Góry Tajwanu – część I (czerwiec 2017)
: 27 czerwca 2017, 15:07
Tym razem trochę egzotyki ...
W tym roku również miałem okazję (już drugi raz) spędzić trochę czasu na tej przepięknej wyspie.
Tym razem na Tajwanie zostałem na 2 tygodnie, łącząc sprawy zawodowe (Targi Computex) z prywatnymi (zwiedzanie wyspy i … góry ).
Tajwańskie góry są bardzo charakterystyczne pod kilkoma względami:
- nawet dla niewysokich gór, ale leżących blisko wybrzeża, przewyższenia są znaczące: po prostu wchodzi się na nie z wysokości bliskich poziomowi morza, co sprawia, że dla szczytów w okolicach 1000 m npm mamy do pokonania 700 – 800 metrów przewyższenia.
Największe przewyższenie na Tajwanie występuje w okolicach klifów „Qingshui”, na północno-wschodnim wybrzeżu, gdzie strome urwiska wyrastają wprost z oceanu na wysokość ponad 800 metrów, a najwyższa góra tego pasma, osiągająca wysokość 2408 m npm oddalona jest od wybrzeża zaledwie o 4 kilometry (!!!), co daje średnie przewyższenie 600 metrów / kilometr.
- paradoksalnie – im niższa góra, tym generalnie trudniej. Jest to kwestia przede wszystkim klimatu. Dla gór o wysokości poniżej 1000 m npm, temperatura jest bardzo wysoka – wchodzimy na szczyt, a warunki są jakbyśmy byli na plaży: +35 stopni Celsjusza, a w słońcu nawet więcej.
Do tego dochodzi potworna wręcz wilgotność, rzędu 100 %, co sprawia, że organizm jeszcze trudniej radzi sobie z wysoką temperaturą. W takich warunkach pokonanie każdych 100 metrów przewyższenia wiąże się z niemałym wysiłkiem. Na krótką nawet wycieczkę górską warto zabrać ze sobą naprawdę duży zapas wody (3-4 litry).
Oczywiście w miarę wzrostu wysokości bezwzględnej temperatura i wilgotność stają się bardziej znośne, jednak nawet dla wysokości rzędu 3000 m npm warunki są jak u nas w Beskidach w gorący letni dzień.
- Węże i owady. Kolejna typowo tajwańska przypadłość, ważna zwłaszcza dla niższych gór. Wędrując w stronę szczytu musimy dosłownie mieć oczy dookoła głowy. W każdej chwili możemy się natknąć na jeden z kilkudziesięciu jadowitych gatunków węży, których na Tajwanie jest – jak mawiają – więcej niż mieszkańców tej pięknej wyspy. Wprawdzie ukąszenie nie od razu jest śmiertelne, jednak ewakuacja poszkodowanego do najbliższego szpitala może być w warunkach górskich mocno utrudniona.
Do tego dochodzi kilkanaście gatunków latających owadów, równie jadowitych jak węże (!!!).
O tych niebezpieczeństwach ostrzegają stosowne tabliczki umieszczone przy wejściu na szlak albo na obrzeżach dżungli.
Wyprawę w góry Tajwanu planowałem od dłuższego czasu. Początkowe plany były dużo bardziej ambitne, jednak – jak to często bywa – pogoda pokrzyżowała nam szyki i trzeba było dokonać głębokiej korekty naszych zamierzeń.
Wszystkie sprawy pilotował mój serdeczny tajwański przyjaciel, Wen.
W pierwszej wersji mieliśmy się wspinać na YuShan (Jadeitowa / Nefrytowa Góra), najwyższy szczyt Tajwanu o wysokości 3952 m npm, jednak … nie dostaliśmy pozwolenia (!!!). Wędrówka w wyższe góry Tajwanu wymaga biurokracji nie mniejszej niż wyprawa na Mount Everest.
Na YuShan trzeba aż … trzech pozwoleń od trzech różnych instytucji (w tym Parku Narodowego i Policji), a liczba wspinających się jest ściśle limitowana.
Jednak i tak okazało się, że nawet gdybyśmy pozwolenia uzyskali, bardzo zła pogoda i tak uniemożliwiłaby nam wspinaczkę. Park Narodowy YuShan został zamknięty, a wszystkie pozwolenia – anulowane.
Wobec porażki w walce z biurokracją, wybór padł na górę DabaShan, której wizerunek ozdabia banknot 500 NTS (Nowe Tajwańskie Dolary) – na polskie to ok 64 PLN.
Jednak pogoda również spowodowała zamknięcie Parku Narodowego i wszystkich szlaków, nawet tych trekkingowych. Ulewne deszcze spowodowały liczne osuwiska, lawiny błotne i zniszczenia wielu dróg w tamtym rejonie.
W obliczu naszej bezsilności wobec sił przyrody, Wen zdecydował o podzieleniu wyprawy na dwa jednodniowe wyjazdy w góry.
