Noc w Tatrach Niżnych, 14-15.07.2018
: 17 lipca 2018, 13:39
Padało, pada, będzie padać. Takie prognozy mamy tego lata. No chyba, że nie pada, wtedy susza. Przynajmniej na nizinach, bo w górach raczej pada albo może padać. Czyli raczej będzie, jak to w górach. A w Tatrach jak zwykle najgorzej. A plany były ambitne, nocowania na szczytach, świty, zachody, biwaki, ogniska, medytacje, pigwowe likiery...
Czerwiec przeminął prawie bezgórsko. Prawie, bo początek jeszcze w Tyrolu a ostatni dzień czerwca na Luboniu Wielkim, lipiec równie nieprzychylny. Tatry Bielskie w chmurach i deszczu, potem dwa tygodnie czekania i wyjazd, dokądkolwiek byle w słońcu. Najlepiej miało być Tatrach Niżnych, Velki Bok czekał, szczyt przez nas niezbadany.
Ruszamy z Maluziny. Pierwszy deszcz już w drodze, potem suszenie przy prywatnej chacie. No ja nie, bo przeczekałem pod drzewami. Pod Velkim Bokiem mokre zielsko i szlak prawie nieuczęszczany, ale słońce świeci, nadzieja w sercu.
W nocy leje, rano mgła. Pakujemy jeszcze mokre namioty. Droga wiedzie nas na grań Tatr NIżnych do utulnej Ramzy. Miejsce rzadkiej urody. Dalej schodzimy bezszlakowo, ale leśna cesta zaznaczona na mapie to raczej droga, nawet przyjemniejsza niż długi asfaltowy odcinek z soboty. Jeszcze błękitna Flasza, taka grupa turystyki tematycznej z własnym bimbrem. Wypić na każdym szczycie, też jakiś plan na życie.
Moje :
https://photos.app.goo.gl/qNxGvHo5KLmfUmnu5
Limonki:
https://photos.app.goo.gl/HbezyNJKYwtMMPmt5
Czerwiec przeminął prawie bezgórsko. Prawie, bo początek jeszcze w Tyrolu a ostatni dzień czerwca na Luboniu Wielkim, lipiec równie nieprzychylny. Tatry Bielskie w chmurach i deszczu, potem dwa tygodnie czekania i wyjazd, dokądkolwiek byle w słońcu. Najlepiej miało być Tatrach Niżnych, Velki Bok czekał, szczyt przez nas niezbadany.
Ruszamy z Maluziny. Pierwszy deszcz już w drodze, potem suszenie przy prywatnej chacie. No ja nie, bo przeczekałem pod drzewami. Pod Velkim Bokiem mokre zielsko i szlak prawie nieuczęszczany, ale słońce świeci, nadzieja w sercu.
W nocy leje, rano mgła. Pakujemy jeszcze mokre namioty. Droga wiedzie nas na grań Tatr NIżnych do utulnej Ramzy. Miejsce rzadkiej urody. Dalej schodzimy bezszlakowo, ale leśna cesta zaznaczona na mapie to raczej droga, nawet przyjemniejsza niż długi asfaltowy odcinek z soboty. Jeszcze błękitna Flasza, taka grupa turystyki tematycznej z własnym bimbrem. Wypić na każdym szczycie, też jakiś plan na życie.
Moje :
https://photos.app.goo.gl/qNxGvHo5KLmfUmnu5
Limonki:
https://photos.app.goo.gl/HbezyNJKYwtMMPmt5