[29.2-2.3]Złatna-Krawców Wierch-Rycerzowa-Przegibek-Rycerka
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
[29.2-2.3]Złatna-Krawców Wierch-Rycerzowa-Przegibek-Rycerka
Relacja
Umówiłem się z Igim,ze odbierze mnie zaraz po pracy. Dlatego do pracki wyruszyłem razem z plecakiem. A ponieważ nie było jeszcze ustalone gdzie jedziemy, wziąłem ze sobą również raki i czekan. Ten ostatni wzbudził sensacje. Koledzy z pracy doszli do wniosku, ze pewnie idę negocjować podwyżkę . Wyjechaliśmy parę minut po 18.Podskoczyliśmy jeszcze do Silesia City Center w Katowicach, bo chciałem wypłacić pieniądze, ale bankomaty tam odmówiły posłuszeństwa. Pieniądze wypłaciłem po drodze. Nocować mieliśmy w bacówce Krawców Wierch. Na drugi dzień ewentualnie mieli dojechać Cowboy,Mooliczek,Seweryn.W niedziele dojechać miał Turystykon.Cowboy powiedział, ze jak się zdecyduje to zadzwoni. Z Mooliczkiem rozmawialiśmy przez telefon. Mówiła, ze w tamtym rejonie ma cały dzień padać. Umówiliśmy się, że zadzwoni do mnie o 7 rano i jak będzie pogoda to przyjadą z Sewerynem.Po drodze zrobiliśmy małe zakupy: zupki, czekolada, piwo. Około 20:20 byliśmy w Rajczy. Przebraliśmy się wrzuciliśmy to co niezbędne do plecaka. O 20:39 mieliśmy autobus do Złatnej. Stamtąd ruszyliśmy niebieskim szlakiem do bacówki "Krawców Wierch". Najpierw dość długo ulicą potem, szlak skręcił w prawo i wił się do góry lasem. Było ciemno więc mieliśmy czołówki. Igi opowiadał jak był tu z rodziną. Ja byłem ciekaw bacówki, bo wielu ludzi na forum pisało, ze ma klimat. W około była mgła, ale pogoda była dobra. W pewnym momencie przy zwalonym drzewie przez chwile błądziliśmy w poszukiwaniu szlaku, ale potem bez przeszkód dotarliśmy do bacówki. Dostaliśmy dwuosobowy pokój. Właściciel mimo, ze było późno odpowietrzył nam kaloryfer, abyśmy mieli ciepło. Zapewnialiśmy go, że to nie potrzebne, bo mamy śpiwory, ale i to zrobił. Miło z jego strony .W bacówce było jeszcze dwóch Polaków i Słowaccy narciarze. W głównej sali był mały bałagan. Igi powiedział "A mówią, ze to Polacy robią b...".Rano okazało się, że to jednak Polacy. Poszliśmy do pokoju zjedliśmy coś wypiliśmy piwko i poszliśmy spać. Rankiem wstałem około 6:45 ubrałem i poszedłem zobaczyć jaka pogoda. Cały czas padał deszcz. Rozmawiałem przez telefon z Mooliczkiem i powiedziałem, że chyba nie ma sensu, żeby przyjeżdżali z Sewerynem, bo nie wiem czy sami gdzieś pójdziemy w taką pogodę. Moolik zdecydowała, że zostanie w domu. O 8 zjedliśmy śniadanie i zdecydowaliśmy się jednak iść. Zdecydowaliśmy się zrobić mały "hardcore" i iść niebieskim szlakiem do bacówki na Rycerzowej, bo ani Igi ani ja nim, nie szliśmy. W drodze praktycznie cały czas padało. Na początku szło się dość przyjemnie. Wilgotność była duża wiec czuć było zapach świerków. Jak to ujął Igor: "Jest rześko". Śnieg był ciężki i mokry. Szlak przebiegał lasem cały czas wzdłuż słupków granicznych. Czasami schodziliśmy, ze szlaku, żeby się tak nie zapadać. Po jakichś 3,5 godzinach przemokły mi buty. Woda chlupotała. Jakiś czas potem Igi miał to samo. Niemal wszystko w plecaku miałem mokre, bo pokrowiec założyłem na śpiwór.Więc na przebranie się w suche ciuchy w schronisku były marne szanse. Moja kurtka dawała rade, ale i tak byłem mokry od potu, a zimno szło od stóp. Dlatego nie robiliśmy zbyt długich przerw bo robiło się zimno. Igi zbyt późno założył rękawice, więc lekko przemroził