Strona 1 z 1

Krótki i lekko pechowy urlop w Karkonoszach

: 17 sierpnia 2020, 13:13
autor: sprocket73
Z Sudetami jakoś mi nie po drodze. Co prawda kiedyś, w latach 90-tych przeszedłem z plecakiem całe pasmo, od Paczkowa, do Świeradowa, ale potem w Karkonosze wróciłem już tylko raz. W 2009 roku byliśmy tam tydzień i cały czas lało. Głównie z tego wyjazdu pamiętam, że wielokrotnie próbowaliśmy zobaczyć Śnieżne Kotły, zawsze kończyło się na patrzeniu w mleko. Takie fatum. Od jakiegoś czasu, kuszony tym, że można tam legalnie chodzić z psem, obiecywałem sobie, że trzeba pojechać. No i w końcu teraz miało się to ziścić - taki długi 5-cio dniowy weekend.

Na bazę wybrałem miejscowość Przesieka, położoną pośrodku pomiędzy Karpaczem, a Szklarską Porębą. Teoretycznie można stąd iść na nogach w obie strony, zarówno na Śnieżkę jak i na Łabski Szczyt, czyli całe Karkonosze są dostępne. Kwatery udało się załatwić już za drugim telefonem. Ośrodek Wczasowy Kaliniec. Mieliśmy normalny pokój w domku, poniżej był sklep i restauracja, gdzie można było zjeść albo "obiad domowy" albo pizzę. Jednym słowem wszystko na miejscu. Tak prezentował się widok z okna. Cicho, spokojnie i sielsko.

Obrazek

Zresztą cicho i spokojnie jest w całej miejscowości. Zabudowa jest bardzo luźna, zorientowana na turystykę. Sporo starych domów, budowanych w stylu zupełnie innym niż w Beskidach. Ale są też nowe obiekty, często z pomysłem, chociażby jak ten domek na drzewie, który można było sobie normalnie wynająć.

Obrazek

W lesie wszędzie pełno skał i głazów. W Beskidach są fanatycy skałek, którzy opisują każdy wystający kamień. Tutaj mieliby przesyt atrakcji ;)

Obrazek

Tobiemu się podobało.

Obrazek

Główną atrakcją turystyczną Przesieki jest Wodospad Podgórnej.

Obrazek

Coś dla fanatyków morsowania w środku lata ;)

Obrazek

Pierwszego dnia, kiedy szwendaliśmy się po najbliższej okolicy, odwiedziliśmy jeszcze Kaskady Myi. Nieco mniejszy wodospad, gdzie przytrafił się mały wypadek.

Obrazek

Tak, że potem jeszcze zwiedzaliśmy Wojewódzkie Centrum Szpitalne Kotliny Jeleniogórskiej - piękny kompleks, efektownie podświetlony w nocy. Warto zobaczyć będąc w okolicy.

Obrazek

Dużo zieleni, odnowiona elewacja, miły personel. Niestety nie wszystkich wpuszczają do środka - tylko wybrańcy mogą się dostać, a chętnych sporo.

Obrazek

Naprzeciwko znajduje się kolejna atrakcja, która jasnym neonem przypomina mieszkańcom szpitala o następnej obowiązkowej stacji w ich podróży przez życie.

Obrazek

Tam zakończyliśmy dzień.

Re: Krótki i lekko pechowy urlop w Karkonoszach

: 18 sierpnia 2020, 11:31
autor: sprocket73
W górach się jest po to, żeby chodzić po górach.
Następnego dnia wczesnym rankiem ja i Tobi wyruszyliśmy na Śnieżkę. Zgodnie z planem na nogach z Przesieki. Najpierw do miejscowości Borowice, potem do Karpacza. Poruszaliśmy się szlakami. Szlaki wiodły przeważnie szerokimi drogami.

Obrazek

Zastanawiałem się co to może być? Sporo trudu kosztowało zbudowanie tych płotków.

Obrazek

Docieramy na główny szlak pieszy z Karpacza na Śnieżkę. Ludzi mało. Może jeszcze za wcześnie, a może wcale nie ma takich tłumów jak to straszą w mediach.

