DZIEŃ KOBIET NA PREHYBIE
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
DZIEŃ KOBIET NA PREHYBIE
Prehyba – uczestnicy : JolaR, Piotr, Mirka, HalinkaŚ, Iwon
Dzień 6 marca godz.12 –ta wyruszamy na czerwony szlak
z Krościenka na Prehybę z godzinnym opóźnieniem . Nie mogłyśmy się oprzec kawie i ciasteczkom ( jedna koleżanka nawet wpałaszowała wielki talerz kwaśnicy z ziemniakami i wędzonym żeberkiem)w przyjemnej restauracji w budynku szkolnym .
Pogoda nie jest rewelacyjna , ale od czasu do czasu słonko z pewną dozą nieśmiałości wygląda zza chmurek .
Początkowo szlak prowadzi między zabudowaniami przysiółków Krościenka , aby po pewnym czasie wyprowadzic nas na zasypane śniegiem dróżki leśne.
Pełni werwy , roześmiani posuwamy się do przodu . Oczywiście cały czas błyskają flesze .
Na szlaku , zwłaszcza w lesie bardzo ślisko . Lód miejscami okrutny:)
Wszyscy z wyjątkiem Mirki zaliczamy glebę nawet kilkakrotnie . Śmiechem kamuflujemy pobolewania ciała i dalej brniemy przez śniegi .
Spotykamy turystę podążającego w przeciwną stronę na Prehybę !!!
Po uświadomieniu przez Jolę i Piotra , zostaje „nawrócony”i przeciera nam szlak .
Po około 2,5 godziny dochodzimy do przysiółku Przysłop , gdzie bardzo miła starsza kobieta zaprasza naszą grupę do domu, abyśmy się zagrzali i posilili . Po wymienieniu grzeczności ruszamy w dalszą drogę .
Dalej szlak biegnie pod górkę , im wyżej tym więcej zapadamy się
w śniegu. Idzie się ciężko, ale odwrotu nie ma.
W schronie spotkanie z pozostałą grupą , czekają ciepłe wyrka,
no i kotlety schabowe !!!!
Nie narzekamy , idziemy dalej , już ciemna noc dookoła . Uff , strasznie daleko . Zaczynamy się denerwowac , a tu pojawia się światełko nadziei, a właściwie łuna od świateł z przekaźnika koło schroniska.
Wszystkim przybywa nagle sił , no i pojawiają się uśmiechy – daliśmy radę !!!!! Jesteśmy wielcy!!!!
O godz. 18.45 następuje uroczyste wkroczenie do schronu , gdzie zostajemy serdecznie przywitani przez Małgosię, Zbyszka i Al3ksandra .
Oczywiście pogaduszkom przy złotym płynie ( z wyjątkiem Aleksandra:) ) nie ma końca.
Nasi Panowie obsypują kobietki słodyczami , Halinka obdarowuje płec piękną kremami , na spękane mrozem
i wiatrem twarze
Atmosfera – cud, miód, orzeszki!!!.
Wreszcie dopada wszystkich zmęczenie – idziemy spac.
Dzień 7 marca godz. 10.30 wyruszamy w powrotną drogę . Po naradzie decydujemy się podzielic na dwie grupy.
Małgosia, Mirka, HalinkaŚ pod opieką Piotra wyruszają niebieskim szlakiem do Szczawnicy.
JolaR, Zbyszek, Al3ksand3r , i ja chcemy zaliczyc Radziejową schodząc do Białej Wody.
Szlak do Radziejowej nieprzetarty , brniemy po kolana , ale za to od czasu do czasu świeci słonko. Szczytowanie na Radziejowej , niestety przy zachmurzeniu . Widoków brak
Wreszcie dochodząc do Wielkiego Rogacza dostajemy bonus od przyrody – świeciiiiiiii!!!!!
Sesja zdjęciowa trwa już do końca .
Czas przejścia naszej grupy 6 godzin z foceniem:).
Chciałam Wszystkim uczestnikom jeszcze raz podziękowac za wytrwałośc i hart ducha .
