Beskid Śląsko-Morawski: Kamenitý - Kolářova chata - Horní Lomná.

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Beskid Śląsko-Morawski: Kamenitý - Kolářova chata - Horní Lomná.

Post autor: Pudelek » 11 sierpnia 2020, 19:57

Dolina Łomnej (Údolí Lomné) i otaczające je góry to jeden z przyjemniejszych zakątków Beskidu Śląsko-Morawskiego, więc okolicę tę wybrałem jako cel kolejnego (a pierwszego w tym roku) wypadu z tatą w czeskie Beskidy. Tak po prawdzie to mamy już problem wyznaczyć szlaki na których nas jeszcze nie było, a które jednocześnie nie są pozbawione infrastruktury turystycznej typu schronisko czy restauracja. Tym razem postanowiliśmy połączyć odcinki już kiedyś przechodzone z czymś nowym.

Samochód zostawiamy przy wjeździe na leśną drogę prawie dokładnie na granicy Horní i Dolní Lomnej. Nieduży parking przy szlaku był już całkowicie zapełniony, a resztę wolnej przestrzeni zajął ciężki sprzęt do zrywki drewna, musieliśmy się więc cofnąć o kilkaset metrów.
Obrazek

Bezszlakowo omijamy asfalt, aby dojść do niebieskiej trasy prowadzącej w stronę grzbietu. Z przecinki możemy popatrzeć na stoki przeciwległej góry - Mionší vrchu. Częściowo zachował się tam pralas jodłowo-bukowy, który chroni rezerwat utworzony w 1933 roku.
Obrazek

Na szlaku witają nas dwie wiewiórki, która dokazują nad naszymi głowami. Udało się im zrobić jedno prowizoryczne zdjęcie, potem uciekły.
Obrazek

Dość szybko wychodzimy na rozległą i ciągnącą się przez kilometr polanę - to rzadkość w Beskidzie Śląsko-Morawskim. Kiedyś szliśmy tędy zimą, teraz towarzyszy nam letnie słońce.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pojedyncze gospodarstwa należące do przysiółka Kamenitý (pol. Kamienity). A choć to dopiero połowa lipca, to sporo już kolorów przywodzących na myśl jesień.
Obrazek
Obrazek

Za nami dolina Łomnej i pasmo Wielkiego Połomu (Velký Polom). On sam jest słabo widoczny, ledwo wystaje znad szczytu po lewej.
Obrazek

Po około 40 minutach osiągamy pierwszy punkt postojowy - Chatę Kamenitý. Prywatne schronisko mieszczące się w budynku dawnej Polskiej Szkoły Ludowej uruchomionej w 1934 roku, a zamkniętej w 1973. Kilka lat temu je dość mocno remontowano, więc obecnie praktycznie nie przypomina pierwowzoru.
Obrazek
Obrazek

Zamawiamy czosnkową i cosik do picia, siadamy na dworze, w cieniu, z widokami na okolicę. Gospodarze, oprócz prowadzenia gastronomii i noclegów, hodują konie oraz kozy, pasące się na... studni :D.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na zegarku ledwo 10.30, lecz turystów kręci się tu już sporo, jednak tłumy dopiero nadciągają z dołu. Bliskość drogi (2 kilometry) oraz niedługi czas podejścia sprawia, że chata staje się celem wycieczek wieloosobowych rodzin, klapkowiczów, sandalarzy, wózkarzy i smartfonowców.
Obrazek

Po konsumpcji czas zebrać się w dalszą drogę. Na najbliższym rozdrożu skręcamy w lewo, na żółty szlak; to pasmo Ropicy w kierunku południowo-wschodnim, a jednocześnie odcinek długodystansowej Cyrilometodějské stezky. Tu nas jeszcze nie było. Mijamy kilka wycinek drewna, ale już frekwencja turystyczna znacznie spada.
Obrazek

Jeden z nielicznych widoków nie na dolinę Łomnej, lecz w inną stronę: na horyzoncie mamy Małą i Wielką Czantorię.
Obrazek

Idzie się dość przyjemnie, głównie lasem. Czasem trafi się polana stworzona niedawno przez drwali i wtedy pojawiają się już szersze panoramy.
Obrazek
Obrazek

Oprócz Beskidu Śląskiego (np. Girowa w samym środku) jest także Żywiecki. Na lewo widać Pilsko oddalone o 50 kilometrów, a na prawo m.in. Muńcuł i Wielką Rycerzową.
Obrazek

Pilsko jako główny aktor, na lewo od niego Romanka i pojawił się nawet kopiec Babiej Góry.
Obrazek

