19.07 - .... Tatry Słowackie "Korona z głowy nam nie spadła"
: 02 sierpnia 2020, 14:26
Ten rok jest wyjątkowo paskudny. Źle to się wszystko zaczęło. Nasze plany zniszczył niechciany imigrant w koronie z Chin, więc trzeba było wymyślić jakich plan B. Plan ten przewidywał dwie opcje polską i słowacką - wszystko uzależnione od otwarcia granic. Na nasze szczęście sąsiedzi się zlitowali i granice można było przekraczać bez problemu. Pozostało nam odwołać rezerwacje w zatłoczonym jak się później okazało Zakopanym i zamówić pogodę. Cała reszta pozostała w naszych nogach i chęciach. Ale po kolei:
Dzień 1 – Rozruch, czyli korona nam z głowy nie spadnie (ani dziś ani przez następne dni)
Nasz urlop zaczynamy tak zwanym trekingiem rozruchowym. Na pierwszy strzał za cel obieramy sobie Skalnate Pleso i Wielką Łomnicką Basztę. Parkujemy na darmowym (wyjątkowo) parkingu i ruszamy za zielonymi znakami wzdłuż wyciągu. Początkowe metry mijają nam w doskonałych humorach, lecz entuzjazm opada wraz ze wzrostem nachylenia szlaku. Ale duch w narodzie nie ginie i przyzwyczajamy nasze warszawsko-krakowskie płuca do czystego, górskiego powietrza.
Wysokie szczyty spowite są chmurami, a my mamy nadzieję, że w końcu za trzecim razem zobaczymy Łomnicę w pełnej krasie. Po godzinnym oczekiwaniu na poprawę warunków, ostry cień mgły nie podnosi się, więc pozostaje nam sesja foto i odpuszczenie Łomnickiej Baszty (zrobimy ją kiedyś przy okazji wejścia na Łomnicę).
Postanawiamy nie wracać tą samą drogą, więc obieramy kierunek na zachód,widokowym traktem w kierunku Hrebenioka. Cień mgły okazał się nie być tak ostry, na jakiego się kreował. Po wejściu na magistralę postanowił pokazać co nieco, odsłaniając wierzchołki szczytów. Magistrala okazała się widokowa i już zaczął nam kiełkować w głowie pomysł przejścia jej w całości od Ździaru do Szczyrbskiego Plesa w niedalekiej przyszłości.
Mimo zmiany planów, jesteśmy zadowoleni z pierwszego tatrzańskigo dnia, jednak następny dzień ma być mega burzowy już od 11. Buuuu szykuje nam się dzień restowy już na początku wyjazdu – nie tak to miało wyglądać. Ale Barbórka słynąca z dużej dawki optymizmu podnosi nas na duchu – w końcu to dopiero początek! Jeszcze tyle przed nami...
C.D.N ...
Dzień 1 – Rozruch, czyli korona nam z głowy nie spadnie (ani dziś ani przez następne dni)
Nasz urlop zaczynamy tak zwanym trekingiem rozruchowym. Na pierwszy strzał za cel obieramy sobie Skalnate Pleso i Wielką Łomnicką Basztę. Parkujemy na darmowym (wyjątkowo) parkingu i ruszamy za zielonymi znakami wzdłuż wyciągu. Początkowe metry mijają nam w doskonałych humorach, lecz entuzjazm opada wraz ze wzrostem nachylenia szlaku. Ale duch w narodzie nie ginie i przyzwyczajamy nasze warszawsko-krakowskie płuca do czystego, górskiego powietrza.
Wysokie szczyty spowite są chmurami, a my mamy nadzieję, że w końcu za trzecim razem zobaczymy Łomnicę w pełnej krasie. Po godzinnym oczekiwaniu na poprawę warunków, ostry cień mgły nie podnosi się, więc pozostaje nam sesja foto i odpuszczenie Łomnickiej Baszty (zrobimy ją kiedyś przy okazji wejścia na Łomnicę).
Postanawiamy nie wracać tą samą drogą, więc obieramy kierunek na zachód,widokowym traktem w kierunku Hrebenioka. Cień mgły okazał się nie być tak ostry, na jakiego się kreował. Po wejściu na magistralę postanowił pokazać co nieco, odsłaniając wierzchołki szczytów. Magistrala okazała się widokowa i już zaczął nam kiełkować w głowie pomysł przejścia jej w całości od Ździaru do Szczyrbskiego Plesa w niedalekiej przyszłości.
Mimo zmiany planów, jesteśmy zadowoleni z pierwszego tatrzańskigo dnia, jednak następny dzień ma być mega burzowy już od 11. Buuuu szykuje nam się dzień restowy już na początku wyjazdu – nie tak to miało wyglądać. Ale Barbórka słynąca z dużej dawki optymizmu podnosi nas na duchu – w końcu to dopiero początek! Jeszcze tyle przed nami...
C.D.N ...