Strona 1 z 1

10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 11 maja 2020, 21:13
autor: laynn
Tradycyjnie, gdy tylko zaczynam myśleć nad wyjazdem w góry, piękne prognozy pogodowe w ostatnim momencie odwracają się ode mnie. Tak również jest i tym razem... Więc i my zmieniamy o godzinę wcześniej wyjazd, by zdążyć przed prognozową burzą popołudniu.
Obrazek

W Porąbce na rynku parkujemy chwilę po ósmej. Ekipa prawie ta sama co rok temu na Jamnej, brak jednego auta, czego ogromnie żałujemy...
Miało być słonecznie, a jest...ponuro. I zimno, wieje również zimny wiatr... Marek wysiada w krótkich spodenkach, więc naturalnie pytamy czy mają jakieś kurtki, odpowiada, że nie, że bierze okulary przeciwsłoneczne, więc nie będzie potrzeby na cieplejsze ubranie. Ubieramy maski i ruszamy, ot znak czasów...
Mijamy Wielką Puszczę, potok spływający spod Przełęczy Kocierskiej. Zaraz za nim skręcamy w domki, gdzie zaczynamy powoli nabierać wysokości i w końcu zaczyna nam się robić cieplej. Podziwiamy (córa szczególnie) pięknie okwiecone, kolorowe przydomowe ogródki. I własnie wtedy gubimy pierwszy raz szlak, na szczęście jest ścieżka, którą szybko docieramy do szlaku. W lesie drugi młodszy uczestnik zaczyna zachwycać się widokami, a reszcie zaczyna być za ciepło. Śmiejąc się i docinając sobie nawzajem, proponując cieplejsze odzienie, rozbieramy się. Odgłosy cywilizacji zostają za nami, a wokół nas rozlegają się ptasie trele, obok gdzieś dzięcioł stuka, a po chwili na konarach siada sójka.
Najmłodsi przodują, Ci trochę mniej młodsi idą z tyłu. Szlak jak to w Małym Beskidzie staje dęba i zaczynamy mozolne podejście. Szlaki znowu znikają, więc kierujemy się według mapy w telefonie. Tak docieramy do pierwszych domostw. To część osiedla Kozubnik, pod szczytem góry Snoza. Są pierwsze widoki, robi się nawet wrażenie wysokich gór, a to przez spore zbocze górującego nad doliną Żaru.
Obrazek
Nasi przodownicy ;)

Obrazek
Zbocza Żaru.

Wychodzi słońce (zabrane okulary odczarowują chmury ;) ), więc od razu nam się humory zmieniają, a płaska trasa jeszcze je poprawia. Mijamy te kilka domostw, niektóre stare chałupy z brudnymi oknami, oraz te nowsze. Na drzewach jeszcze bieleją płatki, choć sporo kwiecia leży już na ziemi. Idzie się nam teraz bardzo przyjemnie, po płaskim, nic nam nie przeszkadza, na szerokiej szutrowej drodze. No prawie nic, poza kałużą z błotem. Dwa buty wychodzą z niej, ze sporym dodatkiem warstwy impregnującej ;) . Na drzewie rośnie żółta huba, ale tak intensywnie, że przypomina piankę montażową. Taką starą ;). Mijamy jakieś ruiny jakby magazynów (kto wie co to?) i przed kolejnym podejściem możemy z kolejnej polany podziwiać okolicę.

Obrazek
Nasza bardzo przyjemna część szlaku...

Obrazek
...oraz kałuża, którą ciężko obejść i podczas mijania, oraz asekurowania naszej młodzieży wpadamy w nią ;)

Obrazek
I widoki na Jezioro Czaniec i dalej na północ.

Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy, więc i nam kończy się płaskie, a zaczyna znowu dość mocne podejście. Droga jest kamienista, więc dzieciaki mają radochę. Osiągamy lekki garb, którym kawałek znowu idziemy po płaskim, by przed najgorszym wzniesieniem zrobić kolejną przerwę.
A jest przed czym zbierać siły. Na szczycie oznajmiam, że wchodzi to w mój top 5 najostrzejszych podejść polskich Beskidów... O dziwo pierwsza na górze jest...moja córa. Tak zasuwa w górę, że jestem w szoku. Ogólnie chcąc nie chcąc muszę dotrzymać kroku najmłodszej części naszej ekipy, więc również dość szybko osiągam szczyt, choć jestem cały mokry.
Na szczycie wita nas wiata z paleniskiem, na którym leżą jakieś zimne kiełbasy z wieczora, obok na łące stoi namiot. Jest kilka osób, ale gdy grupujemy się wszyscy, od strony Żaru, oraz Kocierskiej dochodzą kolejne osoby i robi się tłoczno, więc zbieramy się poszukać miejsca na ognicho. Przechodzimy lasek i mamy możliwość podziwiać klasyczne widoki. Pod lasem są ławki, oraz z boku palenisko, które zajmujemy. Chwilę trwa zniesienie gałęzi, bo w koło las jest idealnie wysprzątany ;)

Obrazek
Szczyt Kiczery i zdobywająca go moja córa :)

Obrazek
Widoki ze szczytu na wschód...

Obrazek
...oraz klasyczne, na Żar, czyli na zachód.

Co niektórzy już zaczynali marudzić, więc szybko ropalamy ognisko, oraz...grilla jednorazowego, którego na wszelki wypadek wtargaliśmy na górę ;) Teraz następuje konsumpcja, podziwianie widoków i tak mija nam dłuższa chwila.

Obrazek
Zdjęcie Marka.

Obrazek
Snoza, którą to szliśmy, Jezioro Czaniec za nią, oraz schodzące zbocza Bujakowskiego Gronia.

Dzieciaki zaczynają się dopytywać, kiedy wracamy do aut, więc pora wracać. Pakujemy się, tym bardziej, że z ławki obok inna rodzina głodnym wzrokiem na nas spogląda. Nie to, że chce nas zjeść, ale też mają kiełbasy i to na gasnące ognisko zerkają by je przejąć ;) Jak wrócić? Wiemy jedno, na pewno nie tym żółtym szlakiem, którym wchodziliśmy. Zejście mogłoby się skończyć sturlaniem ;).
Naturalną drogą wydaje się podejście na leżący obok Żar i z niego zejdziemy w dół. Ruszamy w dół czerwonym szlakiem i pierwsze co podziwiamy, to wyłaniające się Jezioro Żywieckie, a za nim opadający garb Beskidu Śląskiego, oraz zamykający widoki Beskid Żywiecki. Mijamy potężne dęby i za kapliczką schodzimy z drogi by dotrzeć do niebieskiego szlaku. Gdy dochodzimy do pola słonecznych paneli, ruszam naprzód, sprawdzić, czy jest przejście. O ile w górę dzieciaki nie marudziły, tak na dół...zaczęły. Już nie słyszałem jaki to świetny pomysł z tymi górami, za to, że to najgorszy pomysł :))) . Na szczęście obok siatki odgradzającej zbiornik w dół wiedzie mała ścieżka, którą powoli schodzimy.

Obrazek
Widok na południe, na J. Żywieckie, Beskid Śląski i na samym końcu Żywiecki.


Obrazek
Jest pięknie! Mimo braku dalekich widoków, ale za to kolorowo...!

Obrazek
Oraz i wiosennie-zielono!

Na siatce odnajdujemy stare oznaczenie czerwonego szlaku i w tym miejscu odbijamy ścieżką w poszukiwaniu szlaku niebieskiego. Po krótkiej chwili go odnajdujemy i zaczynamy zejście. Szlak jest dziki, zarośnięty i stromy. Najmłodszym on niestety nie podpasował. No cóż z jednej strony bijące po twarzach krzaki liśćmi, z drugiej strony ścieżki opadający mocno w dół stok. Mnie zaś się on podoba...bo tak właśnie pamiętam wędrówki po górach z czasów swojego dzieciństwa.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dochodzimy do drogi, ale najpierw musimy zeskoczyć na nią. Zejście ze skarpy ok. półtorametrowej, po śliskiej ziemi dostarcza lekkich emocji. Udaje się bez żadnych przygód, więc ruszamy ku cywilizacji. Szlak kilka lat temu został odnowiony, niestety w najbardziej potrzebnych miejscach - na zakrętach oznaczeń brak, więc chwilę mamy problem z wyborem drogi leśnej. W końcu schodzimy w spory jar i przekraczamy mały strumyk.

