Deszczowe Góry Stołowe

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

opawski1
Turysta
Turysta
Posty: 85
Rejestracja: 30 lipca 2019, 20:50

Deszczowe Góry Stołowe

Post autor: opawski1 » 12 sierpnia 2020, 10:51

Deszczowe Góry Stołowe: Narożnik i Szczeliniec Wielki
11 lipca 2020

Korona Gór Polski 12/28: Szczeliniec Wielki

Obrazek

Góry Stołowe: pasmo położone w Sudetach Środkowych. Od południa graniczą z Górami Orlickimi, z Górami Bystrzyckimi, od wschodu z Kotliną Kłodzką, a dalej na północ z Kotliną Broumovską, leżącą po czeskiej stronie. To jedyne w naszym kraju góry o płytowej budowie geologicznej. Piaskowcowe skały ułożone są poziomo, ukształtowało je przed milionami lat morze, ponieważ teren gór był dnem morskim. Szczyty są tu więc płaskie, stąd nazwa ”stołowe” i skaliste. Skały mają tu niecodzienne, ciekawe kształty, a wędrując szlakami możemy pokonywać labirynty skalne. To sprawia, że pasmo bardzo chętnie odwiedzane jest przez tłumy turystów… trzeba więc starać się je omijać. Najwyższym szczytem Gór Stołowych jest Szczeliniec Wielki (919 m), zaliczany do Korony Gór Polski.


Znów zapisuję się na jednodniowy rajd z PTTK Prudnik, tym razem ruszamy w główną część Gór Stołowych, w której byłem już dwa razy, po raz ostatni 2 lata temu wędrując Głównym Szlakiem Sudeckim. Dzisiejsza trasa jest nieznana mi tylko przez pierwsze kilka kilometrów. Prognozy pogody na ten dzień nie są optymistyczne, ma padać, a nawet obficie lać, ale trudno. Może prognozy się nie sprawdzą? Może się sprawdzą, ale nie będzie choć tłumu na szlaku? :P