Obrazek

Co ciekawe, prawie wszystkie szlaki w KPN są wyłożone kamieniami. Często spotyka się też drewniane kładki. Jest inaczej niż w "naszych" górach.

Obrazek

Docieramy wyżej, kończy się piętro lasu. Tu mam skojarzenia z Tatrami.

Obrazek

Mały Staw. Skojarzenia z Tatrami są naprawdę mocne.

Obrazek

Wychodzę na grzbiet i... nie ma grzbietu. Są obszerne równiny trawiasto-kosówkowe. Zdaję sobie sprawę jak mało wiem o Karkonoszach. Za pierwszym razem przeszliśmy całe w 2 dni. Musiałem mieć wtedy zupełnie inne podejście do gór niż obecnie, bo niewiele pamiętam. Główne wspomnienie to szukanie miejsca na nocleg. Z kolei z wyjazdu w 2009 r. wspominam głównie mgłę i deszcz.

Obrazek

Jest i Śnieżka (1603). Trzeba przyznać, wygląda konkretnie.

Obrazek

Jednak są tłumy ludzi. Mało kto idzie na nogach, większość wyjeżdża kolejką. Tobi był tego dnia zagłaskiwany przez setkę dzieciaków. Czasem był wręcz napadany z zaskoczenia i przytulany na siłę.

Obrazek

Widoki ze Śnieżki. W planach miałem zapuścić się nieco w głąb Czech. Jeszcze w domu upatrzyłem sobie szczyt Krakonoš (1422), na który prowadzi szlak i z którego miałem nadzieje na jakieś ciekawe widoki. To chyba ten pośrodku lekko w lewo.

Obrazek

Schodzimy. Tłumy coraz większe. Główny podsłuchany motyw rozmów, to zazdrość i oburzenie, że Czesi maja kolejkę na sam szczyt, a my Polacy musimy kawałek podejść. Może w następnych wyborach jakiś polityk zrobi obietnicę programu Narodowych Kolejek Górskich na każdy szczyt i ludzie go wybiorą. Widzę padające ze zmęczenia dzieciaki z nadwagą. Stonka w pełnym tego słowa negatywnym znaczeniu. Takich tłumów nie widziałem w górach jeszcze nigdy.

Obrazek

Przechodzimy na czeską stronę. Szlak prowadzi podmokłą Równią pod Śnieżką. Szkoda, że nie ma słońca, bo wszystko jest szare i przez to mniej ciekawe. Pamiętam to miejsce z 2009 roku, widoczność była na parę metrów. Teraz jest dużo lepiej.

Obrazek

Teraz w stronę wypatrzonego szczytu. Coś mi nie pasuje, gdyż górę, którą miałem za cel mijam bokiem, a ścieżka cały czas lekko się obniża. Natomiast pojawia się słońce i jest pusto, tak że podoba mi się bardzo.

Obrazek

Krakonoš jednak trochę rozczarował. To jest jednak tylko takie przejście na drugą stronę mało wybitnego grzbietu i to już na tyle nisko, że w kosówkach. Góra, na którą myślałem, że idę, to Luční hora (1555) i została z tyłu. Jem solidny posiłek, planuję co dalej, patrzę na to co widać.

Obrazek

A jakby tak wyjść sobie na Luční horę bezszlakowo, zamiast wracać się ta samą drogą? Pomysł wydawał się dobry, na mapie była nawet zaznaczona ścieżka.

Obrazek

Ścieżka szybko się skończyła. To co widać na poprzednim zdjęciu wydeptali ludzie idący za potrzebą. Przede mną mur kosówki. Niby widać, że ktoś się tędy kiedyś przeciskał. Pytanie czy jest się sens ładować w takie coś. Gdyby była ze mną Ukochana, na pewno byłby odwrót, a tak to puściłem Tobiego przodem i podążyłem za nim.

