry, obawiałyśmy się popołudniowych burz.
Plan wycieczki przedstawiał się następująco:
Ustrzyki Górne -> Szeroki Wierch -> Tarnica -> Halicz -> Rozsypaniec -> powrót przez Halicz do Przełęczy Goprowskiej i -> Bukowe Berdo -> Muczne, skąd odbiera nas Tato
Wykonanie planu:
Trasa na Szeroki Wierch była bardzo relaksacyjna, bez poważnych podejść, szło się bardzo przyjemnie. Jak wyłoniłyśmy się z lasu zobaczyłam to, co chciałam zobaczyć i na co czekałam z utęsknieniem, czyli przepiękne, bieszczadzkie, rozległe i zielone połoniny na tle niebieskiego nieba przyozdobionego malowniczymi białymi obłokami
Te widoki towarzyszyły nam przez cały czas, zmieniała się jedynie kompozycja chmur A obserwowałyśmy je pilnie, próbując wyczytać pogodę na najbliższe godziny
Mama, spotykając ludzi, którzy "mogliby się na tym znać" (m.in. Pana ubranego prawie w całości w moro:P), pytała, czy będzie burza, ale odpowiedź nie usatysfakcjonowała jej ) Albo będzie, albo nie będzie Tak pogodę potrafimy i my przewidzieć
Idziemy dalej. Na Haliczu chmury zaczęły się niebezpiecznie kłębić i przybierać ciemniejsze kolory, ale postanowiłyśmy iść dalej na Rozsypaniec. Gdyby pogoda zaczęła zagrażać naszemu bezpieczeństwu, spylamy z Rozsypańca w dół, do Wołosatego
Możliwe, że gdyby nie te burze przeżyte niedawno, nie obserwowałybyśmy tak dogłębnie nieba, które zachowywało się bardzo dziwnie, ukazując nam wiele swoich oblicz, w jednej odsłonie, od błękitnego nieba, po białe obłoki i granatowe chmurzyska dosłownie 3 w 1
Doszłyśmy na Przełęcz Goprowską i był to trudny moment wyboru, albo wracamy do Wołosatego, albo, jak wcześniej planowałyśmy, idziemy na Bukowe Berdo, które jest dość zaniedbane przez nas, bo zawsze jest na nie jakoś nie po drodze.
Bałyśmy się burzy, bo niebo zdawało się być nieobliczalne i ciągle zmieniało dekoracje ale nie mogłyśmy darować tego Bukowego Berda, czułyśmy niedosyt, choć z drugiej strony zastanawiałyśmy się, czy nie jesteśmy aby nierozsądne Zwyciężył nierozsądek
I decyzja była w pełni trafna Jedno strome podejście, a potem godzina pięknych rozległych widoków, przy kolejnej odsłonie niebiańskich możliwości. Czarne chmury rozstąpiły się, obłoki rzucały cienie na zielone połoniny, a wokół nas wyrosły, charakterystyczne dla Bukowego Berda skałki i towarzyszące im kwiaty. Żyć, nie umierać, czas mógłby się tam zatrzymać
W pełnym zachwycie, w poczuciu spełnienia i ulgi (burza nas oszczędziła tym razem;)), jeszcze bardziej zakochane w bieszczadzkich krajobrazach, schodzimy do Mucznego, gdzie dla dopełnienia tego dnia, wypijamy zimnego Żubra w oczekiwaniu na Tatę:]
Obolałe z lekka i zmordowane wsiadamy do samochodu i jesteśmy z siebie dumne. Ja to ja, ale Mama jest prawdziwym hardcorem ;P Z moich obliczeń wynika, że w tym dniu przeszłyśmy około 30 km Jest się czym chwalić
Ponieważ na wyjazd mogliśmy przeznaczyć tylko dwa dni, a wieczorem, niespodziewanie dołączył do nas Kuba-Snufkin, to postanawiamy całą familią udać się następnego dnia szlakiem wspomnień do Bukowca, spędzić ten dzień na błogim lenistwie i kąpaniu, jak za dawnych lat, w Solince
Plan został wykonany w 100% Oby więcej tak udanych weekendów
zdjęcia:
zagatki: http://picasaweb.google.com/zagatka.stw ... mWspomnien#
Joli R: http://picasaweb.google.com/jolaryd1/Bi ... 0071082010#
Pomysł zrodził się bardzo spontanicznie, jak wiele w te wakacje, w mojej, czy Mamy głowie, to nieważne - ważne, że się udało
Nie wiem co jest w tych górach, czy faktycznie mają jakiś ukryty magnetyzm, czy to sentyment z dzieciństwa pcha mnie w ich okolice, ale czuję to przyciąganie
W piątek po południu pojechaliśmy w składzie ja-zagatka, mama-Jola R i Tato-Piotrek do Ustrzyk Górnych. Było późno, ale zdążyliśmy złapać jeszcze księdza i uzyskać pozwolenie na stacjonowanie przyczepą, na parafialnym parkingu. Ksiądz tam prowadzi ośrodek noclegowy, skorzystaliśmy więc z jego oferty, tym bardziej, że cena była zachęcająca ;P
(Zdjęcie z kolejnego dnia, póki co Kuby jeszcze nie ma z nami:))
Na drugi dzień, prawie że o świcie, przedstawicielki rodziny (Jola R, zagatka) wyruszyły na szlak. Pogoda zapowiadała się pięknie, ale po doświadczeniach z Babiej Góry, obawiałyśmy się popołudniowych burz.
