22 lipca 2010, Miało być inaczej - Babia Góra
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
22 lipca 2010, Miało być inaczej - Babia Góra
Zwracam się z uprzejmą prośbą, że jestem pokrzywdzona!(*)
Miało być inaczej!
Ale od początku…
Wakacje w tym roku mam zupełnie niewakacyjne Miały być Bałkany na prawie miesiąc, a są pojedyncze dni wyrywane pośród trudnych spraw
No, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma!
Wśród różnych spraw i powinności wyłonił się wolny czwartek 22 lipca - do zagospodarowania
Sprawdzamy z Zagatką prognozy - hurra, wszystkie mówią, że burz w czwartek nie będzie! Najwyżej przelotny deszczyk.
Szukamy szlaku w Tatrach, na który obie mamy ochotę, na którym żadna z nas nie była jeszcze, na który mamy szanse w jeden dzień, uwzględniając wyjazd z Krakowa i tam powrót. No nie ma takiego
Nagle olśnienie! A gdyby tak na Babią Górę? Byłyśmy tam tylko zimą, a Perć Akademików zapowiada się bardzo apetycznie
Obie uznajemy to za doskonały pomysł - decyzja zapadła
Rano wyjeżdżamy na Krowiarki i niebieskim szlakiem udajemy się do schroniska. Chwilami świeci słońce, chwilami mży, ale tak niewiele, że nawet peleryn nie wyjmujemy. Mogłybyśmy wcześniej odbić na Perć, ale Agatka jeszcze w tym schronisku nie była, a i warto się posilić przed atakiem szczytowym
Nie jesteśmy atrakcyjnymi klientkami - wrzątek na dwie zupki chińskie i dwie kawy, oraz śmietanki do kawy to raptem 2,50 zł utargu . Już zbierałyśmy się do wyjścia, gdy zaczęło padać. Deszcz wyraźnie przelotny, jak mówili w prognozach. Postanawiamy przeczekać - słusznie, bo po 15 minutach znów wychodzi słoneczko
Wchodzimy na Perć Akademików i z każdym krokiem jesteśmy bardziej zauroczone. Ścieżka wiedzie najpierw przez las, a potem poczułyśmy się jakbyśmy wkroczyły do cudnego dzikiego ogrodu, pełnego kwiatów, ziół, krzewów i drzew, przyozdobionego gdzieniegdzie prześwitującymi skałami. Ta bujna roślinność i bogactwo zapachów zachwyca nas!
Dochodzimy do łańcuchów – nie są trudne, raczej dodają smaczku, choć oczywiście nie wolno ich lekceważyć!
Podoba nam się też to, że szybko nabiera się wysokości. Idziemy żwawo, niczego nie przeczuwając, marząc i wciąż rozmawiając o aromatycznej kiełbasie myśliwskiej, którą miałyśmy w planie na długi popas na szczycie. Nawet, gdy dochodzimy do szczytu i widzimy gęste, ciemne chmury widzę w nich raczej niezwykły urok, niż zagrożenie i focę spokojnie.
Kilka kroków przed szczytem usłyszałyśmy pierwsze pomruki burzy! Jak to?? Miał być deszcz, nie burza!! Po wyjściu na szczyt zobaczyłyśmy czarne chmury nadciągające szybko od strony Tatr! I grzmoty były coraz bliżej.
Choć ssało nas w brzuchach od dłuższego czasu, kiełbasa nadal pozostała w plecaku Nie odmówiłam sobie jednak 2 minut sesji zdjęciowej liska. I w nogi! Najszybciej jak potrafimy zasuwamy w stronę Sokolicy. Wydawało się, że burza podąża w stronę Małej Babiej, a na Perć nie wrócimy, bo tam łańcuchy.
Do kosodrzewiny doszłyśmy w miarę bezpiecznie, ale wkrótce rozpętało się …! Grzmoty pojawiły się wokół nas – przerażone postępujemy wg instrukcji – siadamy na plecakach, łączymy nogi i struchlałe czekamy. Na plecach czujemy uderzenia gradu, kilka piorunów uderza gdzieś w pobliżu. Sporo osób mija nas szybkim krokiem, my czekamy jeszcze chwilę. W końcu burza oddala się.
Szybko zbieramy się w dalszą drogę. Burza chwilami oddala się, to znów nieco przybliża, ale my weszłyśmy w końcu do lasu i czujemy się znacznie bezpieczniej.
I wtedy stopniowo burza zaczęła zanikać i na parkingu było już po wszystkim. Rychło w czas!