Obrazek

Oj żałowałem tej decyzji kilka razy. Posuwałem się powoli i za każdym razem motywowałem się, że jeszcze tylko ostatnie zagęszczenie i jak się nie poprawi to wracam. No i w końcu upór się opłacił, udało się wyjść powyżej kosówek :)

Obrazek

Uczucia, które towarzyszą pozaszlakowemu łażeniu są 5x lepsze od tych szlakowych. Luční hora to rozległa, łagodna, trawiasto-kamienista góra w samym sercu Karkonoszy. Zupełnie inny świat.

Obrazek

Pora wracać, najpierw do Polski, potem grzbietem w kierunku zachodnim aż do Przełęczy Karkonoskiej. Jest cały czas dość płasko, przewyższenia niewielkie, idzie się szybko.

Obrazek

Špindlerova bouda. Nagromadzenie schronisk w Karkonoszach jest ogromne i to nie są małe bacówki, tylko wielkie budynki.

Obrazek

Z przełęczy jest szlak prosto do Przesieki, cały czas asfaltową drogą. Idzie się bardzo szybko. Podziwiam gęsty las...

Obrazek

...z zielonym runem w różnych odcieniach.

Obrazek

Na koniec porzucam szlak próbując wyjść wprost na nasza kwaterę od góry, co się udaje. Choć wycieczka trwała niecałe 13 godzin, jestem dość zmęczony. Zastanawiam się czemu. Jednak te 1000 metrów podejścia na Śnieżkę było, a potem jeszcze dodatkowo trochę doszło. Sprawdziłem dystans - prawie 40 km, nie spodziewałem się, że aż tyle. W sumie bardzo udany dzień, szkoda tylko, że nie w pełnym składzie.

Re: Krótki i lekko pechowy urlop w Karkonoszach

: 19 sierpnia 2020, 10:16
autor: sprocket73
Na tym wyjeździe planów nie robiliśmy nawet z dnia na dzień. Pełna improwizacja. Siedzimy rano przy śniadaniu, pogoda piękna. Rozmawiamy sobie o klątwie Śnieżnych Kotłów, którym znowu udało się uniknąć obejrzenia, a przecież to miał być taki symboliczny cel tego wyjazdu.
Proponuję Ukochanej, żebyśmy się po prostu przeszli na spacer. Poprzedniego dnia wynudziła się cały dzień, więc się zgodziła. I tak sobie wyszliśmy ponad naszą kwaterę, kilkaset metrów do końca asfaltowej drogi.

Obrazek

Potem zaproponowałem kawałek przez las, ale za to po płaskim, więc też dało radę.

Obrazek

Doszliśmy do asfaltowej drogi ze szlakiem na Przełęcz Karkonoską, którą schodziłem poprzedniego dnia. Powoli do góry jakoś wyczłapaliśmy.

Obrazek

Na grzbiecie też jest w zasadzie płasko, to ruszyliśmy kawałek w kierunku zachodnim. Pogoda lepsza niż poprzedniego dnia, ludzi umiarkowana ilość. Fajnie się na spokojnie szło.

Obrazek

Grzbiet jest tutaj dość nisko położony, w strefie lasu. Kwaśne deszcze zamieniły niektóre drzewa w martwe kikuty. Kiedyś były takie na Romance, ale już wszystkie padły.

Obrazek

Idziemy dalej. Znaleźliśmy się w piętrze kosodrzewiny.

Obrazek

Pojawiły się skałki - Śląskie Kamienie. Tobi trochę pozdobywał.

Obrazek

Pogoda wciąż się utrzymywała. Nabieraliśmy wysokości.

Obrazek

Pojawił się Łabski Szczyt (1472) z charakterystycznym budynkiem. A to oznaczało, że prawdopodobnie uda się zaskoczyć Śnieżne Kotły i je w końcu zobaczyć. Już tylko jakiś kataklizm pogodowy mógłby je uratować, ale na to się nie zanosiło.

Obrazek

Kiedyś było tu schronisko, obecnie tylko przekaźnik telewizyjny.

Obrazek

Już tuż tuż. Zaczęły się wyłaniać.

Obrazek

Trzeba przyznać, że spora dziura, jak na takie spokojne i łagodne góry.

