Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
adamek
Moderator
Moderator
Posty: 2649
Rejestracja: 27 stycznia 2011, 12:24

Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: adamek » 07 grudnia 2022, 12:51

Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

5 - 26 września 2022 - Limonka, adamek, Joanka, adrians_osw

Obrazek
ObrazekObrazek
a było to tak ...

Tą eskapadę planowaliśmy już od dawna. Limonka, Joanka, adrians_osw i adamek.
W 2020 mieliśmy nawet zakupione bilety, zarezerwowane auto, noclegi i ... przyszło to zło z Chin.
Rok później były ograniczenia w lotach do Europy i znów przez zarazę nic nie wyszło z wyjazdu.
Ale "do trzech razy sztuka" albo zgodnie z innym przysłowiem "co się odwlecze to nie uciecze" postanowiliśmy jechać w tym roku. W czerwcu wszystko wskazywało na to, że tym razem nie będzie jakiś większych ograniczeń - kupujemy bilety i jedziemy.

Zaczynamy na Balicach. Szybki przelot do Frankfurtu i szybka przesiadka na następny samolot. Mięliśmy na przesiadkę 65 minut, ale Niemcy się tak guzdrali, że jak weszliśmy do terminala to zostało nam tylko 25 minut i konieczny był bieg przez lotnisko prawie 2 km, ale zdążyliśmy. W ostatniej chwili.
Obrazek
Po całonocnym locie wylądowaliśmy w Windhuk, stolicy Namibii. Wysiadamy z samolotu. Duża płyta postojowa, na niej jeszcze jeden samolot. Budynek portu, do którego szliśmy pieszo, to nieduży, ale ładny budynek.
Obrazek
Najpierw sprawdzanie covidowe, później poszliśmy załatwić sprawy wizowe.
Do Namibii Polacy potrzebują wizę ale można ją otrzymać na lotnisku. Ale konieczne jest posiadanie gotówki na jej opłacenie w lokalnej walucie. W Namibii walutą jest dolar namibijski ($N), ale na szczęście dopuszczone do obrotu są również randy z RPA. Są legalną walutą z wartością 1:1 w stosunku do $N. Randy na szczęście można kupić w Polsce.
Bez problemu (po wypełnieniu kilku druczków) dostajemy wizę i przechodzimy przez kontrole.

Powitał nas Markus z firmy z której wypożyczaliśmy auto. Na lotnisku jeszcze kupiliśmy kartę SIM i wymieniliśmy trochę "twardej waluty" na lokalną i wraz z Marcusem pojechaliśmy do Windhuk, bo lotnisko jest położone ok. 20 km za miastem.
Pojechaliśmy do miejsca, które jest bazą dla wielu wypożyczalni. Musieliśmy czekać długi czas na auto, które właśnie oddawała wcześniejsza ekipa, też Polacy. Nic dziwnego, firma w której wypożyczaliśmy pojazd nazywa się "Bocian Safaris" i jest prowadzona przez Jerzego, Polaka mieszkającego w Namibii.
W czasie oczekiwania zjedliśmy posiłek - jakże inny od niesmacznej, zimnej kanapki podanej w samolocie.
Obrazek
Samochód był do odebrania. Ale najpierw Marcus objaśnił nam co i gdzie jest w aucie, jak się rozkłada namioty ...
Obrazek
Obrazek
Obrazek
... i mogliśmy ruszać w drogę.

Zaczęliśmy od zakupów, odwiedziliśmy centrum handlowe, zrobiliśmy zakupy w sklepie znanym i u nas - Metro Cash & Carry, i wyjechaliśmy z miasta.
Obrazek
Droga prowadziła bardzo dobrą drogą asfaltową, przynajmniej na razie, a czym dalej odjeżdżaliśmy na południe od Windhuk tym ruch był mniejszy.
Obrazek
Wyjechaliśmy ze strefy równikowej i wjechaliśmy do podzwrotnikowej - czyli minęliśmy zwrotnik Koziorożca. Oczywiście nic się w krajobrazie nie zmieniło, nadal jechaliśmy przez afrykański busz - równinę porośniętą trawami i niskimi suchymi drzewami, niekiedy pojawiały się wydmy piaskowe.
Obrazek
Po 250 km koło miasteczka Kalkrand skręciliśmy z bitej na szutrową drogę (C21) jakich w tym kraju jest większość - o drogach później.
Obrazek
Po 40 km był wjazd na farmę Jansen Kalahari Guest Farm, gdzie mieliśmy nocować. Otwarliśmy bramę i podjechaliśmy pod dom właścicieli. Tutejsze farmy obejmują olbrzymie obszary, po kilkadziesiąt i więcej kilometrów kwadratowych.
Obrazek
Obrazek
Właścicielka skierowała nas na miejsce noclegu - biwak wśród drzew z miejscem na grilla, lampom i gniazdkiem z prądem. W pobliżu ubikacja i prysznic. Tak wygląda większość tutejszych miejsc noclegowych, nieraz lepiej lub gorzej wyposażonych, ale podobnych.
Obrazek
Właścicielka ostrzegła nas aby pod prysznicem uważać na węże - brrryyyy węże. Na szczęście nie spotkaliśmy żadnego.
Obrazek
Powoli zbliżał się zmierzch. Rozłożyliśmy namioty - nasze domki na dachu auta.
Obrazek
Odwiedziły nas jakieś zwierzątka, gryzoniowate chodzące po drzewach. Na szczęście tylko one.
Zrobiliśmy sobie kolację - pierwszego w czasie tego wyjazdu grilla i poszliśmy spać.
Obrazek
Obrazek

