5-8.01 - Mroźny koniec świata w Łupkowie
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
5-8.01 - Mroźny koniec świata w Łupkowie
Nie sądziłem, że tak szybko znajdę się w górach w nowym roku. Zwłaszcza na rogatkach Bieszczad, do których muszę przejechać przez pół Polski. A jednak!
Zdarzyło się to w okresie, kiedy szalały największe mrozy, a ludzie panikowali, jakby co najmniej koniec świata nastał. 5 grudnia na Śląsku jeszcze była ciapa, a w Krakowie termometr na dworcu wskazywał ledwie dwa stopnie poniżej zera.
Z Krakowa mamy tani przewóz Bla-bla-carem w wygodnym Mercedesie. Na wyjeździe z miasta tablice pokazują dziesięć stopni mrozu... Będzie ciekawie. Pomimo obaw drogi były odgarnięte i do Łupkowa dojeżdżamy bez większych problemów późnym wieczorem.
Naszym celem jest Chatka na Końcu Świata. Miejsce legendarne, ba, może nawet "kultowe".
W chacie na ten długi weekend styczniowy zaplanowano śpiewanie z członkami zespołu Caryna. Już więc od czwartku robi się tam tłoczno, głośno i gitarowo, choć i tak przyjechało mniej osób niż się spodziewano. Czyżby swoje zrobił mróz?
6 grudnia jest już -15 stopni na zewnątrz. A jeszcze dzień wcześniej w pociągu temperatura była wyższa niż na Słońcu .
W środku chaty, w jadalni, mamy jakieś 12 stopni na plusie. Upału nie ma, więc wszyscy kręcą się wokół pieca.
Na noclegowym strychu jeszcze bardziej rześko - myślę, że niewiele nad zerem. Zdecydowanie nie jest to miejsce dla zmarzluchów.
Na dworze oprócz mrozu dokuczliwy jest wiatr, który potęguje zimno. Wyprawa do wychodka to za każdym razem walka z samym sobą.
Nie wszystkim to jednak przeszkadza - Furia stróżuje nic sobie nie robiąc z zimy .
Postanawiamy przejść się z Inez na spacer i porobić trochę zdjęć. Mijając kapliczkę niedaleko chatki nie mogę zapomnieć o historii Łupkowa (Лупків)... Łemkowską wioskę założono w XVI wieku na prawie wołoskim. Znaczenia nabrała jednak dopiero w XIX stuleciu, gdy wybudowano Pierwszą Galicyjską Kolej Żelazną ze słynnym tunelem prowadzącym do Węgier. Powstała wówczas stacja kolejowa, a miejscowość nabrała charakteru uzdrowiska.
Tamten Łupków rozłożony był wzdłuż potoku Smolniczek, obok którego biegła główna droga do Zubeńska. Mieszkało w nim około 600 osób w setce domostw. Stała cerkiew, działała szkoła oraz niewielkie schronisko turystyczne.
Dziś dawna droga to wydeptana ścieżka w kierunku chatki, którą wyznaczono niebieski szlak turystyczny i szlak Szwejka.
Przedzierając się przez nawiany śnieg dochodzimy do odśnieżonej drogi szutrowej - obecnie jedynego dojazdu do Starego Łupkowa, jaką oficjalnie nazwę noszą resztki dawnej wsi. Droga powstała w okresie PRL-u.
Inez nie chce się wracać po nocy, więc samemu biegnę do Nowego Łupkowa, oddalonego o jakieś dwa kilometry. Zaczął istnieć w 1872 roku podczas budowy linii kolejowej jako osada noclegowa dla kolejarzy i pracowników leśnych. Dziś mówiąc o Łupkowie najczęściej ma się na myśli właśnie tę osadę, liczącą kilkuset mieszkańców, a nie Stary Łupków, pozostałość po wsi łemkowskiej.