ręce. Dałem mu więc ogrzewacz, który przekładał z ręki do ręki. W tym czasie testowałem jego kijki. Śnieg był coraz bardziej mokry więc bardziej się zapadałem. Zdarzało się, ze nie powiem po co . Igi jest lżejszy więc mniej. Śmialiśmy się, ze ja mam za to lepiej przy silnym wietrze. Szliśmy w milczeniu. Na przełęczy przysłop weszliśmy do małej wiatki Igi się przebrał w suche ciuchy. Zjedliśmy coś i poszliśmy do schroniska żółtym szlakiem. Przez chwilę zastanawialiśmy się czy nie iść na Wielką Rycerzową, ale zrezygnowaliśmy z powodu mokrych butów. W schronisku dostaliśmy pokój 3-osobowy,ale nikogo w nim nie było. Jak Igi policzył przeszliśmy około 21km.Czas 7h zgodny z czasem letnim.W schronisku ponownie spotkaliśmy słowackich narciarzy. Rozwiesiliśmy mokre ciuchy, okazało się, ze miałem jedne spodnie prawie suche ,więc się w nie przebrałem. Igi przyniósł śpiwór i siedział w slipkach w śpiworze. Słowacy też chodzili w slipkach. Potem w bacówce pojawili się jeszcze dwoje Polaków chłopak i dziewczyna. Rozmawialiśmy z nimi o różnych górach od Beskidów, przez Tatry po Alpy. Degustowaliśmy grzańce, wino grzane i piwo. Słowacy śmiali się ze mnie, ze ruszyłem po wino jak sarenka. Bardzo przyjemnie upłynął nam czas. Poszliśmy spać. Wstaliśmy chyba koło 8. Buty nie zdążyły nam wyschnąć. Zjedliśmy śniadanie. Igi jajecznice ja zamówiłem racuchy z "Borowikami". Przynajmniej tak mi się zdawało. Były z "Borówkami".Chwilę potem dotarł do nas Turystykon. Poszliśmy na przełęcz przegibek. Padał lekki śnieżek. W nocy napadało go dużo. Szło się bardzo przyjemnie. Często przecinaliśmy urokliwe strumyczki. Turystykon wprowadzał w nas tajniki stosunków panują cych wśród tutejszych właścicieli schronisk i w tajniki roślinności beskidzkiej. Niezły z niego gaduła W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Na przegibku Turystykon i Igi zjedli coś, ja wypiłem herbatkę. Z Przegibka zeszliśmy do Rycerki. Niestety okazało się, ze poniżej leje. Ponad godzinę czekaliśmy na autobus. Ponieważ było nam zimno weszliśmy do sklepu w którym podobno co rano gromadzą się lokalni drinkowicze. W autobusie przysłuchiwaliśmy się lokalnym dyskusją. Turystykon pokazywał nam i nazywał góry. Dojechaliśmy do Rajczy pożegnaliśmy się z Turystykonem wsiedliśmy do samochodu i bez przeszkód dojechaliśmy do Katowic. Tam pożegnałem Igiego i bez przeszkód wróciłem do domu. Dzięki za fajna wycieczkę. Igi wstawi zdjęcia.
Umówiłem się z Igim,ze odbierze mnie zaraz po pracy. Dlatego do pracki wyruszyłem razem z plecakiem. A ponieważ nie było jeszcze ustalone gdzie jedziemy, wziąłem ze sobą również raki i czekan. Ten ostatni wzbudził sensacje. Koledzy z pracy doszli do wniosku, ze pewnie idę negocjować podwyżkę . Wyjechaliśmy parę minut po 18.Podskoczyliśmy jeszcze do Silesia City Center w Katowicach, bo chciałem wypłacić pieniądze, ale bankomaty tam odmówiły posłuszeństwa. Pieniądze wypłaciłem po drodze. Nocować mieliśmy w bacówce Krawców Wierch. Na drugi dzień ewentualnie mieli dojechać Cowboy,Mooliczek,Seweryn.W niedziele dojechać miał Turystykon.Cowboy powiedział, ze jak się zdecyduje to zadzwoni. Z Mooliczkiem rozmawialiśmy przez telefon. Mówiła, ze w tamtym rejonie ma cały dzień padać. Umówiliśmy się, że zadzwoni do mnie o 7 rano i jak będzie pogoda to przyjadą z Sewerynem.Po drodze zrobiliśmy małe zakupy: zupki, czekolada, piwo. Około 20:20 byliśmy w Rajczy. Przebraliśmy