Śmierć pod Mont Blanc. Zdjęcia usunięte.

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Śmierć pod Mont Blanc. Zdjęcia usunięte.

Post autor: Dariusz Meiser » 29 lipca 2010, 7:14

Nic już nie będzie takie samo.
Alpy nie będą takie same, Góry nie będą takie same i ja też już taki sam nigdy nie będę.

Nasz tegoroczny wyjazd w Alpy miał być zwieńczony wejściem na Mont Blanc.
Niestety śmierć wspinacza w kuluarze pod Aiguille Du Gouter, której byłem naocznym świadkiem mocno wpłynęła na losy naszej wyprawy.

Wszystko zdarzyło się 11 lipca około godziny 14:00.
Po wjechaniu kolejką „Prarion” z Les Houches a potem Tramwajem „Du Mont-Blanc” do Nid D’Aigle na 2380 m npm, rozpoczęliśmy prawie 800-metrowe podejście do schroniska Tete Rouse 3160 m npm.
Gdy weszliśmy na śnieżne pole prowadzące do schroniska, Darek W. szedł przodem
a ja bacznie obserwowałem groźnie wyglądającą 700-metrową ścianę Aiguille Du Gouter, którą prowadzi dojście do schroniska Gouter. Patrzyłem jak prowadzi droga, w którym miejscu przecina się kuluar, jak idą ludzie itp.

W pewnym momencie usłyszałem rumor kamieni, ludzkie krzyki i zobaczyłem … lecącą ludzką postać, która trzy razy odbiła się od skał, zanim zsunęła się i znieruchomiała pośrodku kuluaru.

Sam też nieruchomieję i wpatruję się w miejsce upadku, licząc może na to, że człowiek ten wstanie lub się poruszy. Niestety – leży tam nieruchomo. Czuję się nierealnie, dziwne myśli przelatują przez głowę.

- Słuchaj … Człowiek spadł … - zadziwiająco spokojnie mówię do Darka.
- Nie, to chyba tylko kamienie.
- Na pewno to był człowiek – widziałem przecież jak miękko leciał – mówię.

Krzyki wzmagają się, kilka osób w ścianie miota się w dzikim pośpiechu.

Darek patrzy na mnie dziwnym wzrokiem. Chwilę stoimy bez ruchu a potem w milczeniu ruszamy w stronę schroniska aby zawiadomić o wypadku.

Gdy dochodzimy do schroniska, obsługa już wie i za chwilę z doliny narasta warkot śmigłowca ratunkowego. Zawisa nad kuluarem a ratownik zjeżdża na linie na miejsce upadku. Po chwili stwierdza śmierć pechowego alpinisty i po minucie ciało nieszczęśnika zawieszone pod helikopterem jak worek kości zwożone jest na dół.

Wszyscy są zszokowani. Dowiadujemy się, że zmarły był Polakiem.

W jakimś dziwnym transie robię kilka zdjęć, bardziej z kronikarskiego obowiązku niż sensacji.

Dużo później dokładnie analizuję cały wypadek, mając informacje z netu, które wyszukaliśmy w kiosku internetowym na kampingu w Saas Grund.

Okazało się, że tragicznie zmarły 35-latek razem z drugim wspólnikiem byli przewodnikami z uprawnieniami wyłącznie na któreś wybrane pasmo polskich gór.
Nielegalnie organizowali komercyjne wyprawy na Mont Blanc, zabierając klientów.
Ten, który przeżył został zatrzymany przez francuską żandarmerię. Grozi mu 15 000 Euro grzywny i bodajże do 1,5 roku więzienia.
Chociaż i tak największą karą dla niego jest śmierć jego przyjaciela.
Analizując (po amatorsku) całą sytuację dochodzę do wniosku, że wspinacze popełnili błąd, przecinając kuluar zdecydowanie za wysoko. Na przedostatnim zdjęciu zaznaczyłem:
- żółtą elipsą – miejsce normalnego trawersowania kuluaru, ubezpieczone stalową liną (której zresztą mało kto używa).
- czerwonym kółkiem – miejsce upadku ciała
- zielonym kółkiem – przypuszczalne miejsce z którego spadł zmarły – jestem przekonany, że właśnie nieco poniżej zauważyłem lecące ciało

Na ostatnim zdjęciu jest przypuszczalne miejsce którym przechodził zmarły – przy zejściu z Goutera aż kusi pozorną łatwizną, aby tamtędy pójść; na zdjęciach widać charakterystyczne pomarańczowe skały (lekko na prawo powyżej zielonego kółka – przedostatnie zdjęcie i w prawym górnym rogu zdjęcia ostatniego) i płaty śniegu na prawym brzegu kuluaru.

Ta śmierć wstrząsnęła mną bardzo mocno – pierwszy raz widziałem na własne oczy jak ktoś ginie i to jeszcze w moich ukochanych Górach.

I wiem już jedno – śmierć wcale nie jest romantyczna, wzniosła czy bohaterska. Po prostu w jednej chwili pęka cienka nić – przed chwilą człowiek był, żył, miał jakieś swoje plany, pragnienia, marzenia, kogoś kochał, za kimś tęsknił, właśnie o czymś myślał, a kilka sekund później zostaje tylko zmasakrowany, bezwładnie leżący worek z kościami, który już nic nie myśli i nic nie czuje.
I w chwili, gdy spadające ciało znieruchomiało na śniegu i kamieniach pomyślałem:
„To już ? Po wszystkim ? Tak szybko ? Tak po prostu ?”.

I chociaż nie jestem sentymentalnym mięczakiem to ten śmiertelny upadek śnił mi się już pięć razy …

Zamieszczam tą smutną relację i zdjęcia ku przestrodze: nie warto ryzykować aż tak bardzo, nie warto tracić życia w pogoni za marzeniami. Na nic się nie przydadzą martwi bohaterowie.

Bo trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym, a zwyciężyć to znaczy przeżyć.

I właśnie dlatego podjąłem decyzję – po tym śmiertelnym wypadku pod Mont Blanc i po naszych późniejszych, bardzo dramatycznych przeżyciach na Alphubelu zdecydowałem, że nie pojadę już więcej w Alpy.

A Wy, Drodzy Forumowicze przypomnijcie sobie te zdjęcia gdy będziecie w Górach i zastanówcie się dobrze, zanim przeszarżujecie lub przecenicie swoje możliwości, zanim dojdziecie do punktu w którym nie będzie już możliwości odwrotu.
Ostatnio zmieniony 02 sierpnia 2010, 13:34 przez Dariusz Meiser, łącznie zmieniany 2 razy.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8705
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 29 lipca 2010, 7:20

No to DArku miałeś traumatyczne przeżycie. Góry lubią przypomnieć o sobie i niekiedy żądają ofiar. Ale skory byłeś tam to chyba gdzieś wszedłeś, to czekamy na relacje.
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
Elizz
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 469
Rejestracja: 19 lipca 2009, 13:49

Post autor: Elizz » 29 lipca 2010, 8:08

to rzeczywiście musiał być wstrząs, bardzo Ci współczuję, że musiałeś to zobaczyć... :(

legalnie, nielegalnie, wielka szkoda że tak się to skończyło...
Awatar użytkownika
ZJAWA
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 422
Rejestracja: 10 czerwca 2008, 18:53

Post autor: ZJAWA » 29 lipca 2010, 9:32

18 lipca godziny popołudniowe wypadek śmiertelny akcja na naszych oczach dla Naszej trójki tak samo bardzo przykry dzień człowiek zastanawiał się czy tam dalej się pchać
Ostatnio zmieniony 02 sierpnia 2010, 21:35 przez ZJAWA, łącznie zmieniany 1 raz.
KOCHAJ ŚNIEG UNIKAJ LAWIN
http://www.firebirds.pl/
Anonymous

Post autor: Anonymous » 29 lipca 2010, 9:32

Widok wypadku, samo uczestnictwo w nim to niezła trauma (sam miałem poważny wypadek autem), więc domyślam się, że można potem nieźle przeżywać. Ale czy warto rezygnować z Alp? Ja dale prowadzę tyle, że o wiele ostrożniej.
Taka mała dygresja.
Awatar użytkownika
Elizz
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 469
Rejestracja: 19 lipca 2009, 13:49

Post autor: Elizz » 29 lipca 2010, 9:37

laynn pisze:Ale czy warto rezygnować z Alp? Ja dale prowadzę tyle, że o wiele ostrożniej.
to kwestie bardzo indywidualne i nie podlegające ocenom...
zresztą to wszystko jest jeszcze bardzo świeże...
Anonymous

Post autor: Anonymous » 29 lipca 2010, 9:41

to kwestie bardzo indywidualne i nie podlegające ocenom...
zresztą to wszystko jest jeszcze bardzo świeże...
Owszem, dlatego dla wyjaśnienia, to nie pytanie do Darka, to pytanie retoryczne zadałem.
Awatar użytkownika
Limonka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 443
Rejestracja: 07 grudnia 2008, 16:21

Post autor: Limonka » 29 lipca 2010, 9:48

Wypadek, którego nasza trójka była świadkiem również mam cały czas przed oczami. Jeden śmiertelny, po kilkunastu minutach znów dźwięk helikoptera i kolejna akcja. Tym razem alpinista przeżył. Wypadków w czasie kiedy bylismy było naprawdę sporo, noszono się nawet z zamiarem zamknięcia kuluaru. Też zastanawialiśmy się czy kontynuować naszą wyprawę. Dla nas skończyło sie to szczęśliwie.
Prawda jest taka, że w kuluarze niewiele zależy od nas, prawda jest też taka, że wiele kamieni wzruszających lawiny jest strącanych przez ludzi idących wyżej. Kolejna przyczyna wypadków to zmęczenie, zbyt ciężkie plecaki z którymi ciężko na ścianie utrzymac równowagę. W końcu, prawda jest też taka, że zbyt wielu ludzi bagatelizuje Mont Blanc, traktując go jako prostą górę, możliwą do pokonania łatwo, szybko i przyjemnie, a trzeba być czujnym cały czas. Niestety, MB zbiera swoje pokaźne żniwo. Przykre jest to, że ludzie giną realizując swoje marzenia, robiąc to co kochają. :(
Awatar użytkownika
Ptoszek
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1098
Rejestracja: 15 kwietnia 2010, 15:12

Post autor: Ptoszek » 29 lipca 2010, 9:54

laynn pisze:Ja dale prowadzę tyle, że o wiele ostrożniej.


każdy z nas stara się ostrożnie jeździć jakimś pojazdem, ale znajdzie się jakiś "dureń" który na nic nie patrzy tylko jedzie na ile mu auto pozwoli, czy tez nie koniecznie mega szybko, a po pijaku , wjedzie w "normalnego" człowieka, który później poniesie śmierć,(nie życzę źle nikomu) a kierowcy nic się nie stanie. Czasem bywa tak że później dalej będzie jeździł.....

Podam wam przykład z mojego życia. Pracowałem na dachach, czyszczenie malowanie itp. Pewnego dnia mieliśmy do malowania dach szkoły dość stromy, pod nami asfalt chodnik. Oczywiście zabezpieczeni byliśmy linami z "amortyzatorami"kask itp., gdy podczas czyszczenia dachu dostało mi się pod buty opiłki blachy razem z rdzą, chciałem przestawić nogę i... jak nie gruchłem o dach zjechałem jakieś 8 metrów, i zatrzymałem się ok 1m od końca dachu, gdyby nie zabezpieczenie pewnie też pożegnał bym się z życiem, i od tego momentu nie stanąłem więcej na dachu, i niestety musiałem się też pożegnać z pracą. Bałem się o moje zachowanie na Wysokich górach, pierwsza próba była przy wejściu i zejściu z Giewontu, okazało się, że lęk był ale z każdym dniem spędzonym w górach jest coraz lepiej, Nawet na Świnicy jak byłem ostatnim razem to jakoś było lepiej, może za sprawą zbiga? Jego motywacji i cierpliwości, ale od tego momentu mam chęć zdobywać coraz wyższych szczytów.. Nie wiem jak bym się zachował na widok czyjejś śmierci, tak że mój lęk wysokości pokonałem w górach. Każdy lęk da się prędzej czy później przełamać, Darku nie rezygnuj z Alp bo później możesz żałować, ale znów nie ma co na siłę robić.
"Cisza, wszędzie cisza. Jeszcze chwilę temu rozmawialiśmy ze sobą, żartowali. A teraz słyszą już tylko głuchy dźwięk kamieniającego śniegu, pod którym leżą. I czekają na pomoc. "
Awatar użytkownika
janek.n.p.m
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2035
Rejestracja: 07 października 2007, 12:43

Post autor: janek.n.p.m » 29 lipca 2010, 10:02

Co się wydarzyło na Alphubelu?
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 29 lipca 2010, 10:02

Fakt, że wszystko jest jeszcze bardzo świeże, więc jest to moja decyzja na dzień dzisiejszy i być może za kilka sezonów znowu mnie pociągnie w Alpy. Zobaczymy. Na razie podjąłem takie postanowienie, którego się trzymam.

Poza tym wypadek w kuluarze nie był jedynym motywem tej decyzji.

Ostatecznie szale przechyliły nasze późniejsze przeżycia na Alphubelu (4206 m npm), m.inn. moje wpadnięcie do szczeliny i nasza kilkugodzinna walka o bezpieczne zejście. Opiszę to w osobnej relacji.

Uświadomiłem sobie po prostu, że to jednak zbyt duże ryzyko, gdzie jak słusznie zauważyliście czasami niewiele od nas zależy.

A ja mam dla kogo żyć i nie chcę skończyć jak nieszczęśnicy na zdjęciach.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
Limonka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 443
Rejestracja: 07 grudnia 2008, 16:21

Post autor: Limonka » 29 lipca 2010, 10:13

Darku, jesteś pewien, że oni przecinali kuluar tak wysoko? Człowiek, który spadł przy nas, najprawdopodobniej stracił równowagę na skałach w jakiejś 1/3 wysokości od schroniska Gouter i równiez runął w dół. Jest tam kilka takich nieprzyjemnych miejsc i nieubezpieczonych stalówką.
Awatar użytkownika
heathcliff
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2738
Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
Kontakt:

Post autor: heathcliff » 29 lipca 2010, 10:35

Dariusz Meiser pisze: A ja mam dla kogo żyć i nie chcę skończyć jak nieszczęśnicy na zdjęciach.
ja myślę tak samo, wczesniej oglądałem z zapalczywościa zdjecia z wspinazek naszych forumowiczów i aż człowiekowi gotuje sie w głowie z chęci uczestnictwa w takich akcjach. Następnie jakiś czas temu na yutubie trafił mi sie filmik jak gosciu (nie amator) oderwał sie od skały i spadał odbijajac sie od róznych przeszkód a odrywajace kończyny pozostay głeboko w umysle.
Ostatnio zmieniony 30 lipca 2010, 10:38 przez heathcliff, łącznie zmieniany 1 raz.
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff

https://plus.google.com/117458080979094658480
Anonymous

Post autor: Anonymous » 29 lipca 2010, 11:14

Dariusz Meiser pisze: Ostatecznie szale przechyliły nasze późniejsze przeżycia na Alphubelu (4206 m npm), m.inn. moje wpadnięcie do szczeliny i nasza kilkugodzinna walka o bezpieczne zejście.
Jak pisałem, nie wiedziałem co się tam działo potem, teraz rozumiem dlaczego tak postanowiłeś :
Dariusz Meiser pisze: A ja mam dla kogo żyć i nie chcę skończyć jak nieszczęśnicy na zdjęciach.
no właśnie, czasami nie warto ryzykować. Dlatego wtedy tylko zadałem retoryczne pytanie (mogłem to podkreślić), sam się zastanawiając jak ja bym zareagował na taką sytuację.
tom-pi4

Post autor: tom-pi4 » 29 lipca 2010, 11:20

Co tu dużo pisać. To są góry i nie można ich nigdy traktować jak zabawy. Czy to Beskidy, czy Alpy są tak samo niebezpieczne, tylko zróżnicowany jest rodzaj tego niebezpieczeństwa i zawsze trzeba o tym pamiętać. [*] dla tych którzy zginęli. Życzę wszystkim tyle samo powrotów co wyjść w góry.
ODPOWIEDZ