Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

Post autor: Pudelek » 16 lutego 2018, 12:54

W Karkonoszach nie byłem prawie od dekady! Jakoś tak ciągle wychodziło, że były mi nie po drodze. Co prawda poprzedniego lata miałem je w całości jak na dłoni ze skałek Rudaw Janowickich, ale to jednak nie to samo... Kiedy więc nadarzyła się okazja dołączyć do wyjazdu i wrócić, to trzeba było wykorzystać tą okazję.

Pobudka o wściekłej godzinie jaką jest 4.30. Kolejne środki transportu i przesiadki... W Kolejach Dolnośląskich dostaję informację od Neski, że jej pociąg złapał opóźnienie z powodu jakiegoś zdarzenia na torach. A to właśnie ona postanowiła odwiedzić Góry Olbrzymie, ja tylko wcisnąłem się jako towarzystwo do szlaku... No i plany zaczęły się sypać.

Busikiem docieram do Kowar (Schmiedeberg). Miasteczko wita mnie smrodem z kominów i zachmurzonymi lasami w tle. Zimy brak.
Obrazek

Okolica dworca kolejowego sprawia przygnębiające wrażenie. Ostatni pociąg osobowy odjechał stąd bodajże w 2000 roku, są niby jakieś plany reaktywacji, lecz na razie to raczej pobożne życzenia...
Obrazek
Obrazek

Dawne kino wygląda jak po przejściu frontu...
Obrazek

Budynki gazowni miejskiej z 1872 roku także mogłyby grać w jakimś wojennym filmie.
Obrazek

Do centrum dreptam wzdłuż Jedlicy (Iselbach), wypływając w pobliżu przełęczy Okraj, która to jest moim dzisiejszym celem.
Obrazek

Kościół Najświętszej Maryi Panny jest zamknięty, ale można pokręcić się dookoła niego, a tam znaleźć kilka ciekawych rzeczy.
Obrazek

W barokowych kaplicach pochowano miejscowych notabli z XVIII wieku, łącznie z burmistrzem. Z kolei nagrobek z krzyżem kryje ofiary wojny prusko-austriackiej z 1866 roku: dwóch poddanych Hohenzollernów i jednego z państwa Habsburgów.
Obrazek
Obrazek

Kamienna płyta to jedyna pozostałość po Pomniku Poległych, stojącym niegdyś za ratuszem. Synom Kowar, którzy zginęli za Ojczyznę, ku pamięci.
Obrazek

Ulica 1 Maja (ex-Friedrichstrasse) to kowarski rynek. Opisywany jako ładne miejsce mnie jakoś nie zachwycił. Część budynków wyremontowano, z innych wszystko odpada.
Obrazek

Ma to swoje plusy, bowiem spod tynku wychodzi sporo starych napisów.
Obrazek

Dzisiaj na olimpiadzie polscy skoczkowie mieli zdobyć worek medali, więc nawet zastanawiałem się, czy nie obejrzeć tego wiekopomnego wydarzenia gdzieś na mieście. Pora była jednak jeszcze za wczesna, w dodatku nie znalazłem żadnego odpowiedniego lokalu, zatem bez zwłoki opuściłem jądro Kowar.
Obrazek

Na osiedlu domków jednorodzinnych w trawie leży kilka kamieni, które z bliższa okazują się resztkami nagrobków. Czyżby kiedyś tu był cmentarz, czy raczej przytargano je z innego miejsca? Dziwne.
Obrazek

Na polach wznosi się kopiec z żółtawą kaplicą św. Anny.
Obrazek

Wdrapuję się do góry i robię krótki postój. Szkoda, że pogoda tak marna, ale prognozy pogody to przewidziały.
Obrazek
Obrazek

W dole Kowary Średnie (Mittel Schmiedeberg). Zabudowa niemal w całości autorstwa Niemców.
Obrazek

Zachodzę do niewielkiego sklepiku spożywczego: drogo, a wybór niewiele lepszy niż za komuny. Kawałek dalej ozdoba dzielnicy - wysokie wiadukty na zamkniętej linii do Kamiennej Góry. Tory poprowadzono nie tylko nad drogą, ale też nad Jedlicą, obok której w przeszłości szło przejść mostkiem.
Obrazek
Obrazek

Za wiaduktem znajdowała się fabryka filców technicznych, początkowo także dywanów (Akteingesellschaft C. G. Güttler Filztuchfabrik Schmiedeberg). Zbudowana w 1863 roku eksportowała swe towary do Europy, Ameryki i Azji. Teraz to pusty zarośnięty plac.
Obrazek

Niebieski szlak prowadzi do Kowar Górnych. Co rusz mijam ślady dawnego przemysłu i mniej lub bardziej zniszczone domostwa.
Obrazek
Obrazek

Za potokiem pozostałości po Zakładzie Przemysłowym R-1, czyli kopalni rud żelaza i uranu. Ten ostatni odkryli jeszcze Niemcy i rozpoczęli wydobycie, ale na szerszą skalę kopano dopiero w okresie PRL-u, kiedy to tajny obiekt wspomagał radziecki program nuklearny.
Obrazek

Wreszcie zaczyna pojawiać się śnieg. Końcowym akcentem cywilizacji są parkingi dla turystów zwiedzających kowarskie sztolnie.
Obrazek