Za komuny wybudowano w Nowym Łupkowie kilka szpetnych bloków, otwarto PGR, zakład karny (kiedyś gościł w swoich murach m.in. Antoniego Macierewicza; niestety, wypuszczono go). Jest przystanek autobusowy, sklep oraz knajpa o szumnej nazwie "Karczma". Tą sympatyczną spelunkę odwiedziłem w listopadzie 2015 roku podczas bieszczadzkiego debiutu, zaglądam do niej i dziś
Grzeje się przy kominku, zaliczam wizytę kolędników, oglądam zwycięstwo Kamila Stocha w TCS i do chatki wracam w lekkiej śnieżycy już po ciemku. A tam śpiewanie i granie w najlepsze!
W sobotę termometr pokazuje -23 stopnie... Przestało jednak wiać, zniknęły wszystkie chmury i zrobiła się piękna zima!
Chłopaki dzielnie walczą ze studnią...
...Marcin, który przywiózł nas z Krakowa, sprawdza czy wrzątek zamarznie w powietrzu (nie zamarzł, lecz błyskawicznie się schłodził i nie parzył)...
...w chatce znów wszystko toczy się wokół pieca, na którym nigdy nie jest pusto.
Znowu ruszamy na spacer, nie można przepuścić takiej pogody!
Kapliczki - nieme ślady historii.
Jest cudownie, to już kolejny taki wypad górski tej zimy!
Zamarznięty potok Smolniczek - a jeszcze wczoraj lód nie pokrywał wszystkiego.
Strategiczne położenie Łupkowa było jego przekleństwem - walki toczyły się na jego terenie w czasie obu wojen światowych. Po ostatniej nie zdążył wrócić spokój - w 1946 roku UPA napadła na strażnicę WOP i dworzec. Atak odparto, lecz wojsko i garstka polskiej ludności opuściły miejscowość, a wkrótce wypędzono Łemków. Wieś prawie przestała istnieć...
Drewnianą grekokatolicką cerkiew (zdjęcie można obejrzeć tutaj) rozebrano i podobno użyto do budowy obór w PGR-ze. Zachowała się podmurówka oraz zaniedbany cmentarz z kilkunastoma nagrobkami. Pięknie wygląda w śniegu, choć trzeba się do niego przebić przez zaspy.
Na drodze widzimy samochody chatkowiczów, którzy próbują je odpalić i ruszyć do Ustrzyk. Kiepsko im idzie, mimo, iż jeden akumulator noc spędził pod dachem. Natomiast najstarszy wóz odpala bez problemu
Kierujemy się w kierunku stacji kolejowej.
Za mostem droga robi się bardziej zawiana i mniej przejezdna.
Pierwsza Węgiersko-Galicyjskiej Droga Żelazna (Die Erste Ungarisch-Galizische Eisenbahn, węg. Első Magyar-Gácsországi Vasút) połączyła Galicję z Węgrami. Dzięki niej można było bez przesiadek przejechać z Budapesztu do Lwowa. Dziś brzmi to jak kosmos... Po torach wożono zaopatrzenie m.in. do Twierdzy Przemyśl.
Po rozpadzie Austro-Węgier linia mocno podupadła. Traktat w Trianon zakazał posiadania Węgrom kolei dwutorowych, więc od strony południowej tunelu została jedna nitka. Tunel przedzielono granicą z Czechosłowacją, wkrótce też z przyczyn politycznych i polska strona zlikwidowała drugi tor.
W czasie II wojny światowej tunel łupkowski dwukrotnie wysadzano i dwukrotnie odbudowywano, ale dwa bratnie kraje socjalistyczne zbyt sobie nie ufały, aby dopuścić normalny ruch pasażerski na tym odcinku. Przez pewien czas w środku konstrukcji umieszczono nawet deski w miejscu linii granicznej. Na kilka lat przywrócono kursy towarowe, które następnie znów zawieszono w 1981.
W nowym ustroju wydawało się, że jest szansa na powrót normalnych czasów. I faktycznie okresowo jeździli tędy turyści, ale znów od jakiegoś czasu połączeń na Słowację nie ma. Nie wiem natomiast jak jest z pociągami towarowymi.
