15/08/2017r. Dolomity-Część IV-Via ferrata Gianni Costantini-Moiazza (2878 m)
: 06 września 2017, 22:21
Przed wyjazdem w Dolomity miałem trzy główne cele Civette,Monte Pelmo i Moiazze.Wszystkie trzy cele pokrywały się tylko mi i Kaziowi.Czekaliśmy na pewną pogodę i taka w końcu nastąpiła .Więc postanawiamy zmierzyć się z Via ferratą Gianni Costantini,przez wielu uważaną za najtrudniejszą,najładniejszą i najdłuższą ubezpieczoną drogę wspinaczkową w Dolomitach.
Wstajemy o 5.30,człowiek sobie myśli Boże urlop,a wstaje jak do pracy zamiast spać do południa . Szybkie śniadanie i w składzie dwuosobowym ja i Kaziu jedziemy na Passo Duran,na które mamy blisko i po ok.25 minutach jesteśmy na miejscu.
Z Passo Duran idziemy szeroką,wygodną ścieżka (szlak -549) do Rif. Bruto Carestiato( 1834 m)
Do schroniska dochodzimy w ok 40 min. Kaziu pije szybko kawę i ruszamy pod początek ferraty
Ludzi praktycznie nie ma.Wysoko na ferracie widzimy dwie osoby,jak się później okaże niemieckojęzyczni turyści,których później dogonimy i będziemy szli za nimi aż na sam szczyt.
topo ferraty:
źródło-Bergsteigen.com
Ferratę zaczyna krótki,lecz ciekawy trawers płyty.
Po minięciu płyty teren staje się łatwiejszy,miejscami występuje kosówka
O czasu do czasu występuje także zwykła ścieżka
Później przechodzimy w bardziej eksponowany teren i zaczyna się wspinaczka
Jak to w Dolomitach około południa pojawiają się chmury
Następnie wchodzimy na piarżysko nieubezpieczone i dość strome,którym trawersujemy ścianę pod stalową linę,miejscami wspinaczka po skale bez ubezpieczeń
Około 12.45 h. jesteśmy Cresta delle Masenade (2737m),tu robimy krótką przerwę na posiłek.
Po czym ruszamy granią w kierunku przełęczy Masenade (2650m) i dalej pokonujemy stromą pionową półkę na olbrzymie piarżysko
Po przejściu piarżyska dochodzimy w końcu pod ostatni odcinek ferraty prowadzącej na szczyt
Zastanawiamy się,czy zostawić plecaki.Kaziu się w końcu łamie i zostawia,a ja z plecakiem idziemy na szczyt.Po ok 15 minutach jesteśmy na szczycie,akurat w tym momencie chmury postanowiły też być tam razem z nami
Zadowolenie po sześciogodzinnej wspinaczce
Po mimo iż widać tylko mleko jesteśmy mega zadowoleni z w wejścia i nie czekamy na przejaśnienia,zostaje tylko 2 niemieckojęzycznych turystów.Schodząc spotykamy jeszcze 4 rodaków idących do góry.
Dochodzimy do miejsca,gdzie Kaziu zostawił plecaki dalej w kierunku Cengia Angelini
Niesamowita półka Cengia Angelini, która położona jest nad 700m przepaścią,a jednym z tych chodniczków trzeba iść
Na zejściu trzeba bardzo uważać,droga nie zawsze jest ubezpieczona,wiele miejsc,gdzie przydała by się lina,wąskie ścieżki po płycie z luźnymi kamyczkami czego bardzo nie lubię,w razie załamania pogody szlak bardzo niebezpieczny.
Po przejściu półki dochodzimy do piarżyska i dalej do biwaku Ghedini
Tutaj robimy przerwę na batona i schodzimy (variante Ovest) aż na dno doliny bardzo długim żlebem Lavina del Cantoi w dosyć kruchym,częściowo ubezpieczonym terenie.
Żeby nie było,jak po każdym dniu idziemy do schroniska Rif. Bruto Carestatio (1834 m) na pyszną włoską kawę .Po kawie już tylko zejście do Passo Duran
Po 12 godzinach od wyjścia jesteśmy przy samochodzie,obydwoje zmęczeni ale bardzo zadowoleni
Subiektywnie o Via ferracie Gianni Costantini:
-czy jest najtrudniejsza we Włoszech?,nie wiem,trudność polega na długości,miejscami braku ubezpieczeń,poręczówki,wysokość,przepaście
-czy najładniejsza widokowo?,nie wiem ze szczytu nie wiele widzieliśmy,ale bardzo mi się podobała
-czy najdłuższa?,jak do tej pory najdłuższa jaką szedłem
-Wymaga pewnej,stabilnej pogody ponieważ zejście po śliskim i trudnym terenie
reszta zdjęć:https://photos.app.goo.gl/BKA6A220RPrLO1XJ2
C.D.N -w części V-Via ferrata Brigata Tridentina
Wstajemy o 5.30,człowiek sobie myśli Boże urlop,a wstaje jak do pracy zamiast spać do południa . Szybkie śniadanie i w składzie dwuosobowym ja i Kaziu jedziemy na Passo Duran,na które mamy blisko i po ok.25 minutach jesteśmy na miejscu.
