27.02.2010r. Beskid Makowski - Lubomir
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
27.02.2010r. Beskid Makowski - Lubomir
Pod natchnieniem samotnej wyprawy Elizz [viewtopic.php?t=3577] stwierdziłam, że też muszę tego dokonać :-)
Wybór padł na Lubomir: blisko, łatwo i przyjemnie, tym bardziej, że szlak jakieś 2 m-ce temu przetarł Brat, więc dał mi mapę i powiedział mniej więcej jak wszystko wygląda.
Zaczynam więc:
Pobudka 6:00 i rozgrzewka: sprint na tramwaj, potem już spacerkiem na dworzec ;-) O 8:30 jestem w Pcimiu i szukam gdzie zaczyna się czarny szlak. Nawet szybko mi poszło, grunt to dobra mapa.
Z początku lekko podłamana pogodą (potężna mżawka prosto w twarz ;-)) i błotem na szlaku brnę dalej bokiem ścieżki, szukam miejsca najmniej zabłoconego, a takich jest niewiele.
Udaje mi się dojść na polanę, gdzie jest zdecydowanie lepiej a do tego jeszcze spotykam sarenkę. Niestety nie udało mi się zrobić jej zdjęcia
Wraca mi optymizm i cisnę dalej Cały czas towarzyszy mi klimatyczna mgiełka w lesie i jest to jedyne co widzę, bo widoki są zatopione w mleku ;-)
Na odcinku, gdzie muszę iść asfaltem próbuje nadrobić czas stracony na szukanie "niebłotnej" ścieżki i przedzieraniu się przez zarośla. Dochodzę do wsi Dupaki i obowiązkowo robię fotkę ;-) Ciekawe skąd ta nazwa, czyżby to tu wymyślono dupaki? ;-)
Następnie wkraczam w mrok ;-) Krople deszczu ściekają mi z grzywki, przebijam się przez śnieg i ledwie trafiam do schroniska Kudłacze. Tam zakładam stuptuty, jem zupkę w towarzystwie gospodarza, lukam na mapę i idę dalej czerwonym szlakiem
Ku mojemu zdziwieniu, po wyjściu ze schroniska pogoda całkowicie się zmienia i wkraczam w zimową strefę :-) Bardzo mnie to cieszy, również dlatego, że zamiast deszczu pada śnieg. Jest to o wiele przyjemniejsze, a i krajobraz jest przepiękny
Zaliczam pierwszy szczyt
Drugi
I dochodzę do Lubomira około 12:30. Dzwonię do Obserwatorium Astronomicznego, ponieważ wisi kartka, że w weekendy jest czynne i zasięgam informacji o możliwości zwiedzania obiektu. Otóż Pan mówi, że jeśli jest ładna pogoda, można obserwować słońce dwoma znajdującymi się tam teleskopami, a za 2 tygodnie będzie tam teleskop, z którego widać będzie wybuchy i pióropusze na Słońcu. Jestem tym zachwycona i postanawiam tam wrócić przy ładnej pogodzie. Muszę również dodać, że wstęp i obserwacje są za darmo
Z Lubomira wracam do Kudłaczy, wstępuję, melduję się i ruszam w drogę powrotną do Myślenic.
Słońce nieśmiało wychodzi zza chmur i pojawiają się nawet widoki:
Pogoda robi się iście wiosenna, dużo zieleni ale też niestety błota.
Momentami jest jeszcze jednak dużo starego śniegu, w który się zapadam czasem ponad kolana i czuję się lekko tym zmęczona. Za mną widzę Łysinę, za nią podobno znajduje się Lubomir.
Jest odcinek, gdzie z pół kilometra idę potokiem i ciągle zapadam się w wodę po kostki, o dziwo moje buty całkiem nieźle to znoszą ;-)
W pewnym momencie dochodzę do dziwnej tablicy:
Mam zawrócić czy co? Zastanawiam się nad sensem tej tabliczki. Oczywiście idę dalej, przedzieram się przez błotnistą ścieżkę i ścięte gałęzie leżące na ziemi.
