12/13.11.2016 - Karkonoski klasyk
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
12/13.11.2016 - Karkonoski klasyk
I co tu z sobą począć gdy za oknem szarówka ? Ano poszukać takiego miejsca gdzie jest odrobinę lepsza pogoda !
Przeglądam prognozy pogody i zaglądam na kamerki. Wszędzie lipa tylko w Karkonoszach szykuje się trochę rozpogodzeń. Decyduję się więc po raz kolejny uderzyć na najwyższy szczyt Sudetów - Śnieżkę. Oczywiście jak to mam w zwyczaju będzie to wypad nocny. Gdy wsiadam popołudniu do autobusu u mnie pada śnieg....
Po dwóch przesiadkach i 6 godzinach podróży wysiadam pod świątynią Wang w Karpaczu. Pogoda lipa. Nisko wiszą chmury. W planach dłuższa sesja foto pod kościółkiem bo przecież do wschodu bardzo duuuuużo czasu, który trzeba jakoś zagospodarować....
Te nisko wiszące chmury trwożą jednak fajny klimat i ciekawie to wygląda na zdjęciach.
Po przeszło godzinie trzeba ruszać dalej na szlak. Na moment zatrzymuję się na Polanie dla złapania oddechu
Pogoda niezmienna. Jednak chmury tak jakby się odrobinę podniosły. Według prognoz po 21-szej ma się rozpogodzić czyli było to jakieś dwie godziny temu Odbijam na Pielgrzymy gdzie w planach kolejna dłuższa sesja foto. Gwiazdek na niebie niestety nie ma, ale w plecaku jest kilka źródeł światła, które mam zamiar wykorzystać wśród skał
Wśród Pielgrzymów kręcę się przeszło godzinę...
Ale zrobiło mi się trochę zimno i wypadałoby się trochę poruszać Idę w kierunku Słonecznika. Tam pod skałą jakby księżyc się przebijał przez chmury. Odpoczywam sobie chwilę na kamiennej ławce...
Idę ponad kotłami Wielkiego i Małego stawu. Widoków kompletnie brak. Na odkrytej przestrzeni wiatr hula z całą siłą. Miejscami nawiane śniegu powyżej kolan. Ale będąc już na równi pod Śnieżką chmury zaczynają się rozrywać odsłaniając co nieco...
Samą Śnieżkę widać dopiero z okolicy Domu Śląskiego. Jednak trzeba chwilę odstać by powietrze się oczyściło. Trochę kiepsko bo ciągle podnoszą się chmury z kotła Łomniczki.
Na podejściu na szczyt wyprzedza mnie gościu z rowerem
A na szczycie jak zawsze ładne widoki tylko wiatr głowę urywa. Jest - 14 stopni, ale przez wiatr odczuwalna pewnie koło -30....
Mimo wczesnej pory lub jak kto woli już późnej po szczycie kręci się kilka osób. Zgaduję się z Łukaszem z Wrocławia, który dotarł tu w tym samym celu. Tylko podobnie jak ja jest tu jakieś 5 godzin za szybko Ustać zbyt długo na tym wietrze nie da rady, więc szukamy jakiegoś osłoniętego miejsca. Czasami wychylam się kawałek zajrzeć jak tam z warunkami. Jest gorzej bo przybywa coraz więcej chmur, które z dużą prędkością przewalają się przez szczyt, ale czasami jest małe okienko...
Wynajduję jedno pomieszczenie do którego nie ma drzwi. Chowamy się do środka i od razu jest znacznie cieplej. Siedzimy tak i gadamy przez ponad 2 godziny. Aparat zdążył się pokryć grubą warstwą szadzi....,
...,a pogoda tylko gorsza. Widząc, że nici z wschodu słońca decydujemy się zejść niżej. Tam jest trochę lepiej, ale bez szału....
Zostaję jednak namówiony by ponownie wejść na szczyt. Z każdej strony ciągną tłumy. Oj będą wszyscy zawiedzeni Oczywiście wschodu nie uświadczyliśmy.