Tak więc w pierwszy dzień naszym celem były: Cha Hu Shan, inaczej: Teapot Mountain (551 m npm) oraz Keelung Mountain (588 m npm).
Obydwie góry znajdują się na północy Tajwanu, w dość bliskiej odległości od stolicy: Tajpej oraz miasta Keelung.
Pierwsza góra jest jedną z największych atrakcji turystycznych północnego Tajwanu i jest jedną z najbardziej charakterystycznych gór Tajwanu. Jak sama jej nazwa wskazuje, z wyglądu przypomina … chiński czajniczek do herbaty – vide poniższe zdjęcia. Zaręczam Wam, że na żywo wygląda jeszcze bardziej zachwycająco.
Góra „herbaciany czajnik” jest znaną atrakcją turystyczną okolic Tajpej, również z tego względu, że roztacza się z niej piękny widok na północne wybrzeże Tajwanu i okolice stolicy. Nam jednak, ze względu na mocne zachmurzenie i silne zamglenie, nie było dane rozkoszować się pięknymi widokami, chociaż miejscami było widać piękne widoki. Ja byłem zachwycony, ponieważ była to moja pierwsza tajwańska góra, moi Przyjaciele, Tajwańczycy byli tam już kolejny raz i cieszyli się z moich „ochów” i „achów”.
Pod względem trudności jest różnie – samo podejście nie jest wymagające (oprócz wspomnianego wcześniej męczącego klimatu), jednak wejście na szczyt wymaga trochę sprawności wspinaczkowej. W kilku miejscach zostały założone stałe poręczówki i czasami trzeba nieco wysiłku i koncentracji, aby przejść kluczowe miejsca.
Charakterystycznymi cechami tych okolic jest niezwykle soczysta zieleń (co widać na zdjęciach) oraz przepiękne wiaty na szlaku o tradycyjnej chińskiej architekturze, przypominające świątynie albo chramy taoistyczne i buddyjskie.
Kolor skał jest miejscami miedziano-czerwony, co jest spowodowane licznie występującymi tutaj złożami miedzi i złota. W przeszłości na tych terenach działały liczne kopalnie złota i miedzi.
Jadąc trasą nad samym wybrzeżem, moi Przyjaciele pokazali mi miejsca, gdzie woda w oceanie jest innego koloru, a przybrzeżne skały są jakby pokryte miedzią.
Po wejściu z pewnymi trudnościami odnajdujemy drogę na wierzchołek Cha Hu Shan („Teapot Mountain”).
Jest pięknie …
Czas wracać i … w drogę na kolejny szczyt
W tym roku również miałem okazję (już drugi raz) spędzić trochę czasu na tej przepięknej wyspie.
Tym razem na Tajwanie zostałem na 2 tygodnie, łącząc sprawy zawodowe (Targi Computex) z prywatnymi (zwiedzanie wyspy i … góry ).
Tajwańskie góry są bardzo charakterystyczne pod kilkoma względami:
- nawet dla niewysokich gór, ale leżących blisko wybrzeża, przewyższenia są znaczące: po prostu wchodzi się na nie z wysokości bliskich poziomowi morza, co sprawia, że dla szczytów w okolicach 1000 m npm mamy do pokonania 700 – 800 metrów przewyższenia.
Największe przewyższenie na Tajwanie występuje w okolicach klifów „Qingshui”, na północno-wschodnim wybrzeżu, gdzie strome urwiska wyrastają wprost z oceanu na wysokość ponad 800 metrów, a najwyższa góra tego pasma, osiągająca wysokość 2408 m npm oddalona jest od wybrzeża zaledwie o 4 kilometry (!!!), co daje średnie przewyższenie 600 metrów / kilometr.
- paradoksalnie – im niższa góra, tym generalnie trudniej. Jest to kwestia przede wszystkim klimatu. Dla gór o wysokości poniżej 1000 m npm, temperatura jest bardzo wysoka – wchodzimy na szczyt, a warunki są jakbyśmy byli na plaży: +35 stopni Celsjusza, a w słońcu nawet więcej.
Do tego dochodzi potworna wręcz wilgotność, rzędu 100 %, co sprawia, że organizm jeszcze trudniej radzi sobie z wysoką temperaturą. W takich warunkach pokonanie każdych 100 metrów przewyższenia wiąże się z niemałym wysiłkiem. Na krótką nawet wycieczkę górską warto zabrać ze sobą naprawdę duży zapas wody (3-4 litry).
Oczywiście w miarę wzrostu wysokości bezwzględnej temperatura i wilgotność stają się bardziej znośne, jednak nawet dla wysokości rzędu 3000 m npm warunki są jak u nas w Beskidach w gorący letni dzień.
- Węże i owady. Kolejna typowo tajwańska przypadłość, ważna zwłaszcza dla niższych gór. Wędrując w stronę szczytu musimy dosłownie mieć oczy dookoła głowy. W każdej chwili możemy się natknąć na jeden z kilkudziesięciu jadowitych gatunków węży, których na Tajwanie jest – jak mawiają – więcej niż mieszkańców tej pięknej wyspy. Wprawdzie ukąszenie nie od razu jest śmiertelne, jednak ewakuacja poszkodowanego do najbliższego szpitala może być w warunkach górskich mocno utrudniona.
Do tego dochodzi kilkanaście gatunków latających owadów, równie jadowitych jak węże (!!!).
O tych niebezpieczeństwach ostrzegają stosowne tabliczki umieszczone przy wejściu na szlak albo na obrzeżach dżungli.
Wyprawę w góry Tajwanu planowałem od dłuższego czasu. Początkowe plany były dużo bardziej ambitne, jednak – jak to często bywa – pogoda pokrzyżowała nam szyki i trzeba było dokonać głębokiej korekty naszych zamierzeń.
Wszystkie sprawy pilotował mój serdeczny tajwański przyjaciel, Wen.
W pierwszej wersji mieliśmy się wspinać na YuShan (Jadeitowa / Nefrytowa Góra), najwyższy szczyt Tajwanu o wysokości 3952 m npm, jednak … nie dostaliśmy pozwolenia (!!!). Wędrówka w wyższe góry Tajwanu wymaga biurokracji nie mniejszej niż wyprawa na Mount Everest.
Na YuShan trzeba aż … trzech pozwoleń od trzech różnych instytucji (w tym Parku Narodowego i Policji), a liczba wspinających się jest ściśle limitowana.
Jednak i tak okazało się, że nawet gdybyśmy pozwolenia uzyskali, bardzo zła pogoda i tak uniemożliwiłaby nam wspinaczkę. Park Narodowy YuShan został zamknięty, a wszystkie pozwolenia – anulowane.
Wobec porażki w walce z biurokracją, wybór padł na górę DabaShan, której wizerunek ozdabia banknot 500 NTS (Nowe Tajwańskie Dolary) – na polskie to ok 64 PLN.
Jednak pogoda również spowodowała zamknięcie Parku Narodowego i wszystkich szlaków, nawet tych trekkingowych. Ulewne deszcze spowodowały liczne osuwiska, lawiny błotne i zniszczenia wielu dróg w tamtym rejonie.
W obliczu naszej bezsilności wobec sił przyrody, Wen zdecydował o podzieleniu wyprawy na dwa jednodniowe wyjazdy w góry.
Tak więc w pierwszy dzień naszym celem były: Cha Hu Shan, inaczej: Teapot Mountain (551 m npm) oraz Keelung Mountain (588 m npm).
Obydwie góry znajdują się na północy Tajwanu, w dość bliskiej odległości od stolicy: Tajpej oraz miasta Keelung.
Pierwsza góra jest jedną z największych atrakcji turystycznych północnego Tajwanu i jest jedną z najbardziej charakterystycznych gór Tajwanu. Jak sama jej nazwa wskazuje, z wyglądu przypomina … chiński czajniczek do herbaty – vide poniższe zdjęcia. Zaręczam Wam, że na żywo wygląda jeszcze bardziej zachwycająco.
Góra „herbaciany czajnik” jest znaną atrakcją turystyczną okolic Tajpej, również z tego względu, że roztacza się z niej piękny widok na północne wybrzeże Tajwanu i okolice stolicy. Nam jednak, ze względu na mocne zachmurzenie i silne zamglenie, nie było dane rozkoszować się pięknymi widokami, chociaż miejscami było widać piękne widoki. Ja byłem zachwycony, ponieważ była to moja pierwsza tajwańska góra, moi Przyjaciele, Tajwańczycy byli tam już kolejny raz i cieszyli się z moich „ochów” i „achów”.
Pod względem trudności jest różnie – samo podejście nie jest wymagające (oprócz wspomnianego wcześniej męczącego klimatu), jednak wejście na szczyt wymaga trochę sprawności wspinaczkowej. W kilku miejscach zostały założone stałe poręczówki i czasami trzeba nieco wysiłku i koncentracji, aby przejść kluczowe miejsca.
Charakterystycznymi cechami tych okolic jest niezwykle soczysta zieleń (co widać na zdjęciach) oraz przepiękne wiaty na szlaku o tradycyjnej chińskiej architekturze, przypominające świątynie albo chramy taoistyczne i buddyjskie.
Kolor skał jest miejscami miedziano-czerwony, co jest spowodowane licznie występującymi tutaj złożami miedzi i złota. W przeszłości na tych terenach działały liczne kopalnie złota i miedzi.
Jadąc trasą nad samym wybrzeżem, moi Przyjaciele pokazali mi miejsca, gdzie woda w oceanie jest innego koloru, a przybrzeżne skały są jakby pokryte miedzią.
Po wejściu z pewnymi trudnościami odnajdujemy drogę na wierzchołek Cha Hu Shan („Teapot Mountain”).
Jest pięknie …
Czas wracać i … w drogę na kolejny szczyt