Syrova wyprawa do Slanej Vody
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Syrova wyprawa do Slanej Vody
Po kilkakrotnej zmianie decyzji z powodu nieciekawych chmur wiszących nad Babią Górą i późnym (a może raczej wczesnym ) powrocie z krakowskich wianków tuż nad ranem postanowiliśmy zrezygnować z wypadu w Tatry i zrobić sobie lżejszą wycieczkę.
Na początku mieliśmy tą drogę pokonać na rowerach górskich, ale że chciałem porobić sobie troszkę więcej fotek na trasie postanowiliśmy pójść pieszo. Z domu wyjechaliśmy samochodem po godzinie 13 i po kilku minutach byliśmy na parkingu obok leśniczówki przy Polanie Stańcowej. Tutaj przecinają się dwa szlaki zielony, który ma początek w Jabłonce i ciągnie się na Babią Górę, oraz niebieski z Zubrzycy Górnej do Orawskiej Polhory. Po wyjściu z parkingu skręciliśmy w lewo. Szlak biegnie zaraz za budynkami leśniczówki i po kilku minutkach ukazał się nam piękny widok na Przywarówkę i Tatry, po czym znów weszliśmy w las. Po następnych kilku minutach doszliśmy do miejsca wyznaczonego do przekraczania granicy polsko-słowackiej (Pod Palkocom - 907m). Zaraz za granica troszkę zepsuła się droga, którą zniszczyły ciągniki wywożące drzewo z lasu. Na dodatek po sobotniej ulewie narobiło się dużo błota. Szczególnie doskwierało ono napotkanym rowerzystom, którzy musieli przenosić swoje rowery z obawy przed zatopieniem . Na szczęście nie trwało to długo, bo po przejściu kilkuset metrów szlak wyszedł z lasu i do końca trasy było już suchutko. Około 1,5 km od granicy napotkaliśmy pierwsze budynki. Wśród nich była bardzo ładna altanka, w której znajdowały się ławki ze stolikami a na środku było palenisko na ogień. Doskonałe miejsce na przeczekanie niespodziewanego deszczu. Obok altanki rosło bardzo sporo dużych poziomek, z czego oczywiście skorzystała Asia . Następnie szlak znów biegnie lasem, ale brak widoków wynagradzają nam liczne i piękne kwiaty, które służyły mi za obiekt do fotografowania i ciągle zostawałem z tyłu… Po umiarkowanie stromym podejściu znów wyszliśmy z lasu i ujrzeliśmy piękny górzysty krajobraz, z zielonymi łąkami na pierwszym planie, dalej Magurka (1107m) z charakterystycznym przekaźnikiem, a w tle były Tatry. Z tego miejsca widać było dosłownie całe pasmo od Bielskich po Zachodnie. Po drugiej stronie widać było zbocze Babiej Góry porośnięte świerkami. Idąc tak drogą Asia spostrzegła dużą czarną żmije. Wygrzewała się ona na słońcu w przydrożnym rowie. Oczywiście również i ona musiała mi zapozować do kilku fotek, po czym zostawiliśmy ją samą w rowie i poszliśmy dalej. Doszliśmy do pięknej Polany na Równi (Hajovnia na Rowniach). Znajduje się tutaj gajówka, w której jest muzeum poświęcone poematowi Hviezdoslava pt. Żona Gajowego (Hajnikova żena). Hviezdoslav to jeden z najwybitniejszych poetów i dramatopisarzy słowackich. W budynku obok znajduje się ekspozycja pisarza M. Urbana. Obok gajówki szlak niebieski łączy się na moment ze szlakiem żółtym, który w tym miejscu odbija w las i biegnie na Diablak. Tutaj też zaczął się asfalt, więc szło się nam troszkę gorzej. Po przejściu ok. 1 km szlak żółty odbija z drogi głównej w pola, a później w las. Nim tez udaliśmy się, by dojść do schroniska Slana Voda, obok którego właśnie ten szlak biegnie. Po około 30 minutach byliśmy na miejscu, skąd mielismy przepiękny widok na szczyt Babiej Góry i jej mniejszej siostry . Zrobiliśmy parę zdjęć i udaliśmy się do środka schroniska. Tam jak zwykle zamówiliśmy sobie „prażeny syr z hranulkami”. Trzeba przyznać, że smażony ser mają tu chyba najlepszy na Słowacji. A, że nie zjedliśmy w domu obiadu to właśnie było celem naszej wędrówki, a raczej trochę dłuższego spacerku… Po zjedzeniu pysznego obiadku troszkę odpoczęliśmy siedząc przed schroniskiem, po czym udaliśmy się w powrotną drogę. Tym razem wybraliśmy na początek szlak czerwony, który biegnie na Małą Babią Górę. Po kilkuset metrach napotkaliśmy zabudowania (kilka gospodarstw) i przy ostatnim było ogrodzenie gdzie przebywały dziki (Divak leśny). Potem droga, która była cały czas asfaltowa biegła lasem aż do skrzyżowania szlaków czerwonego i niebieskiego. My skręciliśmy na niebieski, którym można wrócić do Polski i po 20 minutach doszliśmy do miejsca gdzie zeszliśmy przedtem ze szlaku.