Obrazek
O tam musimy iść, zdaje się pokazywać córa ;)

Obrazek

Gdy wychodzimy na asfaltową drogę, nadjeżdża auto i pan nas pyta czy dalej dojedzie do domów, my mu odpowiadamy, że nie wiemy, bo my lasu ;) .
Teraz pozostało nam minąć rudery starych garaży, budynków, oraz odnowionych hoteli Kozubnika i dojść do aut.
Słońce, które przy zejściu nam przyświecało, tu praży niesamowicie. Gdy mijamy kolejny apartamentowiec, stwierdzamy, że nie ma sensu abyśmy męczyli najmłodszych. Pozostawiamy tą młodszą część, a my ruszamy po pojazdy.

Obrazek
Oj chciałbym móc ujrzeć te pawilony w czasach świetności...

Obrazek
Wiosna!

Tak mija nam wycieczka. Na koniec pozostało w nagrodę zjeść lody na rynku Porąbki. A jest za co, bo rok temu dzieciaki przy tym samym dystansie pokonały 300 metrów wzniesień, a dziś było to ponad 500, do tego na połowie krótszym odcinku, choć cała trasa również wyniosła 9km (plus nasze 3 po auta).
Dziękujemy za super towarzystwo, za kupę śmiechu, pyszne kiełbaski i spacer. Do następnego!

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 11 maja 2020, 21:56
autor: ceper
Stromo nie jest, bo tędy wchodziłem rok temu na zlocik (wybrałeś inny, króciutki wariant). Na pogodę nie narzekaj, bo źle nie było. Nie załapałem się w sobotę na wyrypę, to chociaż skręciłem duży grill na agro - gdybyś jechał nad morze, to zapraszam na popas po drodze. ;)

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 12 maja 2020, 10:58
autor: jck
Zaciekawił mnie ten żółty szlak, szczerze powiedziawszy nie miałem nawet pojęcia o jego istnieniu.
Zejście z Żaru w tym kierunku można teraz uskutecznić czarnym szlakiem, odbijającym na północ od czerwonego poniżej szczytu, już z ramienia wiodącego do szczytu Kozubnika. Niebieski faktycznie już nie jest utrzymywany.

Tak czy siak, ładna wycieczka, ognicho zawsze w cenie.

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 12 maja 2020, 18:46
autor: laynn
jck pisze:
12 maja 2020, 10:58
Tak czy siak, ładna wycieczka, ognicho zawsze w cenie.
Szykując się do tej wycieczki, wiedząc, że pójdziemy z dziećmi patrzałem na profil wysokości i dlatego wyjątkowo nie spojrzałem na mapę papierową. Mapy cz i mapa-turystyczna ten szlak żółty pokazuje, od rynku jest znaczony. Dopiero na samym końcu zabudowań nie ma skrętu (dlatego kawałek poszliśmy dalej), potem w lesie znowu znika i dopiero za Snozą się odnajduje. A sam na Snozie właśnie wyciągnąłem mapę i...nagle na niej tego szlaku nie ma!
Plan był żeby wejść. I po ognisku zobaczyć jak dzieciaki mają siły, a że zaczęły marudzić to już ten czarny szlak odpuściłem, ale mnie jeszcze interesuje Trzonka i może z pętlą więc pewnie żółty odpuszczę, więc wtedy pójdę tym czarnym.
A ognicho było super, coś dla mnie nowego, bo ja od lat gnam, robię całe dnie marszów i na to nigdy nie miałem czasu.
Dzięki!

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 13 maja 2020, 23:18
autor: Dżola Ry
Piękna wycieczka
Sama się przymierzam do zabrania wnuków w góry, ale na razie, żeby nie zniechęcić, w górę chcę wjechać kolejką, a potem schodzić leniwie. Mają dopiero 2,5 i 4,5 roku.
Ognisko może być sporą atrakcją, muszę o tym pomyśleć!

