18.02.2010-Tatrzańskie Przygody-Kościelce , lodowiec!

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Anonymous

18.02.2010-Tatrzańskie Przygody-Kościelce , lodowiec!

Post autor: Anonymous » 25 lutego 2010, 20:34

Nastał upragniony , wyśniony dzień -czwartek;wylot o 10 rano , w Polsce o 13 , taxi i w domu już ok.14. Pakowanko , jedzonko na biegu;Pks-em z Katowic o 16i w Zakopcu juz po 20, w miedzyczasie konferencja telefoniczna z Brianem , który juz nie mógł sie doczekać mojego przyjazdu, szybki dojazd taxi do Kuźnic i cholera kto pakował to bydle , przecież tego nie da się podnieść z ziemi!!
Po trudach udaje mi się jakimś cudem założyć tego garba -uff od razu poczułem siłę ciężkości , która próbowała mnie wręcz przybić do Ziemi. Pierwsze kroki i poczułem się jakbym był pierwszym człowiekiem na księżycu , cholera tylko czemu tak ciężko, chyba tym razem przebiłem wszystkie rekordy ciężaru mojego plecaka -aż żałowałem iż nie ważyłem go przed wyprawą. Brian miał mi wyjść na przeciw mnie niebieskim szlakiem przez Boczan z pustym swoim plecakiem .Spotkaliśmy się mniej więcej w połowie drogi, ja siedziałem i oczekiwałem zbawienia, cudu który przyszedł z góry, uśmiechnięty.Szybkie przywitanie ,współczujące spojrzenie kolegi na mnie , a ja odpaliłem:
- może spróbujesz?.
-o k..wa pobiłeś wszystkie rekordy, co Ty tam masz?
-dodatkowy sprzęt i to o co prosiłeś-odparłem po czym podzieliliśmy sprzęt w miarę po równo i w górę podreptaliśmy. Spanie mieliśmy załatwione w Betlejemce,łóżko piętrowe ja na górze B. na dole. Po omówieniu planów na następny dzień , po strzeleniu browca położyliśmy się grzecznie do spania. Pobudkę zaplanowaliśmy na 5 rano, kierunek: Przełęcz mylna i granią w stronę Kościelca a później dalej jak czas pozwoli. Szybkie śniadanko itd ,.wyskoczyliśmy ze schronu i co : zapowiadała się wspaniała wyprawa , widoczność idealna , lekki mrozik, zero wiatru -ideał!Ruszyliśmy z kopyta w stronę Kościelca od strony zachodniej, w miedzy czasie do Zakopca miała dojechać ekipa uderzeniowa II w skład której wchodzili: Nadi, Mathpi, Michał, dojechali gdy my już byliśmy przy Karbie , poinformowaliśmy ich iż ich zadaniem specjalnym jest desant Karbu oraz oblężenie ze zdobyciem Kościelca
Małego; przed tym mieli odpocząć w Murowańcu. My w tym czasie ruszyliśmy pod zach. ściany Kościelca , nie wiem jak to się stało
, chyba sugerując się śladami poprzedników weszliśmy za daleko do góry zamiast trawersować wzdłuż dolnych ścian ; czego efektem było pomysł Briana
-chrzanić to przetrawersujemy w lewo;
-Brian ale tam to wpadniemy w gówno...oglądałem wczoraj topo same 6 i 7 drogi-odparłem
Na szczęscie udało mi się go przekonać , więc postanowiliśmy zdobyć od razu Zadnie wierzchołki Kościelca oba, i tak też się stało, gdzie postanowiliśmy poszaleć troszkę dłużej focąc , wystawiać buźki do słońca itd. Ale co dalej w prawo czy w lewo ?Problem był z jednej strony granią do Mylnej z drugiej granią do Kościelca i zdobycie go. Po dłuższej debacie wybraliśmy opcje drugą jak okazało sie później traf w "10", Brian prowadził a ja jak piesek na sznurku
za nim truchtałem. W pewnym momencie B.wpadł na genialny pomysł by ostatni odcinek sobie zejść odlotowo, ja patrzę słucham a tu nagle Brian znika po chwili słyszę duuup
-B. co Ty k..wa robisz??
-nic takiego sprawdzałem czy umiem latać?po tym stwierdzeniu nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, ale już nie długo byłem w tym samym miejscu i już tak mi nie było wesoło tylko jakimś dziwnym trafem nie udało mi się powtórzyć popisowego numeru z lotem .
Wreszcie Przełęcz i na widoku płd. ściana Kościelca , tu postanowiliśmy trochę dychnąć , gdy nagle nie wiadamo skąd pojawił się
wiejący z różnych stron wiaterek który porwał moją rekawiczkę rzucając ja w przepaść:
-o nie , nie zgubie ponownie następnej pary rękawiczek-rzekłem do B. rzucając się w stronę przepaści, odpuściłem lecz po chwili rzekłem :
-B. będziesz mnie asekurować , biorę jeden czekan i przetrawersuje po nią, nie poddam się!Jak powiedziałem tak poszedłem , odzyskałem
i wróciłem dumny z wykonanego zadania .
W miedzy czasie ekipa szturmowców osiągnęła Karb i ruszyła w stronę Kościelca Małego , musiała się pospieszyć gdyż pozwolenie na zdobycie
tego zacnego szczytu mieliśmy tylko w ten dzień:)..Ja natomiast postanowiłem się po wspinać z B. ma Kościelec..tak sobie zdobywałem
pomału drogę byłem już przy czwartym stałem punkcie gdy w tem nie wiadomo skąd zachmurzyło się , zawiało odrzucając mnie od ściany , Briana zaś wręcz wmiotło w szczelinę.
Zaczęła się popisowa nawałnica:
-odwrót- wspólnie postanowiliśmy i szybkim krokiem co postanowiliśmy tak uczyniliśmy. Z druga ekipą spotkaliśmy się pod Karbem i tak połączona ekipa ruszyła w stronę schronu, mgła, wiatr rzucający nami jak zabawkami
, sypiąc nam śniegiem w oczy i co ?i okazało się jak łatwo pomylić w tych warunkach drogę powrotna , która normalnie trwa 30 minut
przedłużyła się w ponad dwie godziny wpadania po pas i wyżej w śnieg oraz niekończące się wpadanie w kosodrzewiny , to była
nieustająca walka jak słynny Don Kichot walczył z Młynami tak my z p....nymi kosodrzewinami
-nigdy więcej , nie cierpię kosodrzewin wrrr
Doszliśmy , doczołgaliśmy się , doturlaliśmy się dosłownie!koniec udanej mimo wszystko wyprawy zakończyliśmy w schronie gdzie przy trunków Bogów pogratulowaliśmy sobie udanej wyprawy : każda ekipa wykonała zadania w 100% i udało się przeżyć. Na drugi dzień miało być gorzej więc postanowiliśmy iść pod zmarzły staw i tam po wspina ćsię na lodospadzie , dosłownie wszyscy ...Jak się okazało rano pogoda była fatalna prawie zero widoczności ale nie wiało , co zaplanowaliśmy to wykonaliśmy , najlepsze jest w tym iż nasza ekipa desantowa nigdy nie używała raków , czekanów , tym bardziej wspinaczki lodowej , a co się okazało ?
Wspinali się lepiej niż kursanci na ścianie -wręcz rewelacja!!! Po tak udanym wspinaniu w humorach wróciliśmy do naszego schronu ja, B. i Nadi reszta ekipy zeszła z gór do domu. Nadi zjechała na trzeci dzień rano , zaś ja troszkę później,Brian zdobywał w tym czasie Świnice z sukcesem :)
Przepraszam że tak na szybko napisana relacja , ale myślę że fotki będą lepsze..Chciałem pogratulować : ekipie szturmowej wyprawy
oraz wspinaczki jestem pełen podziwu za ten lodowiec .Dołączam fotki:



http://picasaweb.google.com/darionn01/T ... iKoscielec#
Załączniki
tn_DSC_4041.JPG
(30.06 KiB) Pobrany 429 razy
tn_DSC_4011.JPG
(47.28 KiB) Pobrany 429 razy
tn_DSC_4005.JPG
(41.84 KiB) Pobrany 429 razy
tn_DSC_3977.JPG
(32.53 KiB) Pobrany 429 razy
tn_DSC_3962.JPG
(30.4 KiB) Pobrany 429 razy
tn_DSC_3964.JPG
(31.88 KiB) Pobrany 429 razy
Ostatnio zmieniony 26 lutego 2010, 14:51 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 lutego 2010, 20:46

Hardcore xD
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 lutego 2010, 20:50

Szarlotka pisze:Hardcore xD
mała przygoda, hardcore to był wnieść ten plecak w stronę Murowańca:)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 lutego 2010, 21:12

Jeszcze raz wielkie dzięki za wyprawe.... Cóż, my też potrafimy robić loda (że użyje mulikowej semantyki:))...

Ciekawa wariacja na temat mojego nicka, gdzieś tam w środku....

Pozdro...

Z mojej strony warty uwzględnienia jest sprint na dół, to był hardcore... z betlejemki do Kuźnic, 42minuty...(michał musiał czekan oddać do wypożyczalni:p)

A i jeszcze dorzuce kilka fotek z kojego aparatu...
http://picasaweb.google.pl/wiechec.mari ... 1920022010#
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 lutego 2010, 21:34

mithape pisze:Ciekawa wariacja na temat mojego nicka, gdzieś tam w środku....
Właśnie się zastanawiałam, czy to o Ciebie chodzi ;)

Fajnie, chłopaki, gratulacje :) Już tęskniłam za kolejną relacją :)
Awatar użytkownika
HalinkaŚ
Moderator
Moderator
Posty: 4600
Rejestracja: 10 września 2009, 8:11

Post autor: HalinkaŚ » 25 lutego 2010, 22:08

Cowboy jak zwykle relacja super.Gratuluję Wam udanej wyprawy i wspaniałych zdjęć. :brawo: :brawo:
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.:)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 lutego 2010, 22:13

Cowboy pisze:Brian zdobywał w tym czasie Świnice z sukcesem
No ja tak tylko od siebie dodam że z rana pogoda była do d*** ale później się rozwiało. Chcąc zaoszczędzić na czasie wyjechałem sobie wyciągiem na Kasprowy i od niego szedłem w stronę Świnickiej przełęczy bo żlebem w takich warunkach to by samobójstwo było. Na świnickiej przełęczy spotkałem jakiś kurs ale szybciej od nich poszedłem w górę więc przypadło mi torowanie. Po godzinie byłem na taternickim wierzchołku a na główny nie szedłem bo grań była cała zarąbana śniegiem i samobójstwem było by sie tam pchać. Na szczycie zrobiłem kilka zdjęć pogadałem z kursantami co doszli no i w dół tą samą trasą tyle że z Kasprowego już na butach. Na następny dzień zaczął wiać znowu halny więc zszedłem w dół i pomyślałem że po 2 tygodniach wreszcie by sie do domu wybrać.

Dzięki Darek za towarzystwo i wycieczkę.

Fotki ode mnie:

http://picasaweb.google.com/BogdanKrzys ... a822022010#
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 lutego 2010, 22:22

Brian, z kim był kurs?
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 lutego 2010, 22:26

Brian, z kim był kurs?
Robiłem Zimowy Taternicki u Krzysztofa Tretera

http://www.trekking.com.pl/index.php?czytaj=00076
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 lutego 2010, 22:32

Cowboy pisze:
Szarlotka pisze:Hardcore xD
mała przygoda, hardcore to był wnieść ten plecak w stronę Murowańca:)
No, no, właśnie mówię xD

Powiem wam, że foty macie przednie :)
Awatar użytkownika
zagatka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 266
Rejestracja: 26 sierpnia 2009, 10:59

Post autor: zagatka » 25 lutego 2010, 23:11

Cowboy pisze:od razu poczułem siłę ciężkości , która próbowała mnie wręcz przybić do Ziemi.
jak to mówi mój kolega: je***y Newton :D
A tak poza tym, to relacja super :) Gratuluje odzyskania rękawiczki :-)
Bieszczadzkie Anioły, Anioły Bieszczadzkie...
...gdy skrzydłem cię dotkną, już jesteś ich bratem.
Awatar użytkownika
janek.n.p.m
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2035
Rejestracja: 07 października 2007, 12:43

Post autor: janek.n.p.m » 25 lutego 2010, 23:40

fajowo :spoko:
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 lutego 2010, 23:41

Mooliczek pisze:Fajnie, chłopaki, gratulacje :) Już tęskniłam za kolejną relacją
relacja jest kiepska nie miałem natchnienia:(
Szarlotka pisze:Powiem wam, że foty macie przednie :)


a dziękuję
Brian OConnor pisze:Dzięki Darek za towarzystwo i wycieczkę.
Brian nie musisz dziękować to była czysta przyjemność:)

zagatka pisze:A tak poza tym, to relacja super :) Gratuluje odzyskania rękawiczki :-)
tak nadal czuję dume:)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 25 lutego 2010, 23:48

mithape pisze:Jeszcze raz wielkie dzięki za wyprawe....
Taaak! Naprawdę WIELKIE!
Było super! Podobało się i prosimy o jeszcze...! ;)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 26 lutego 2010, 8:53

Tonianin żałuj,że jednak Cię nie było!... :( Zobacz, co przegapiłeś...!
http://picasaweb.google.com/ewamajchere ... directlink
ODPOWIEDZ