Następnego dnia, po pierwszej nocy w namiotach na aucie - było wygodnie, bardzo fajny sposób podróżowania.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Zjedliśmy śniadanko i spakowaliśmy nasze obozowisko.
Przed odjazdem poszliśmy zwiedzić okolicę, w busz - trawiasty obszar z pewną ilością suchych drzew i drzewek.
Obrazek
Obrazek
Tam spotkaliśmy pierwsze afrykańskie zwierzęta. byliśmy zadowoleni i fociliśmy ile się da.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Wśród suchej roślinności obserwowaliśmy stada antylop sprinbok (Skocznik antylopi), ...
Obrazek
Obrazek
... oryksów ...
Obrazek
... i zebr.
Obrazek
Obrazek
Wśród drzewek ładnie prezentowały się górujące nad nimi żyrafy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Napstrykaliśmy mnóstwo zdjęć, również różnorodnych ptaków.
Na drzewach widzieliśmy wielkie gniazda.
Obrazek
Obrazek
Budują je tkacze, małe ptaszki z rodziny wikłaczowatych, przypominające nasze wróble. Gniazda chronią przed upałem w dzień i chłodnymi nocami.
Obrazek
Szczególnie ładnie prezentował się toko żółtodzioby.
Obrazek
Czas jednak na dalszą drogę, opuszczamy farmę i jedziemy dalej na południe.
Obrazek
Obrazek

W mieście Keetmanshoop skręciliśmy w głąb buszu, do położonego w pobliżu Quiver Tree Forest.
Obrazek
Tu na terenie prywatnej farmy znajduje się największy obszar porośnięty drzewami kołczanowymi. Te charakterystyczne drzewa rosną tylko w zachodniej części RPA i w Namibii. Tu jest ich najwięcej. Drzewa kołczanowe to najwyższa odmiana aloesu, a wyglądają jakby ktoś obrócił je do góry nogami, a raczej korzeniami do góry.
Obrazek
Podjechaliśmy do farmy i załatwiliśmy nocleg. Najpierw oglądnęliśmy inną tutejszą ciekawostkę - gepardy. Właściciel farmy hoduje na ogrodzonym terenie dwa gepardy.
Obrazek
Obrazek
Właśnie był czas ich karmienia. Właściciel rzucił im po kawale mięsa, które zniknęło szybko w żołądkach wielkich kotów.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Zwierzęta zostały wychowane od małego w niewoli i są troszkę oswojone, ale nadal to dzikie zwierzęta. Tolerują jedynie psa, który je wychował zastępując matkę.
Obrazek

Kawałek za farmą znajduje się pole biwakowe, na którym rozbiliśmy się na noc, ale nim zapadł zmrok poszliśmy oglądnąć pobliskie drzewa kołczanowe.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Pięknie prezentowały się w promieniach zachodzącego słońca.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Już w ciemności wróciliśmy do auta i - to będzie już prawie codziennym zwyczajem - przygotowaliśmy sobie kolację.
Obrazek
Rano po śniadaniu odwiedziliśmy jeszcze gepardy, które leniwie wylegiwały się w cieniu.
Obrazek
Obrazek
W ich pobliżu, bez strachu baraszkowały afrowiórki pręgowane inaczej wiewiórki ziemne.
Obrazek
Podziwialiśmy różnokolorowe ptaszki - szarawe tkacze i zielone papugi - nierozłączki czerwonoczelne.
Obrazek
Obrazek
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur

Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Awatar użytkownika
adamek
Moderator
Moderator
Posty: 2649
Rejestracja: 27 stycznia 2011, 12:24

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: adamek » 07 grudnia 2022, 12:51

Kawałek za farmą znajduje się Giant's Playground. Jest to obszar z mnóstwem głazów poukładanych tak jakby klocki poukładały tytułowi giganci.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Spacerowaliśmy pomiędzy większymi i mniejszymi kupami kamieni.
Niektóre z ułożonych kupek głazów wyglądają tak jakby nie miały prawa istnieć.
Obrazek
Wspinaliśmy się na niektóre z nich.
Obrazek
Bardzo fajne miejsce, ale w panującym upale - temperatura wynosiła już sporo powyżej 30 stopni, "zdobywanie" skał było męczące.
Obrazek
Obrazek

Ruszyliśmy dalej.
W Keetmanshoop uzupełniliśmy zapasy i paliwo. Dalsza trasa prowadziła szutrowymi drogami C12 i C37.
Obrazek
Obrazek
Szlak prowadził częściowo równolegle wzdłuż linii kolejowej. Wydawało się nam że linia jest nieczynna. Aż tu akurat w pobliżu przejazdu przez tory usłyszeliśmy sygnały lokomotywy i odgłosy jadącego pociągu. Mieliśmy szczęście w Namibii nie ma dużego ruchu kolejowego. Transportuje się trochę towarów pomiędzy kopalniami i portem, a pasażerskich przewozów nie ma wcale.
Obrazek
Adamek sprawdził okiem specjalisty jakość torów. Było jako tako, ale u nas by nie przeszło.
Obrazek
Przejeżdżaliśmy w sąsiedztwie tamy i sztucznego zbiornika wodnego Naute Dam. Na około były niecodzienne widoki dla tego rejonu Afryki - było zielono. Zbiornik zbudowano jako rezerwuar wody, okolica jest nawadniana i pełna różnych upraw rolnych. Występowanie wody wykorzystują zwierzęta, m.in. małpy, których stado mogliśmy obserwować, ...
Obrazek
... strusi ...
Obrazek
... i antylopy kudu wielkie.
Obrazek
W końcu wczesnym popołudniem dojechaliśmy do Hobas, a tak właściwie do Campingu Hobas. Tutaj na środku pustyni, na terenie parku narodowego urządzono camping pomiędzy drzewami, z odrobiną cienia bardzo pożądanego w panującym upale - termometr w aucie wskazywał 37 stopni.
Obrazek

Odpoczęliśmy w cieniu drzew i popołudniem ruszyliśmy na zwiedzanie. Camping położony jest na wjeździe do Parku Ais-Ais Richtersveld Transfontier. Aby dotrzeć do największej atrakcji Parku Kanionu Fish River trzeba przez niego przejechać, dlatego najlepiej tu nocować. Tym bardziej, że na noc zamykane są bramy.
Obrazek
Ok. 10 km od campingu znajdują się miejsca widokowe na kanion. Dojechaliśmy do pierwszego z nich i spojrzeliśmy w dół. Wow.
Obrazek
Kanion Fish River jest trzecim najdłuższym kanionem na świecie, obok kanionu Yarlung Tsangpo w Tybecie i Wielkiego Kanionu w Stanach Zjednoczonych.
Obrazek
Obrazek
Ma około 160 km długości, do 27 km szerokości i miejscami do 550 m głębokości. Kanion znajduje się w dolnym biegu rzeki Fish. Ta rzeka nie jest ani stała, ani żeglowna, niekiedy nawet w bardziej suche lata miejscami wysycha.
Obrazek
Piękne widoki, zwłaszcza w czasie przed zachodem słońca.
Obrazek
Obrazek
Znajduje się tu zejście w dół, do kanionu. Jednak zejście tam nie jest łatwe i to nie tylko ze względu na warunki terenowe. Ze względu na upały nawet do 50 stopni i możliwe powodzie trekking na 88 km trasie pokonywanej w 5 dni możliwe jest tylko w określonym okresie i po uzyskaniu bardzo restrykcyjnych permitów.
Obrazek
Obrazek
Przejechaliśmy na inne punkty widokowe znajdujące się co kilka kilometrów. Na jednym z nich obserwowaliśmy zachód słońca.
Obrazek
W ciemnościach wróciliśmy na camping na pyszną kolację.
Obrazek

Następnego dnia zebraliśmy się wcześniej (przynajmniej próbowaliśmy się zebrać). Zjedliśmy śniadanie w miłym towarzystwie, próbujących dobrać się do naszego jedzenia ptaszków (były to drongo widłogoniaste i synogarlice senegalskie)
Obrazek
Obrazek
... i ruszyliśmy w drogę, znowu przez wyschnięte pustkowia odwiedzane jedynie przez zwierzęta.
Obrazek
Obrazek
Trochę zieleni było jedynie nad rzeką Fish nad którą przejechaliśmy mostem.
Obrazek
Wjechaliśmy ponownie na asfalt (droga B4).
Obrazek
Krajobraz zaczął się zmieniać, busz przechodził w obszary pustynne pełne piasku.
Obrazek
Jadąc na zachód dojechaliśmy do następnego celu, do ...
Obrazek

ciąg dalszy
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur

Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Awatar użytkownika
Han-Ka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1313
Rejestracja: 05 lutego 2011, 21:02

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: Han-Ka » 07 grudnia 2022, 13:18

Przeczytałam z zapartym tchem i "przysłowiowa szczęka mi opadła" :suprajs:
Zazdroszczę takiej egzotycznej przygody i podziwiam, że sami potraficie to wszystko ogarnąć.
Dajcie szybko następny odcinek.
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: Kovik » 07 grudnia 2022, 16:15

adamek pisze:
07 grudnia 2022, 12:51

ciąg dalszy nastąpi
nie każ długo czekać
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
Awatar użytkownika
laynn
Turysta
Turysta
Posty: 542
Rejestracja: 07 stycznia 2020, 9:52
Kontakt:

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: laynn » 07 grudnia 2022, 23:25

Również czytając i oglądając zdjęcie aż miałem wypieki!
Z wielką ciekawością czekam na więcej!

:)
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: Pudelek » 08 grudnia 2022, 14:41

Przyroda piękna :) bardzo fotogeniczny kraj
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Atria
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 495
Rejestracja: 20 września 2010, 21:37

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: Atria » 09 grudnia 2022, 11:37

Super że się pojawiła ta relacja! :)

Ciekawa jestem przygotowań, czy konieczne były jakieś leki/szczepienia, pewnie pojawi się to w podsumowaniu :)

Wodę używaliście do wszystkiego tylko butelkowaną?
"Historii nie da się przewidzieć, tyle wiem jako historyk..."
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: Dżola Ry » 09 grudnia 2022, 15:12

Czekałam na tę relację. Fajnie, że już jest 🙂😍😍
Mam nadzieję, że namiary na wszystkie te ważne organizacyjne miejsca macie gdzieś tam w archiwum. Nie wyrzucajcie, proszę!!!
adrians_osw
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1192
Rejestracja: 15 sierpnia 2010, 13:22

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: adrians_osw » 09 grudnia 2022, 16:56

Atria pisze:
09 grudnia 2022, 11:37
Super że się pojawiła ta relacja! :)

Ciekawa jestem przygotowań, czy konieczne były jakieś leki/szczepienia, pewnie pojawi się to w podsumowaniu :)

Wodę używaliście do wszystkiego tylko butelkowaną?
Tak, robiliśmy sczepienia. W moim przypadku to była żółtaczka WZW typu A, dur brzuszny, polio i tężec. Co do leków to moi towarzysze brali przez pewien czas malarone, ja zdecydowałem się nie brać.

Piliśmy różną wodą, choć nie butelkowana raczej była używana do gotowania czy mycia naczyń. Natomiast ja przynajmniej nie miałem najmniejszych problemów żołądkowych. A piłem też np napoje z lodem, który na pewno robią z przysłowiowej "kranówki" :D
--->>>flickr<<<---
Awatar użytkownika
Atria
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 495
Rejestracja: 20 września 2010, 21:37

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: Atria » 09 grudnia 2022, 18:08

to może jednak robią ten lód z lepszej wody niż kranowa skoro nic się nie stało :D

a był problem z komarami wieczorami?
"Historii nie da się przewidzieć, tyle wiem jako historyk..."
adrians_osw
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1192
Rejestracja: 15 sierpnia 2010, 13:22

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: adrians_osw » 09 grudnia 2022, 19:22

Raczej nie. Choć pojedyncze sztuki były widywane. Natomiast Namibia w znacznej większości jest wolna od malarii.
--->>>flickr<<<---
Awatar użytkownika
Panda
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1688
Rejestracja: 08 maja 2010, 21:16

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: Panda » 10 grudnia 2022, 0:27

Musieliście się strasznie pocić w tym cieple... i skoro żaden kanibal nie skorzystał, to... no dobra, nie kończę. Pa. Fajna wyprawa.
I never saw a wild thing sorry for itself. A small bird will drop frozen dead from a bough without ever having felt sorry for itself.
W życiu nie trzeba wiele, żeby wy...dolić się na ryj. Wystarczy iść do przodu.
mariuszg
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1417
Rejestracja: 11 marca 2010, 13:11

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: mariuszg » 10 grudnia 2022, 23:34

no tak...Odwieczne stwierdzenie : szkoda , ze nas tam nie ma. Nocka z głowy , nie będę , cholera , mógł zasnąć
" Na życiu trzeba się znać..." Feliks Raptus
Awatar użytkownika
adamek
Moderator
Moderator
Posty: 2649
Rejestracja: 27 stycznia 2011, 12:24

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: adamek » 18 grudnia 2022, 1:38

wcześniejsza część

... Kolmanskop (także Kolmannskuppe, Kolmanskuppe).
Obrazek
Jest to wymarłe miasto na środku pustyni. Miasto duchów pochłaniane przez piaski.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Zacharias Lewala w 1908 roku znalazł pierwszy diament. Rozpoczęła się gorączka poszukiwań. W ciągu kilku miesięcy do pobliskiego Lüderitz ściągnęły rzesze awanturników i poszukiwaczy szczęścia. W ekspresowym tempie powstała kopalnia diamentów. Pośród piasku zbudowano miasto. W czasach świetności mieszkało tu kilkadziesiąt rodzin. Zamknięty dla obcych świat, ze względy na bezpieczeństwo wydobywanych diamentów, miał swoje święta i rozrywki. Powstały tu sala teatralna i gimnastyczna, kręgielnia, piekarnia, a nawet fabryka lodu. Wodę pitną sprowadzano w baryłkach statkami z odległego o tysiąc kilometrów Kapsztadu. Ziemniaki – aż z Niemiec.
Obrazek
Świetność trwała krótko: miasto opuszczono niespełna pięćdziesiąt lat po jego założeniu w 1956 roku, gdy odkryto łatwiejsze w eksploatacji złoża w rzece Orange. Z czasem Kolmanskop stało się atrakcją turystyczną.

Przyjechaliśmy dość późno, dlatego za ekstra dopłatą (na nasze ~30 zł) wydłużyliśmy sobie czas pobytu na obszarze miasteczka. Zaczęliśmy zwiedzanie. Odwiedzaliśmy dom po domu oglądając to co zostało z kiedyś wspaniałych budowli i nowoczesnych wnętrz.
Obrazek
Zaczęliśmy od willi dyrektora kopalni. Odnowiony parę lat temu budynek już niszczeje w tych trudnych warunkach, ale można próbować wyobrazić sobie jak mieszkano tutaj ponad 100 lat temu.
Obrazek
Następne budynki są w o wiele gorszym stanie.
Obok znajduje się dom głównego księgowego. Dalej kolejne domy w których mieszkali znaczni obywatele Kolmanskop i ich rodziny - główny architekt, kwatermistrz, nauczyciel, główny inżynier, lekarz.
Obrazek
Budynki powoli pochłania pustynia. Po stu latach odzyskuje to co jej.
Obrazek
Obrazek
Piasek zasypuje wnętrza domów tworząc w promieniach słońca niepowtarzalne widoki.
Obrazek
Obrazek
Chodziliśmy od budynku do budynku, od pomieszczenie do pomieszczenia podziwiając te bardzo fotogeniczne i dla nas egzotyczne widoki.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Upał doskwierał. Było gorąco, dziewczyny chciały się ochłodzić. Limonka próbowała znaleźć ochłodę w każdej napotkanej wannie. Joanka poszła w jej ślady. Nawet adamek marzył o ochłodzie dla zmęczonych stóp. Niestety. Zamiast wody był tylko piach.
Obrazek
Na końcu miasteczka znajdował się szpital. Już po opuszczeniu miasteczka był wykorzystywany jako szpital psychiatryczny. Po wejściu do środka aż przechodzą ciarki, przypomniały nam się filmy. Opuszczona lecznica przypomina sceny jak z horroru.
Obrazek
Wiele budynków nie przetrwało. Niektóre jeszcze stoją, ale pewnie za kilka lat mogą się zawalić. O wiele lepiej mają się gospodarcze budowle murowane.
Obrazek
Do Kolmanskop doprowadzona była linia kolejowa - jakoś trzeba było dowozić do miasta produkty na środek pustyni i wywozić to co wydarto ziemi. Budynek stacji stoi w dobrym stanie. Przed nim ustawiono kilka ówczesnych wagoników. Zachowały się również resztki torów.
Obrazek
Obok stacji znajdują się były sklep, piekarnia, rzeźnia.
Jest nawet wytwórnia lodu - przecież po pracy niemieccy pracownicy musieli się napić piwa, zimnego piwa.
Pora żegnać się. Zwiedziliśmy to dziwne, fascynujące miejsce. Byliśmy po godzinach otwarcia dzięki temu całe miasto mieliśmy tylko dla siebie.
Obrazek

Kolmanskop leży tylko 10 km od oceanu. Panował tam upał ponad 30-stopniowy.
Po przejechaniu 10 km dojechaliśmy do Lüderitz, nadmorskiego miasta, jednego z największych w Namibii.
Obrazek
Mieliśmy zarezerwowany w mieście camping. Położony jest on na Shark Island - tak naprawdę to półwysep, a nie wyspa. Bardzo ładnie położone miejsce, ze wszystkich stron otoczone wodami oceanu. A sam półwysep to mnóstwo skał i zakamarków pomiędzy, którymi usytuowane są miejsca obozowe.
Obrazek
Obrazek
Pogoda była zupełnie inna niż jeszcze dwie godziny wcześniej. Było kilkanaście stopni i bardzo silnie wiało. Bardzo silnie. Zaparkowaliśmy tak aby skały osłoniły nas przynajmniej trochę.
Obrazek
Poubierani w polary, puchówki i kurtki przyrządziliśmy kolację na grillu.
Obrazek
Obrazek
Może trochę o naszym jedzeniu. Przyrządzaliśmy sobie je sami. Wieczorem, najczęściej już w ciemności przyrządzaliśmy sobie kolację. Najczęściej było to coś z grilla - wyposażenie campingów na to pozwalało, wszędzie był grill lub palenisko - lub jakaś potrawka z makaronem lub ziemniakami. Oczywiście zawsze do tego było "zielone" - sałatka warzywna. Limonka ją kroiła, a co poniektórzy narzekali, szczególnie pod koniec wyprawy. Rano śniadanie było standardowe, ogórek, pomidor, ser, dżem. Zdarzała się też jajecznica czy parówki.
Z campingu mogliśmy podziwiać widok na miasto. Pełne świateł wieczorem, a ze skałami rano.
Obrazek
Obrazek
W mieście jeszcze zatankowaliśmy (trzeba jak tylko jest możliwość tankować, kraj jest olbrzymi, a stacji nie za wiele) i w drogę. Wcześniej zwiedziliśmy jeszcze tutejszą latarnię morską. Tak naprawdę to tylko budynek latarni, który przekształcany był właśnie na apartament. Ale widok był ładny.
Obrazek
Obrazek


Wystarczyło, że zniknął za horyzontem Lüderitz i ocean, a pogoda znowu zrobiła się afrykańska - słońce i 35 stopni.
Obrazek
Jechaliśmy asfaltową, bardzo dobrą drogą. Prowadziła równolegle z linią kolejową. Zatrzymaliśmy się na jednej ze stacyjek - Garub. Co jakiś czas wybudowane są takie mijanki, ale czy wykorzystywane nie wiemy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Z asfaltu skręciliśmy na szuter, na drogę C13, a później C27. W Namibii Oznaczenia dróg wskazują na ich jakość. Te z literą A to prawie autostrady, drogi po dwa pasy w każdym kierunku. Z B to drogi asfaltowe jednopasmowe. Pozostałe to drogi szutrowe, czym dalsza litera tym gorsze. W rzeczywistości w ostatnim czasie coraz więcej dróg szutrowych, tych kategorii C, jest asfaltowanych. Ale nadal dróg bitych jest ok. 6,5 tys. km czyli jakieś 10%.
Obrazek
Jechaliśmy sobie szutrową drogą, zostawialiśmy za sobą chmurę pyłu. Aż tu nagle ... bum ...
Poszła tylna prawa opona. Poszła i to jeszcze jak - eksplodowała. Była cała rozerwana.
Obrazek
Odkręciliśmy rezerwę, pomęczyliśmy się trochę z podnośnikiem, ale udało się wymieniliśmy koło i pojechaliśmy dalej.
Obrazek
Jakieś 20 km dalej zatrzymaliśmy się na fotki. Patrzymy a tu koło właśnie zmienione ma mało powietrza. Próbowaliśmy dopompować, ale się nie udawało. Właśnie co założone koło musiało być nieszczelne.
Obrazek
Mieliśmy jeszcze drugą rezerwę - w Namibii zawsze w autach są dwa koła zapasowe. Ale to koło było pod autem i nie mogliśmy go ściągnąć. Zatrzymała się koło nas para Szkotów. Chcieli pomóc, ale nie wiedzieli jak.
Obrazek
Obrazek
W końcu się udało, poczytaliśmy instrukcję, wiele razy próbowaliśmy i w końcu odkręciliśmy koło.
Bez rezerwy, ale pojechaliśmy dalej. Okazało się, że Szkoci wysłali po nas pomoc, ale minęliśmy się gdzieś w drodze. Ciężko by było spędzić noc w buszu, w zupełnym bezludziu, bez zasięgu telefonów. Jakaś pechowa była ta C27 (podobnie jak C35, ale o tym później), na szczęście skończyło się dobrze.
Obrazek
Dalej pędziliśmy szybko, nie zatrzymując się. Nawet na stada oryksów czy chodzące przy drodze strusie.
Obrazek
Musieliśmy przed zachodem słońca dojechać do Sesriem.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur

Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Awatar użytkownika
adamek
Moderator
Moderator
Posty: 2649
Rejestracja: 27 stycznia 2011, 12:24

Re: Namibia 2022 - afrykańskie safari w pustyni i buszu

Post autor: adamek » 18 grudnia 2022, 1:39

Udało się dojechać do Sesriem o zachodzie słońca. Bez rezerwy, ale dojechaliśmy na pół godziny przed zamknięciem szlabanów. Później już byśmy nie wjechali.
Obrazek
Rozbiliśmy się na dużym campingu, gdzie mieliśmy już załatwioną rezerwację. Mieliśmy tu spędzić dwie noce.
Po rozłożeniu namiotów oczywiście przyrządziliśmy sobie kolejną wspaniałą kolację.

Rano zaczęliśmy od wizyty u lokalnego wulkanizatora. Zgodnie z sugestią z wypożyczalni aut naprawiliśmy uszkodzoną oponę. Tą doszczętnie zniszczoną za kilka dni mieli nam wymienić w Walvis Bay.
Obrazek
Sesriem to tak naprawdę zbiorowisko kilku campingów i stacji benzynowej, jest bramą do Parku Narodowego Namib-Naukluft, który obejmuje najstarszą pustynię świata - Namib.
Obrazek
Najpierw ruszyliśmy na zwiedzenie Kanionu Sesriem. Jest to naturalny kanion wyrzeźbiony przez rzekę Tsauchab w lokalnej skale osadowej , o długości około jednego kilometra i głębokości do 30 metrów.
Zeszliśmy w dół. Oczywiście w tym okresie żadnej rzeki nie było i można było spokojnie zwiedzić tę dziurę w ziemi.
Obrazek
Obrazek
Przewędrowaliśmy po dnie kanionu prawie na całej jego długości.
Obrazek
Obrazek
Przedzierając się przez wąskie przejścia doszliśmy do miejsca gdzie woda jeszcze nie wyschła i dalej się iść nie dało.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
W piekielnym upale idąc w drugą stronę mogliśmy podziwiać rozszerzający się wąwóz na dnie którego zdarzały się pojedyncze drzewa i krzewy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Wyszliśmy z kanionu w górę, na równinę i w upale wróciliśmy do auta. Skwar był tak wielki, że musieliśmy przeczekać najgorszy czas w cieniu na campingu.
Obrazek

W głąb parku prowadzi ponad 60 kilometrowa droga. Jeszcze rok wcześniej była szutrowa, teraz ten kawałek (tylko ten kawałek, wszystkie drogi dojazdowe są szutrowe) jest asfaltowa.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Wjechaliśmy do parku narodowego. Jadąc po obu stronach drogi mogliśmy podziwiać skaliste wzgórza i wielkie wydmy piaskowe.
Obrazek
Zatrzymaliśmy się przy jednej z nich, nazwanej Dune 45 (45 km od wjazdu do Parku). Po gorącym piasku wspięliśmy się trochę w górę. Obrazek
Obrazek
Wydmy ukształtowane przez wiatr, który je usypał z małych ziarenek piasku są wysokie na nawet kilkaset metrów i długie na kilometry. Ta ma tylko 170 metrów wysokości (najwyższe dochodzą do 400 m), ale piasek ponad 5 mln lat.
Obrazek
Kilka km dalej ponownie weszliśmy na inną z wydm.
Obrazek
Z góry, pomimo że nie dotarliśmy na samą górę roztaczał się wspaniały widok.
Obrazek
Obrazek
Po przejechaniu 62 km dojechaliśmy do końca drogi, do Sossusvlei. My jednak chcemy jechać dalej. Spuściliśmy trochę powietrza z kół i pojechaliśmy jeszcze 6 km po sypkim piasku. Na szczęście nie zakopaliśmy się.
Obrazek
I w nagrodę spotkaliśmy znanego z Polski koleżkę - bociana.
Obrazek
Gdzie on tu znajdzie żaby :).
Zresztą w tej piaskowej, suchej okolicy spotkaliśmy więcej zwierząt. Strusie, oryxy, springboki (czyli skoczniki antylopie).
Obrazek
Obrazek
Udało się nam zaobserwować również raróga górskiego (znanego również jako sokół Lannera)
Obrazek
Dojechaliśmy do Sossusvlei.
Obrazek
Sossusvlei to dolina pomiędzy wydmami. Okresowa rzeka Tsauchab tworzy tu solniska, a dzięki dochodzącej w porze deszczowej wodzie rosną tu nieliczne drzewa.
Obrazek
Zostawiliśmy auto i poszliśmy po wydmach do najbardziej znanego miejsca w Park Narodowy Namib-Naukluft - Dead Vlei.
Obrazek
Obrazek
Po kilometrowym spacerze po piasku zobaczyliśmy rozległą dolinkę otoczoną ze wszystkich stron wielkimi wydmami piaskowymi. Dolina jest idealnie płaska i pełna kikutów wyschniętych drzew.
Obrazek
Kilkaset lat temu do doliny w czasie powodzi wlały się wody rzeki. Dolina się zazieleniła, z czasem wyrosły drzewa. Jednak pustynia upomniała się o swoje - wydmy odcięły dolinę od dopływy wody. Z czasem żyzna dolina przemieniła się w solne bagno, które jakieś 600 lat temu wyschło tworząc na ziemi twardą skorupę. Rosnące tu drzewa odcięte od wody uschły, a suchy klimat zakonserwował je.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Rozeszliśmy się po całej dolinie oglądając i fotografując martwe drzewa, szczególnie na tle wielkiej ponad 300 metrowej wydmy Big Daddy.
Obrazek
Wspaniałe miejsce na sesje foto.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Spędziliśmy tam wiele czasu, pora wracać - szczególnie że zbliżał się zachód słońca, a bramy parku zamykają godzinę po zachodzie, a do bramy mieliśmy ponad 60 km.
Z wielką niechęcią opuściliśmy Martwe Bagno i wróciliśmy do auta. Bez problemu przejechaliśmy odcinek po piasku (inni mieli kłopoty, ale my kierowcę Adriana) i w ciemności wróciliśmy na camping, na kolację, którą znów musieliśmy przygotowywać w ciemnościach.
Obrazek

Rano, a właściwie nad ranem, jeszcze w ciemnościach wstaliśmy i ruszyliśmy w kierunku parku narodowego. W sam raz dojechaliśmy do bramy w momencie jak ją otwierali (otwierana jest na godzinę przed wschodem słońca).
Obrazek
Większość wjeżdżający do parku jechała obserwować wschód słońca na wydmie Dune 45. Są tam podobno w tym czasie tłumy ludzi. My wybraliśmy leżącą o wiele bliżej Elim Dune, trochę niższą ale też 300 metrową. Byliśmy tu sami.
Obrazek
Wspięliśmy się na tą kupkę czerwonawego piachu i po dłuższym oczekiwaniu zobaczyliśmy pierwsze promienie słońca.
Obrazek
Pięknie prezentowała się pustynia Namib w promieniach wschodzącego słońca podkreślających jeszcze bardziej czerwonawy odcień piasku.
Obrazek
Wróciliśmy na camping.
Obrazek
Obrazek
Ale zamiast śniadania mieliśmy szybkie pakowanie - zaczął bardzo silnie wiać wiatr. porywał drobny pustynny piasek tworząc prawie burzą piaskową. piasek się wszędzie wdzierał, a my szybko opuszczaliśmy Sesriem.
Obrazek
Ruszyliśmy dalej głodni szutrówką C19. Śniadanie czekało na nas za prawie 100 km w Solitaire.
Obrazek


ciąg dalszy
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur

Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
ODPOWIEDZ