No i za to , że mnie nie pobili
Ps. Piotr mam nadzieję , że wybierzesz się z nami jeszcze na wycieczkę:)
Halinka upiecze specjalnie dla Ciebie pyszną karpatkę
http://picasaweb.google.pl/mateczka87/6 ... directlink
Dzień 6 marca godz.12 –ta wyruszamy na czerwony szlak
z Krościenka na Prehybę z godzinnym opóźnieniem . Nie mogłyśmy się oprzec kawie i ciasteczkom ( jedna koleżanka nawet wpałaszowała wielki talerz kwaśnicy z ziemniakami i wędzonym żeberkiem)w przyjemnej restauracji w budynku szkolnym .
Pogoda nie jest rewelacyjna , ale od czasu do czasu słonko z pewną dozą nieśmiałości wygląda zza chmurek .
Początkowo szlak prowadzi między zabudowaniami przysiółków Krościenka , aby po pewnym czasie wyprowadzic nas na zasypane śniegiem dróżki leśne.
Pełni werwy , roześmiani posuwamy się do przodu . Oczywiście cały czas błyskają flesze .
Na szlaku , zwłaszcza w lesie bardzo ślisko . Lód miejscami okrutny:)
Wszyscy z wyjątkiem Mirki zaliczamy glebę nawet kilkakrotnie . Śmiechem kamuflujemy pobolewania ciała i dalej brniemy przez śniegi .
Spotykamy turystę podążającego w przeciwną stronę na Prehybę !!!
Po uświadomieniu przez Jolę i Piotra , zostaje „nawrócony”i przeciera nam szlak .
Po około 2,5 godziny dochodzimy do przysiółku Przysłop , gdzie bardzo miła starsza kobieta zaprasza naszą grupę do domu, abyśmy się zagrzali i posilili . Po wymienieniu grzeczności ruszamy w dalszą drogę .
Dalej szlak biegnie pod górkę , im wyżej tym więcej zapadamy się
w śniegu. Idzie się ciężko, ale odwrotu nie ma.
W schronie spotkanie z pozostałą grupą , czekają ciepłe wyrka,
no i kotlety schabowe !!!!
Nie narzekamy , idziemy dalej , już ciemna noc dookoła . Uff , strasznie daleko . Zaczynamy się denerwowac , a tu pojawia się światełko nadziei, a właściwie łuna od świateł z przekaźnika koło schroniska.
Wszystkim przybywa nagle sił , no i pojawiają się uśmiechy – daliśmy radę !!!!! Jesteśmy wielcy!!!!
O godz. 18.45 następuje uroczyste wkroczenie do schronu , gdzie zostajemy serdecznie przywitani przez Małgosię, Zbyszka i Al3ksandra .
Oczywiście pogaduszkom przy złotym płynie ( z wyjątkiem Aleksandra:) ) nie ma końca.
Nasi Panowie obsypują kobietki słodyczami , Halinka obdarowuje płec piękną kremami , na spękane mrozem
i wiatrem twarze
Atmosfera – cud, miód, orzeszki!!!.
Wreszcie dopada wszystkich zmęczenie – idziemy spac.
Dzień 7 marca godz. 10.30 wyruszamy w powrotną drogę . Po naradzie decydujemy się podzielic na dwie grupy.
Małgosia, Mirka, HalinkaŚ pod opieką Piotra wyruszają niebieskim szlakiem do Szczawnicy.
JolaR, Zbyszek, Al3ksand3r , i ja chcemy zaliczyc Radziejową schodząc do Białej Wody.
Szlak do Radziejowej nieprzetarty , brniemy po kolana , ale za to od czasu do czasu świeci słonko. Szczytowanie na Radziejowej , niestety przy zachmurzeniu . Widoków brak
Wreszcie dochodząc do Wielkiego Rogacza dostajemy bonus od przyrody – świeciiiiiiii!!!!!
Sesja zdjęciowa trwa już do końca .
Czas przejścia naszej grupy 6 godzin z foceniem:).