A gdy wracałyśmy do Krakowa, pięknie przyświecało nam słońce!
Mam dość. Dwie burze w górach w ciągu tygodnia! Chyba zacznę jeździć nad morze!
Bardzo polecamy Perć Akademików (jeśli ktoś jeszcze tam nie był )
(*) Cytat z pisma urzędowego, które swego czasu przeszło przez moje ręce i od tej pory zdanie weszło do słownika w naszej rodzinie
Zdjęcia moje i Agatki:
http://picasaweb.google.com/jolaryd1/Ba ... 1575531698
Miało być inaczej!
Ale od początku…
Wakacje w tym roku mam zupełnie niewakacyjne Miały być Bałkany na prawie miesiąc, a są pojedyncze dni wyrywane pośród trudnych spraw
No, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma!
Wśród różnych spraw i powinności wyłonił się wolny czwartek 22 lipca - do zagospodarowania
Sprawdzamy z Zagatką prognozy - hurra, wszystkie mówią, że burz w czwartek nie będzie! Najwyżej przelotny deszczyk.
Szukamy szlaku w Tatrach, na który obie mamy ochotę, na którym żadna z nas nie była jeszcze, na który mamy szanse w jeden dzień, uwzględniając wyjazd z Krakowa i tam powrót. No nie ma takiego
Nagle olśnienie! A gdyby tak na Babią Górę? Byłyśmy tam tylko zimą, a Perć Akademików zapowiada się bardzo apetycznie
Obie uznajemy to za doskonały pomysł - decyzja zapadła
Rano wyjeżdżamy na Krowiarki i niebieskim szlakiem udajemy się do schroniska. Chwilami świeci słońce, chwilami mży, ale tak niewiele, że nawet peleryn nie wyjmujemy. Mogłybyśmy wcześniej odbić na Perć, ale Agatka jeszcze w tym schronisku nie była, a i warto się posilić przed atakiem szczytowym
Nie jesteśmy atrakcyjnymi klientkami - wrzątek na dwie zupki chińskie i dwie kawy, oraz śmietanki do kawy to raptem 2,50 zł utargu . Już zbierałyśmy się do wyjścia, gdy zaczęło padać. Deszcz wyraźnie przelotny, jak mówili w prognozach. Postanawiamy przeczekać - słusznie, bo po 15 minutach znów wychodzi słoneczko
Wchodzimy na Perć Akademików i z każdym krokiem jesteśmy bardziej zauroczone. Ścieżka wiedzie najpierw przez las, a potem poczułyśmy się jakbyśmy wkroczyły do cudnego dzikiego ogrodu, pełnego kwiatów, ziół, krzewów i drzew, przyozdobionego gdzieniegdzie prześwitującymi skałami. Ta bujna roślinność i bogactwo zapachów zachwyca nas!
Dochodzimy do łańcuchów – nie są trudne, raczej dodają smaczku, choć oczywiście nie wolno ich lekceważyć!
Podoba nam się też to, że szybko nabiera się wysokości. Idziemy żwawo, niczego nie przeczuwając, marząc i wciąż rozmawiając o aromatycznej kiełbasie myśliwskiej, którą miałyśmy w planie na długi popas na szczycie. Nawet, gdy dochodzimy do szczytu i widzimy gęste, ciemne chmury widzę w nich raczej niezwykły urok, niż zagrożenie i focę spokojnie.
Kilka kroków przed szczytem usłyszałyśmy pierwsze pomruki burzy! Jak to?? Miał być deszcz, nie burza!! Po wyjściu na szczyt zobaczyłyśmy czarne chmury nadciągające szybko od strony Tatr! I grzmoty były coraz bliżej.
Choć ssało nas w brzuchach od dłuższego czasu, kiełbasa nadal pozostała w plecaku Nie odmówiłam sobie jednak 2 minut sesji zdjęciowej liska. I w nogi! Najszybciej jak potrafimy zasuwamy w stronę Sokolicy. Wydawało się, że burza podąża w stronę Małej Babiej, a na Perć nie wrócimy, bo tam łańcuchy.
Do kosodrzewiny doszłyśmy w miarę bezpiecznie, ale wkrótce rozpętało się …! Grzmoty pojawiły się wokół nas – przerażone postępujemy wg instrukcji – siadamy na plecakach, łączymy nogi i struchlałe czekamy. Na plecach czujemy uderzenia gradu, kilka piorunów uderza gdzieś w pobliżu. Sporo osób mija nas szybkim krokiem, my czekamy jeszcze chwilę. W końcu burza oddala się.