Podsumowując powiem, ze nie przypuszczałem, że trasa ta jest tak urocza. Oprócz wspaniałych widoków i roślinności, jakie można podczas wycieczki podziwiać na całej trasie zobaczymy niezliczoną ilość potoków i kaskad wodnych, których szum jest bardzo miły dla ucha. Zdecydowanie jeszcze niejednokrotnie ją przemierzymy pieszo i na rowerze, do czego i Was zachęcam.
Na początku mieliśmy tą drogę pokonać na rowerach górskich, ale że chciałem porobić sobie troszkę więcej fotek na trasie postanowiliśmy pójść pieszo. Z domu wyjechaliśmy samochodem po godzinie 13 i po kilku minutach byliśmy na parkingu obok leśniczówki przy Polanie Stańcowej. Tutaj przecinają się dwa szlaki zielony, który ma początek w Jabłonce i ciągnie się na Babią Górę, oraz niebieski z Zubrzycy Górnej do Orawskiej Polhory. Po wyjściu z parkingu skręciliśmy w lewo. Szlak biegnie zaraz za budynkami leśniczówki i po kilku minutkach ukazał się nam piękny widok na Przywarówkę i Tatry, po czym znów weszliśmy w las. Po następnych kilku minutach doszliśmy do miejsca wyznaczonego do przekraczania granicy polsko-słowackiej (Pod Palkocom - 907m). Zaraz za granica troszkę zepsuła się droga, którą zniszczyły ciągniki wywożące drzewo z lasu. Na dodatek po sobotniej ulewie narobiło się dużo błota. Szczególnie doskwierało ono napotkanym rowerzystom, którzy musieli przenosić swoje rowery z obawy przed zatopieniem . Na szczęście nie trwało to długo, bo po przejściu kilkuset metrów szlak wyszedł z lasu i do końca trasy było już suchutko. Około 1,5 km od granicy napotkaliśmy pierwsze budynki. Wśród nich była bardzo ładna altanka, w której znajdowały się ławki ze stolikami a na środku było palenisko na ogień. Doskonałe miejsce na przeczekanie niespodziewanego deszczu. Obok altanki rosło bardzo sporo dużych poziomek, z czego oczywiście skorzystała Asia . Następnie szlak znów biegnie lasem, ale brak widoków wynagradzają nam liczne i piękne kwiaty, które służyły mi za obiekt do fotografowania i ciągle zostawałem z tyłu… Po umiarkowanie stromym podejściu znów wyszliśmy z lasu i ujrzeliśmy piękny górzysty krajobraz, z zielonymi łąkami na pierwszym planie, dalej Magurka (1107m) z charakterystycznym przekaźnikiem, a w tle były Tatry. Z tego miejsca widać było dosłownie całe pasmo od Bielskich po Zachodnie. Po drugiej stronie widać było zbocze Babiej Góry porośnięte świerkami. Idąc tak drogą Asia spostrzegła dużą czarną żmije. Wygrzewała się ona na słońcu w przydrożnym rowie. Oczywiście również i ona musiała mi zapozować do kilku fotek, po czym zostawiliśmy ją samą w rowie i poszliśmy dalej. Doszliśmy do pięknej Polany na Równi (Hajovnia na Rowniach). Znajduje się tutaj gajówka, w której jest muzeum poświęcone poematowi Hviezdoslava pt. Żona Gajowego (Hajnikova żena). Hviezdoslav to jeden z najwybitniejszych poetów i dramatopisarzy słowackich. W budynku obok znajduje się ekspozycja pisarza M. Urbana. Obok gajówki szlak niebieski łączy się na moment ze szlakiem żółtym, który w tym miejscu odbija w las i biegnie na Diablak. Tutaj też zaczął się asfalt, więc szło się nam troszkę gorzej. Po przejściu ok. 1 km szlak żółty odbija z drogi głównej w pola, a później w las. Nim tez udaliśmy się, by dojść do schroniska Slana Voda, obok którego