Stacja kolejowa, wybudowana w 1872 roku czyli w momencie doprowadzenia torów do Łupkowa, sprawia surrealistyczne wrażenie! Od strony drogi jeszcze w miarę normalnie...
...ale od strony torów... no właśnie, jakich torów? Wszystko zasypane, nie widać gdzie kończy się peron (idąc zrobić zdjęcie w pewnym momencie z niego spadłem). Sygnalizatory w tle palą się nieustannie czerwonym światłem - dla kogo?
Do jesieni jeździły tu pociągi osobowe (chyba dwa dziennie w weekendy) z Krosna, kolejny ma się pojawić w marcu. Do tego czasu rządzi śnieg.
Obok stacji stoją resztki pomnika wystawionego w 1915 roku przez żołnierzy niemieckich dla swoich poległych towarzyszy (prawdopodobnie oficerów). O Łupków toczyły się ciężkie walki z Rosjanami.
W 1915 roku przez stację przejeżdżał austro-węgierski jednoroczny ochotnik Jaroslav Hašek. Później w powieści kazał to samo zrobić swemu bohaterowi - Józefowi Szwejkowi. Szwejk "wędrował" po miejscach, w które wojna rzuciła jego twórcę, więc w okolicy widać oznaczenia szlaku Szwejka, są tablice z cytatami z książki, a czasem można znaleźć w sieci durne informacje, że na zdjęciu widzimy... pomnik Szwejka.
Zastanawialiśmy się nad podejście do tunelu, lecz ścieżka jest nieprzetarta, zatem robimy tylko zdjęcia kilku domom, które przetrwały obok stacji ze starej wsi. Co ciekawe: Stary Łupków ma wielokrotnie mniej mieszkańców od Nowego, lecz jest sołectwem, w przeciwieństwie do tego drugiego.
Pobielone choinki na granicy.
Mróz coraz bardziej czuć, piecze po policzkach i nosie. Konieczny staje się kamuflaż islamistyczny.
W drodze powrotnej mija nas pług. Ogólnie to Bieszczady były wówczas dobrze przejezdne.
Wracamy do chatki. Można jeszcze dostrzec aleję wzdłuż przedwojennej głównej drogi do Zubeńska, które także przestało istnieć.
Cienie robią się coraz dłuższe, wkrótce zacznie robić się ciemno...
Sądziliśmy, że dzisiejsza noc będzie w wąskim gronie, lecz nieoczekiwanie zjawiają się dwie nowe ekipy. Jedna spała na Rabe, gdzie w ogóle była totalna zimnica w chatce. Wpadają do nas wymęczeni, poobijani i niezbyt trzeźwi. Raczej mało górscy, gdyż większość tachała ze sobą torby podróżne
Siedzimy wszyscy przy wielkim stole próbując złapać trochę ciepła. Niektórzy grają w gry, inni wlewają w siebie trunki. Wszyscy przy świecach.
Na strychu był nocą trochę cieplej, bo chatkowa uszczelniła część ścian
W niedzielę pogoda znów się popsuła, tak więc powrót do domu nie był takim wielkim żalem
Galeria pełna:
https://goo.gl/photos/34nrMoA612MaMxXPA" onclick="window.open(this.href);return false;
Zdarzyło się to w okresie, kiedy szalały największe mrozy, a ludzie panikowali, jakby co najmniej koniec świata nastał. 5 grudnia na Śląsku jeszcze była ciapa, a w Krakowie termometr na dworcu wskazywał ledwie dwa stopnie poniżej zera.
Z Krakowa mamy tani przewóz Bla-bla-carem w wygodnym Mercedesie. Na wyjeździe z miasta tablice pokazują dziesięć stopni mrozu... Będzie ciekawie. Pomimo obaw drogi były odgarnięte i do Łupkowa dojeżdżamy bez większych problemów późnym wieczorem.
Naszym celem jest Chatka na Końcu Świata. Miejsce legendarne, ba, może nawet "kultowe".
W chacie na ten długi weekend styczniowy zaplanowano śpiewanie z członkami zespołu Caryna. Już więc od czwartku robi się tam tłoczno, głośno i gitarowo, choć i tak przyjechało mniej osób niż się spodziewano. Czyżby swoje zrobił mróz?
6 grudnia jest już -15 stopni na zewnątrz. A jeszcze dzień wcześniej w pociągu temperatura była wyższa niż na Słońcu .
W środku chaty, w jadalni, mamy jakieś 12 stopni na plusie. Upału nie ma, więc wszyscy kręcą się wokół pieca.
Na noclegowym strychu jeszcze bardziej rześko - myślę, że niewiele nad zerem. Zdecydowanie nie jest to miejsce dla zmarzluchów.
Na dworze oprócz mrozu dokuczliwy jest wiatr, który potęguje zimno. Wyprawa do wychodka to za każdym razem walka z samym sobą.
Nie wszystkim to jednak przeszkadza - Furia stróżuje nic sobie nie robiąc z zimy .
Postanawiamy przejść się z Inez na spacer i porobić trochę zdjęć. Mijając kapliczkę niedaleko chatki nie mogę zapomnieć o historii Łupkowa (Лупків)... Łemkowską wioskę założono w XVI wieku na prawie wołoskim. Znaczenia nabrała jednak dopiero w XIX stuleciu, gdy wybudowano Pierwszą Galicyjską Kolej Żelazną ze słynnym tunelem prowadzącym do Węgier. Powstała wówczas stacja kolejowa, a miejscowość nabrała charakteru uzdrowiska.
Tamten Łupków rozłożony był wzdłuż potoku Smolniczek, obok którego biegła główna droga do Zubeńska. Mieszkało w nim około 600 osób w setce domostw. Stała cerkiew, działała szkoła oraz niewielkie schronisko turystyczne.
Dziś dawna droga to wydeptana ścieżka w kierunku chatki, którą wyznaczono niebieski szlak turystyczny i szlak Szwejka.
Przedzierając się przez nawiany śnieg dochodzimy do odśnieżonej drogi szutrowej - obecnie jedynego dojazdu do Starego Łupkowa, jaką oficjalnie nazwę noszą resztki dawnej wsi. Droga powstała w okresie PRL-u.
Inez nie chce się wracać po nocy, więc samemu biegnę do Nowego Łupkowa, oddalonego o jakieś dwa kilometry. Zaczął istnieć w 1872 roku podczas budowy linii kolejowej jako osada noclegowa dla kolejarzy i pracowników leśnych. Dziś mówiąc o Łupkowie najczęściej ma się na myśli właśnie tę osadę, liczącą kilkuset mieszkańców, a nie Stary Łupków, pozostałość po wsi łemkowskiej.
Za komuny wybudowano w Nowym Łupkowie kilka szpetnych bloków, otwarto PGR, zakład karny (kiedyś gościł w swoich murach m.in. Antoniego Macierewicza; niestety, wypuszczono go). Jest przystanek autobusowy, sklep oraz knajpa o szumnej nazwie "Karczma". Tą sympatyczną spelunkę odwiedziłem w listopadzie 2015 roku podczas bieszczadzkiego debiutu, zaglądam do niej i dziś
Grzeje się przy kominku, zaliczam wizytę kolędników, oglądam zwycięstwo Kamila Stocha w TCS i do chatki wracam w lekkiej śnieżycy już po ciemku. A tam śpiewanie i granie w najlepsze!
W sobotę termometr pokazuje -23 stopnie... Przestało jednak wiać, zniknęły wszystkie chmury i zrobiła się piękna zima!
Chłopaki dzielnie walczą ze studnią...
...Marcin, który przywiózł nas z Krakowa, sprawdza czy wrzątek zamarznie w powietrzu (nie zamarzł, lecz błyskawicznie się schłodził i nie parzył)...
...w chatce znów wszystko toczy się wokół pieca, na którym nigdy nie jest pusto.