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 14 maja 2020, 8:46
autor: laynn
Jolu dziękuje, a co do dzieciaków, my z córą zaczęliśmy rok temu na wiosnę. Choć pierwszą wycieczką zrobiliśmy wąwóz Homole w 2018roku, wtedy atrakcją były kamienie - jak to córa mówiła skały, po każdym większym kamieniu musiała przejść i mostki. Powrót na barana. Ale to była krótka wycieczka z pensjonatu, podczas pobytu weekendowego.
A rok temu była pierwsza jednodniowa wycieczka, ale nie pojechaliśmy w góry a na pogórze Rożnowskie i zrobiliśmy pętle do Jamnej ( relacja - https://mniejszeiwiekszegory.blogspot.c ... zinna.html ), wtedy połowę drogi musiałem "baranować", czyli nieść ją na baranach ;) . Tu zachętą były skały, które córa pamiętała z Homole.
Dwa miesiące później właśnie ze znajomymi (tymi z tej wycieczki i jeszcze jedną koleżanką z dwójką dzieci), znowu pojechaliśmy do Jamnej, znowu powtórzyliśmy tą samą trasę (9km - https://mniejszeiwiekszegory.blogspot.c ... inowo.html ), tym razem śpiąc w tej bacówce, choć de facto spaliśmy w budynku przy wjeździe na teren bacówki, raczej to pensjonat był. Plusem tej miejscówki są trampolina, kilka (2-3 już nie pamiętam) domki na drzewach, piaskownica, huśtawki, wieża widokowa. My, rodzice kupiliśmy po obiedzie piwo, usiedliśmy na ławeczkach pod domkiem, a dzieciaki odzyskały siły i zaczęły szaleć (moja córa np się drzemnęła), wieczorem mieliśmy ognisko.
Potem po wakacjach w Chorwacji dobiliśmy weekendem w Sudetach, Góry Stołowe, pierwszego dnia po dojeździe - Błędne Skały, drugiego Szczeliniec, a trzeciego wjazd kolejką na grań z Zieleńca i kawałek spaceru plus lody w Masarykovej Chacie i zjazd znowu na kanapie.
Zaś pierwszą wycieczkę rodzinną, już w góry, ze spaniem w schronisku, odbyliśmy na zakończenie wakacji. Więc wracając do meritum, o się trochę rozgadałem (rozpisałem), obiecałem takie atrakcje jak wjazd kolejką (spodobało się w Sudetach), wieża (Czantoria W.), ognisko pod schroniskiem, nocleg w schronisku i na powrót podróż pociągiem. Wszystko spełniłem i córce się bardzo podobało ( https://mniejszeiwiekszegory.blogspot.c ... -lata.html ).

Więc jak najbardziej warto zaczął po kawałeczku. Sam wjazd kolejką to spora atrakcja dla dzieci. No a ognisko, to już w ogóle. Więc...powodzenia :)

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 14 maja 2020, 20:11
autor: Dżola Ry
A ja, choć byłam na Jamnej, kompletnie nie kojarzę tych atrakcji dla dzieci. Dorosły inaczej jakoś patrzy. A o wycieczkach z wnukami też jeszcze ptaszki nie ćwierkały.
Tak włóczyć się z dziećmi będą głównie ich rodzice, ale liczę na to, że czasami mi je wypożyczą na "chwilkę" ;)

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 14 maja 2020, 20:28
autor: laynn
Dżola Ry pisze:
14 maja 2020, 20:11
A ja, choć byłam na Jamnej, kompletnie nie kojarzę tych atrakcji dla dzieci.
No cóż, jakby Ci wnuki powiedziały, że chcą na huśtawkę, albo się spytały, to byś kojarzyła :lol:
Choć pytanie, czy to nie jest coś od niedawna. Nie mam pojęcia :)

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 14 maja 2020, 20:41
autor: Dżola Ry
laynn pisze:
14 maja 2020, 20:28
Choć pytanie, czy to nie jest coś od niedawna. Nie mam pojęcia
No może, ale ja byłam równo rok temu - z forum był tam zjazd w kwietniu

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 14 maja 2020, 21:29
autor: laynn
No to byliśmy prawie, że w jednym terminie, bo też w kwietniu byłem :)

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 21 maja 2020, 16:20
autor: buba
Fajna ta Kiczera i ognisko z takim widokiem! :D
laynn pisze:
11 maja 2020, 21:13
z ławki obok inna rodzina głodnym wzrokiem na nas spogląda. Nie to, że chce nas zjeść, ale też mają kiełbasy i to na gasnące ognisko zerkają by je przejąć ;)
A nie mogli dolaczyc? Ognia by przeciez starczylo dla wszystkich!

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 21 maja 2020, 16:22
autor: buba
laynn pisze:
12 maja 2020, 18:46

A ognicho było super, coś dla mnie nowego, bo ja od lat gnam, robię całe dnie marszów i na to nigdy nie miałem czasu.
To wreszcie wiesz jak buba widzi gory! :lol: Np. weekendowy wyjazd w gory i 5 ognisk ;) Byl kiedys taki wyjazd! Jeszcze go nie przebilismy!

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 22 maja 2020, 10:38
autor: laynn
A nie mogli dolaczyc? Ognia by przeciez starczylo dla wszystkich!
My byśmy nic przeciwko nie mieli, ja jak już pojadłem, to łaziłem i robiłem zdjęcia, więc dopiero przy zbieraniu się zauważyłem te spojrzenia :D
Fajna ta Kiczera i ognisko z takim widokiem!
Fajna...ale to wejście...już nie. Tobie by się, też chyba nie spodobało...bo o ile kojarzę, to nie lubisz ostrych podejść :zoboc:
wiesz jak buba widzi gory!
Ja tam tęsknie za takimi wypadami. Na kilkudniowe wędrowanie moich dziewczyn jeszcze nie mogę namówić, miałem plan na ten rok, od schroniska do schroniska, ale raczej już wolnego nie będziemy mieć na taką wycieczkę (większość mojego urlopu wykorzystałem w kwietniu). Ale ja tam cierpliwy i uparty jestem...jak nie w tym roku, to za rok!

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 22 maja 2020, 12:21
autor: buba
laynn pisze:
22 maja 2020, 10:38
bo o ile kojarzę, to nie lubisz ostrych podejść :zoboc:
Wiesz, wlasnie odwrotnie - lubie jak podejscie jest krotkie i bardzo ostre. Takie gdzie trzeba isc prawie na czworakach, chwytajac sie korzeni i kamieni aby nie poleciec w dol. Bo wtedy nikt nie ma watpliwosci ze idziemy pod gore, a okolicznosci zmuszaja do tego aby zwolnic i opracowac technike nierozbicia pyska. A ja sie wtedy moge wysapac ;) Najbardziej nie lubie dlugich, rownych podejsc i niewielkim nachyleniu - bo wtedy wszyscy zapierdzielaja nieodczuwajac w ogole ze jest pod gore. Nikt nie pomysli wtedy aby zwolnic. A nawet przy lekkim nachyleniu ja sie zaczynam dusic i musze co chwile odpoczywac - wiec na takich trasach wszyscy patrza na mnie jak na ufo i sie wkurzają. Np. taka trasa jak idzie z chatki Gorzystow do Jakuszyc. Dla wiekszosci ludzi to jest po plaskim i w ogole nie ma o czym gadac. A ja czuje w ktora strone jest nachylenie terenu, niby lagodne, ale jest!

Re: 10.05.2020r Beskid Mały - A nie mówiłem? To Beskid Ostry!

: 23 maja 2020, 11:44
autor: laynn
Aaa, fakt to pisałaś, ale odniosłem wrażenie, że i podejść nie lubisz. No to Mały Beskid dla Ciebie ;)
Ja pamiętam jak dostałem po nogach idąc z Chatki Górzystów do schroniska na Stogu Iz., oraz jeszcze bardziej wracając tego samego dnia do Chatki. I choć nie szedłem jeszcze z/do Jakuszyc, bo schodziłem od Jizerki do Harrachova, to tamta droga mnie wykończyła. Choć piękna.