Czarny szlak wbija w las. Robi się cicho i zimowo :). No i górsko.
Obrazek

Częściowo zamarznięte strumyki i kilkaset metrów lodowiska na ścieżce.
Obrazek
Obrazek

Zza drzew słychać miarowe warkoty samochodów, co oznacza, że wkrótce będę na miejscu.
Obrazek

Przełęcz Okraj (Grenzbauden Pass, Schlesische Grenzbaude) to początek głównego grzbietu karkonoskiego, zatem dobry punkt startowy do poważniejszej wędrówki. Nocleg zarezerwowany mamy w schronisku PTTK, które jest dość nietypowe, bo składa się z dwóch budynków. Śpi się w bacówce, która kompletnie nie pasuje do Sudetów, bo to styl beskidzki. Nieco lepiej prezentuje się obiekt główny z recepcją, będący dawną gospodą.
Obrazek
Obrazek

Tymczasem opóźnienie Neski wzrosło do ponad 3 godzin i na razie jest w czarnej d..e. Będzie problem z dotarciem, ale na razie dopiero godzina 15-ta, więc trzeba czekać.

Zameldowałem się i przeszedłem w część noclegową, gdzie akurat... Kamil Stoch szykował się do oddania pierwszego skoku :P. Jak wiadomo w drugiej rundzie wiatr i sędziowie okazali wybitnie antypolską postawę, ale przynajmniej mogłem to zobaczyć na żywo :D.
Obrazek

Największym plusem schroniska na przełęczy Okraj jest położenie: za kilkadziesiąt metrów zaczyna się terytorium Republiki Czeskiej. Kraj pilsnera, nakladanego hermelina i pustych kościołów leży więc o przysłowiowy rzut beretem...
Obrazek

Horní Malá Úpa (Ober Kleinaupa) przeistoczyła się z niewielkiej wioski górskiej w znaną osadę turystyczną, choć z racji przebiegu drogi przez przełęcz turyści pojawiali się w niej już kilkaset lat temu. Na 91 mieszkańców przypada aż 116 domów.

Jedną z atrakcji jest otwarty w 2015 roku browar Trautenberk.
Obrazek

Zastanawiałem się skąd ta niemiecko brzmiąca nazwa? Okazuje się, iż pochodzi od bohatera czechosłowackiej bajki, który miał nieustanne konflikty ze słynnym Krakonošem. Trautenbergowie byli także szlachtą posiadającą swoje dobre w tych okolicach.
Obrazek

Zaglądam oczywiście do środka. Zamawiam škvarkovą pomazankę oraz APĘ. Wszystko smakowało znakomicie! Niestety, podczas kolejnych wizyt jedzenie nie było już tak rewelacyjne, a chleb trafiał na stół chyba prosto z lodówki.
Obrazek

Dostaję informację od Neski, że jest już w Jeleniej Górze. Wracam do schroniska i dyskutuję z panią z obsługi, czy można załatwić jakiś transport zamiast trzech godzin drałowania po nocy.
- Na pewno coś wykombinujemy, może pojadą nasi znajomi, wezmą itp..
Kombinowanie skończyło się zamówieniem taksówki na przełęcz, ale to w końcu są góry :D.

Wieczór upłynął na stołowaniu się po czeskiej stronie i przeglądaniu prognoz pogody. Dzisiejszego dnia tylko ja miałem takie zachmurzenie, najwyższe szczyty na grani wystawały ponad chmury!

Po schronisku latają dwa szalone koty, które uwielbiają plecaki. W dodatku młoda kotka ma pierwszą ruję i krzyczy wniebogłosy jakby chciano ją od razu sterylizować 😛.
Obrazek

Nocujących komplet. Pojawiła się duża grupa, która przyszła do nas z Rudaw i to z nią uskutecznia się integracja w świetlicy bacówki. Niestety, ściany tego przybytku są tak cienkie, że jeśli ktoś głośniej pierdnie, to słychać to w drugim końcu budynku, a co dopiero podniesione głosy, więc nie wszyscy byli zadowoleni z przebiegu zdarzeń... Kiedyś Okraj słynął też z serwowanej turystom zimnicy, tym razem kaloryfery w nocy grzały na full!

W niedzielę o poranku rzut oka przez okna daje jeszcze nadzieję...
Obrazek

...która szybko znika po wyjściu na zewnątrz.
Obrazek

Chmury, chmury i chmury. Ale to nic - iść trzeba. Chcemy dzisiaj przejść przez Śnieżkę, a że na widoki szans nie ma, to wybieramy krótki żółty szlak po czeskiej stronie. Początkowo mija on kilka podsypanych domów, następnie wchodzi w las.
Obrazek
Obrazek

W dobrym tempie docieramy do Jelenki. W dawnym Emma-quelen-baude sporo ludzi, lecz jakoś znajdujemy miejsce. Ceny wyższe niż na przełęczy...
Obrazek

Nieoczekiwanie podczas zbierania się wychodzi słońce i podświetla okolicę. Gdzieś w oddali pojawiają się nawet skromne widoki.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Niestety, tuż nad schroniskiem zaczyna wiać. GOPR ostrzegał, że w wyższych partiach wiatr może sięgać 80 km/h, ale jednak nie sądziliśmy, że będzie to takim problemem.
Obrazek

Na razie da się iść w miarę normalnie. Z boku widać "cycki" Rudaw Janowickich - Krzyżną Górę i Sokolika.
Obrazek

