Kovik pisze: ↑16 lipca 2021, 22:18
czy to się kiedyś skończy?
Myślę, że koncerny farmaceutyczne lub ktoś inny zafundowali nam "wieczny stan pandemii". Moim zdaniem szybko pandemia się nie skończy i potrwa co najmniej do 2025 (uważam że i tak dłużej), a prawa obywateli będą odbierane z każdym rokiem coraz bardziej aż zostaniemy z niczym. Dlatego uważam, że trzeba żyć tu i teraz i realizować marzenia, jeśli jeszcze da się je spełniać. Dlaczego tak uważam? To temat co najmniej na kilkadziesiąt stron, ale po krótce powiem, to, czego w telewizji nam nie mówią:
- rodzina Kulczyków buduje fabrykę maseczek w Polsce. Ma być ukończona pod koniec 2022
- w Gdyni powstaje budynek izolatorium dla osób, które są podejrzane o zachorowanie na COVID. Ma być ukończony na początku 2023 roku
- dokument na stronie Międzynarodowego Funduszu Walutowego przewiduje pomoc w zakresie finansowania wszelkich środków mających na celu zatrzymanie pandemii do 31 marca 2025. Problem w tym, że ten dokument wystawiono 2 kwietnia 2020, kiedy pandemia trwała od 20 dni. To znaczy, że ktoś z góry już wie, że to potrwa minimum 5 lat, bo każda inna pandemia trwała maksymalnie 2 lata
- w wielu krajach, a w szczególności w rozwiniętych krajach ich rządy podejmują absurdalne decyzje szkodzące interesowi państwa i obywateli. Wygląda na to, że rządy wykonują wolę kogoś wyżej postawionego. W Polsce podawano nam papkę związaną z lex-TVN. To była zasłona dymna. Na polskich stronach rządowych dowiadujemy się, że w nocy 11 sierpnia złożono zamordystyczny dokument dla Polaków, liczący 289 stron (Druk 1449), który będzie zabierał wolności Polakom. W tym dokumencie jest napisane między innymi że:
Wczoraj było dużo o głosowaniu na temat "lex-TVN". Tą sprawą zajęli całe media i ludzie tym żyli. Lex TVN - Senat do 11 września ma czas na analizę i głosowanie tej ustawy. Tyle, że koncesja musi być wydana na początku września, więc ta cała walka lex-TVN nie ma sensu, bo i tak jest już po czasie.
Tymczasem w nocy premier złożył dokument "Druk 1449", który zmienia całą masę ustaw. Dokument ma aż 289 stron!
Są tam takie rzeczy:
- Jeśli robisz coś co zagraża zdrowiu lub życiu, to można cię siłowo wsadzić do psychiatryka, zakładając kaftan bezpieczeństwa
- Nałożono 321 obowiązków i 144 razy wspomniano o interwencjach psychiatrycznych
- Jeśli będziesz podejrzany o COVID, to mogą cię zamknąć w domu na 30 dni lub w izolatorium (w Gdańsku właśnie trwa budowa - takiego obiektu). Ma być gotowy pod koniec 2022 lub na początku 2023 (czyli epidemia jest przewidziana na długie lata)
- Dobrowolne szczepienia zmieniają się na "zalecane". Przy tak skonstruowanej ustawie będzie można pozasejmowo w dwóch krokach zmienić "zalecane" na "obowiązkowe" (najprawdopodobniej wprowadzą to, gdy Pfizer potwierdzi możliwość stosowania szczepionki u dzieci w wieku 6 miesięcy - 12 lat - aktualnie trwają badania)
- Musisz wyrazić "dobrowolną zgodę" w przypadku obowiązkowych szczepionek dla dzieci - nie ma czegoś takiego jak dobrowolny obowiązek. Kiedy odmówisz, można cię wysłać do szpitala psychiatrycznego
- Można wprowadzić obowiązkowe szczepienia na danym obszarze (województwo, gmina) - musi tylko wystąpić stan zagrożenia epidemicznego lub epidemia. Aktualnie mamy stan epidemii. COVID-19 musi znaleźć się na liście chorób zakaźnych.