Znowu ruszamy na spacer, nie można przepuścić takiej pogody!
Kapliczki - nieme ślady historii.
Jest cudownie, to już kolejny taki wypad górski tej zimy!
Zamarznięty potok Smolniczek - a jeszcze wczoraj lód nie pokrywał wszystkiego.
Strategiczne położenie Łupkowa było jego przekleństwem - walki toczyły się na jego terenie w czasie obu wojen światowych. Po ostatniej nie zdążył wrócić spokój - w 1946 roku UPA napadła na strażnicę WOP i dworzec. Atak odparto, lecz wojsko i garstka polskiej ludności opuściły miejscowość, a wkrótce wypędzono Łemków. Wieś prawie przestała istnieć...
Drewnianą grekokatolicką cerkiew (zdjęcie można obejrzeć tutaj) rozebrano i podobno użyto do budowy obór w PGR-ze. Zachowała się podmurówka oraz zaniedbany cmentarz z kilkunastoma nagrobkami. Pięknie wygląda w śniegu, choć trzeba się do niego przebić przez zaspy.
Na drodze widzimy samochody chatkowiczów, którzy próbują je odpalić i ruszyć do Ustrzyk. Kiepsko im idzie, mimo, iż jeden akumulator noc spędził pod dachem. Natomiast najstarszy wóz odpala bez problemu
Kierujemy się w kierunku stacji kolejowej.
Za mostem droga robi się bardziej zawiana i mniej przejezdna.
Pierwsza Węgiersko-Galicyjskiej Droga Żelazna (Die Erste Ungarisch-Galizische Eisenbahn, węg. Első Magyar-Gácsországi Vasút) połączyła Galicję z Węgrami. Dzięki niej można było bez przesiadek przejechać z Budapesztu do Lwowa. Dziś brzmi to jak kosmos... Po torach wożono zaopatrzenie m.in. do Twierdzy Przemyśl.
Po rozpadzie Austro-Węgier linia mocno podupadła. Traktat w Trianon zakazał posiadania Węgrom kolei dwutorowych, więc od strony południowej tunelu została jedna nitka. Tunel przedzielono granicą z Czechosłowacją, wkrótce też z przyczyn politycznych i polska strona zlikwidowała drugi tor.
W czasie II wojny światowej tunel łupkowski dwukrotnie wysadzano i dwukrotnie odbudowywano, ale dwa bratnie kraje socjalistyczne zbyt sobie nie ufały, aby dopuścić normalny ruch pasażerski na tym odcinku. Przez pewien czas w środku konstrukcji umieszczono nawet deski w miejscu linii granicznej. Na kilka lat przywrócono kursy towarowe, które następnie znów zawieszono w 1981.
W nowym ustroju wydawało się, że jest szansa na powrót normalnych czasów. I faktycznie okresowo jeździli tędy turyści, ale znów od jakiegoś czasu połączeń na Słowację nie ma. Nie wiem natomiast jak jest z pociągami towarowymi.
Stacja kolejowa, wybudowana w 1872 roku czyli w momencie doprowadzenia torów do Łupkowa, sprawia surrealistyczne wrażenie! Od strony drogi jeszcze w miarę normalnie...
...ale od strony torów... no właśnie, jakich torów? Wszystko zasypane, nie widać gdzie kończy się peron (idąc zrobić zdjęcie w pewnym momencie z niego spadłem). Sygnalizatory w tle palą się nieustannie czerwonym światłem - dla kogo?
Do jesieni jeździły tu pociągi osobowe (chyba dwa dziennie w weekendy) z Krosna, kolejny ma się pojawić w marcu. Do tego czasu rządzi śnieg.
Obok stacji stoją resztki pomnika wystawionego w 1915 roku przez żołnierzy niemieckich dla swoich poległych towarzyszy (prawdopodobnie oficerów). O Łupków toczyły się ciężkie walki z Rosjanami.