Wkrótce biała kołdra przykrywa wszystko. Hasło "okno pogodowe" nabiera realnego znaczenia.
Obrazek
Obrazek

Za Czarną Kopą (Svorová hora, Schwarze Koppe) duje już tak konkretnie, że utrudnia poruszanie się do przodu. Momentami wiatr prawie nas przewraca, rzuca w różne strony, uniemożliwia oddychanie. Czasem nie mogę się ruszyć do przodu pod jego naporem!
Obrazek
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=8jFYaPVhKeE[/youtube]

Nie wiem, jaka mogła być jego prędkość, lecz na pewno grubo powyżej setki! Przeszliśmy jeszcze kawałek i podjęliśmy decyzję o odwrocie - skoro na nieco ponad 1400 metrów tak to wygląda, to co będzie 200 metrów wyżej?? Możliwość zdmuchnięcia razem z plecakami nie była wcale tak nieprawdopodobna!
Obrazek

Wycofanie się było słuszne, ale jednocześnie byliśmy wściekli. Tak przy okazji okazało się, iż ze strony GOPR zniknęła informacja o silnym wietrze, według nich na Śnieżce była prawie cisza! To nie pierwszy raz kiedy ich komunikaty o warunkach pogodowych są, delikatnie pisząc, kompletnie nietrafione!

Spotkana przez nas para opowiadała, że na Śnieżce prawie kładli się na ziemi, aby wichura ich nie porwała, a przy szczycie chronili się w... śnieżnej jamie.

Im bardziej schodziliśmy w dół tym podmuchy stawały się ponownie słabsze, a niebo znów zaczęło się odsłaniać. W przecince widać Malą Úpę.
Obrazek
Obrazek

Drugi raz zajrzeliśmy do Jelenki i zjedliśmy pseudo-obiad. Jako trasę powrotną wybraliśmy tym razem niebieski szlak graniczny przez Skalny Stół, który przez chwilę podświetlało słońce.
Obrazek
Obrazek

Za przełęczą Sowią, podchodząc w górę, mieliśmy za plecami pokaz siły natury z całą siłą napierającej na grań i okolice Czarnej Kopy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Skalny Stół (Tabule, Tafelstein) - najwyższy szczyt Kowarskiego Grzbietu.
Obrazek

Nie robimy postoju, bo zaczyna się ściemniać. Maszerujemy przez las, a następnie gubi nam się szlak, więc na oko schodzimy wzdłuż wyciągu w kierunku Okraju.
Obrazek

W schronisku dzisiaj pustki. Jednym z nocujących jest Mirek, pomysłodawca "Klubu Zdobywców Koron Górskich Rzeczpospolitej Polskiej". Taka forma wędrowania po górach - zaliczanie kolejnych szczytów według listy - jest coraz bardziej popularna.

Na obiado-kolację znów przechodzimy na czeską stronę. Oczywiście na piwo też :).
Obrazek
Obrazek

Pogoda spieprzyła nam plany - a mieliśmy dziś spać w Śląskim Domu! Zastanawiamy się co dalej... Jedną z opcji jest zjazd autobusem do Pecu pod Śnieżką i wjazd na najwyższy szczyt Śląska gondolką.

Rano dzwonię do Czechów i dowiaduję się, że ta jeździ tylko do połowy, wyżej za bardzo wieje. Niech to szlag! Pozostaje opcja druga...

Na pożegnanie z Okrajem robię jeszcze kilka zdjęć przy dawnym przejściu granicznym, akurat wtedy, gdy trochę się rozjaśniło.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przy ścianie byłego budynku odpraw wisi pamiątkowa tablica upamiętniająca czechosłowackiego wachmistrza, który zginął w październiku 1938 roku, spalono wówczas również urząd celny. Czesi zrewanżowali się w 1945 zabijając siedmiu przypadkowo wybranych Niemców.
Obrazek
Obrazek

Inez stwierdza, że chce do domu. Ja nie, bo wiem, że raczej prędko tu nie wrócę. Ostatecznie busikiem zjeżdżamy aż do Karpacza, aby zaatakować wyższe partie Karkonoszy z tamtej strony. Podczas podróży odkrywam, że zostawiłem w schronisku wszystkie moje klucze! Licho dalej nie śpi...
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Marshal23
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 568
Rejestracja: 20 stycznia 2014, 12:57

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

Post autor: Marshal23 » 17 lutego 2018, 13:05

Powtórzę się. Uwielbiam Twoje wycieczki,eskapady,wyrypy. Mają niepowtarzalny styl. Jak dla Mnie Rewelacja
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

Post autor: Pudelek » 17 lutego 2018, 14:41

dzięki za miłe słowa :)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8703
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

Post autor: PiotrekP » 18 lutego 2018, 19:53

Widzę, że odwiedzamy te same knajpy w Malej Upie. Bardzo dobrego podają tam tatara. :)
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
Darek
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1470
Rejestracja: 28 października 2011, 20:47

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

Post autor: Darek » 18 lutego 2018, 20:05

Wszystko ładnie, pięknie ... ale co z kluczami ? :shock:
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

Post autor: Pudelek » 18 lutego 2018, 20:22

Bardzo dobrego podają tam tatara.
nie lubię, więc nie próbowałem ;)
ale co z kluczami
leżały na podłodze w pokoju, obsługa znalazła, odesłała i już je mam z powrotem :)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Darek
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1470
Rejestracja: 28 października 2011, 20:47