O godzinie 9 ruszamy z Batorowa – wsi koło Szczytnej założonej w 1770 r. wraz z hutą szkła. Wspinamy się na Górę św. Anny (635 m) z kalwarią i barokową kaplicą św. Anny z 1707 r. Położona w górach nad Batorowem kaplica znajdowała się niegdyś na uczęszczanym szlaku pątniczym z Dusznik do sanktuarium w Wambierzycach. Pątnicy w kościółku mogli odpocząć, a także zatopić się w modlitwie. Wewnątrz kaplicy znajduje się kryształowy żyrandol z huty z Batorowa. Niestety kościółek jest zamknięty, otwierany tylko na msze niedzielne o godz. 10:00.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ruszamy dalej, zielony szlak wypłaszacza się, mijamy kilka starych kamiennych szlakowskazów z XIX w. w języku niemieckim. Kamienie pokazują kierunek do Skały Józefa, informują też, że palenie w lesie jest zabronione. Starych szlakowskazów w Górach Stołowych możemy spotkać więcej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Maszerujemy dalej, Skała Józefa niegdyś była atrakcją z pięknym widokiem, dziś nieco przysłoniętym przez drzewa, jednak z przecinki można coś zobaczyć, tam po raz pierwszy wyjmuje aparat. Szlak biegnie przez las świerkowy po płaskim, jest mokro, mijamy grzyby, robi się coraz ciemniej. Zaczyna padać, ubieramy więc płaszcze, pada dość solidnie, a my akurat wędrujemy przez trawiasty odcinek, po chwili w butach mamy mokro. Mijamy kapliczkę i piaskowcowy, stary krzyż (w formie popularnej dla G. Stołowych). Niestety jest zniszczony, ktoś lub coś go połamało. Deszcz nie ustaje, ale można było tego się spodziewać, docieramy na Skały Puchacza. Jest to ciąg piaskowcowych odsłonięć skalnych i urwisko, powstałe po kamieniołomie czynnym jeszcze po II wojnie. Roztaczają się stąd widoki w kierunku południowym i zachodnim, dziś skryte we mgle i przewalających się chmurach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Maszerujemy niebieskim szlakiem pomiędzy skałami nad krawędzią urwiska, co jakiś czas schodzę na skalne punkty widokowe. Tak zdobywamy najpierw Kopę Śmierci (825 m), a następnie Narożnik (849 m). Widoki ze skał nad przepaścią są piękne. Mimo pogody, można coś zobaczyć np. skrytą we mgle wieś Łężyce, w której kilka lat temu miałem bazę noclegową z barokowym kościołem pw. Marii Magdaleny. W drugą stronę widać też przewalające się chmury i znikający co chwilę Szczeliniec Wielki. Okoliczne skały chętnie wybierane są też przez wspinaczy. Niestety Narożnik to też tragiczne miejsce. W 1997 r. dokonano tutaj morderstwa. Para studentów z Akademii Rolniczej we Wrocławiu została zamordowana podczas wędrówki po Górach Stołowych. Sprawcy oraz motyw zbrodni do dziś pozostają nieustalone, o tragedii przypomina tablica na skale oraz krzyże w miejscu zbrodni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schodzimy z Narożnika do szosy, tutaj rozdzielam się z grupą. Asfaltówką wędruje do Karłowa, chwilami kropi deszcz. Karłów to wieś położona tuż pod Szczelińcem Wielkim, bardzo oblegana, tłumy, kramy, czyli coś czego nie lubię… Rozpoczynam więc wspinaczkę na Szczeliniec Wielki po 665 schodach. Trasę turystyczną pomiędzy skałami na szczyt w 1790 r. wykonał ze współpracy z wojskiem pruskim Franciszek Pabel w celu budowy fortyfikacji na górze. Jednak fortyfikowanie wkrótce zaniechano, a Pablowi nadano tytuł pierwszego przewodnika w Sudetach. Od tej pory na Szczelińcu rozpoczął się ruch turystyczny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wspinam się do schroniska PTTK na Szczelińcu. Historia tego budynku sięga 1845 r. kiedy to wspomniany już Franz Pabel zbudował w tym miejscu schronisko nazywając je „Szwajcarką”. Obiekt jest malowniczo położony nad przepaścią skalną, z pięknym widokiem, moim zdaniem chyba najładniejsze położenie schroniska w Sudetach. Jako jedyne nie posiada też drogi dojazdowej, transport żywości i innych artykułów odbywa się za pomocą towarowego wyciągu linowego. Z tarasów roztaczają się piękne widoki, dziś nieodległe, ale również ciekawe, chmury przewalają się nad górami, jest trochę ludzi, ale nie ma tłumu, który w tym miejscu jest częstym zjawiskiem. W schronisku także luźno, spędzam tu około godzinę, zamawiam tradycyjnie naleśniki, kupuję też Znaczek Turystyczny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wychodzę, ze schroniska, kupuję bilet wstępu do Parku Narodowego i wchodzę na szczyt. Zwieńczony jest skała zwaną Fotelem Pradziada – to najwyższy punkt Gór Stołowych, zaliczany także do Korony Gór Polski. Jestem tutaj sam, ze skał powinien być widok, ale akurat wszystko zniknęło we mgle.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
KGP 12/28

Obrazek

Obrazek

Teraz najciekawsza część wycieczki, wędrówka malowniczym labiryntem skalnym. Szlak wije się tutaj wąskim przejściem pomiędzy skałami o różnorodnych kształtach. Schodzę do ciemnej „Diabelskiej Kuchni”, mijam skały o ciekawych nazwach np. Wielbłąd, Małpolud, Kołyska. Miejscami trzeba się schylać, przeciskać, trzymać łańcucha. Pięknie! Miejsce to zagrało jedną ze scen w znanym filmie "Opowieści z Narni - Książe Kaspian". Są także skalne punkty widokowe nad przepaścią - Tarasy Południowe. Widoki, płynące chmury, parujące góry sprawiają, że spędzam na nich około godziny. Tego mi było trzeba! :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie chce się stąd schodzić, ale czas powoli zaczyna gonić. Końcówka trasy turystycznej to metalowe później kamienne strome schody ze skał do Karłowa. W tej miejscowości kończę wędrówkę po Górach Stołowych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pokonana tego dnia trasa miała 18 km i przebiegła w bardzo lajtowym tempie, szczególnie na Szczelińcu Wielkim. :D. Jak się okazało prognoza tylko częściowo się sprawdziła i przez większość wyjazdu deszcz nie padał. Była okazja zobaczyć Góry Stołowe w innej równie pięknej wersji, mgliste, tajemnicze i bez tłumów turystów, które właśnie odstraszył deszcz.
Moja strona o Górach Opawskich: http://www.goryopawskie.eu/
ODPOWIEDZ