Zimowe Pięć Stawów, których nie było... (02.01.2010r.)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Zimowe Pięć Stawów, których nie było... (02.01.2010r.)
Pobudka o 6 rano, w mieszkaniu Iwon w Nowym Targu, po poprzedniej, nieprzespanej sylwestrowej nocy była koszmarna. Zwlekamy się w końcu z łóżka z Madziulką. Szybka poranna kawa, toaleta i ruszamy na Palenicę Białczańską. Docieramy tam przed 8 rano. Jeszcze nie zdążyliśmy założyć stuptutów, a już jesteśmy lżejsi o 20 zeta za parkowanie (masakra). Ruszamy o 8. Do Wodogrzmotów Mickiewicza mordęga po dość śliskim i zaśnieżonym asfalcie. Jeden plus poranka - całkowity brak ludzi Przy Wodogrzmotach łyk zimnej wody mineralnej i ruszamy na właściwy szlak do Piątki. Pierwsze kilka metrów nie wskazuje na dalsze nasze perypetie. Jednak już po około 100 metrach delikatnego podejścia na szlaku przed nami pojawia się piękny lodospad, zajmujący całą powierzchnię ścieżki. Moment zastanowienia i ruszamy dalej omijając bardzo śliski fragment lasem. Do szałasu w Roztoce dochodzimy bez większych problemów, mijając po drodze kilka osób. Ich sugestie skłaniają nas do myślenia, czy aby na pewno dobrze robimy, że wybraliśmy dzisiaj się do Piątki. Wszyscy mówią, że dalej jest bardzo ślisko i bez raków nie damy rady. Myślimy... Perspektywa powrotu i dojścia do Moka asfaltem skutecznie działa na naszą wyobraźnię i szybko ruszamy w dalszą drogę. Im podchodzimy wyżej tym robi się coraz bardziej ślisko. Do rozstaju szlaków pod Siklawą docieramy z 20 minutowym opóźnieniem względem drogowskazów. Decydujemy, że ruszamy zielonym do Siklawy bo Madziulka jeszcze nigdy nie widziała największego wodospadu w Tatrach. Im wyżej, tym większa mgła, a i śniegu przybywa. Dochodzimy do wodospadu, niestety nic nie widać (widoczność jakieś 10 metrów), pozostaje nam wsłuchać się tylko w szum spadającej z góry wody. Kilka mglistych fotek i ruszamy dalej do schroniska w Piątce. Podejście pod Dolinę staje się dość uciążliwe. Sypki śnieg po kostki, który przykrywa zalodzone skały daje nam się mocno we znaki. W końcu biorę Madziulkę na hol bo ślizga się niemiłosiernie. Łapie za mojego kijka..., oczywiście trekkingowego, żeby nie było, i szczęśliwie po około godzinie od rozstaju szlaków docieramy do schroniska (trochę nam się zeszło na tym śliskim podejściu). Jest taka mgła, że Magda podejrzewa mnie o to, że w Piątce nie ma w ogóle stawów. Nie widać nic na odległość 5 metrów, także widoków żadnych. W schronisku łyk ciepłej herbatki, standardowo specjalność zakładu - szarlotka i w drogę powrotną do auta. Postanawiamy zejść czarnym szlakiem. Schodzi się idealnie bez raków. Dupozjazdy, moje dwie gleby po drodze i postanawiamy, że koniecznie inwestujemy w raki... Później jeszcze trochę problemów w niektórych miejscach na szlaku, bo zaczęła opadać mgła i zrobiło się jeszcze bardziej ślisko. W końcu docieramy do auta, wśród tłumów asfaltowych turystów brnących znad Moka i żałujemy tylko, że mgła sprawiła że nasza wyprawa stała się tylko jedną z tych zaliczających miejsce, a nie pozwalających cieszyć się pięknem gór. Ale było warto
Trochę fotek:
http://picasaweb.google.pl/tomasz.pietr ... h02012010#
Trochę fotek:
http://picasaweb.google.pl/tomasz.pietr ... h02012010#
No pięknie, właśnie się zastanawialiśmy czy zrealizowaliście swoje plany.Zimowe wejście na Pięć Stawów też ma swoją wartość i niezaprzeczalny urok. Ja na pewno się nigdy nie odważę. Ale latem koniecznie powtórzcie tę wyprawę łącząc ze Szpiglasem. Madziulka zaręczam Ci, te Stawy tam są naprawdę .przepiękne z uroczymi kaczuszkami Tomasz, bardzo fajnie napisana relacja .Pozdrawiamy
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
tom-pi4 relacja super, fajnie ze daliscie rade, macie wspaniale wspomnienia. Teraz musicie to powtorzyc ale przy dobrej pogodzie
pozdrawiam i do zobaczenia na 24H
pozdrawiam i do zobaczenia na 24H
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480