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

Post autor: Darek » 18 lutego 2018, 20:26

Pudelek pisze:
18 lutego 2018, 20:22

ale co z kluczami
leżały na podłodze w pokoju, obsługa znalazła, odesłała i już je mam z powrotem :)
Myślałem, że się wracałeś :|
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

Post autor: Pudelek » 18 lutego 2018, 22:47

Niee, liczyłem, że się znajdą ;)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

Post autor: Pudelek » 20 lutego 2018, 15:45

Po nieudanej próbie zdobycia Śnieżki przy pomocy autobusu dotarliśmy do Karpacza (Krummhübel), a konkretnie do Karpacza Górnego (Brückenberg; do ubiegłego roku oficjalną polską nazwą były... Bierutowice).

O dziwo, wyszło słońce, jest nawet trochę śniegu. Podążamy za tłumem: mijamy mniej lub bardziej odrzucające przybytki gastronomiczne, galerię kiczowatych pamiątek (wielką popularnością cieszyły się tradycyjne, karkonoskie łuki) i stajemy pod płotem Kościoła Wang.
Obrazek

Norwesko-pruską świątynię zwiedzałem już przed laty, teraz chciałem tylko pokręcić się trochę po placu kościelnym, ale wstęp na niego kosztuje... złotówkę! To chyba jedyny w Polsce przypadek, że trzeba bulić za chodzenie PRZED kościołem! Gdybym był członkiem miejscowej gminy ewangelickiej to byłoby mi wstyd...
Obrazek

Kawałek dalej budka Karkonoskiego PN i pobierany haracz za wstęp... Przyroda niby należy do wszystkich, ale jednak nie do końca.

Niebieski szlak wznosi się łagodnie szeroką drogą. Ludzi masa, bo niektóre województwa mają ferie. Dzieciaki zjeżdżają w dół na dupolotach i sankach, niektóre w kaskach. Za niedługo to na huśtawkę będą włazić w ochraniaczach...
Obrazek
Obrazek

Rodzice dopingują pociechy do wędrówki. Większość latorośli jęczy, niektóre padają na kolana ze zmęczeniea. Jakiś chłopaczek widząc, że za zakrętem nie ma schroniska, zaczyna głośno wołać: "Nie, nie, nieeee"! Myślę, że jakby obiecać im nowego srajfona w nagrodę, to pędziliby jak stado jeleni!
Obrazek

Pierwsze widoki na wyższe partie wraz ze Śnieżką, która czasem wyłania się zza chmur.
Obrazek
Obrazek

Przed nami Polana. Nie byle jaka, bo Stara. W przeszłości stały na niej trzy schroniska, w tym największe - Schlingelbaude, po wojnie im. Bronka Czecha.
Obrazek
Obrazek

Spłonęło w 1966, według teorii spiskowych pożar miał ukryć defraudację. Bardziej prozaiczna przyczyna to niedopałek papierosa w koszu, zamiast w popielniczce. Mimo planów odbudowy nigdy do niej nie doszło. Szkoda, bo zmniejszyłoby dalszy ruch stonki Śląskim Traktem w kierunku Małego Stawu.

Wbrew często powtarzanym opiniom widoczne na zdjęciu podmurówki nie są pozostałościami po owym schronisku (te stało po drugiej stronie drogi), ale po innym budynku, towarzyszącym głównemu obiektowi.
Obrazek

Robimy krótką przerwę i odbijamy na prawo w żółty szlak. Od razu radykalnie spada ilość innych turystów.
Obrazek

Na górnej części Polany także kiedyś stało schronisko: Hasenbaude, rozebrane w 1954. Obecnie szlak ogrodzono płotkami, aby nie włazić w torfowiska.
Obrazek
Obrazek

Na przeciwległym stoku szeroka sylwetka Strzechy Akademickiej (Hampelbaude), uważanej za najstarsze schronisko w Karkonoszach.
Obrazek

W lesie czekają Pielgrzymy (Dreisteine, Pilgersteine).
Obrazek
Obrazek

Może coś wymodlili, gdyż na zachodzie zaczyna się przejaśniać.
Obrazek
Obrazek

Zaczynamy najbardziej męczący odcinek dzisiejszego dnia - podejście pod Główny Szlak Sudecki. Poprawiająca się pogoda sprzyja zmniejszeniu zmęczenia i uśmiech powoli wraca na gębę :).
Obrazek
Obrazek

Nad granicą lasu widać już panoramę. Znowu najbardziej wyróżniają się Rudawy Janowickie z Krzyżną Górą i Sokolikiem (ok. 18 kilometrów od nas). Za nimi m.in. Góry i Pogórze Kaczawskie.
Obrazek

Niebieska plama to zbiornik Sosnówka. Ciekawie uzupełnia krajobraz.
Obrazek
Obrazek

Śnieżka raz wychodzi z bieli, raz znów się w nią chowa. Kapryśna.
Obrazek
Obrazek

W tą stronę pójdziemy za chwilę...
Obrazek

...na razie odsadziłem Neskę, która cyka kolejne piękne zdjęcia, i jako pierwszy melduję się przy Słoneczniku. Zastanawiam się co kierowało osobami, która nadały im taką nazwę? Dla Niemców i Czechów, którym wskazywał południe, był znany jako Mittagstein i Polední kámen. Na krótko przemianowano go Gerhard-Hauptmann-Stein. Ale słonecznik?
Obrazek