się wrzuciliśmy to co niezbędne do plecaka. O 20:39 mieliśmy autobus do Złatnej. Stamtąd ruszyliśmy niebieskim szlakiem do bacówki "Krawców Wierch". Najpierw dość długo ulicą potem, szlak skręcił w prawo i wił się do góry lasem. Było ciemno więc mieliśmy czołówki. Igi opowiadał jak był tu z rodziną. Ja byłem ciekaw bacówki, bo wielu ludzi na forum pisało, ze ma klimat. W około była mgła, ale pogoda była dobra. W pewnym momencie przy zwalonym drzewie przez chwile błądziliśmy w poszukiwaniu szlaku, ale potem bez przeszkód dotarliśmy do bacówki. Dostaliśmy dwuosobowy pokój. Właściciel mimo, ze było późno odpowietrzył nam kaloryfer, abyśmy mieli ciepło. Zapewnialiśmy go, że to nie potrzebne, bo mamy śpiwory, ale i to zrobił. Miło z jego strony .W bacówce było jeszcze dwóch Polaków i Słowaccy narciarze. W głównej sali był mały bałagan. Igi powiedział "A mówią, ze to Polacy robią b...".Rano okazało się, że to jednak Polacy. Poszliśmy do pokoju zjedliśmy coś wypiliśmy piwko i poszliśmy spać. Rankiem wstałem około 6:45 ubrałem i poszedłem zobaczyć jaka pogoda. Cały czas padał deszcz. Rozmawiałem przez telefon z Mooliczkiem i powiedziałem, że chyba nie ma sensu, żeby przyjeżdżali z Sewerynem, bo nie wiem czy sami gdzieś pójdziemy w taką pogodę. Moolik zdecydowała, że zostanie w domu. O 8 zjedliśmy śniadanie i zdecydowaliśmy się jednak iść. Zdecydowaliśmy się zrobić mały "hardcore" i iść niebieskim szlakiem do bacówki na Rycerzowej, bo ani Igi ani ja nim, nie szliśmy. W drodze praktycznie cały czas padało. Na początku szło się dość przyjemnie. Wilgotność była duża wiec czuć było zapach świerków. Jak to ujął Igor: "Jest rześko". Śnieg był ciężki i mokry. Szlak przebiegał lasem cały czas wzdłuż słupków granicznych. Czasami schodziliśmy, ze szlaku, żeby się tak nie zapadać. Po jakichś 3,5 godzinach przemokły mi buty. Woda chlupotała. Jakiś czas potem Igi miał to samo. Niemal wszystko w plecaku miałem mokre, bo pokrowiec założyłem na śpiwór.Więc na przebranie się w suche ciuchy w schronisku były marne szanse. Moja kurtka dawała rade, ale i tak byłem mokry od potu, a zimno szło od stóp. Dlatego nie robiliśmy zbyt długich przerw bo robiło się zimno. Igi zbyt późno założył rękawice, więc lekko przemroził ręce. Dałem mu więc ogrzewacz, który przekładał z ręki do ręki. W tym czasie testowałem jego kijki. Śnieg był coraz bardziej mokry więc bardziej się zapadałem. Zdarzało się, ze nie powiem po co . Igi jest lżejszy więc mniej. Śmialiśmy się, ze ja mam za to lepiej przy silnym wietrze. Szliśmy w milczeniu. Na przełęczy przysłop weszliśmy do małej wiatki Igi się przebrał w suche ciuchy. Zjedliśmy coś i poszliśmy do schroniska żółtym szlakiem. Przez chwilę zastanawialiśmy się czy nie iść na Wielką Rycerzową, ale zrezygnowaliśmy z powodu mokrych butów. W schronisku dostaliśmy pokój 3-osobowy,ale nikogo w nim nie było. Jak Igi policzył przeszliśmy około 21km.Czas 7h zgodny z czasem letnim.W schronisku ponownie spotkaliśmy słowackich narciarzy. Rozwiesiliśmy mokre ciuchy, okazało się, ze miałem jedne spodnie prawie suche ,więc się w nie przebrałem. Igi przyniósł śpiwór i siedział w slipkach w śpiworze. Słowacy też chodzili w slipkach. Potem w bacówce pojawili się jeszcze dwoje Polaków chłopak i dziewczyna. Rozmawialiśmy z nimi o różnych górach od Beskidów, przez Tatry po Alpy. Degustowaliśmy grzańce, wino grzane i piwo. Słowacy śmiali się ze mnie, ze