Wreszcie docieram do Myślenic na dworzec i wracam do Krakowa W domu melduję się o 17:30
Podsumowując, cieszę się, że mimo złej pogody wyruszyłam z domu, szkoda, że nie było nikogo na szlaku, ale ta pustka też miała swój urok. Muszę stwierdzić, zże samotne wyprawy są świetne, ale tylko od czasu do czasu
Więcej fotek na: http://picasaweb.google.com/zagatka.stw ... r27022010r#
Wybór padł na Lubomir: blisko, łatwo i przyjemnie, tym bardziej, że szlak jakieś 2 m-ce temu przetarł Brat, więc dał mi mapę i powiedział mniej więcej jak wszystko wygląda.
Zaczynam więc:
Pobudka 6:00 i rozgrzewka: sprint na tramwaj, potem już spacerkiem na dworzec ;-) O 8:30 jestem w Pcimiu i szukam gdzie zaczyna się czarny szlak. Nawet szybko mi poszło, grunt to dobra mapa.
Z początku lekko podłamana pogodą (potężna mżawka prosto w twarz ;-)) i błotem na szlaku brnę dalej bokiem ścieżki, szukam miejsca najmniej zabłoconego, a takich jest niewiele.
Udaje mi się dojść na polanę, gdzie jest zdecydowanie lepiej a do tego jeszcze spotykam sarenkę. Niestety nie udało mi się zrobić jej zdjęcia
Wraca mi optymizm i cisnę dalej Cały czas towarzyszy mi klimatyczna mgiełka w lesie i jest to jedyne co widzę, bo widoki są zatopione w mleku ;-)
Na odcinku, gdzie muszę iść asfaltem próbuje nadrobić czas stracony na szukanie "niebłotnej" ścieżki i przedzieraniu się przez zarośla. Dochodzę do wsi Dupaki i obowiązkowo robię fotkę ;-) Ciekawe skąd ta nazwa, czyżby to tu wymyślono dupaki? ;-)
Następnie wkraczam w mrok ;-) Krople deszczu ściekają mi z grzywki, przebijam się przez śnieg i ledwie trafiam do schroniska Kudłacze. Tam zakładam stuptuty, jem zupkę w towarzystwie gospodarza, lukam na mapę i idę dalej czerwonym szlakiem
Ku mojemu zdziwieniu, po wyjściu ze schroniska pogoda całkowicie się zmienia i wkraczam w zimową strefę :-) Bardzo mnie to cieszy, również dlatego, że zamiast deszczu pada śnieg. Jest to o wiele przyjemniejsze, a i krajobraz jest przepiękny
Zaliczam pierwszy szczyt
Drugi
I dochodzę do Lubomira około 12:30. Dzwonię do Obserwatorium Astronomicznego, ponieważ wisi kartka, że w weekendy jest czynne i zasięgam informacji o możliwości zwiedzania obiektu. Otóż Pan mówi, że jeśli jest ładna pogoda, można obserwować słońce dwoma znajdującymi się tam teleskopami, a za 2 tygodnie będzie tam teleskop, z którego widać będzie wybuchy i pióropusze na Słońcu. Jestem tym zachwycona i postanawiam tam wrócić przy ładnej pogodzie. Muszę również dodać, że wstęp i obserwacje są za darmo
Z Lubomira wracam do Kudłaczy, wstępuję, melduję się i ruszam w drogę powrotną do Myślenic.
Słońce nieśmiało wychodzi zza chmur i pojawiają się nawet widoki:
Pogoda robi się iście wiosenna, dużo zieleni ale też niestety błota.
Momentami jest jeszcze jednak dużo starego śniegu, w który się zapadam czasem ponad kolana i czuję się lekko tym zmęczona. Za mną widzę Łysinę, za nią podobno znajduje się Lubomir.