Skały są najlepiej widoczną formacją w całych Karkonoszach i pewnie jedną z najczęściej odwiedzanych. W poniedziałkowe popołudnie kręci się tutaj ledwie kilka osób, niemal wszyscy kierują się w kierunku wschodnim. Ponieważ zaczęło wiać to momentami chronię się w niewielkim zagłębieniu ubarwionym śladami moczu.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Śnieżka ładnie się odsłoniła. Miód, cud i rock'n'roll.
Obrazek

Jeszcze trochę zdjęć, jeszcze trochę cieszenia się... Wczoraj najwyższy szczyt Śląska i Czech dał nam kopa, dziś próbuje się zrewanżować. Aż chciałoby się na niego wdrapać tak jak dziesiątki małych ludzików podążających od Śląskiego Domu.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Z czeskiej strony znowu nadciągają chmury i to właśnie tam, gdzie i my idziemy.
Obrazek
Obrazek

Szlak prowadzi po zboczu, mocno rozdeptanym. O ile podejście pod Słonecznik było bezproblemowe - po twardym, zamarzniętym śniegu - to tutaj mocno się męczymy. Mimo, iż jesteśmy poniżej grani (którą biegnie granica), to podmuchy smagają nas po twarzy. Nie tak mocno jak wczoraj, ale nieprzyjemnie.

A w dole przyroda rozgrywa inny spektakl.
Obrazek
Obrazek

Od dawna widzimy przed sobą zabudowania. Byłem przekonany, że to Špindlerova bouda. Inez upiera się, że coś innego. Każde z nas jest przekonane, że ma rację. Im bliżej tych obiektów, tym większe mam wątpliwości co do mojej racności :D.
Obrazek

Oczywiście byłem w błędzie, bo to Petrova bouda. No cóż, po dziesięciu latach człowiek może się czasem pomylić ;). Špindlerka jest bliżej i zasłonięta przez Mały Szyszak (Malý Šišák, Kleine Sturmhaube), na którego nielegalnie właziło kilku narciarzy.
Obrazek

Za Tępym Szczytem (Kleines Rad) do GSS dochodzi czeski zimowy trawers z Luční boudy.
Obrazek

Zima potrafi być wspaniałym rzeźbiarzem - tutaj Słoń :D.
Obrazek

Momentami nawierzchnia szlaku się wypłaszcza i śnieg staję się twardy; wtedy tempo wędrówki od razu wzrasta. Mija nas kilka osób idących z przeciwnej strony, głównie narciarze, przeważnie mówiący po czesku.

A gdzieś w oddali słońce nadal nie odpuszcza i próbuje się przebijać do ziemi.
Obrazek
Obrazek

Wreszcie robi się szerzej i zaczynamy schodzić do przełęcz Karkonoskiej (Slezské sedlo, Spindlerpass).
Obrazek

Lekko prószy śnieg. Po prawej schronisko Odrodzenie, gdzie będziemy dziś nocować. Neska od dawna ma rezerwację, ja nie, lecz znajdzie się dla mnie trochę placu ;).
Obrazek

Obiekt pełen jest narciarzy spędzających tu z rodzinami urlopy. Po korytarzach i jadalniach biegają drące się dzieciaki, niektóre jeżdżą na rolkach. Słychać stuków "piłkarzyków" i ping-ponga. W recepcji trwają ustalenia odnośnie śniadania na następny dzień.
- Czy jest możliwość domówienia smażonych kiełbasek?
- A może chociaż parówki z wody?
- Dla mnie rano miseczka ciepłego mleka. Tylko miseczka, płatki mam swoje.
I tak dalej... Plecakowicze wyglądają jak z innej planety, tym bardziej, że nikt inny nie dostał się tu z buta, większość zostawiła samochód na czeskim parkingu odległym o kilkaset metrów.

Mając w kieszeni jeszcze trochę koron idę się przejść na posiłek do Czech, podczas gdy Inez wybiera ciepły prysznic ;). Na dworze całkiem ładny wieczór.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przełęcz Karkonoska wykorzystywana była już w średniowieczu jako punkt przekraczania gór na trakcie handlowym z miast po południowej stronie na Śląsk. W 1740 stanęła na niej pierwsza gospoda. W 1824 wybudowano Špindlerovą boudę (Spindlerbaude), która dwukrotnie padała ofiarą pożarów, ale zawsze ją podnoszono z gruzów.
Obrazek

Z Czech można tu dojechać samochodem i autobusem. Na parkingu dominują auta na wielkopolskich blachach, więc wiadomo, kto ma ferie. Sporo osób wyszło na mróz aby na smartfonach uwiecznić ostatnie promienie słońca.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Schodzę nieco w dół do znanego mi kompleksu należącego do wojska - VZ Malý Šišák. Kiedyś nosiło nazwę Adolf-baude, ale nie od imienia führera, tylko od nazwiska pierwszych właścicieli, którzy postawili je jeszcze przed Wielką Wojną.
Obrazek

Pensjonat także pełen jest miłośników narciarstwa, ale i tak spokojniej tu niż w Špidlerovej. O niższych cenach nie wspominając...
Obrazek

W przedsionku zwracają uwagę drewniane rzeźby podtrzymujące strop.
Obrazek

Wracając na Śląsk zahaczam jeszcze o Špindlerkę. Hotel ma osobliwą kategorię: trzy i pół gwiazdki. W restauracji kelnerzy w muchach i krawatach (nawet kobiety płci odmiennej), stoliki tematyczne, więc nawet tam nie wchodzę, tylko zamawiam piwo przy barze. Dostaję 0.4, a płacę jak za złote zboże (bez rachunku!) - wiadomo, że bogaci ludzie pół litra nie wleją w siebie... Co jakiś czas przemykają korytarzem niekompletnie ubrane osobniki, ktoś domaga się podania czterech browarów do sauny... Z ulgą opuszczam ten przybytek.