Obrazek

Tobi też podziwiał, nawet wyszedł za barierki.

Obrazek

Ja się tylko wychyliłem. Gigantyczna dziura!

Obrazek

Obeszliśmy je dookoła.

Obrazek

Zostały obejrzane z każdej strony. Cóż za piękne osiągnięcie górskie! Kto by się tego spodziewał jeszcze parę godzin temu.

Obrazek

Pozostał powrót. Postanowiliśmy zrobić kółko. Najpierw zejść do Jagniątkowa niebieskim szlakiem o romantycznej nazwie Koralowa Ścieżka.

Obrazek

A potem żółtym szlakiem - Drogą pod Reglami. Podziwiając potoki górskie spływające z Karkonoszy. Na tym szlaku, jakieś 3 km od Przesieki spotkaliśmy dwoje młodych wyczerpanych ludzi, siedzących na pniu powalonego drzewa i oglądających mapę. Zapytali nas o Wodospad Podgórnej. Okazało się, że poszli dobrym szlakiem, tylko w przeciwnym kierunku i zamiast iść w stronę wodospadu to się od niego oddalali. Poznawszy prawdę załamali się zupełnie. Zostawiliśmy ich tam na pastwę dzikich zwierząt i śmierci głodowej.

Obrazek

Na koniec poznaliśmy jeszcze różnicę między dniem i dobą.

Obrazek

I taki oto był ten pamiętny dzień zdobycia Śnieżnych Kotłów, mimo przeciwności losu :)
Wycieczka wyszła ponad 25 km. Czyli można powiedzieć - normalna :)

Re: Krótki i lekko pechowy urlop w Karkonoszach

: 19 sierpnia 2020, 22:18
autor: ceper
Śnieżka i Karkonosze - zmieniły się przez COVID na gorsze. :(
Chcieliście przelecieć się sokołem? Pewnie zawiedzeni, bo pierwszego dnia piechotką trza było wracać.
Unikam wszystkiego co publiczne, ale ciekawa ta atrakcja SIMS - nie spodziewajcie się mej relacji, gdy ją odwiedzę.
Mogliście zobaczyć Śnieżne Kotły z dołu i Śnieżne Stawki (nadłożyć łącznie 20 minut + popas), ale młodzi jesteście, więc wrócicie.

Parę razy zdarzyło mi się, że byłem nad Bałtykiem, zaś następnego dnia (i doby) przed południem na Śnieżce, ale Wam udało się z grani Karkonoszy do Bałtyku w parę godzin idyllicznego spaceru. Gratulacje. :spoko:

Re: Krótki i lekko pechowy urlop w Karkonoszach

: 19 sierpnia 2020, 23:34
autor: sprocket73
ceper pisze:
19 sierpnia 2020, 22:18
Mogliście zobaczyć Śnieżne Kotły z dołu i Śnieżne Stawki (nadłożyć łącznie 20 minut
Wg mapy byłoby dłużej o 1:10, a w rzeczywistości pewnie więcej. Darowałem już Ukochanej ten dodatkowy wysiłek.

Re: Krótki i lekko pechowy urlop w Karkonoszach

: 20 sierpnia 2020, 12:09
autor: sprocket73
Po dwóch owocnych górskich dniach pogoda nieco siadła, jakieś burze. Dobrze, bo byłem już trochę zmęczony. Akurat była okazja nieco spowolnić tempo. Okazało się, że w pobliżu mamy ciekawe lokalne atrakcje.

Najfajniejsza z nich to Zamek Chojnik.
Już samo otoczenie zamku jest ciekawe.

Obrazek

Bardzo skaliste wzgórze.

Obrazek

Podchodziliśmy do zamku od tyłu, oczywiście na nogach z Przesieki. Podejście naprawdę pełne uroku, dużo lepsze niż "od przodu" szeroką łagodną drogą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sam zamek nie jest jakiś wielki, ale ma wszystko co potrzeba. Dziedziniec centralny.

Obrazek

Można sobie zrobić rundke dookoła wzdłuż murów.