Schodzimy do Domu Śląskiego z zamiarem ogrzania się. Schronisko jednak zamknięte na głucho....
Schodzimy więc do Strzechy. Czasami horyzont się odsłoni i coś tam widać.
Jednak Strzechę Akademicką mijamy i schodzimy niżej do Samotni. Mimo wczesnej godziny kuchnia już wydaje posiłki jednak lanego piwa nie ma bo jeszcze beczka niepodpięta
Siedzimy z godzinę zastanawiając się co dalej. Widząc za oknem błękit nieba decydujemy się ponownie wrócić na "grań" dla widoków
Pogoda robi się miodzio. Tylko w okolicy samej Śnieżki się kotłuje. Idziemy tak samo jak szedłem w nocy, ale w przeciwnym kierunku czyli ponad kotłami stawów.
Nie śpieszy się nam, mamy dużo czasu bo godzina jeszcze młoda. Wielu turystów nas mija na szlaku, a my tylko zdjęcia i zdjęcia
Ale co dobre szybko się kończy. Większość trasy przemierzamy jednak w gęstej mgle. Dopiero w okolicy Słonecznika na moment odsłania się zachodni horyzont. W sam raz by złapać obłoki kondensacyjne elektrowni węglowych w Niemczech
A później pogoda kompletnie się chrzani. Nie ma perspektyw na poprawę, więc rozdzielamy się z Łukaszem, który podąża na przełęcz karkonoską. Ja schodzę spokojnie przez Pielgrzymy i Polanę zielonym szlakiem do Karpacza gdzie mam dość sporo czasu do powrotnego autobusu. Przynajmniej raz nie było gonienia w dół na wariata
Dystans dnia około 31 km
Cała galeria: https://goo.gl/photos/12BbiSfJcacLs2Cq8
Przeglądam prognozy pogody i zaglądam na kamerki. Wszędzie lipa tylko w Karkonoszach szykuje się trochę rozpogodzeń. Decyduję się więc po raz kolejny uderzyć na najwyższy szczyt Sudetów - Śnieżkę. Oczywiście jak to mam w zwyczaju będzie to wypad nocny. Gdy wsiadam popołudniu do autobusu u mnie pada śnieg....
Po dwóch przesiadkach i 6 godzinach podróży wysiadam pod świątynią Wang w Karpaczu. Pogoda lipa. Nisko wiszą chmury. W planach dłuższa sesja foto pod kościółkiem bo przecież do wschodu bardzo duuuuużo czasu, który trzeba jakoś zagospodarować....
Te nisko wiszące chmury trwożą jednak fajny klimat i ciekawie to wygląda na zdjęciach.
Po przeszło godzinie trzeba ruszać dalej na szlak. Na moment zatrzymuję się na Polanie dla złapania oddechu
Pogoda niezmienna. Jednak chmury tak jakby się odrobinę podniosły. Według prognoz po 21-szej ma się rozpogodzić czyli było to jakieś dwie godziny temu Odbijam na Pielgrzymy gdzie w planach kolejna dłuższa sesja foto. Gwiazdek na niebie niestety nie ma, ale w plecaku jest kilka źródeł światła, które mam zamiar wykorzystać wśród skał
Wśród Pielgrzymów kręcę się przeszło godzinę...
Ale zrobiło mi się trochę zimno i wypadałoby się trochę poruszać Idę w kierunku Słonecznika. Tam pod skałą jakby księżyc się przebijał przez chmury. Odpoczywam sobie chwilę na kamiennej ławce...
Idę ponad kotłami Wielkiego i Małego stawu. Widoków kompletnie brak. Na odkrytej przestrzeni wiatr hula z całą siłą. Miejscami nawiane śniegu powyżej kolan. Ale będąc już na równi pod Śnieżką chmury zaczynają się rozrywać odsłaniając co nieco...