Wieczór w Odrodzeniu mija na lekturze ;).
Obrazek

Dzisiaj pogoda nieco się zrehabilitowała za niedzielę, z nadzieją myślimy o jutrze.

A zamiast podsumowania wpis ze schroniskowej księgi gości:
I chwała Panu najwyższemu
naszemu najwyższemu - my
wdzięczni i pełni miłości
ku chwale ojczyzny
Amen
Niech żyje Polska Nasza
Ojczyzna umiłowana
w Chrystusie Panu
Amen
Wdzięczni (...)


Chyba ktoś rzeczywiście był bardzo wdzięczny, że dotarł aż tu ;).
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Re: Feriowe Karkonosze czyli jak nie weszliśmy na Śnieżkę

Post autor: Pudelek » 22 lutego 2018, 21:27

Poranek na przełęczy Karkonoskiej. Wreszcie pogoda taka, jaką każdy wędrowiec chciałby mieć w górach!
Obrazek

Chciałoby się od razu zarzucić plecaki i ruszyć w śnieg, ale spokojnie... najpierw pakowanie i śniadanie. Na jadalni zjawiamy się zaraz po otwarciu, aby wyprzedzić tłumy narciarzy.

Po konsumpcji tradycyjnej jajecznicy fotografuję wnętrza Odrodzenia, bo to dość ciekawy obiekt. Wybudowano je jako wzorcowe schronisko dla niemieckiej młodzieży - Jugendkammhaus „Rübezahl”. Wbrew często przytaczanym plotkom nie postawiono go dla Hitlerjugend, bowiem rok otwarcia to 1928. Nigdy też nie nazywało się Adolf-baude (te leżało po czeskiej stronie, o czym już wspominałem).
Obrazek

Dzięki dachowi kształtem przypomina nieco piramidę, a w klatce schodowej kojarzy mi się raczej z urzędem, niż miejscem turystycznym. Na ścianach zamiast map dróg ewakuacyjnych są przedwojenne plany budynku ;). Wynika z nich, że trzecim piętrze znajdowała się ogromna sala na 48 łóżek.
Obrazek
Obrazek

Dekadę temu Odrodzenie było synonimem syfu i burdelu; powstały nawet specjalne strony ukazujące odpychające i zaniedbane wnętrza. To już przeszłość, obecnie standard określiłbym jako średnią normę PTTK. Schron niby przeszedł kilka lat temu kompleksowy remont (tak się przynajmniej reklamuje), jednak pokój na pewno nie doświadczył tego zaszczytu, podobnie jak męski kibel - damski odpicowano! I gdzie tu równouprawnienie?? :D

A na dworze pięknie. Lekki mrozik szczypie w twarz. W tle świeci śnieg i skały nad Łabskim Kotłem (Labský důl, Elbgrund). Z prawej biały Wielki Szyszak (Vysoké Kolo, Hohe Rand).
Obrazek
Obrazek

Mijamy Špindlerovą. Jest dopiero około 8.30, więc ludzi jeszcze niewielu na zewnątrz.
Obrazek

Cykamy zdjęcia jak nakręceni. Mam z nimi pewien problem, ponieważ mój aparat nie zawsze oddaje prawidłowo balans bieli. Częściowo to korygowałem po powrocie do domu, ale nie ze wszystkich ujęć jestem zadowolony, dlatego efekt może być taki, że niektóre będą zbyt niebieskie, inne zbyt żółte. A i tak żadne nie odda w pełni rzeczywistości :P.
Obrazek

W środku przełęczy stoi prostokątny klocek. Pierwotnie był to niemiecki Zollhaus, po aneksji Sudetenlandu i wybuchu wojny przetrzymywano w nich jeńców budujących Drogę Sudecką (Spindlerpassstraße), mającej połączyć czeską i śląską stronę Karkonoszy. Przebywać mieli tu m.in. Belgowie.
Obrazek

W czasach polskich siedzieli w nim WOPiści, następnie Straż Graniczna. Po otwarciu granic obiekt opustoszał. Kupił go właściciel Špindlerovej boudy i uczynił z byłej strażnicy filię hotelu. Mamy więc do czynienia z przypadkiem, że kompleks wypoczynkowy leży jednocześnie w dwóch państwach - ktoś zna inny taki przypadek? :D
Obrazek

Czech wykazał się typowo polskim podejściem do przepisów i narobił niezłego zamieszania: prowadził działania bez żadnej zgody władz parkowych i zarzucono mu "nielegalne przerwanie granicy państwa, nielegalne prowadzenie prac ziemnych na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego oraz zniszczenie cennych przyrodniczo roślin". Zdaje się, iż sprawa rozeszła się po kościach...
Obrazek

Ruszamy czerwonym Głównym Szlakiem Sudeckim. Przeważnie prowadzi on granicą, ale tej często w ogóle nie widać.