ruszyłem po wino jak sarenka. Bardzo przyjemnie upłynął nam czas. Poszliśmy spać. Wstaliśmy chyba koło 8. Buty nie zdążyły nam wyschnąć. Zjedliśmy śniadanie. Igi jajecznice ja zamówiłem racuchy z "Borowikami". Przynajmniej tak mi się zdawało. Były z "Borówkami".Chwilę potem dotarł do nas Turystykon. Poszliśmy na przełęcz przegibek. Padał lekki śnieżek. W nocy napadało go dużo. Szło się bardzo przyjemnie. Często przecinaliśmy urokliwe strumyczki. Turystykon wprowadzał w nas tajniki stosunków panują cych wśród tutejszych właścicieli schronisk i w tajniki roślinności beskidzkiej. Niezły z niego gaduła W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Na przegibku Turystykon i Igi zjedli coś, ja wypiłem herbatkę. Z Przegibka zeszliśmy do Rycerki. Niestety okazało się, ze poniżej leje. Ponad godzinę czekaliśmy na autobus. Ponieważ było nam zimno weszliśmy do sklepu w którym podobno co rano gromadzą się lokalni drinkowicze. W autobusie przysłuchiwaliśmy się lokalnym dyskusją. Turystykon pokazywał nam i nazywał góry. Dojechaliśmy do Rajczy pożegnaliśmy się z Turystykonem wsiedliśmy do samochodu i bez przeszkód dojechaliśmy do Katowic. Tam pożegnałem Igiego i bez przeszkód wróciłem do domu. Dzięki za fajna wycieczkę. Igi wstawi zdjęcia.
Ostatnio zmieniony 03 marca 2008, 0:16 przez RafalS, łącznie zmieniany 1 raz.
Kilka fotek dokumentujących przejście z Krawców Wierch na Wielką Rycerzową, klimatycznym szlakiem granicznym. Odległość około 21km, suma podejść około 1000m. Czas przejścia w warunkach wiosenno/zimowych: 7h, wliczając w to półgodzinny postój, przeznaczony na zmianę ubrań i zjedzenie dwóch czekolad.
Hala na Krawców wierch - pada deszcz.
Końcówka zejścia na przełęcz Glinka - pada deszcz.
Przejście graniczne na Przełęczy Glinka - pada deszcz.
Podejście na Magurę - pada deszcz.
Jaworzyna - pada deszcz.
Rezerwat Oszast - pada deszcz.
Góra Oszust - wciąż pada deszcz.
Przełęcz Przysłop - nie pada!
Była buda WOPistów, teraz całkiem komfortowy szałas. Kupa śmieci z polskimi etykietkami...
Wielka Rycerzowa - wciąż nie pada, ale za chwilę rozpęta się zamieć śnieżna
Niedziela w powiększonym już składzie.
Gdzieś w okolicach Dziobaków.
Schronisko na Przegibku.
Dolina Rycerki.
Rafał czeka kolejną godzinę na autobus.
Hala na Krawców wierch - pada deszcz.
Końcówka zejścia na przełęcz Glinka - pada deszcz.
Przejście graniczne na Przełęczy Glinka - pada deszcz.
Podejście na Magurę - pada deszcz.
Jaworzyna - pada deszcz.
Rezerwat Oszast - pada deszcz.
Góra Oszust - wciąż pada deszcz.
Przełęcz Przysłop - nie pada!
Była buda WOPistów, teraz całkiem komfortowy szałas. Kupa śmieci z polskimi etykietkami...
Wielka Rycerzowa - wciąż nie pada, ale za chwilę rozpęta się zamieć śnieżna
Niedziela w powiększonym już składzie.
Gdzieś w okolicach Dziobaków.
Schronisko na Przegibku.
Dolina Rycerki.
Rafał czeka kolejną godzinę na autobus.
Nie zdązyłem się ogolic po prostu Ten pośpiechMooliczek pisze:Rafał, zapuściłeś wąsy?????????
Kto wieKrólik pisze:Rafał to oczywiście dotyczy cytatu Noela, nie Twoich wąsów...
Tak śniegu całkiem sporo ,ale nie wszędzie,czasami krajobraz jesienny.Pete pisze:Brr ale szarówka - gratuluję chłopaki uporu. Trasa niczego sobie. Ja się z domu praktycznie wcale nie ruszałem w ten weekend, bo pogoda nie zach ęcała... Z relacji i fotek wynika, że w tym rejonie jeszcze dużo śniegu - a myślałem, że już go tam prawie wcale nie ma.