Samą Śnieżkę widać dopiero z okolicy Domu Śląskiego. Jednak trzeba chwilę odstać by powietrze się oczyściło. Trochę kiepsko bo ciągle podnoszą się chmury z kotła Łomniczki.
Na podejściu na szczyt wyprzedza mnie gościu z rowerem
A na szczycie jak zawsze ładne widoki tylko wiatr głowę urywa. Jest - 14 stopni, ale przez wiatr odczuwalna pewnie koło -30....
Mimo wczesnej pory lub jak kto woli już późnej po szczycie kręci się kilka osób. Zgaduję się z Łukaszem z Wrocławia, który dotarł tu w tym samym celu. Tylko podobnie jak ja jest tu jakieś 5 godzin za szybko Ustać zbyt długo na tym wietrze nie da rady, więc szukamy jakiegoś osłoniętego miejsca. Czasami wychylam się kawałek zajrzeć jak tam z warunkami. Jest gorzej bo przybywa coraz więcej chmur, które z dużą prędkością przewalają się przez szczyt, ale czasami jest małe okienko...
Wynajduję jedno pomieszczenie do którego nie ma drzwi. Chowamy się do środka i od razu jest znacznie cieplej. Siedzimy tak i gadamy przez ponad 2 godziny. Aparat zdążył się pokryć grubą warstwą szadzi....,
...,a pogoda tylko gorsza. Widząc, że nici z wschodu słońca decydujemy się zejść niżej. Tam jest trochę lepiej, ale bez szału....
Zostaję jednak namówiony by ponownie wejść na szczyt. Z każdej strony ciągną tłumy. Oj będą wszyscy zawiedzeni Oczywiście wschodu nie uświadczyliśmy.
Schodzimy do Domu Śląskiego z zamiarem ogrzania się. Schronisko jednak zamknięte na głucho....
Schodzimy więc do Strzechy. Czasami horyzont się odsłoni i coś tam widać.
Jednak Strzechę Akademicką mijamy i schodzimy niżej do Samotni. Mimo wczesnej godziny kuchnia już wydaje posiłki jednak lanego piwa nie ma bo jeszcze beczka niepodpięta
Siedzimy z godzinę zastanawiając się co dalej. Widząc za oknem błękit nieba decydujemy się ponownie wrócić na "grań" dla widoków
Pogoda robi się miodzio. Tylko w okolicy samej Śnieżki się kotłuje. Idziemy tak samo jak szedłem w nocy, ale w przeciwnym kierunku czyli ponad kotłami stawów.
Nie śpieszy się nam, mamy dużo czasu bo godzina jeszcze młoda. Wielu turystów nas mija na szlaku, a my tylko zdjęcia i zdjęcia
Ale co dobre szybko się kończy. Większość trasy przemierzamy jednak w gęstej mgle. Dopiero w okolicy Słonecznika na moment odsłania się zachodni horyzont. W sam raz by złapać obłoki kondensacyjne elektrowni węglowych w Niemczech
A później pogoda kompletnie się chrzani. Nie ma perspektyw na poprawę, więc rozdzielamy się z Łukaszem, który podąża na przełęcz karkonoską. Ja schodzę spokojnie przez Pielgrzymy i Polanę zielonym szlakiem do Karpacza gdzie mam dość sporo czasu do powrotnego autobusu. Przynajmniej raz nie było gonienia w dół na wariata
Dystans dnia około 31 km
Cała galeria: https://goo.gl/photos/12BbiSfJcacLs2Cq8
Relacja to prosty dowód (m.in.) na to, że w każdych warunkach można zrobić świetne zdjęcia Aż mi się zachciało Karkonoszy - ostatnio zimą właśnie byłem - może nie nocnych, bo w moim wieku już spać czasem trzeba jednak.
Inspirujący ten Twój klasyk!
Inspirujący ten Twój klasyk!
Sprawdzaliście też boczne drzwi w Domu Śląskim?Robert J pisze:Schronisko jednak zamknięte na głucho....