Zima w pełni!
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Mały Szyszak i przełęcz Karkonoska powoli się oddala. A z przodu Petrova bouda wydaje się na wyciągnięcie ręki.
Obrazek
Obrazek

To oczywiście złudzenie - najpierw schodzimy do przełęczy Dołek (Mädelwiese, w Czechach całe obniżenie wraz z Karkonoską to Slezské sedlo), a potem mozolnie zaczynamy podchodzić.
Obrazek

Z boku dołącza szlak dla niepełnosprawnych. W tych warunkach ledwie wystaje ze śniegu.
Obrazek

Do tej pory szło się bardzo dobrze po zmrożonej nawierzchni, ale od tego miejsca ścieżka została świeżo wyratrakowana, co powoduje lekkie zapadanie się.
Obrazek
Obrazek

Rozdroże szlaków - zielony odbija w lewo i prowadzi do kilku chat gastronomiczno-noclegowych.
Obrazek

Wychodzimy na polanę. Z tyłu nad Karkonosze zaczynają nadciągać chmury, ale jak na razie pogoda jest tak cudna, jak swojego czasu podczas wejścia na Baranią Górę.
Obrazek

Widoczne już ze Słonecznika brązowe ściany należą do Petrovej boudy (Peterbaude), dawnego schroniska z ponad stuletnią historią.
Obrazek

Dekadę temu zastaliśmy drzwi zamknięte na głucho - Petrovka była w tak złym stanie technicznym, że nie mogła przyjmować turystów. W 2011 roku prawie w całości spłonęła; znów podejrzewano celowe podpalenie aby ukryć wałki albo oczyścić sobie miejsce. Śledztwo chyba nic nie wykazało.
Długo debatowano, czy warto cokolwiek tu odbudowywać, ale w końcu ruszyły prace przy nowym obiekcie, który ma być mniejszy niż stary i nawiązywać kształtem do pierwszych karkonoskich schronisk.
Obrazek

Z zewnątrz wygląda na prawie ukończone, lecz otwarcie planowane jest dopiero na przyszły rok. Dziś krząta się przy nim kilku chłopów i zrzuca potężną zaspę z dachu.
Obrazek

W tym miejscu miała się zakończyć wspólna wędrówka: ja musiałem już wracać do domu, więc planowałem spod Petrovej wejść na czarny szlak i zejść do Jagniątkowa. Neska dawno temu zarezerwowała ostatni nocleg na Szrenicy, zatem w planach była kontynuacja wędrówki... Ale na tym wyjeździe nic nie działo się według wcześniejszych ustaleń, więc ja postanowiłem pójść jeszcze kawałek granią, a Inez... dzień wcześniej pożegnać się z górami :P.
Obrazek

A mój niedoszły czarny szlak był kompletnie nieprzetarty - podobno jest strasznie nudny, więc nic dziwnego, iż nikt z niego nie korzysta.
Obrazek

Obchodzimy dookoła chatę, tak jak biegnie szlak. Wydaje mi się, że kiedyś GSS cisnął tutaj dokładnie granicą, bez zahaczania o schronisko, ale pewności nie mam.

Na starych fundamentach powstaje nowe.
Obrazek

Z tyłu kłębi się coraz bardziej.
Obrazek
Obrazek

Kolejne rozwidlenie. Lekko sfatygowane muttichovky (nieme znaki Karkonoszy) kierują do Martinovej boudy oraz na Śnieżne Kotły (choć zgodnie z oryginałem kreska w środku kółka powinna być pozioma).
Obrazek

Gdzieś czytałem, że Petrovkę odbudowuje właściciel Špindlerovej, choć nie wiem czy to prawda.
Obrazek

Mając takie otoczenie gęba nie przestaje się cieszyć :).
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Z tego punktu dojrzeliśmy Śnieżkę. W linii prostej to niecałe 10 kilometrów.
Obrazek
Obrazek

Podczas podchodzenia pod Śląskie Kamienie (Dívči kameny, niem. Mädelsteine) po raz pierwszy słońce zostaje przez chwilę zakryte chmurami.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Od tej pory mamy na przemian cień i jasność. Aparat zaczyna głupieć...
Obrazek

Łabski Kocioł wygląda fantastycznie! Chciałbym kiedyś przejść się wytyczoną nad nim ścieżką.
Obrazek

Ruch na szlaku jeszcze niewielki. Większość osób idzie w kierunku przeciwnym do naszego; razem z nami pędził jeden Czech, zagłuszając nieznośne odgłosy natury miłą muzyką.
Obrazek
Obrazek

Czeskie Kamienie (Mužské kameny, Mannsteine) i Szyszak. Swoją drogą zastanawiam się na jakiej podstawie ustalano polskie nazwy w tych górach? Wiele (jeśli nie większość) nie ma nic wspólnego z wersją czeską i niemiecką, wcześniejsze polskie nazewnictwo miały tylko najważniejsze punkty... Była w tym jakaś logika (tutaj geograficzna) czy jak w przypadku części miejscowości liczyła się pomysłowość członków szanownej Komisji?
Obrazek

Częściowo zakryty śniegiem pomnik upamiętniający Rudolfa Kalmana, którego w 1929 roku dorwała śmiertelna burza śnieżna.
Obrazek

Wielki Szyszak jest zaiste wielki! Aż nogi bolą na myśl, że trzeba na niego wejść!
Obrazek

Czarna Przełęcz (pod Smělcem) to było drugie miejsce z którego miałem schodzić w doliny. Ale Inez kusi: "Śnieżne Kotły są tak blisko, chodźmy". Fakt, wychylają się przymilnie zza górki. W głowie biją się sudeckie diabełki z leniwymi nizinnymi aniołkami. Po krótkiej walce diabełki zwyciężają! A co tam, idziemy!

Podchodzenie jest szczególnie męczące, bowiem śnieg pod wpływem słońca stał się kopny. Zimowa wersja szlaku trawersuje szczyt z południowej strony, w przeciwieństwie do letniej.
Obrazek

Zaczynają boleć mnie plecy, ale nie przeszkadza to w podziwianiu panoramy.
Obrazek
Obrazek

W dole dachy Martinovej boudy (Martinsbaude), jednego z najstarszych schronisk w paśmie.
Obrazek

Podejście łagodnieje i budynek nadajnika rośnie pod horyzontem.
Obrazek
Obrazek

Głęboko w dole Labská bouda (Elbfallbaude), często przedstawiana jako przykład współczesnej architektury szpecącej krajobraz.
Obrazek

Dochodzimy do przepaści. Śnieżne Kotły (Sněžné jámy, Schneegruben) są prawdopodobnie najbardziej widowiskowym miejscem w Karkonoszach, a na pewno w ścisłej czołówce.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Trochę żal, że w 1961 roku zamknięto schronisko. Pod względem wysokości w śląskiej części Gór Olbrzymich ustępowało jedynie Śnieżce. Po czeskiej chyba też nic go nie przebijało.
Obrazek

Robimy sobie krótki postój. Mamy nad sobą okno pogodowe, bowiem wokół Karkonoszy krążą ciemne chmury, niektóre nawet opadowe. Tak samo okolice Śnieżki na pewno nie mają teraz tak fajnie jak my.
Obrazek

Neska proponuje, że zrobi mi zdjęcie na nawisie. Zapewne chciała zobaczyć jakąś akcję ratunkową na żywo :P. Nie daję się namówić!
Obrazek

Wracamy do Czarnej Przełęczy. Z góry idzie się zdecydowanie szybciej. Mijamy kucharza ze Szrenicy, który także wybrał się na przechadzkę. Z kolei od strony Martinovej boudy bezszlakowo podąża grupa na skiturach.
Obrazek

Nagle widzimy... zasypany słupek graniczny! Trzeba korzystać z okazji i wskoczyć na niego :D.
Obrazek
Obrazek

A tego nie zasypało!
Obrazek

Niebieski szlak do Jagniątkowa ("Koralowa ścieżka") także wygląda na nieprzetarty, ale to złudzenie. Ktoś musiał nim iść wczoraj, a ponieważ wieczorem i w nocy lekko prószył śnieżek, to zasłonił część śladów. Początek trasy jest bezproblemowy z twardym podłożem.
Obrazek

Potem zaczyna się cholernie ostre zejście! Na tyle mocne, że moje raczki (a raczej "nakładki antypoślizgowe") niewiele mi dają, bo cały czas zsuwam się w dół. Zaliczam też jedną glebę, lecz w miarę kontrolowaną.
Obrazek
Obrazek

Z przeciwka gramoli się narciarz. Szczerze mu współczuję. Pytam się, czy szedł od wioski.
- Nie, od chatki - odpowiada. Chodzi pewno o tą pod Śmielcem. - Nie wziąłem nic do jedzenia, a cofał się nie będę!
Inez ratuje go batonami ;). Dla odmiany u nas kończą się zapasy picia, ale jakoś dotrwamy do cywilizacji.

Od granicy lasu idziemy dość szybko. Maszerujemy po licznych mostkach przykrytych grubą warstwą śniegu, jest także jeden kiepski punkt widokowy na skałach.
Obrazek

Potem białego zaczyna gwałtownie ubywać, jakby ktoś zakręcił kurek ze śniegiem. Całkiem nisko spotykamy drwali. "Pozyskiwanie drewna" - głoszą dumnie tabliczki. Kiedyś mnie uczono, że Park Narodowy służy do ochrony przyrody, a od pozyskiwania są lasy gospodarcze. No, ale to kiedyś... A spróbowałbyś tylko zerwać tu kwiatek lub jagodę - to byłby już zamach na naturę!
Obrazek

Jagniątków (Agnetendorf) osiągamy w znacznie szybszym czasie, niż się spodziewałem! Porównując to z niektórymi mapami to wręcz pędziliśmy! Dzięki temu udaje nam się zdążyć na wcześniejszy autobus, odjeżdżający spod willi Gerharda Hauptmanna.
Obrazek

Karkonoska przygoda zakończona. Z mojej strony stwierdzam, że ostatni dzień wynagrodził mi niezdobycie Śnieżki. Żałowałem, że nie mam już czasu dojść na Szrenicę, ale prognozy wieszczące załamanie pogody na następny dzień okazały się trafne!
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
ODPOWIEDZ