- Fundusz kompensacyjny - możesz ubiegać się o odszkodowanie, jeśli masz skutki uboczne szczepionki (tyle, że maksymalnie do 3 lat) i niepożądane skutki uboczne muszą być na liście (wykazie) NOP-ów producenta szczepionki. Na liście są tylko te podstawowe, jak w przypadku wszystkich innych szczepionek: bóle głowy, gorączki, itp. Maksymalna kwota to 100.000 zł (mało jak na poważne powikłania i rehabilitacje). Jeśli zaszczepienie spowoduje zachorowanie na COVID nic nie dostajesz.
- W tym druku 1449 jest mnóstwo formularzy i wzorów dokumentów dotyczących szpitali psychiatrycznych, wysyłania na badania psychiatryczne, itp.
- Producenci szczepionek są zwolnieni z opłat na fundusz odszkodowawczy. Producenci starych szczepionek (np. na polio) będą się składać na takie fundusz odszkodowawczy związany z COVID (absurd).
- W stanie epidemii państwowy inspektor sanitarny (przynajmniej 1/gminę) może nałożyć na ciebie indywidualny nadzór epidemiologiczny i poddać cię badaniom sanitarno-epidemiologicznym i laboratoryjnym. Nie musi mieć żadnej argumentacji. Wystarczy, że jesteś podejrzany. Czyli będzie można zamykać osoby niewygodne dla systemu. Można przedłużać twoją kwarantannę do 30 dni. Jeśli jesteś w szpitalu, to lekarz kiedy chce cię wypuścić ze szpitala, inspektor ma władzę nad lekarzem i może cię zatrzymać w szpitalu na kolejne dni lub skierować cię na izolację w warunkach domowych i innych niż domowe (izolatorium) aż do czasu potwierdzenia że nie jesteś zakażony COVID-em. Czyli można to ciągnąć w nieskończoność.
- Kto nie udziela informacji pozwalających ograniczyć rozprzestrzenianie się epidemii nakładają karę od 5.000 do 30.000 zł (czyli informacje zdrowotne)
- Wmówiono nam, że chodzi o repolonizację mediów, czyli maksymalnie udział danej spółki zagranicznej może wynosić 49%. Tyle, że 72% mediów w Polsce należy do Niemiec (Onet, Rzeczpospolita, Neewsweek, itp.) i to jest w porządku? To ma na celu wprowadzenie dużej cenzury na Facebook, YouTube, Google (amerykańskie media). Wtedy w internecie nie będzie można mówić niewygodnych rzeczy.
Tak mam, że "latam" po stronach rządowych różnych państw i analizuję, to co rządy publikują. Szykowane są na nas straszne rzeczy, ale telewizje o tym nie informują, ponieważ są finansowane w dużej mierze z reklam wyrobów koncernów farmaceutycznych, więc nie mogą działać przeciwko ich interesowi.
- na szczęście mam dostęp do kilku lekarzy profesorów i doktorów, którzy jeżdżą do USA na różne zawodowe sympozja, itp. Jednogłośnie stwierdzają, że kraje Europy Zachodnie mają podpisane wielomilonowe kontrakty na maseczki, płyny do dezynfekcji i szczepionki na 5 lat do przodu. Skąd wiedzą, że to będzie potrzebne aż tak długo?
- wmawiają nam że jest wersja Delta i jest potwornie zaraźliwa. To jak to się stało, że pierwszy przypadek w Polsce wykryto 26 kwietnia i odtąd statystyki nam spadały? Już wtedy mówiono nam, że od 15 sierpnia rozpocznie się 4 fala, i każdego tygodnia będzie o 20-30% zachorowań więcej. Jak to się stało, że przez 3 miesiące odmiana delta nie zrobiła nic, a teraz nagle zaczyna wszystko rosnąć? Dla mnie to są statystyki na zamówienie. Specjalnie przyrosty zaczynają się już w sierpniu, bo gdyby to było we wrześniu, to ludzie podnieśliby bunt, że wliczają w to grypę.