Z Passo Duran idziemy szeroką,wygodną ścieżka (szlak -549) do Rif. Bruto Carestiato( 1834 m)
Do schroniska dochodzimy w ok 40 min. Kaziu pije szybko kawę i ruszamy pod początek ferraty
Ludzi praktycznie nie ma.Wysoko na ferracie widzimy dwie osoby,jak się później okaże niemieckojęzyczni turyści,których później dogonimy i będziemy szli za nimi aż na sam szczyt.
topo ferraty:
źródło-Bergsteigen.com
Ferratę zaczyna krótki,lecz ciekawy trawers płyty.
Po minięciu płyty teren staje się łatwiejszy,miejscami występuje kosówka
O czasu do czasu występuje także zwykła ścieżka
Później przechodzimy w bardziej eksponowany teren i zaczyna się wspinaczka
Jak to w Dolomitach około południa pojawiają się chmury
Następnie wchodzimy na piarżysko nieubezpieczone i dość strome,którym trawersujemy ścianę pod stalową linę,miejscami wspinaczka po skale bez ubezpieczeń
Około 12.45 h. jesteśmy Cresta delle Masenade (2737m),tu robimy krótką przerwę na posiłek.
Po czym ruszamy granią w kierunku przełęczy Masenade (2650m) i dalej pokonujemy stromą pionową półkę na olbrzymie piarżysko
Po przejściu piarżyska dochodzimy w końcu pod ostatni odcinek ferraty prowadzącej na szczyt
Zastanawiamy się,czy zostawić plecaki.Kaziu się w końcu łamie i zostawia,a ja z plecakiem idziemy na szczyt.Po ok 15 minutach jesteśmy na szczycie,akurat w tym momencie chmury postanowiły też być tam razem z nami
Zadowolenie po sześciogodzinnej wspinaczce
Po mimo iż widać tylko mleko jesteśmy mega zadowoleni z w wejścia i nie czekamy na przejaśnienia,zostaje tylko 2 niemieckojęzycznych turystów.Schodząc spotykamy jeszcze 4 rodaków idących do góry.
Dochodzimy do miejsca,gdzie Kaziu zostawił plecaki dalej w kierunku Cengia Angelini
Niesamowita półka Cengia Angelini, która położona jest nad 700m przepaścią,a jednym z tych chodniczków trzeba iść
Na zejściu trzeba bardzo uważać,droga nie zawsze jest ubezpieczona,wiele miejsc,gdzie przydała by się lina,wąskie ścieżki po płycie z luźnymi kamyczkami czego bardzo nie lubię,w razie załamania pogody szlak bardzo niebezpieczny.
Po przejściu półki dochodzimy do piarżyska i dalej do biwaku Ghedini
Tutaj robimy przerwę na batona i schodzimy (variante Ovest) aż na dno doliny bardzo długim żlebem Lavina del Cantoi w dosyć kruchym,częściowo ubezpieczonym terenie.
Żeby nie było,jak po każdym dniu idziemy do schroniska Rif. Bruto Carestatio (1834 m) na pyszną włoską kawę .Po kawie już tylko zejście do Passo Duran
Po 12 godzinach od wyjścia jesteśmy przy samochodzie,obydwoje zmęczeni ale bardzo zadowoleni
Subiektywnie o Via ferracie Gianni Costantini:
-czy jest najtrudniejsza we Włoszech?,nie wiem,trudność polega na długości,miejscami braku ubezpieczeń,poręczówki,wysokość,przepaście
-czy najładniejsza widokowo?,nie wiem ze szczytu nie wiele widzieliśmy,ale bardzo mi się podobała
-czy najdłuższa?,jak do tej pory najdłuższa jaką szedłem
-Wymaga pewnej,stabilnej pogody ponieważ zejście po śliskim i trudnym terenie
reszta zdjęć:https://photos.app.goo.gl/BKA6A220RPrLO1XJ2
C.D.N -w części V-Via ferrata Brigata Tridentina