Obrazek

Tobi to nawet chodził po murach ;)

Obrazek

Największą atrakcją jest wieża. Wejście na nią jest dość skomplikowane.

Obrazek

Obrazek

Najpierw metalowe kręcone schody, potem takie coś, a na koniec ciasne schody wewnątrz wieży. Niektóre dzieci miały ataki lęku i paniki, a na górze był płacz. Tobi oczywiście dawał radę :)

Obrazek

Jedyne zastrzeżenie do zamku mam takie, że murek na wieży ograniczał widoczność dla piesków. To niedopuszczalne, pieski przecież też chcą coś widzieć z wieży!

Obrazek

Tobi rozwiązał ten problem w ten sposób. Ludzie na wieży mdleli jak to widzieli. Ja też byłem w szoku i za pierwszym razem nie zdążyłem zrobić zdjęcia. Trzeba było powtórzyć ujęcie. Znowu ludzie mdleli.

Obrazek

Inna atrakcja okolic Przesieki to Ogród Japoński - Siruwia.

Obrazek

Fajne miejsce. Dziwne roślinki, mostki, wodospadki.

Obrazek

Wszędzie widać ogromny poziom staranności i dbałości o szczegóły.
Nawet piasek jest specjalnie zagrabiony.

Obrazek

Coś dla Tobiego ;)

Obrazek

Łopian... dla słonia. Roślina jednoroczna. Wysokość 3 m w naturze dorasta do 5 m.

Obrazek

Tak wygląda jej kwiat.

Obrazek

Po ogrodzie można chodzić samemu, można się też załapać na przewodnika, który w 40 minut oprowadza i ciekawie o wszystkim opowiada. O roślinach, japońskich zwyczajach, historii budowania tego ogrodu.

Obrazek

Jest też tu małe muzeum, w którym wyeksponowane są japońskie zbroje. Mnie takie rzeczy ciekawią.

Obrazek

Obrazek

Skórzana maska z wąsem jest elementem zbroi, ma chronić twarz i odstraszać przeciwnika.

Obrazek

Najcenniejszym eksponatem jest ostrze miecza samurajskiego z XIII wieku.

Obrazek

Wygląda idealnie, zupełnie inaczej niż europejskie szable i miecze.

Obrazek

Fajne są też drzewka bonsai.

Obrazek

Jak zaznaczyła pani przewodnik - z każdego drzewa można zrobić bonsai. Tutaj jabłoń.

Obrazek

Obrazek

Jest tez sklepik z japońskimi towarami, głównie alkohole.

Obrazek

Na koniec jeszcze taka refleksja o cenach.
Zamek Chojnik - 7 zł. Fajna cena. Biorąc pod uwagę ilość ludzi, na pewno wychodzą na swoje, a nie puszczą nikogo z torbami.
Ogród Japoński - 27 zł (ulgowy 23 zł). Czyli standardowa rodzina 2+2 zapłaci okrągłą stówkę. Ogród można obejść cały w 10 minut. OK można też tam spędzić kilka godzin. Czy to drogo, czy tanio? Cena jest z pewnością "europejska". Jeżeli dziecko chce japońskiego loda włoskiego o smaku zielonej herbaty - 8 zł za małego. Butelka sake na pamiątkę - 200 zł, ale podobno dobra jakość. Ogród bardzo mi się podobał, ale czy bardziej niż Zamek Chojnik - nie wiem.

Re: Krótki i lekko pechowy urlop w Karkonoszach

: 21 sierpnia 2020, 9:25
autor: sprocket73
Ostatniego dnia nagroda - piękna pogoda.
Wstaliśmy wcześnie, spakowaliśmy się pożegnaliśmy Przesiekę.

Obrazek

Podjechaliśmy do Karpacza, zaparkowaliśmy koło Kruczych Skał i ruszyliśmy w górę na Sowią Przełęcz. Całe podejście w cieniu. Dopiero na sam koniec wyszliśmy w słońce.

Obrazek

Pogodowa żyleta :)

Obrazek

Idziemy w stronę Śnieżki. Szlak łagodnie nabiera wysokości.