Szybko zbieramy się w dalszą drogę. Burza chwilami oddala się, to znów nieco przybliża, ale my weszłyśmy w końcu do lasu i czujemy się znacznie bezpieczniej.
I wtedy stopniowo burza zaczęła zanikać i na parkingu było już po wszystkim. Rychło w czas!
A gdy wracałyśmy do Krakowa, pięknie przyświecało nam słońce!
Mam dość. Dwie burze w górach w ciągu tygodnia! Chyba zacznę jeździć nad morze!
Bardzo polecamy Perć Akademików (jeśli ktoś jeszcze tam nie był )
(*) Cytat z pisma urzędowego, które swego czasu przeszło przez moje ręce i od tej pory zdanie weszło do słownika w naszej rodzinie
Zdjęcia moje i Agatki:
http://picasaweb.google.com/jolaryd1/Ba ... 1575531698
Nie po części! Po całości!tom-pi4 pisze:Szkoda tylko tej burzy, która po części wygoniła Was ze szczytu
Cały dzień planowałyśmy długie leżakowanie na szczycie. I o tej kiełbasie marzyłyśmy
Polecam Percią Akademików. Nie wiem, czy całe lato tak tam kwieciście i pachnąco, ale w lipcu naprawdę warto! Podobałoby Ci się, Julkabluejeans pisze:wpisuję Babią na listę gór, które koniecznie muszę zobaczyć..
tom-pi4 pisze:Fotki super
Dziękibluejeans pisze:fotorelacja super
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
Ładny lisek
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Jola R pisze:Zwracam się z uprzejmą prośbą, że jestem pokrzywdzona!(*)
a lisek miał taką ochotę na tę kiełbasę...Jola R pisze:Choć ssało nas w brzuchach od dłuższego czasu, kiełbasa nadal pozostała w plecaku Nie odmówiłam sobie jednak 2 minut sesji zdjęciowej liska.
wychudzony biedaczek
gratuluję Jolu wyrywania takich dni, pomimo burzy
Re: 22 lipca 2010, Miało być inaczej - Babia Góra
Moje rodzinne (no prawie;) ) strony:)
To prawda, szlak ma swój urok, chętnie tam wracamJola R pisze:Wchodzimy na Perć Akademików i z każdym krokiem jesteśmy bardziej zauroczone. Ścieżka wiedzie najpierw przez las, a potem poczułyśmy się jakbyśmy wkroczyły do cudnego dzikiego ogrodu, pełnego kwiatów, ziół, krzewów i drzew, przyozdobionego gdzieniegdzie prześwitującymi skałami. Ta bujna roślinność i bogactwo zapachów zachwyca nas!
Cała Babia Mnie raz złapała na szczycie burza z gradem tak ni stąd ni zowąd A zapowiadali piękną pogodę na cały dzień... Oj, był dreszczyk przy schodzeniu w dółJola R pisze:Kilka kroków przed szczytem usłyszałyśmy pierwsze pomruki burzy! Jak to?? Miał być deszcz, nie burza!!
Gdy po raz pierwszy byłam na Babiej (wrzesień) nie za bardzo mi sie spodobało.Drugi w styczniu-już rodziła się miłość,a trzeci raz w pierwszy dzień wiosny - przepadłam na całego. Jeszcze muszę zaliczyć latem to piękne miejsce, no i oczywiście Percią, żebym miała porównanie. Zazdroszczę w pozytywnym słowa znaczeniu pięknej wycieczki, miejsca, trasy, zdjęć zresztą jak zwykle ślicznych no i liska.Coś te zwierzaczki ostatnio Ci pozują za często.Płacisz im czy co?
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
przyznam, że czytają Twoją relację, Jolu, i oglądając zdjęcia, niemal czułam zapach kwiecia.. a tak się zabawnie złożyło, że kilka godzin wcześniej dzisiaj, zanim pojawiła się tu Twoja relacja, zamyśliłam się, nad moimi ulubionymi zapachami.. i są to niewątpliwie zapach ukwieconej łąki w parny dzień.. i zapach siana..Jola R pisze:Polecam Percią Akademików. Nie wiem, czy całe lato tak tam kwieciście i pachnąco, ale w lipcu naprawdę warto! Podobałoby Ci się, Julka
do Babiej mam bliziutko na pewno wygospodaruję jakiś dzień, lub dwa.. daję sobie słowo!