Jak to jest, że od maja do sierpnia mieliśmy od 68 do 200 przypadków dziennie. Gdyby wziąć przypadki z tych 3 miesięcy, licząc po 200 osób dziennie, to mielibyśmy 18.000 osób zdiagnozowanych jako pozytywne (maj, czerwiec, lipiec), a oficjalnie mamy 156.000 ludzi chorych. Czy to znaczy, że 150.000 ludzi choruje przynajmniej 3-4 miesiące ciągle, bez przerwy? Jeśli tak, to czy oni są w szpitalach? Oczywiście, że nie, bo statystyka ewidentnie się nie zgadza...
Z tych powodów, ja żyję tu i teraz, bo za chwilę stracimy wiele swobód obywatelskich. Niestety na świecie rośnie zamiłowanie do totalitarnych reżimów. W ciągu 1-5 lat czeka nas kryzys finansowy wszechczasów, który położy nasze gospodarki, jak nigdy wcześniej. Bardzo dużo analizuję danych gospodarczych i również jestem na giełdach, stąd widzę dokąd to wszystko zmierza. Moim zdaniem czeka nas bardzo duży konflikt zbrojny w tym przedziale czasowym. Dlaczego tak? Napisałem o tym osobny artykuł:
https://goryszlaki.blogspot.com/2021/06 ... aliza.html
Dobra jedziemy dalej
Kovik pisze: ↑17 lipca 2021, 19:40
zbieramy się do wyjścia na Skrajne Solisko
Byłem tam, ale ta góra nie przypadła mi do gustu - dla mnie była sucha, podobnie jak Sławkowski Szczyt.
Kovik pisze: ↑20 lipca 2021, 15:06
u wylotu Doliny Białej Wody
Jak dla mnie to jest najpiękniejsza dolina całych Tatr. Uwielbiam tamtejszą przyrody, stawy i długość oraz zróżnicowanie tej trasy. Coś pięknego!
laynn pisze: ↑23 lipca 2021, 12:10
Do dziś pamiętam jak na Przełęcz pod Kopą ledwo doszedłem, idąc znad Zielonego Stawu. Świetne miejsce i muszę w końcu tam powrócić.
W tym roku pierwszy raz od lat, zawitałem w Tatry od strony Zakopanego i zrobiłem jeden z ładniejszych szlaków, więc fajnie byłoby powrócić w rejon Bielskich.
Tutaj się w pełni zgadzam
. Szlak jest naprawdę piękny.
Kovik pisze: ↑24 lipca 2021, 20:28
Plan na trzeci dzień był prosty – odczarować „klątwę” Koprowego Wierchu. No jakoś nie mamy szczęścia do tego szczytu i tych mitycznych widoków rozpościerających się z góry. Każdy z nas co najmniej kilkakrotnie próbował wcześniej tego szczęścia.