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Materiał źródłowy wrzuciłem tu:Barbórka pisze:ma wolne
viewtopic.php?p=336350#336350
O palenie nie pytam
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
ta nikła szansa daje zapłon, a potem albo się pali albo jak napisałeś lipaRobert J pisze:Wszędzie lipa tylko w Karkonoszach szykuje się trochę rozpogodzeń.
scenografia - Robert JRobert J pisze:ale w plecaku jest kilka źródeł światła, które mam zamiar wykorzystać wśród skał
surowość otoczenia rządziRobert J pisze:Odpoczywam sobie chwilę na kamiennej ławce...
ładne mi co niecoRobert J pisze:chmury zaczynają się rozrywać odsłaniając co nieco...
tak myślałem jak postanowiliście wrócić na grańRobert J pisze:Dystans dnia około 31 km
Robert J cieszę się, że mam możliwość oglądać twoją nocną twórczość fotograficzną. Jest niezmiennie naturalna co czyni ją unikatową jak tak patrzę na te powyciągane zdjęcia w necie.
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
Robert, przeglądam z góry na dół i z dołu do góry i napatrzeć się nie mogę.
Wiem, że było zimno i że noc nieprzespana, ale dla takich widoków, to ... i ja bym się poświęcił
A ten na katowickich blachach ? no w końcu przed Domem Śląskim to nic dziwnego
Wiem, że było zimno i że noc nieprzespana, ale dla takich widoków, to ... i ja bym się poświęcił
Gdybym Wam nie przeszkadzał, to chętnie piszę się na trzeciego .Barbórka pisze:ja nawet pomyślałam, że na taką sesję to bym się dała zaprosić
Byłeś w szoku co ? , bo ja bym był .Robert J pisze:Na podejściu na szczyt wyprzedza mnie gościu z rowerem
A ten na katowickich blachach ? no w końcu przed Domem Śląskim to nic dziwnego
- Załączniki
-
- 01a.JPG
- (93.81 KiB) Pobrany 1327 razy
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Przewalające się chmurki dodały klimatuPiotrekP pisze: Zdjęcia nocne Wangu rewelacja.
Spróbuj, całkiem fajna zabawa i nie mówię tu o całonocnym szwendaniu się po górach w zimnie. Często przecież mamy okazję nocować w schroniskach. Wystarczy wyjść na chwilę na zewnątrz gdy zapadnie zmrokKovik pisze:Co do zdjęć to się nie wypowiem bo mną nerwa trzęsie jak je oglądam
Zacytuję Marshala23Tidżej pisze:bo w moim wieku już spać czasem trzeba jednak.
Marshal23 pisze:dla gór można się wyspać kiedy indziej
Tej zimy mam jeszcze w planach uderzyć w Karkonosze. Oczywiście na nocną szwendaczkę bo mam jeszcze bardzo wiele pomysłówTidżej pisze:Aż mi się zachciało Karkonoszy -
Zimowe wejście było otwarte, ale akurat obsługa wypuszczała psy i powiedzieli, że obiekt otwierają dopiero o 9-tej..., więc poszliśmy dalej.Tidżej pisze: Sprawdzaliście też boczne drzwi w Domu Śląskim?
heathcliff pisze: Robert J cieszę się, że mam możliwość oglądać twoją nocną twórczość fotograficzną. Jest niezmiennie naturalna co czyni ją unikatową jak tak patrzę na te powyciągane zdjęcia w necie.
Ja też swoje wyciągam przecież. Tylko czasami mi balans bieli nie wychodzi
To kiedy odwiedzacie Sudety ?ja nawet pomyślałam, że na taką sesję to bym się dała zaprosić świetne foty Robercie
Coraz gorsze mam zdanie o podejściu do turysty w schroniskach...Robert J pisze:Zimowe wejście było otwarte, ale akurat obsługa wypuszczała psy i powiedzieli, że obiekt otwierają dopiero o 9-tej..., więc poszliśmy dalej.
Zgadzam się z Przedmówcązbig9 pisze:Nie mam słów
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |