20-22.09.2019 Via ferraty “Skalka”, Słowacja. Relacja.
: 25 września 2019, 14:48
W ramach cyklu rozpoznawania nowych słowackich ferrat wybraliśmy się ( a uzbierało się ostatecznie 12 osób ) do kompleksu ferratowego nieopodal Kremnicy na Słowacji. Zawsze to bliżej niż do Austrii
Czytając wcześniej różne relacje stamtąd wiedzieliśmy, że całość jest do ogarnięcia w jeden dzień bez spiny, więc od razu przyszło się zastanawiać: co będziemy robić w niedzielę? ( no bo: co będziemy robić wieczorem, to wiadomo
Ostatecznie padło na propozycję, którą zapodał @Roberto, by rzucić okiem na pobliski pagórek: Jastrabsky vrch. Z racji tego, że są tam punkty widokowe – co przy gęsto zalesionym terenie w okolicy było argumentem jak najbardziej do przyjęcia.
Ale wracając do soboty.
Gdzieś tak około 10.00 podjechaliśmy kilka kilometrów do parkingu przed kompleksem. Dalej kilkanaście minut spaceru i dochodzi się do takiego punktu centralnego, z którego prowadzą już ścieżki na poszczególne ferraty. “Centralność” punktu polega na tym, że po przejściu każdej ferraty wraca się właśnie w to miejsce, by móc iść na następną ( wszystkie są jednokierunkowe ).
My na pierwszy ogień wybraliśmy najbardziej rozreklamowany obiekt, czyli tzw. “mostek tybetański”. Wygląda to na zdjęciach imponująco, ale w praktyce…..fajne toto, jednak bez stoperanu się obejdzie
Na drugą turę ustawiliśmy się do kolejki na taką stalową siatkę rozpiętą na pionowej ( z grubsza ) ścianie – wysokości 37 m, jak dobrze pamiętam. Kolejka do tej atrakcji była dłuższa niż sama siatka ;-) Z godzinę tam zmitrężyliśmy.
A potem trzy następne – klasyczne już – ferratki, wyceniane na B i C, ale w zgodnej opinii: przeszacowane. Natomiast z pewnością dużo ciekawsze niż te ferraty słowackie na których już byłem: Kysel i wcześniej Martinske hole.
Jedna jest jeszcze: najbardziej wymagająca, o poziomie trudności “E”. Pooglądawszy sobie jak to wygląda stwierdziłem, że…...nie chce mi się szczególnie, że już dwóch śmiałków tego dnia było stamtąd ściąganych przez ratowników. No i w sumie dobrze. Z całej naszej gromadki wyzwanie podjęło dwóch najbardziej wprawionych: @gaza i @mms. Patrząc na ich zmagania upewniłem się, że czasami lenistwo jest całkem rozsądnym wyborem
Reasumując: w odróżnieniu od 2 poprzednich – akurat “Skalkę” mogę z czystym sumieniem polecić. Trochę różnorodności, ładne widokowo i ( poza tą “E” ) dla każdego. Na dodatek dopisała pogoda, co dało dodatkowy bonus: niedawno znajoma tam była po deszczach i psioczyła, że tytłała się w błocie. My mieliśmy sucho i przyjemnie
W niedzielę pogoda była niezmiennie ciepła i słoneczna, więc spacerek na wspomniany wyżej kopczyk był miłym ukoronowaniem ostatniego letniego weekendu w tym roku
Przy okazji warto zwiedzić Kremnicę: ładne miasteczko ze średniowieczną starówką.
Tradycyjnie podziękuję też na koniec wszystkim uczestnikom za wspólną zabawę
Zdjęcia:
https://photos.google.com/share/AF1QipN ... o2NlhQbVZB
Czytając wcześniej różne relacje stamtąd wiedzieliśmy, że całość jest do ogarnięcia w jeden dzień bez spiny, więc od razu przyszło się zastanawiać: co będziemy robić w niedzielę? ( no bo: co będziemy robić wieczorem, to wiadomo
Ostatecznie padło na propozycję, którą zapodał @Roberto, by rzucić okiem na pobliski pagórek: Jastrabsky vrch. Z racji tego, że są tam punkty widokowe – co przy gęsto zalesionym terenie w okolicy było argumentem jak najbardziej do przyjęcia.
Ale wracając do soboty.
Gdzieś tak około 10.00 podjechaliśmy kilka kilometrów do parkingu przed kompleksem. Dalej kilkanaście minut spaceru i dochodzi się do takiego punktu centralnego, z którego prowadzą już ścieżki na poszczególne ferraty. “Centralność” punktu polega na tym, że po przejściu każdej ferraty wraca się właśnie w to miejsce, by móc iść na następną ( wszystkie są jednokierunkowe ).
My na pierwszy ogień wybraliśmy najbardziej rozreklamowany obiekt, czyli tzw. “mostek tybetański”. Wygląda to na zdjęciach imponująco, ale w praktyce…..fajne toto, jednak bez stoperanu się obejdzie
Na drugą turę ustawiliśmy się do kolejki na taką stalową siatkę rozpiętą na pionowej ( z grubsza ) ścianie – wysokości 37 m, jak dobrze pamiętam. Kolejka do tej atrakcji była dłuższa niż sama siatka ;-) Z godzinę tam zmitrężyliśmy.
A potem trzy następne – klasyczne już – ferratki, wyceniane na B i C, ale w zgodnej opinii: przeszacowane. Natomiast z pewnością dużo ciekawsze niż te ferraty słowackie na których już byłem: Kysel i wcześniej Martinske hole.
Jedna jest jeszcze: najbardziej wymagająca, o poziomie trudności “E”. Pooglądawszy sobie jak to wygląda stwierdziłem, że…...nie chce mi się szczególnie, że już dwóch śmiałków tego dnia było stamtąd ściąganych przez ratowników. No i w sumie dobrze. Z całej naszej gromadki wyzwanie podjęło dwóch najbardziej wprawionych: @gaza i @mms. Patrząc na ich zmagania upewniłem się, że czasami lenistwo jest całkem rozsądnym wyborem
Reasumując: w odróżnieniu od 2 poprzednich – akurat “Skalkę” mogę z czystym sumieniem polecić. Trochę różnorodności, ładne widokowo i ( poza tą “E” ) dla każdego. Na dodatek dopisała pogoda, co dało dodatkowy bonus: niedawno znajoma tam była po deszczach i psioczyła, że tytłała się w błocie. My mieliśmy sucho i przyjemnie
W niedzielę pogoda była niezmiennie ciepła i słoneczna, więc spacerek na wspomniany wyżej kopczyk był miłym ukoronowaniem ostatniego letniego weekendu w tym roku
Przy okazji warto zwiedzić Kremnicę: ładne miasteczko ze średniowieczną starówką.
Tradycyjnie podziękuję też na koniec wszystkim uczestnikom za wspólną zabawę
Zdjęcia:
https://photos.google.com/share/AF1QipN ... o2NlhQbVZB