właśnie ten szlak biegnie. Po około 30 minutach byliśmy na miejscu, skąd mielismy przepiękny widok na szczyt Babiej Góry i jej mniejszej siostry . Zrobiliśmy parę zdjęć i udaliśmy się do środka schroniska. Tam jak zwykle zamówiliśmy sobie „prażeny syr z hranulkami”. Trzeba przyznać, że smażony ser mają tu chyba najlepszy na Słowacji. A, że nie zjedliśmy w domu obiadu to właśnie było celem naszej wędrówki, a raczej trochę dłuższego spacerku… Po zjedzeniu pysznego obiadku troszkę odpoczęliśmy siedząc przed schroniskiem, po czym udaliśmy się w powrotną drogę. Tym razem wybraliśmy na początek szlak czerwony, który biegnie na Małą Babią Górę. Po kilkuset metrach napotkaliśmy zabudowania (kilka gospodarstw) i przy ostatnim było ogrodzenie gdzie przebywały dziki (Divak leśny). Potem droga, która była cały czas asfaltowa biegła lasem aż do skrzyżowania szlaków czerwonego i niebieskiego. My skręciliśmy na niebieski, którym można wrócić do Polski i po 20 minutach doszliśmy do miejsca gdzie zeszliśmy przedtem ze szlaku.
Podsumowując powiem, ze nie przypuszczałem, że trasa ta jest tak urocza. Oprócz wspaniałych widoków i roślinności, jakie można podczas wycieczki podziwiać na całej trasie zobaczymy niezliczoną ilość potoków i kaskad wodnych, których szum jest bardzo miły dla ucha. Zdecydowanie jeszcze niejednokrotnie ją przemierzymy pieszo i na rowerze, do czego i Was zachęcam.
Ostatnio zmieniony 27 czerwca 2007, 7:19 przez Grzegorz, łącznie zmieniany 5 razy.
Pogoda była tak sobie, ale nie najgorsza. A zdjęcia jeszcze dzisiaj zamieszcze bo mam ich ponad 200 i wybrałem tylko 80. Więc troszke mi z tym zejdzie...Minter pisze:Na zdjęciach to widać!!! Piękna zieleń i widoki .
Jak na spacerek to bardzo ładny kawał sobie przeszliście. Tylko szkoda że ta pogoda jest taka nijaka.
Dzięki Admin! Jasne że możesz. Jeśli chodzi o te świerki to są obok niebieskiego szlaku Z Orawskiej Polhory niedaleko przecięcia szlaku z czerwonym prowadzącym na MBG. Ale masz racje, wzdłuż żółtego czyli Aleji Hviezdoslavovej sa podobneMosorczyk pisze:Ale tu się zrobiło sentymentalnie. Dokładnie tą smą trasą szliśmy na naszej Majówce 2007. Dlatego mam pytanie. Czy na ostatnim zdjęciu są to świerki z Aleji Hvlezdoslavovej?
ps. Bardzo piękna relacja!!! Czy mogę umieścić tą relację na stronie serwisu góry-szlaki.pl?
Wielkie dzieki Belissima!!! Ale na drugi raz się tak nie przepracowuj w dniu urodzin...Belissima pisze:Na życzenie Admina dokończyłam to o co go poprosiłeś Grzegorz bo dzisiaj będzie zajęty. Miło mi że na coś się przydałam . Masz ustawionych 80 zdjęć w kolejności jakiej chciałeś .
Ps. Piękne widoki!!!
Ostatnio zmieniony 27 czerwca 2007, 9:50 przez Grzegorz, łącznie zmieniany 2 razy.
Racja! Często nie doceniamy tego co nas otacza dookoła. Muszę przyznać, że ilokeroć przemierzam swoją "małą ojczyznę" to zawsze znajde coś nowego i ciekawego, czego wczesniej nie dostrzegłem.Dilivio pisze:Grzegorz i widzisz. Sam mogłeś zobaczyć że to co jest wokół Ciebie też jest piękne. Widzę że pobyt z Adminem nauczył Cię pisania dobrych relacji
P.S. Co do relacji to prawda. Mając takiego mistrza, jest na kim się wzorować Przede wszytkim Admin nauczył mnie głębiej obserwowac przyrode, za co jestem mu bardzo wdzięczny.