Jest odcinek, gdzie z pół kilometra idę potokiem i ciągle zapadam się w wodę po kostki, o dziwo moje buty całkiem nieźle to znoszą ;-)
W pewnym momencie dochodzę do dziwnej tablicy:
Mam zawrócić czy co? Zastanawiam się nad sensem tej tabliczki. Oczywiście idę dalej, przedzieram się przez błotnistą ścieżkę i ścięte gałęzie leżące na ziemi.
Wreszcie docieram do Myślenic na dworzec i wracam do Krakowa W domu melduję się o 17:30
Podsumowując, cieszę się, że mimo złej pogody wyruszyłam z domu, szkoda, że nie było nikogo na szlaku, ale ta pustka też miała swój urok. Muszę stwierdzić, zże samotne wyprawy są świetne, ale tylko od czasu do czasu
Więcej fotek na: http://picasaweb.google.com/zagatka.stw ... r27022010r#
Bieszczadzkie Anioły, Anioły Bieszczadzkie...
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
Wooow, nie bałaś się tak sama????
A tak serio - bardzo mi miło, że mogłam być (czy też moja wycieczka mogła być) dla kogoś natchnieniem
Gratuluję pierwszej samotnej wycieczki
Ło matko - nie dość, że Pcim, to jeszcze Dupaki
A taką tabliczkę "wstęp wzbroniony..." też spotkałam kiedyś na swojej drodze podczas samotnej wycieczki, co nieźle mnie wnerwiło, i też oczywiście ją zignorowałam
A tak serio - bardzo mi miło, że mogłam być (czy też moja wycieczka mogła być) dla kogoś natchnieniem
Gratuluję pierwszej samotnej wycieczki
Ło matko - nie dość, że Pcim, to jeszcze Dupaki
A taką tabliczkę "wstęp wzbroniony..." też spotkałam kiedyś na swojej drodze podczas samotnej wycieczki, co nieźle mnie wnerwiło, i też oczywiście ją zignorowałam
Sama się dziwiłam, że się nie bałam, ale jakoś tak wyszło, że nie :]Elizz pisze:Wooow, nie bałaś się tak sama????
A tak serio - bardzo mi miło, że mogłam być (czy też moja wycieczka mogła być) dla kogoś natchnieniem
Gratuluję pierwszej samotnej wycieczki
Ło matko - nie dość, że Pcim, to jeszcze Dupaki
A taką tabliczkę "wstęp wzbroniony..." też spotkałam kiedyś na swojej drodze podczas samotnej wycieczki, co nieźle mnie wnerwiło, i też oczywiście ją zignorowałam
Tabliczka mnie jakoś nie wnerwiła, bo wiedziałam, że ją zignoruje, ale strasznie mnie zastanawia cel zakazu:|. Mogliby napisać to w formie informacji, że są utrudnienia na szlaku ;P
Bieszczadzkie Anioły, Anioły Bieszczadzkie...
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
Re: 27.02.2010r. Beskid Makowski - Lubomir
Dzielna Zagatka Narobiłaś mi smaku tym teleskopem. W prawdzie na Lubomirze byliśmy kilka lat temu, ale wtedy obserwatorium było dopiero w budowie (tuż przed uroczystym otwarciem). Nie wiedziałam, że jest udostępnione do zwiedzania i to jeszcze za freezagatka pisze:Otóż Pan mówi, że jeśli jest ładna pogoda, można obserwować słońce dwoma znajdującymi się tam teleskopami, a za 2 tygodnie będzie tam teleskop, z którego widać będzie wybuchy i pióropusze na Słońcu.
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
obserwatorium jest czynne tylko w weekendy (sobota, niedziela), więc jeśli chcecie skorzystać z lunety to tylko w tych dniach [http://obserwatorium.lubomir.weglowka.p ... &Itemid=30]PiotrekP pisze:w piątek rano postaramy się wejśc na Lubomir.
na takiej wysokości, to natura już zastyga ;-PSnufkin pisze:na szczycie lubomira widoki i pogoda nie zmieniła się od początku grudnia
Dziękuję wszystkim za miłe słowa
Bieszczadzkie Anioły, Anioły Bieszczadzkie...
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.