W 1915 roku przez stację przejeżdżał austro-węgierski jednoroczny ochotnik Jaroslav Hašek. Później w powieści kazał to samo zrobić swemu bohaterowi - Józefowi Szwejkowi. Szwejk "wędrował" po miejscach, w które wojna rzuciła jego twórcę, więc w okolicy widać oznaczenia szlaku Szwejka, są tablice z cytatami z książki, a czasem można znaleźć w sieci durne informacje, że na zdjęciu widzimy... pomnik Szwejka.
Zastanawialiśmy się nad podejście do tunelu, lecz ścieżka jest nieprzetarta, zatem robimy tylko zdjęcia kilku domom, które przetrwały obok stacji ze starej wsi. Co ciekawe: Stary Łupków ma wielokrotnie mniej mieszkańców od Nowego, lecz jest sołectwem, w przeciwieństwie do tego drugiego.
Pobielone choinki na granicy.
Mróz coraz bardziej czuć, piecze po policzkach i nosie. Konieczny staje się kamuflaż islamistyczny.
W drodze powrotnej mija nas pług. Ogólnie to Bieszczady były wówczas dobrze przejezdne.
Wracamy do chatki. Można jeszcze dostrzec aleję wzdłuż przedwojennej głównej drogi do Zubeńska, które także przestało istnieć.
Cienie robią się coraz dłuższe, wkrótce zacznie robić się ciemno...
Sądziliśmy, że dzisiejsza noc będzie w wąskim gronie, lecz nieoczekiwanie zjawiają się dwie nowe ekipy. Jedna spała na Rabe, gdzie w ogóle była totalna zimnica w chatce. Wpadają do nas wymęczeni, poobijani i niezbyt trzeźwi. Raczej mało górscy, gdyż większość tachała ze sobą torby podróżne
Siedzimy wszyscy przy wielkim stole próbując złapać trochę ciepła. Niektórzy grają w gry, inni wlewają w siebie trunki. Wszyscy przy świecach.
Na strychu był nocą trochę cieplej, bo chatkowa uszczelniła część ścian
W niedzielę pogoda znów się popsuła, tak więc powrót do domu nie był takim wielkim żalem
Galeria pełna:
https://goo.gl/photos/34nrMoA612MaMxXPA" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Re: 5-8.01 - Mroźny koniec świata w Łupkowie
W maju 2014, kiedy szliśmy wzdłuż torów od tunelu, przejechał obok nas towarowy ze Słowacji, a na stacji "pod parą" stał drugi, gotowy do drogi w przeciwnym kierunku. Nie wiem, jak tam jest obecnie.Nie wiem natomiast jak jest z pociągami towarowymi
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Re: 5-8.01 - Mroźny koniec świata w Łupkowie
Na pewno od opadów śniegu nic tam nie jechało, ale ponoć linia oficjalnie jest przejezdna i czeka na pociągi, stąd te świecące się semafory. PKP ma masę pieniędzy, jeśli chodzi o ich marnowanie
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Re: 5-8.01 - Mroźny koniec świata w Łupkowie
Teraz natrafiłem na tą relację. Piękna wyrypa,zima. Dobre to "niestety" z Antkiem,hehe. No i nie do rozpoznania w tych hidżabach czy jakoś tak. Tylko czy w Polsce są dozwolone? Uwielbiam twoje/wasze wojaże
Re: 5-8.01 - Mroźny koniec świata w Łupkowie
Zawsze go jakoś szybko wypuszczali.
Re: 5-8.01 - Mroźny koniec świata w Łupkowie
dozwolone tylko w czasie mrozówylko czy w Polsce są dozwolone?
jakiś słuszny patriota polski zwrócił mi uwagę, że Antoniego nie wypuścili, ale sam uciekł z więzienia. Według innej wersji z kolei uciekł ze szpitala, gdzie nikt nie go pilnował (to już kolejny przypadek, że służby zmarginalizowały osobnika, który miał z nimi ciężko walczyć). W każdym razie Łupków chyba mu się nie podobałZawsze go jakoś szybko wypuszczali.
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"