W pewnym momencie słyszymy za sobą samochód wydający dziwne odgłosy - okazało się, że jakaś kobieta jedzie na samej feldze! Machamy jej i pokazujemy, iż ma kapcia, a ta wyskakuje z wozu i tłumaczy, że wie, ale musi dojechać z zapasami. Na szczęście dla niej było już niedaleko, gdyż do drugiego schroniska dochodzimy mniej więcej po godzinie od opuszczenia poprzedniego. Kolářova chata Slavíč to budynek z dość ciekawą historią. Pierwszy obiekt turystyczny wystawiło w tym miejscu Beskidenverein w 1899 roku i nazwało Hadaszczok-Hütte. Patronem został Johann Hadaszczok, nauczyciel i działacz turystyczny z Ostrawy, przez krótki czas także prezes Beskidenvereinu. Uwielbiał góry do tego stopnia, że stracił przez nie życie - lekceważył swoje problemy zdrowotne, potrafił 36 razy (!) w ciągu roku wejść na Łysą Górę! Właśnie po takiej rekordowej wycieczce (a był to wrzesień, gdzie tam koniec roku?) zmarł w wieku ledwie 37 lat. Ówczesne schronisko zupełnie nie przypominało dzisiejszego, nie było nawet czynne przez cały rok. Po pewnym czasie dzierżawcą został niejaki Jan Kolář, morawski policjant. I od tego momentu są dwie różne wersje wydarzeń: jedna mówi, że Kolář wynajął Hadaszczok-Hütte po powstaniu Czechosłowacji, inna, że już w 1910. Prawdopodobnie obiekt spłonął około 1930 roku, a Czech wybudował nowe schronisko pod własną "marką" i współczesną nazwą. Niemcy odbudowali swój przybytek i przez pewien czas prawdopodobnie działały one oba, aż wreszcie stare schronisko przestało istnieć, choć znowu na ten temat są wykluczające się informacje: miało ono spłonąć w czasie wojny albo zostać rozebrane tuż po niej, a przyczyną mogły być... korniki.
Obrazek

Według internetu Kolářova chata to rekonstrukcja obiektu dokonana przez rodzinę Kolář po upadku komuny i zwróceniu im dawnego majątku. Czy to oznacza, że w czasach socjalizmu on nie istniał i trzeba go było rekonstruować czy tylko nie przyjmował turystów? Odpowiedzi na te pytanie nie znalazłem. W każdym razie obiekt wygląda jakby miał kilkadziesiąt lat, a o historii przypomina pamiątkowy kamień. Fundamenty Hadaszczok-Hütte podobno znajdują się powyżej pobliskiego boiska do gry, lecz nie udało mi się ich znaleźć.
Obrazek
Obrazek

Kolářovą chatę chciałem odwiedzić już od dawna, bowiem jest to jedno z ostatnich albo może nawet ostatnie schronisko Beskidu Śląsko-Morawskiego w którym jeszcze mnie nie widziano. Szedłem więc tu z ciekawością, a powitał nas... smród wylewanego asfaltu i hałas ciężkiego sprzętu! Obok schroniska powstaje nowe konstrukcja, wypasiony obiekt świecący nowością i ktoś wpadł na pomysł, żeby poniżej położyć nowy asfalt!
Obrazek
Obrazek

Z powodu wirusa (albo wygody właścicieli) restauracja nie działa i konsumować można jedynie na zewnętrznym tarasie. Jedzenie zamawia się przez okienko w dość obskurnej ścianie, produkty podają na plastikach, piwo też. Mało fajnie :|. Na szczęście jest w miarę jadalnie, a Radegast 12 smaczny, więc trochę ratuje to sytuację, ale wrażenia wyniosę niezbyt pozytywne. Dobrze, że chociaż kibel w środku był otwarty.
Obrazek
Obrazek

Spod chaty także rozciąga się ograniczona panorama.
Obrazek

Na zdjęciu poniżej bardzo słabo widoczne są Tatry Zachodnie, oddalone o 90 kilometrów. Znacznie lepiej, bo odległe o 35 kilometrów, odznaczają się szczyty Worka Raczańskiego z Przegibkiem, Bendoszką i Rycerzową.
Obrazek

Babia Góra (65 km), Romanka, Pilsko (zasłonięte drzewem).
Obrazek

Zza górki wyłania się Wielki Rozsutec. Dzieli nas od niego równe 50 kilometrów.
Obrazek

W identyfikowaniu niektórych szczytów bardzo przydała się nowo zakupiona lornetka, którą tata zabrał po raz pierwszy na wyjazd.
Obrazek

Strzelamy sobie jeszcze wspólną fotkę z faną :). Okazja była szczególna - tego dnia przypadał Dzień Śląskiej Flagi.
Obrazek

