20-23.10.2016 Bieszczadzka jesień zawsze jest fajna
: 28 października 2016, 15:01
Gór w tym roku miałem mało, ale Bieszczadów w sam raz. Opolską ekipą wybraliśmy się na spotkanie bieszczadzkiej jesieni. Noclegi jak zwykle w Leśnym Berdzie u Pani Bożenki (żyć nie umierać!).
Pierwszego dnia wybraliśmy się z kolegą Januszem na Jasło na wschód słońca, widoczność na wejściu, w nocy, w słabym świetle latarki kilka metrów, w mocniejszym strumieniu światła metr... Na szczycie się lekko rozwiało, ale szału widokowego o wschodzie nie było, więc zbiegliśmy na 8 na śniadanie zanim pozostała większość jeszcze wstała.
Po śniadaniu Berehy - Caryńska - Koliba - Magura Stuposiańska - Dwernik. W zasadzie jedyny dzień w miarę widokowy.
Drugiego dnia prognozy nie były najlepsze, więc wybraliśmy krótką trasę na Rawki. Do Bacówki doszliśmy w chmurze i deszczu, ale okazało się, że jedno piwo poprawia lekko pogodę, a drugie poprawia jeszcze bardziej, więc Rawki zdobyliśmy w oknie nie tyle pogodowym co chmurowym. Zmoczyło nas lekko tylko na zejściu, co naprawiliśmy kolejnym piwkiem w Bacówce.
Sobota już nie dała nadziei, więc przed deszczem schowaliśmy się pod daszkiem wagoników kolejki bieszczadzkiej. Dojechaliśmy do Majdanu, skąd trasą rowerową w strugach deszczu wróciliśmy do Przysłupia.
Warto było moknąć, bo po drodze salamandry nie szczędziły nam swoich widoków
Fotki w albumie: https://goo.gl/photos/eP2KmeJPom4tEfLL6
Pierwszego dnia wybraliśmy się z kolegą Januszem na Jasło na wschód słońca, widoczność na wejściu, w nocy, w słabym świetle latarki kilka metrów, w mocniejszym strumieniu światła metr... Na szczycie się lekko rozwiało, ale szału widokowego o wschodzie nie było, więc zbiegliśmy na 8 na śniadanie zanim pozostała większość jeszcze wstała.
Po śniadaniu Berehy - Caryńska - Koliba - Magura Stuposiańska - Dwernik. W zasadzie jedyny dzień w miarę widokowy.
Drugiego dnia prognozy nie były najlepsze, więc wybraliśmy krótką trasę na Rawki. Do Bacówki doszliśmy w chmurze i deszczu, ale okazało się, że jedno piwo poprawia lekko pogodę, a drugie poprawia jeszcze bardziej, więc Rawki zdobyliśmy w oknie nie tyle pogodowym co chmurowym. Zmoczyło nas lekko tylko na zejściu, co naprawiliśmy kolejnym piwkiem w Bacówce.
Sobota już nie dała nadziei, więc przed deszczem schowaliśmy się pod daszkiem wagoników kolejki bieszczadzkiej. Dojechaliśmy do Majdanu, skąd trasą rowerową w strugach deszczu wróciliśmy do Przysłupia.
Warto było moknąć, bo po drodze salamandry nie szczędziły nam swoich widoków
Fotki w albumie: https://goo.gl/photos/eP2KmeJPom4tEfLL6