Obrazek

Ciekawe czeskie komiksowe tablice, z Antkiem Macierewiczem jako bojownikiem o wolność.

Obrazek

Normalnej wielkości schronisko. Ładnie położone z ozdobną taczką.

Obrazek

Jest Śnieżka.

Obrazek

Zbliżenie szczytu.

Obrazek

Chodnik ułożony z płaskich kamieni na sztorc.

Obrazek

Od tej strony całkowite pustki.

Obrazek

Na szczycie tłum już jest, więc szybko się stamtąd zmywamy.

Obrazek

Karpacz - na bogato.

Obrazek

Dom Śląski - to stąd kiedyś ratownicy zwozili Szpilkę jak temperatura spadła poniżej zera i jemu psu marzły uszka.

Obrazek

Wszyscy wyjeżdżają kolejką, kawałek dalej już pustki.

Obrazek

Równia pod Śniezką.

Obrazek

Podeszliśmy nad Kocioł Małego Stawu.

Obrazek

Obrazek

Schronisko Samotnia.

Obrazek

Potem weszliśmy kawałek na czeską stronę. Pooglądać Równię pod Śnieżką w słońcu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jakże mi się podobało :)

Obrazek

Obrazek

Śnieżka w słońcu.

Obrazek

Obrazek

Nawet Dom Śląski w słońcu z tłumem ludzi jest ładny.

Obrazek

Schodzimy szlakiem czerwonym w kierunku Karpacza.

Obrazek

5 psów na jednym zdjęciu. Tego dnia spotkaliśmy naprawdę dużo psów. Sporo nawet luzem - te były najgrzeczniejsze.

Obrazek

Kaskady Łomniczki.

Obrazek

W lesie.

Obrazek

W Karpaczu. Widać piniądz.

Obrazek

Na koniec jeszcze Krucze Skały, bo rano były w cieniu.

Obrazek

Jest trochę kamienia. Poczułem zew.

Obrazek

Tobi również poczuł ;)

Obrazek

Zdobyliśmy sobie.

Obrazek

Tak zakończył się nasz krótki urlop w Sudetach. Zaczęło się strasznie. Mało brakowało, a byśmy od razu wrócili do domu. Ostatecznie okazało się, że nie było tak źle, wszystkie cele zrealizowane, a ostatni dzień to już nagroda dla tych, co walczą do końca :)

Na koniec powrót w korkach do domu. Kolejka do bramek na A4 pod Wrocławiem miała 10 km.

Re: Krótki i lekko pechowy urlop w Karkonoszach

: 22 sierpnia 2020, 12:18
autor: PiotrekP
Fajnie, że najlepszy odwiedziłeś Karkonosze. One są piękne, ale wakacje to nie najlepsza pora na wędrówki po nich. My zazwyczaj wychodzimy bardzo wcześnie rano na szlak, wtedy tłumów jeszcze nie. Na Śnieżce najlepiej być przed 9 rano. Kolejki jeszcze nie chodzą i całej tej "stonki" brak. Czy w Lucni Boudzie dalej można kupić wspaniałe bułki z borówkami, to było popisowe danie. Gorąco polecam Karkonosze po czeskiej stronie, parokrotnie tam wędrowaliśmy od schroniska do schroniska. Warto też wybrać się zimą w Karkonosze, zupełnie inny klimat, najlepszy jest luty na takie wycieczki. Długo by pisać o naszych Sudetach. Pozdrawiamy i do zobaczenia na szlaku.

Re: Krótki i lekko pechowy urlop w Karkonoszach

: 11 września 2020, 12:11
autor: sprocket73
Piotrek, umknął mi Twój wpis.
Co do bułek - nie wiem. Nie wchodziłem do środka. Korciło napić się piwka, ale nie miałem przy sobie kasy ;)
Też pomyślałem o zimie. W rakietach przemierzać te płaskie przestrzenie - to musi być miodzio.
Szkoda, że mam tam jednak dość daleko. Mimo wykorzystania autostrady zdecydowanie za daleko na jednodniówki.