15 lipca 1920 roku polski Sejm przyjął konstytucję, w której znalazł się Statut Organiczny Województwa Śląskiego nadający mu autonomię. Przyszłe województwo nadal leżało jeszcze w większości w Niemczech, więc było to swoiste "oferowanie królowi szwedzkiemu Niderlandów". Pomysł świętowania tego dnia poprzez wywieszenie i prezentacje górnośląskiej flagi (bo flaga całego Śląska jest inna) wyszedł przed kilku laty od jednego z posłów i spotkał się z pozytywnym odzewem. Jak dla mnie jednak data ta jest niezbyt szczęśliwa. Po pierwsze de facto wspomina się polską, a nie śląską ustawę. Po drugie - autonomia województwa śląskiego po zamachu majowym została szybko ograniczona, a pod koniec lat 30. funkcjonowała praktycznie tylko na papierze, choć jej zniesienie przez komunistów po wojnie było nielegalne (de iure powinna istnieć do dnia dzisiejszego). Po trzecie i najważniejsze - Statut Organiczny nie ustanawiał żadnej górnośląskiej flagi, na terenie województwa korzystano wyłącznie z flagi polskiej. Zresztą żółto-niebieska fana nie pojawiła się dopiero w 1920, używano jej już w XIX wieku, natomiast w okresie międzywojennym oficjalnie przyjęła ją tylko niemiecka Provinz Oberschlesien. Bardziej właściwy byłby zatem 14 października, kiedy to w 1919 roku ustanowiono w Prusach odrębną Prowincję Górnośląską posługującą się flagą o takich właśnie barwach.

Data więc może niezbyt pasuje, ale pomysł szczytny ;) Najpierw kawałek polaną, a następnie lasem. Podziwiamy ostatnie widoki na wschód, znowu na Pilsko.
Obrazek

Kilka dni wcześniej intensywnie lało i na leśnych ścieżkach było jeszcze sporo błota.
Obrazek

Drzewo z własnym mózgiem!
Obrazek

Przy szlaku spotykamy sporo historycznych słupków. Większość z nich to oczywiście granice Komory Cieszyńskiej (Teschener Kammer - TK) z różnych okresów - widoczne w polach numer 2 i 3. Kamienie w pierwszym i czwartym wyznaczały kres posiadłości państwa frydeckiego (Herrschaft Frideck - HF). Co ciekawe, państwo frydeckie wyodrębniono w XVI wieku z księstwa cieszyńskiego, a dwa stulecia później z powrotem włączono do Komory Cieszyńskiej, ale najwyraźniej nadal znakowano osobno. No chyba, że te słupki mają więcej niż 200 lat...
Obrazek

O ile przy Kolářovej chacie siedziało dość sporo osób, o tyle na ścieżkach znowu tłumów nie ma. Przecinamy przełęcz Lačnov i znowu zaczynamy piąć się w górę. Podczas zmiany koloru szlaku z czerwonego na niebieski pojawia się ukochany przez Czechów asfalt.
Obrazek

Plusem jest jeden z zakrętów, na którym po raz pierwszy i ostatni tego dnia widać Gigulę.
Obrazek
Obrazek

Na przełęczy pod Małym Połomem osiągamy najwyższą dzisiejszą wysokość (963 metry n.p.m.) i od tego momentu będziemy tylko schodzić. Zejście jest dość monotonne, więc z ulgą witamy zabudowania wioski Horní Lomná (Łomna Górna, Ober Lomna).
Obrazek

Dolina Łomnej długi czas była niezasiedlona, osadnictwo pojawiło się w niej dopiero pod koniec 17. stulecia. Az do 1890 roku nad rzeką istniała jedna miejscowość Łomna, potem podzielona na dwie osobne osady - Górną i Dolną (Dolní Lomná, Nieder Lomna). Dziś sporą część zabudowy stanowią domki letniskowe, jest też kilka obiektów dla turystów.
Obrazek

Pomnik pamięci prezydenta Masaryka przed domem dla seniorów.
Obrazek

Drewniana chałupa to urząd gminy - wygląda bardzo sympatycznie :). Po prawdzie jednak gminy są tu wielkości polskich sołectw, więc i urzędy mogą być skromne.
Obrazek

Neogotycki kościół z XIX wieku. Ponieważ Czesi na msze nie chodzą, to świątynia jest ostoją polskości, a właściwie śląskości, jeśli się przysłuchać rozmowom autochtonów.
Obrazek
Obrazek

Na zboczu pobliskiej góry zainstalowano polsko-czeską drogę krzyżową. Aby ją przejść trzeba się trochę nagimnastykować.
Obrazek

Do samochodu mogliśmy powrócić autobusem, ale ten jeździ tylko co godzinę, więc uznaliśmy, że szybciej dotrzemy z buta. Ruch przy drodze panował niewielki, spotykaliśmy głównie rowerzystów. Większość z dwukołowców była wspomagana napędem elektrycznym - takie małe oszustwo, aby się zbytnio nie zmęczyć. Widoki miejscami również cieszyły oko.
Obrazek
Obrazek

Przy aucie byliśmy... równo z mijającym nas autobusem :D. Na zegarku stuknęło prawie 20 kilometrów, zatem trasa całkiem satysfakcjonująca.

Przy powrocie nadkładamy trochę drogi, aby tradycyjnie zatrzymać się w minibrowarze U Koníčka w Vojkovicach. Dziesiątki rowerzystów (elektrycznych), smaczne piwo, smaczne jedzenie i ten widok przez okno znad pisuaru ;).Obrazek
Obrazek

Na pożegnanie panorama Beskidu Śląsko-Morawskiego z lekko skrytą Gigulą z drogi w kierunku Czeskiego Cieszyna.
Obrazek
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
ODPOWIEDZ