Re: GSB
: 16 sierpnia 2018, 20:39
Rano świtem bladziutkim, wstaję, pakuję się ... i na szlak. Po wczorajszym deszczu ani śladu w powietrzu, tylko asfalt mokry, a i jakaś chmurka się pęta w dole
Idę początkowo asfaltem, który przechodzi w drogę szutrową i wreszcie skręca w lewo w kierunku Regietowa i Hańczowej (dzisiejszy cel)
Mijam Wołowiec i zdążam w kierunku wiadomym. Wreszcie koło południa dochodzę do wsi, teoretycznie Zdynię miałem mijać bokiem (tak wynikało z mapy) tymczasem wchodzę między zabudowania, jest sklep, jakiś ośrodek wypoczynkowo-rekreacyjno-konferencyjny. Wcześniej mijam przydrożny krzyż (odnowiony) prawosławny.
Pożywiam się w ośrodku i ruszam dalej. Podchodzę skrajem łąki i ... zaliczam bliskie spotkanie 3 stopnia z rogacizną pospolitą polską
Tak pasą się spokojnie na ścieżce (a raczej w wąwozie) którą wiedzie szlak. Niechętnie ustępują miejsca, ale większość to cielęta i jałówki. Patyki się przydały nie tylko do podpierania. Idę dalej wciąż pod górę, jest coraz stromiej (jak to w Niskim). Wreszcie majaczą jakieś zabudowania.
Jakiś cmentarzyk z kilkoma wieżyczkami, paru Ukraińców sprząta. Do Regietowa 40 minut.
Schodzę powoli (stromo) i dochodzę do bazy studenckiej w Regietowie.
Stąd już tylko ... przez Kozie Żebro do Hańczowej. Odpoczywam koło cerkwi
Oglądam z ciekawością tabliczkę z podwójną nazwą miejscowości (o dziwo nikt nie zamalowywuje jak na Opolszczyźnie)
i żwawym krokiem ruszam. Ostro, a nawet bardzo (chyba do tej pory najbardziej strome podejście i zejście) wreszcie widać zabudowania Hańczowej. Przechodzę przez kładkę dla pieszych.
Oglądam z zewnątrz cerkiew.
Zaczynam szukać noclegu... zaczynają się schody. Tu praktycznie nic nie ma. Sklep zamknięty (od 7 do 17), noclegownie polikwidowane, moja książka adresowa nieaktualna. Jest jakiś parking. Podchodzę. Siedzi jakiś facet na foteliku i ćmi papierosa. Pytam o nocleg. No miał tu noclegownię, ale od 3 lat już nie działa, w zeszłym roku jeszcze w lecie miał pole namiotowe, ale teraz siedzi za granicą, przyjechał tylko na tydzień. jak chcę to mnie wpuści, ale tam nie ma pościeli, wodę spuścił przed zimą, prąd jest, ale wodę to u niego w domu. Kupuję. łóżka są w miarę czyste. Szybko jakieś myju, myju, włażę w dres, kolacyjka i w kimono.
cdn...
Idę początkowo asfaltem, który przechodzi w drogę szutrową i wreszcie skręca w lewo w kierunku Regietowa i Hańczowej (dzisiejszy cel)
Mijam Wołowiec i zdążam w kierunku wiadomym. Wreszcie koło południa dochodzę do wsi, teoretycznie Zdynię miałem mijać bokiem (tak wynikało z mapy) tymczasem wchodzę między zabudowania, jest sklep, jakiś ośrodek wypoczynkowo-rekreacyjno-konferencyjny. Wcześniej mijam przydrożny krzyż (odnowiony) prawosławny.
Pożywiam się w ośrodku i ruszam dalej. Podchodzę skrajem łąki i ... zaliczam bliskie spotkanie 3 stopnia z rogacizną pospolitą polską
Tak pasą się spokojnie na ścieżce (a raczej w wąwozie) którą wiedzie szlak. Niechętnie ustępują miejsca, ale większość to cielęta i jałówki. Patyki się przydały nie tylko do podpierania. Idę dalej wciąż pod górę, jest coraz stromiej (jak to w Niskim). Wreszcie majaczą jakieś zabudowania.
Jakiś cmentarzyk z kilkoma wieżyczkami, paru Ukraińców sprząta. Do Regietowa 40 minut.
Schodzę powoli (stromo) i dochodzę do bazy studenckiej w Regietowie.
Stąd już tylko ... przez Kozie Żebro do Hańczowej. Odpoczywam koło cerkwi
Oglądam z ciekawością tabliczkę z podwójną nazwą miejscowości (o dziwo nikt nie zamalowywuje jak na Opolszczyźnie)
i żwawym krokiem ruszam. Ostro, a nawet bardzo (chyba do tej pory najbardziej strome podejście i zejście) wreszcie widać zabudowania Hańczowej. Przechodzę przez kładkę dla pieszych.
Oglądam z zewnątrz cerkiew.
Zaczynam szukać noclegu... zaczynają się schody. Tu praktycznie nic nie ma. Sklep zamknięty (od 7 do 17), noclegownie polikwidowane, moja książka adresowa nieaktualna. Jest jakiś parking. Podchodzę. Siedzi jakiś facet na foteliku i ćmi papierosa. Pytam o nocleg. No miał tu noclegownię, ale od 3 lat już nie działa, w zeszłym roku jeszcze w lecie miał pole namiotowe, ale teraz siedzi za granicą, przyjechał tylko na tydzień. jak chcę to mnie wpuści, ale tam nie ma pościeli, wodę spuścił przed zimą, prąd jest, ale wodę to u niego w domu. Kupuję. łóżka są w miarę czyste. Szybko jakieś myju, myju, włażę w dres, kolacyjka i w kimono.
cdn...