5-22 sierpień 2016 - Wakacje w szkocką kratkę, raz słońce, r
: 20 września 2016, 23:44
SZKOCJA - 5-22 sierpień 2016
Wreszcie urlop ...
Wyruszamy - adamek i Joanka - w drogę i pomimo kłopotów technicznych w sobotę wieczorem docieramy do naszego tegorocznego miejsca wakacyjnych wojaży - Szkocji.
Mamy listę miejsc do zwiedzenia, ale bez jakiegoś konkretnego planu, zobaczymy jak się poukłada i gdzie dotrzemy. W planach są i górskie wędrówki i szkockie zamki i leniuchowanie wśród szkockich wrzosowisk.
Na początek (jako, że to górskie forum) coś o górskich wędrówkach.
------------------------------------
Ben Lomond [974]
Ben Lomond to szczyt w pasmie Ben Lomond, Luss i The Trossachs, w Grampianach Zachodnich nad brzegiem jeziora Loch Lomond.
Wokół jeziora i okolicznych gór rozciąga się Park Narodowy Loch Lomond and The Trossachs National Park. Choć sam szczyt może nie jest wysoki, bo ma 974 m npm, może to być mylące, gdyż jezioro skąd rozpoczyna się wędrówki leży na wysokości tylko 7 m npm.
Jest to pierwsze miejsce w Szkocji gdzie się wybieramy. Pogoda nie jest najlepsza - silnie wieje, jest pochmurnie i pada drobniutka mżawka. Wyryliśmy z parkingu nad brzegiem jeziora. Jeszcze w samych koszulkach z krótkim rękawkiem. Ale jak podeszliśmy wyżej, zrobiło się zimniej, bardziej wiało. Droga prowadziła początkowo wśród drzew, później ścieżką po pośród wrzosów i paproci.
Spotkani turyści schodzący z góry ostrzegali przed bardzo silnym wiatrem, oni zawrócili, bo nawet na czworaka nie dało się iść.
Gdzieś na wysokości 600 metrów, po wyjściu na bardziej otwartą przestrzeń okazało się, że mieli rację - wiało silnie, a do tego coraz silniej padało. Do szczytu mieliśmy jeszcze ponad 3 km, a do końca zaplanowanego kółeczka 4 godz. Wyżej pewnie by wiało jeszcze więcej, a i tak byliśmy już w chmurach i widoczność przez większość czasu co najwyżej na 200 metrów.
Decyzja - schodzimy.
I dobrze zrobiliśmy. Jak dotarliśmy na dół zaczęło lać na całego.
Ben Lomond musi poczekać na następny raz, szczególnie, że cała okolica jest ładna.
------------------------------------
The Storr [719]
The Storr to góra na wyspie Skay. Na Półwyspie Trotternis jest wielkie, długie na kilkanaście kilometrów obsunięcie ziemi, które utworzyło stromą skalną ścianę. Znane jest przede wszystkim ze skalnych formacji The Old Man of Storr.
Na parkingu pełno aut, w drodze w kierunku skał sporo ludzi, poszliśmy i my. Droga wiedzie alejką wysypana żwirkiem i kamyczkami. Z jednej strony morze i w oddali sąsiednie wyspy, a drugiej ściana skalna.
Dopiero po półgodzinie podchodzenia pod górę zauważyliśmy cel tych masowych wędrówek - Old Mana . Wcześniej skały nie odróżniały się od skalnej ściany.
Sterczące szpiczaste skały przyciągają mnóstwo turystów. My poszliśmy dalej. Już nie szeroką alejką, tylko ścieżką, która niestety po jakimś czasie "znikła". Szlaki w górach Szkocji nie są oznaczone i w przypadku trochę rzadziej uczęszczanych bardzo łatwo się zgubić. My musieliśmy się trochę wrócić i po porośniętych trawą zboczu wejść na Storr.
Szczyt góry to duży płaskowyż porośnięty trawą,
który od strony pobliskiego morza, w kierunku skał Old Man, kończy się wysokim urwiskiem.
W dół zeszliśmy drugą stroną. Ledwo widoczny ślad na trawie, a potem nic, nawet żadnego kopczyka (my postawiliśmy nawet kilka nowych kopczyków dla następnych wędrowców).
Po zejściu z urwiska, skalną rozpadliną dotarliśmy na dół.
------------------------------------
Ben Nevis [1346]
Ben Nevis to najwyższy szczyt Szkocji i zarazem całego Zjednoczonego Królestwa. Znajduje się w rejonie Highlands w Górach Grampian i góruje nad miastem Fort William, z którego okolic prowadzą wszystkie trasy na szczyt.
Ze względu na pogodę, zostawiliśmy sobie tą górę na sam koniec wyjazdu. Mieliśmy nadzieję na ładną pogodę. Niestety jak to w Szkocji wszystko jest w kratkę.
Wyruszyliśmy spod centrum turystycznego, główną i najpopularniejszą trasą.
Do przejścia mieliśmy tylko 17 km i prawie 1350 metrów w górę, dlatego jak warunki pozwolą to mamy nadzieję jeszcze trochę pochodzić w okolicach i obejść górę na około.
Słońca nie widać, szczyt w chmurach ale było ciepło i bezwietrznie.
Wśród wielu innych turystów szliśmy szlakiem jak z Morskiego na Szpiglasową. Szeroka ścieżka, w znacznej części prowadzona po ułożonych w schody kamieniach.
Widoki na sąsiednie szczyty, dolinę i leżące w pobliżu jezioro pokazywały jak tu ładnie, pomimo zwiększającego się zachmurzenia.
Robiło się coraz zimniej. Najpierw ubraliśmy polary, później, gdzieś na 1000 metrów ze względu na lekką mżawkę i wiatr, kurtki. Chwilę później weszliśmy w chmurę i odtąd widoków już nie było. 200 metrów to maksymalna widoczność.
Po 3 godzinach teren się wypłaszczył. Tak miało być. Szczyt to duża, długa na kilkaset metrów równina usiana kamieniami, z ostrymi podejściami, a z jednej strony zakończona kilkuset metrowym urwiskiem. Tak miało być, taki szczyt oglądaliśmy na zdjęciach innych, którzy tu dotarli. Jednak my widzieliśmy tylko białą ścianę oddaloną na kilkanaście, kilkadziesiąt metrów.
Gdyby nie kopiec na szczycie nie byłoby wiadomo, że to już tu. Kilkanaście fotek, oglądnięcie ruin starego obserwatorium meteorologicznego oraz niewielkiego schronu dla turystów i w dół. Było zimno i deszczowo, silny wiatr potęgował uczucie zimna.
Ze względu na pogodę i nieznajomość szlaku schodzimy na dół tą samą trasą. Niżej poprawiła się widoczność, wiatr zmniejszył siłę, coś znowu było widać.
Dotarliśmy na dół po 6 godzinach. Szkoda, że nie dało się pochodzić więcej wokół Ben Nevis, ale w przypadku braku dobrej widoczności mogło to być niebezpieczne ze względu na dużą ilość wysokich urwisk, wąskich ścieżek nie najlepiej oznaczonych, w części eksponowanych. Na tamten teren trzeba by przeznaczyć kilka dni, bo w całym masywie jest sporo ciekawych dróg.
więcej zdjęć znajdziecie tutaj:
https://photos.google.com/share/AF1QipN ... NDWFcxeGh3
Z naszej typowo górskiej działalności w Szkocji to byłoby na tyle. Resztę czasu poświęciliśmy na zwiedzanie, spacery i ogólnie leniuchowanie. Ale o tym następnym razem
koniec części I
c.d.n.
Wreszcie urlop ...
Wyruszamy - adamek i Joanka - w drogę i pomimo kłopotów technicznych w sobotę wieczorem docieramy do naszego tegorocznego miejsca wakacyjnych wojaży - Szkocji.
Mamy listę miejsc do zwiedzenia, ale bez jakiegoś konkretnego planu, zobaczymy jak się poukłada i gdzie dotrzemy. W planach są i górskie wędrówki i szkockie zamki i leniuchowanie wśród szkockich wrzosowisk.
Na początek (jako, że to górskie forum) coś o górskich wędrówkach.
------------------------------------
Ben Lomond [974]
Ben Lomond to szczyt w pasmie Ben Lomond, Luss i The Trossachs, w Grampianach Zachodnich nad brzegiem jeziora Loch Lomond.
Wokół jeziora i okolicznych gór rozciąga się Park Narodowy Loch Lomond and The Trossachs National Park. Choć sam szczyt może nie jest wysoki, bo ma 974 m npm, może to być mylące, gdyż jezioro skąd rozpoczyna się wędrówki leży na wysokości tylko 7 m npm.
Jest to pierwsze miejsce w Szkocji gdzie się wybieramy. Pogoda nie jest najlepsza - silnie wieje, jest pochmurnie i pada drobniutka mżawka. Wyryliśmy z parkingu nad brzegiem jeziora. Jeszcze w samych koszulkach z krótkim rękawkiem. Ale jak podeszliśmy wyżej, zrobiło się zimniej, bardziej wiało. Droga prowadziła początkowo wśród drzew, później ścieżką po pośród wrzosów i paproci.
Spotkani turyści schodzący z góry ostrzegali przed bardzo silnym wiatrem, oni zawrócili, bo nawet na czworaka nie dało się iść.
Gdzieś na wysokości 600 metrów, po wyjściu na bardziej otwartą przestrzeń okazało się, że mieli rację - wiało silnie, a do tego coraz silniej padało. Do szczytu mieliśmy jeszcze ponad 3 km, a do końca zaplanowanego kółeczka 4 godz. Wyżej pewnie by wiało jeszcze więcej, a i tak byliśmy już w chmurach i widoczność przez większość czasu co najwyżej na 200 metrów.
Decyzja - schodzimy.
I dobrze zrobiliśmy. Jak dotarliśmy na dół zaczęło lać na całego.
Ben Lomond musi poczekać na następny raz, szczególnie, że cała okolica jest ładna.