Bardzo podoba mi się ten szczyt. Z Koprowego można zobaczyć, jak Szpiglasowy Wierch jest mało znaczący z tej perspektywy. Wygląda jak najniższa szpica po środku wyższych gór. Chyba każdy ma jakąś górę "z klątwą". Ja tak miałem z Wołowcem w zimie. Aż 4 razy do niego podchodziłem, kiedy zaczynałem przygodę z górami. Szkoda, że znowu musieliście obejść się smakiem. Czytałem artykuł na Waszym blogu. Ja nie używam stwierdzenia "góry nie uciekną", bo:
Widząc postępujące zmiany w ciągu zaledwie kilkunastu lat, ciągle powtarzam, że jest jedno z powiedzeń, z którym nigdy się nie zgadzałem. Jeśli chodzisz, wędrujesz, wspinasz się po górach, to ile razy słyszałeś stwierdzenie: „nie idziemy, góry przecież nie uciekną”. O ile powiedzenie wymawiane w kontekście fatalnych warunków pogodowych i rezygnacji ze względu na nasze bezpieczeństwo, jest jak najbardziej słuszne, to w każdym innym przypadku już nie. Góry w Polsce i Europie tak szybko niszczeją z różnych powodów, że trzeba iść w nie tu i teraz, bo tak szybko „uciekają”. Mówiąc „uciekają” oczywiście mam na myśli ich bardzo szybkie zmiany w niewłaściwym kierunku. Pod tym pojęciem może kryć się topnienie lodowców, zamieranie lasów, wysychanie stawów (jak np. na Babiej Górze), oranie stoków górskich podczas zwózki powalonego drewna i tworzenie błotnistych szlaków, czy też najzwyczajniejsza komercjalizacja niegdyś pięknych miejsc. Przykładem komercjalizacji pięknego miejsca niech będzie Jaworzyna Krynicka 1114 m n.p.m. lub Czantoria 995 m n.p.m. Czy naprawdę chcemy wędrować po zaoranych górach z wywróconymi korzeniami do góry nogami, z fastfoodowymi budkami na szczytach, czy brnąć w zwałach błota na głęboko rozjeżdżonych szlakach, jak np. w drodze na Stare Wierchy w Gorcach? Z tego względu zawsze starałem się zobaczyć jak najwięcej, poznawać ciągle coś nowego, nie podążać klasycznymi schematami, poszukiwać czegoś nowego i wyznaczać sobie nowe miejsca do zobaczenia, bo wiele z nich już bezpowrotnie przeminęło – przynajmniej za naszego życia. Kiedy spoglądam na młodsze pokolenia rozpoczynające swoją przygodę z górami, mam wrażenie, że w wielu przypadkach oglądają już tylko „wraki” gór, przebywają w skomercjalizowanych miejscach, nie poznają prawdziwego górskiego klimatu, a tym bardziej trudniej im będzie znaleźć ludzi, którzy będą chcieli rzeczowo porozmawiać o górach, coś ciekawego o nich napisać, czy też wspólnie je przeżywać. Dzisiaj znacznie łatwiej o szablonowe wyjście w góry, gdzie głównym celem jest „zaliczenie” szczytu i „wstawienie” zdjęć na portalach społecznościowych niż o konstruktywne działanie oraz tworzenie pewnych wartości…
Od roku 2020 doszedł jeszcze jeden czynnik, który utwierdza mnie w przekonaniu, że góry "uciekają" na swój sposób coraz szybciej. Poprzez nieprzemyślane decyzje rządów w sprawie COVID-19, coraz więcej miejsc staje się niedostępnych lub trudno dostępnych. Co chwilę słyszymy o nowych ograniczeniach, powstających konfliktach zbrojnych, czy o nowych kanałach przerzutowych uchodźców. To wszystko powoduje, że coraz trudniej wyruszyć za granicę w intersujące nas góry. Kiedyś mogłem zaplanować wyprawę w Alpy, a teraz nie wiem, jakie będą ograniczenia za miesiąc lub nawet za tydzień... Kiedyś chciałem pojechać na Pik Lenina 7134 m n.p.m. (i nadal chcę), ale przez pewien czas było to niemożliwe przez konflikt tadżycko-kirgiski z maja 2021, niepotrzebne obostrzenia COVID-owe, czy poprzez tak bardzo zrujnowaną gospodarkę Kirgistanu, że sami obywatele zaproponowali, żeby zrzucić się na budżet państwa. Czy w dobie mediów społecznościowych, gdzie większość ludzi została "ogłupiona", poprzez wieloletnie "wyćwiczenie" umysłu do mechanicznego przeglądania "obrazków", oczekujesz, że turyści będą co chwilę aktualizować wiedzę na temat zachodzących zmian, kiedy już od przynajmniej 10 lat większości z nich nie chce się przeczytać artykułu lub relacji? Tym samym coraz trudniej będzie znaleźć odpowiednią osobę, ponieważ jakość turystyki po prostu wyraźnie ubożeje... Wystarczy spojrzeć na rok 2021 w polskich Tatrach, czy nad polskim morzem. Obrazki, które mogliśmy tam obejrzeć w czasie wakacji po prostu były straszne...
Nie można jednak powiedzieć, że dzisiejsza turystyka całkowicie upadła, bo również w dzisiejszych czasach odnajduję naprawdę dobre rzeczy.
Na wielki plus zaliczę na pewno:
Facebook jako narzędzie, gdzie mogę wyszukać odpowiednie osoby na wysokogórskie wyprawy. Wcześniej nie miałem takich możliwości
Internet jako największe źródło informacji. Dzisiaj mogę znaleźć relacje z prawie każdego miejsca na Ziemi. Mamy znacznie większe możliwości niż wszystkie poprzednie pokolenia razem wzięte
Możliwość bardzo szybkiego skomunikowania się z kimś, kto kocha góry
Coraz szybsza i lepsza infrastruktura turystyczna
Możliwość prowadzenia swojego portalu, grupy, itp. dotyczącej pasji podróżowania. Zachęcanie innych do ambitnego działania
Łatwiejsza niż kiedykolwiek indziej możliwość dotarcia do większości państw (za wyjątkiem ery koronawirusa) – kiedyś podróż samolotem była czymś niewyobrażalnym, dzisiaj jest łatwo dostępna
Niestety na minus w turystyce zaliczę:
Wpływ portali społecznościowych na jakość naszego życia i tym samym przełożenie na jakość turystyki oraz podróży. Większość ludzi zatraciła swoje „ja” i działa schematycznie bez większego zastanowienia się, że można inaczej
Roszczeniowość i nastawienie na masową turystykę, coraz trudniej o normalną pracę w dziale usług – wszędzie trzeba mierzyć się z wymagającymi klientami nieczytającymi umów
Komercjalizacja atrakcyjnych miejsc
Zanikanie prawdziwych miejsc z klimatem górskim (stare schroniska zamieniane są na hotele nastawione głównie na gastronomię dla mas)
Bardzo szybko postępujące zamieranie lasów w górach i nieumiejętna zwózka drewna z miejsc katastrof naturalnych, w wyniku czego oglądamy zaorane zbocza gór i wywrócone korzenie oraz jesteśmy zmuszeni chodzić po głębokich, błotnistych szlakach
„Zaliczanie” gór, nie zwracanie uwagi na szczegóły
Zanikanie zwyczaju pisania pamiętników z podróży lub relacji. Tym się po prostu nie żyje
Uproszczenie interakcji międzyludzkiej w grupach skupiających miłośników podróżowania – wystarczy kilka zdjęć selfie i obserwowanie liczników polubień, zanikanie konstruktywnych rozmów
Masy ludzi nieprzygotowanych do wyjścia w góry – brak planów, brak wiedzy o terenie, w który wyruszają, nie słuchanie ostrzeżeń [np. pamiętna burza na Giewoncie z dnia 22 sierpnia 2019]
Schematyczne spędzanie urlopu [np. wyjazd do zatłoczonych miejscowości nad polskim morzem, picie alkoholu, hałaśliwe zachowanie, klęcie]
Zanikające dzielenie się doświadczeniami, zanikające konstruktywne rozmowy w grupach pasjonatów, podział ludzi – brak jedności działania w organizacjach zrzeszających miłośników podróżowania, częste kłótnie i sarkastyczne odpowiedzi na pytania o szczegóły, hermetyzacja wewnątrz powstałych grup i powstawanie tak zwanego „betonu” [tak zwana grupa wewnątrz grupy nie do ruszenia], masowe podejście do tematu grup pasjonatów, odejście od skutecznych narzędzi pozwalających gromadzenie wiedzy, historii z działalności założonej organizacji oraz umożliwiających przejrzyste katalogowanie tematów
Uproszczenie przetwarzania informacji – dzisiaj informacje tylko „migają” przed oczami i są przewijane dalej…