Chciałam Wszystkim uczestnikom jeszcze raz podziękowac za wytrwałośc i hart ducha .
No i za to , że mnie nie pobili
Ps. Piotr mam nadzieję , że wybierzesz się z nami jeszcze na wycieczkę:)
Halinka upiecze specjalnie dla Ciebie pyszną karpatkę
http://picasaweb.google.pl/mateczka87/6 ... directlink
Iwonko,Twoja pierwsza relacja
Ja tylko dodam jeszcze ze swojej strony,że tradycji stało się zadość i odśpiewaliśmy" Helkę" na pożegnanie schroniska dedykując ją naszym forumowiczom.
Tu trochę moich fotek
http://picasaweb.google.pl/cisowicz.hal ... directlink
Ja tylko dodam jeszcze ze swojej strony,że tradycji stało się zadość i odśpiewaliśmy" Helkę" na pożegnanie schroniska dedykując ją naszym forumowiczom.
Tu trochę moich fotek
http://picasaweb.google.pl/cisowicz.hal ... directlink
Ostatnio zmieniony 11 marca 2010, 21:32 przez HalinkaŚ, łącznie zmieniany 1 raz.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Tak to było, czy odwrotnie? On pod ich opieką?Iwon pisze:Małgosia, Mirka, HalinkaŚ pod opieką Piotra wyruszają
Super to było!Iwon pisze:Nie narzekamy , idziemy dalej , już ciemna noc dookoła . Uff , strasznie daleko
Ja się piszę na Twoje długodystansowe wycieczkiIwon pisze:No i za to , że mnie nie pobili
Piotrek powiedział: "będzie karpatka - będzie wycieczka )Iwon pisze:Ps. Piotr mam nadzieję , że wybierzesz się z nami jeszcze na wycieczkę:)
Halinka upiecze specjalnie dla Ciebie pyszną karpatkę
Brawo Iwonko za Twoją relację!
Moje zdjęcia tu: http://picasaweb.google.com/jolaryd1/Przehyba67032010#
Gosia, Aleksander i Zbyszek- wyszliśmy 6 marca ok.13.00 ze Szczawnicy, zielonym szlakiem. Bardzo przyjemna, malownicza, nieuciążliwa trasa, mimo że nieprzetarta, dużo świeżego śniegu. W towarzystwie dwóch miłych, miejscowych piesków, dotarliśmy na Kuni Wierch. Po zejściu z Kuniego Wierchu, nieopatrznie zeszliśmy na "złą drogę", wskutek czego po przejściu ok 20min znależliśmy się na szlaku niebieskim. Przyznam, że ten odcinek niebieskiego szlaku, prowadzący pod górę, bardzo dał mi się we znaki. tym bardziej, że wcześniej wymęczył mnie stres z powodu zgubienia szlaku. Dotarliśmy do schroniska na Przehybie pół godziny przed grupą Iwonki, styrani ale szczęśliwi . Reszta w relacji Iwonki...
Mogę tylko dodać, że powrót niebieskim szlakiem do Szczawnicy, w towarzystwie Halinki, Mirki i Piotra upłynął w bardzo miłej atmosferze Niebieski szlak prowadził cały czas w dół, przez las, a w nocy dosypało mnóstwo śniegu i dzięki temu mieliśmy niezły ubaw przy schodzeniu
My też bardzo dziękujemy całej ekipie, za przemiłe towarzystwo
Mogę tylko dodać, że powrót niebieskim szlakiem do Szczawnicy, w towarzystwie Halinki, Mirki i Piotra upłynął w bardzo miłej atmosferze Niebieski szlak prowadził cały czas w dół, przez las, a w nocy dosypało mnóstwo śniegu i dzięki temu mieliśmy niezły ubaw przy schodzeniu
My też bardzo dziękujemy całej ekipie, za przemiłe towarzystwo
Popieram, dla samej karpatki warto się było zajechaćJola R pisze:Piotrek powiedział: "będzie karpatka - będzie wycieczka )
fotki
http://picasaweb.google.pl/olektrocinski/Przehyba#