------------------------------------
The Storr [719]
The Storr to góra na wyspie Skay. Na Półwyspie Trotternis jest wielkie, długie na kilkanaście kilometrów obsunięcie ziemi, które utworzyło stromą skalną ścianę. Znane jest przede wszystkim ze skalnych formacji The Old Man of Storr.
Na parkingu pełno aut, w drodze w kierunku skał sporo ludzi, poszliśmy i my. Droga wiedzie alejką wysypana żwirkiem i kamyczkami. Z jednej strony morze i w oddali sąsiednie wyspy, a drugiej ściana skalna.
Dopiero po półgodzinie podchodzenia pod górę zauważyliśmy cel tych masowych wędrówek - Old Mana . Wcześniej skały nie odróżniały się od skalnej ściany.
Sterczące szpiczaste skały przyciągają mnóstwo turystów. My poszliśmy dalej. Już nie szeroką alejką, tylko ścieżką, która niestety po jakimś czasie "znikła". Szlaki w górach Szkocji nie są oznaczone i w przypadku trochę rzadziej uczęszczanych bardzo łatwo się zgubić. My musieliśmy się trochę wrócić i po porośniętych trawą zboczu wejść na Storr.
Szczyt góry to duży płaskowyż porośnięty trawą,
który od strony pobliskiego morza, w kierunku skał Old Man, kończy się wysokim urwiskiem.
W dół zeszliśmy drugą stroną. Ledwo widoczny ślad na trawie, a potem nic, nawet żadnego kopczyka (my postawiliśmy nawet kilka nowych kopczyków dla następnych wędrowców).
Po zejściu z urwiska, skalną rozpadliną dotarliśmy na dół.
------------------------------------
Ben Nevis [1346]
Ben Nevis to najwyższy szczyt Szkocji i zarazem całego Zjednoczonego Królestwa. Znajduje się w rejonie Highlands w Górach Grampian i góruje nad miastem Fort William, z którego okolic prowadzą wszystkie trasy na szczyt.
Ze względu na pogodę, zostawiliśmy sobie tą górę na sam koniec wyjazdu. Mieliśmy nadzieję na ładną pogodę. Niestety jak to w Szkocji wszystko jest w kratkę.
Wyruszyliśmy spod centrum turystycznego, główną i najpopularniejszą trasą.
Do przejścia mieliśmy tylko 17 km i prawie 1350 metrów w górę, dlatego jak warunki pozwolą to mamy nadzieję jeszcze trochę pochodzić w okolicach i obejść górę na około.
Słońca nie widać, szczyt w chmurach ale było ciepło i bezwietrznie.
Wśród wielu innych turystów szliśmy szlakiem jak z Morskiego na Szpiglasową. Szeroka ścieżka, w znacznej części prowadzona po ułożonych w schody kamieniach.
Widoki na sąsiednie szczyty, dolinę i leżące w pobliżu jezioro pokazywały jak tu ładnie, pomimo zwiększającego się zachmurzenia.
Robiło się coraz zimniej. Najpierw ubraliśmy polary, później, gdzieś na 1000 metrów ze względu na lekką mżawkę i wiatr, kurtki. Chwilę później weszliśmy w chmurę i odtąd widoków już nie było. 200 metrów to maksymalna widoczność.
Po 3 godzinach teren się wypłaszczył. Tak miało być. Szczyt to duża, długa na kilkaset metrów równina usiana kamieniami, z ostrymi podejściami, a z jednej strony zakończona kilkuset metrowym urwiskiem. Tak miało być, taki szczyt oglądaliśmy na zdjęciach innych, którzy tu dotarli. Jednak my widzieliśmy tylko białą ścianę oddaloną na kilkanaście, kilkadziesiąt metrów.
Gdyby nie kopiec na szczycie nie byłoby wiadomo, że to już tu. Kilkanaście fotek, oglądnięcie ruin starego obserwatorium meteorologicznego oraz niewielkiego schronu dla turystów i w dół. Było zimno i deszczowo, silny wiatr potęgował uczucie zimna.
Ze względu na pogodę i nieznajomość szlaku schodzimy na dół tą samą trasą. Niżej poprawiła się widoczność, wiatr zmniejszył siłę, coś znowu było widać.
Dotarliśmy na dół po 6 godzinach. Szkoda, że nie dało się pochodzić więcej wokół Ben Nevis, ale w przypadku braku dobrej widoczności mogło to być niebezpieczne ze względu na dużą ilość wysokich urwisk, wąskich ścieżek nie najlepiej oznaczonych, w części eksponowanych. Na tamten teren trzeba by przeznaczyć kilka dni, bo w całym masywie jest sporo ciekawych dróg.
więcej zdjęć znajdziecie tutaj:
https://photos.google.com/share/AF1QipN ... NDWFcxeGh3
Z naszej typowo górskiej działalności w Szkocji to byłoby na tyle. Resztę czasu poświęciliśmy na zwiedzanie, spacery i ogólnie leniuchowanie. Ale o tym następnym razem
koniec części I
c.d.n.