Postępujące zmiany w górach i nad morzem [np. zamieranie lasów na Baraniej Górze, w Gorcach, Tatrach, na Romance, u stóp Babiej Góry – coraz częściej oglądamy „wraki” gór]; zamykanie kolejnych atrakcyjnych plaż z powodu przeludnienia, niewłaściwego zachowania turystów lub z powodu zanikającego życia podwodnego w ich pobliżu; naturalne zjawiska [np. erozja skał, topnienie lodowców] i czasowe ograniczenia w dostępie do atrakcji turystycznych [np. Zatoka Wraku na Zakyntos lub wejścia na Mt. Blanc od strony włoskiej, walący się lodowiec Mittelaletsch u stóp góry Aletschhorn w Alpach szwajcarskich – czyli tam, gdzie znajduje się największy lodowiec Europy]
Alkohol jako nieodłączny „towarzysz” każdych podróży - ubóstwianie alkoholu
Porównywanie się do innych, a nie do swoich poprzednich osiągnięć (bardzo silny wpływ portali społecznościowych na psychikę, gdzie według różnych badań, ponad 70% osób czuje się zdołowana tym, że ktoś inny ma „lepsze” życie. Tyle, że na takich portalach pokazuje się tylko najpiękniejsze chwile, a nie mówi o tych złych)
Stopniowe zanikanie zwyczaju dołączania samotnych osób do wspólnych wędrówek, coraz rzadsze pozdrawianie się turystów na szlakach
Nietrafione reformy szkolnictwa i socjalne, co nie pozwala uczyć prawdziwej idei podróżowania i turystyki oraz jeszcze silniejsze kształtowanie postawy nastawionej na „branie”, a nie działanie
Wielkie podziały w społeczeństwie (polityczne, ideologiczne), co ma przełożenie również na grupy zrzeszające pasjonatów w danej dziedzinie
Pozorna anonimowość w Internecie i wszędobylskie chamskie odzywki skutecznie zniechęcają do dołączania do kolejnych grup pasjonatów turystyki
Masowa komercjalizacja turystyki i wypraw górskich
Podjęta decyzja odwrotu z Koprowego jak najbardziej była z mojego punktu widzenia słuszna
. Marna pogoda = nie ma po co wchodzić
Kovik pisze: ↑28 lipca 2021, 11:21
oznacza to wejście na Małą Wysoką
Rzeczywiście to jest wisienka na torcie. Uwielbiam tam wracać i zawsze tam mam piękną pogodę. Wejście od strony Śląskiego Domu i Doliny Białej Wody jest przepiękne, dlatego raz wchodzę od jednej strony, a raz od drugiej. Fajnie, że mogłem pooglądać Wasze zdjęcia z tego szlaku. Coś pięknego!
Kovik pisze: ↑28 lipca 2021, 11:21
decydując się na znaną technikę poruszania się, tzw. asfalting
Szlak Zaginionej Asfaltydy
Kovik pisze: ↑04 sierpnia 2021, 18:01
yjście na Szeroką Przełęcz Bielską okazało się ostatnim naszym górskim podrygiem na tym urlopie.
Bardzo lubię to miejsce. Tam kończyłem swoje samotne rajdy.
Dżola Ry pisze: ↑01 września 2021, 23:33
A w zeszłym roku przejechałyśmy na rowerach Mierzeję - zaskoczyła mnie swoją urodą, ale też ukształtowaniem "falistym", bardzo męczącym
To tak, jak z Mazurami - zazwyczaj ludzie myślą: niziny i jeziora. W rzeczywistości jest tam mnóstwo wzniesień i nawet są trasy dla narciarzy w zimie... Pięknie
zbig9 pisze: ↑05 sierpnia 2021, 11:08
Fajnie, że jeszcze jakaś klubowa młodzież pisze czasami górskie relacje. Trasy opisane przeszedłem, na Koprowym i Małej Wysokiej nocowałem, teraz po relacji nawet trochę zatęskniłem.
Zdecydowanie tak! Aż miło przeczytać nie tylko tą wstawioną tutaj na forum, ale wszystkie z linków prowadzące do bloga. Tego właśnie potrzeba