Plan wycieczki przedstawiał się następująco:
Ustrzyki Górne -> Szeroki Wierch -> Tarnica -> Halicz -> Rozsypaniec -> powrót przez Halicz do Przełęczy Goprowskiej i -> Bukowe Berdo -> Muczne, skąd odbiera nas Tato
Wykonanie planu:
Trasa na Szeroki Wierch była bardzo relaksacyjna, bez poważnych podejść, szło się bardzo przyjemnie. Jak wyłoniłyśmy się z lasu zobaczyłam to, co chciałam zobaczyć i na co czekałam z utęsknieniem, czyli przepiękne, bieszczadzkie, rozległe i zielone połoniny na tle niebieskiego nieba przyozdobionego malowniczymi białymi obłokami
Te widoki towarzyszyły nam przez cały czas, zmieniała się jedynie kompozycja chmur A obserwowałyśmy je pilnie, próbując wyczytać pogodę na najbliższe godziny
Mama, spotykając ludzi, którzy "mogliby się na tym znać" (m.in. Pana ubranego prawie w całości w moro:P), pytała, czy będzie burza, ale odpowiedź nie usatysfakcjonowała jej ) Albo będzie, albo nie będzie Tak pogodę potrafimy i my przewidzieć
Idziemy dalej. Na Haliczu chmury zaczęły się niebezpiecznie kłębić i przybierać ciemniejsze kolory, ale postanowiłyśmy iść dalej na Rozsypaniec. Gdyby pogoda zaczęła zagrażać naszemu bezpieczeństwu, spylamy z Rozsypańca w dół, do Wołosatego
Możliwe, że gdyby nie te burze przeżyte niedawno, nie obserwowałybyśmy tak dogłębnie nieba, które zachowywało się bardzo dziwnie, ukazując nam wiele swoich oblicz, w jednej odsłonie, od błękitnego nieba, po białe obłoki i granatowe chmurzyska dosłownie 3 w 1
Doszłyśmy na Przełęcz Goprowską i był to trudny moment wyboru, albo wracamy do Wołosatego, albo, jak wcześniej planowałyśmy, idziemy na Bukowe Berdo, które jest dość zaniedbane przez nas, bo zawsze jest na nie jakoś nie po drodze.
Bałyśmy się burzy, bo niebo zdawało się być nieobliczalne i ciągle zmieniało dekoracje ale nie mogłyśmy darować tego Bukowego Berda, czułyśmy niedosyt, choć z drugiej strony zastanawiałyśmy się, czy nie jesteśmy aby nierozsądne Zwyciężył nierozsądek
I decyzja była w pełni trafna Jedno strome podejście, a potem godzina pięknych rozległych widoków, przy kolejnej odsłonie niebiańskich możliwości. Czarne chmury rozstąpiły się, obłoki rzucały cienie na zielone połoniny, a wokół nas wyrosły, charakterystyczne dla Bukowego Berda skałki i towarzyszące im kwiaty. Żyć, nie umierać, czas mógłby się tam zatrzymać
W pełnym zachwycie, w poczuciu spełnienia i ulgi (burza nas oszczędziła tym razem;)), jeszcze bardziej zakochane w bieszczadzkich krajobrazach, schodzimy do Mucznego, gdzie dla dopełnienia tego dnia, wypijamy zimnego Żubra w oczekiwaniu na Tatę:]
Obolałe z lekka i zmordowane wsiadamy do samochodu i jesteśmy z siebie dumne. Ja to ja, ale Mama jest prawdziwym hardcorem ;P Z moich obliczeń wynika, że w tym dniu przeszłyśmy około 30 km Jest się czym chwalić
Ponieważ na wyjazd mogliśmy przeznaczyć tylko dwa dni, a wieczorem, niespodziewanie dołączył do nas Kuba-Snufkin, to postanawiamy całą familią udać się następnego dnia szlakiem wspomnień do Bukowca, spędzić ten dzień na błogim lenistwie i kąpaniu, jak za dawnych lat, w Solince
Plan został wykonany w 100% Oby więcej tak udanych weekendów
zdjęcia:
zagatki: http://picasaweb.google.com/zagatka.stw ... mWspomnien#
Joli R: http://picasaweb.google.com/jolaryd1/Bi ... 0071082010#
Ostatnio zmieniony 03 sierpnia 2010, 22:54 przez zagatka, łącznie zmieniany 2 razy.
Bieszczadzkie Anioły, Anioły Bieszczadzkie...
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Kusicielkizagatka pisze:o to między innymi chodziłolaynn pisze:Ekstra, robicie smaka tymi zdjęciami wiecie?
Świetna wyprawa w Bieszczady, pogratulować kondychy i zdobytych szczytów.
Czasem warto zaryzykować coś o tym wiem, a ta kąpiel po całodziennym wedrowaniu musiała być cudna. Zdjeccia
Pozdrówka dla całej ekipy
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
ładnie powiedziane ... kusicielki, kusiciele ...
a tam na pierwszym zdjęciu co ten przystojny chłopczyk się o Wasz domek opiera, co go nie ma jeszcze z Wami , to obok jest (po lewej) dom Pielgrzyma, tak go zwą tam gdzie ja swój tyłeczek jakiś czas temu logowałam
a już z tą kąpielą w Solinie to pojechaliście, po bandzie bez trzymanki normalnie ... kuszenie na CAŁEGO
a tam na pierwszym zdjęciu co ten przystojny chłopczyk się o Wasz domek opiera, co go nie ma jeszcze z Wami , to obok jest (po lewej) dom Pielgrzyma, tak go zwą tam gdzie ja swój tyłeczek jakiś czas temu logowałam
a już z tą kąpielą w Solinie to pojechaliście, po bandzie bez trzymanki normalnie ... kuszenie na CAŁEGO