I want to fly so high
I want to reach the sky
I want to little pice of heaven
As soon as possible
I want to reach the sky
I want to little pice of heaven
As soon as possible
Ufffff....bo już myślałam....co jak co, ale wąsy u chłopa to tępie niemiłosiernie....jak ktoś jeździ jakniepowiemkto na drodze, to na pewno ma wąsy!!!! podjeżdżam obok i co? no i oczywiście - Pan z wąsami! Rafał, do łazienki marsz, ogolić się!RafalS pisze:Nie zdązyłem się ogolic po prostu Ten pośpiech
RafałS - wspaniała relacja!
Igi - świetne zdjęcia!
Obu Panom GRATULUJĘ!
Moja niedzielna wycieczka Rajcza - Młada Hora - Rycerzowa i potem nasza wspólna wędrówka Rycerzowa - Przegibek - Majów - Rycerka Słowianki były naprawdę świetne!
Dziękuję Igiemu i RafałowiS za świetne towarzystwo!
Jeżeli po prawej, to powinny być tam dwa stare fotele i pełno flaszek po winie... I baaaardzo ciasno
A jeżeli po lewej, to powinno tam być przestronnie i ładnie, z dużym stołem i nawet dwoma twardymi szerokimi "leżankami"...
Sądząc po zdjęciu, byliście w tym po lewej... Ta po lewej "w miarę czysta" jest Słowacka... Ta po prawej, brudna i zasyfiała jest Polska...
p.s.
Zdjęcia i swoje trzy grosze do relacji dodam za kilka dni...
Igi - świetne zdjęcia!
Obu Panom GRATULUJĘ!
Moja niedzielna wycieczka Rajcza - Młada Hora - Rycerzowa i potem nasza wspólna wędrówka Rycerzowa - Przegibek - Majów - Rycerka Słowianki były naprawdę świetne!
Dziękuję Igiemu i RafałowiS za świetne towarzystwo!
Dziękuję... Lubię gadać o Górach, lubię gadać tym bardziej o tych Górach, o których coś wiem... A że z większością dzierżawców schronisk w mojej okolicy spotykam się przynajmniej raz w miesiącu w sklepie, to i te "zaplecza" i "kulisy" znam, więc czemu miałbym się nimi nie dzielić? Fajnie jest gadać o schronisku, powymieniać swoje opinie o dzierżawcach, klimacie i Górach... TO też jest częścią kultury schroniskowej i górskiej...RafalS pisze:Turystykon wprowadzał w nas tajniki stosunków panują cych wśród tutejszych właścicieli schronisk i w tajniki roślinności beskidzkiej. Niezły z niego gaduła W pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Po pewnym momencie doszła do nas dzieciarnia z kolonii i już klimat zniknął - szybko więc zabraliśmy manatki w drogę!Na przegibku Turystykon i Igi zjedli coś, ja wypiłem herbatkę.
Drinkowicze to stały element tego sklepiku... Rafał zapomniał powiedzieć o budzących nasze zainteresowanie suchych skarpetach, które można było kupić...Ponad godzinę czekaliśmy na autobus. Ponieważ było nam zimno weszliśmy do sklepu w którym podobno co rano gromadzą się lokalni drinkowicze.
Ta budka była idąc od Oszusa po lewej czy po prawej stronie?Igi pisze:Była buda WOPistów, teraz całkiem komfortowy szałas. Kupa śmieci z polskimi etykietkami...
Jeżeli po prawej, to powinny być tam dwa stare fotele i pełno flaszek po winie... I baaaardzo ciasno
A jeżeli po lewej, to powinno tam być przestronnie i ładnie, z dużym stołem i nawet dwoma twardymi szerokimi "leżankami"...
Sądząc po zdjęciu, byliście w tym po lewej... Ta po lewej "w miarę czysta" jest Słowacka... Ta po prawej, brudna i zasyfiała jest Polska...
Ja uwielbiam połączenie brody i wąsów a'la Joe Cocker Tak jak mój wujek, i ja chcę tak mieć :> Mam nadzieję, że Ci nie podpałemMooliczek pisze:Ufffff....bo już myślałam....co jak co, ale wąsy u chłopa to tępie niemiłosiernie....jak ktoś jeździ jakniepowiemkto na drodze, to na pewno ma wąsy!!!! podjeżdżam obok i co? no i oczywiście - Pan z wąsami! Rafał, do łazienki marsz, ogolić się!
Jasne, powiedz kiedy w kwietniu i możemy leźć! No i do tego zlot...Mosorczyk pisze:Dlatego niech się szykuje ze mną na wyprawę Wielka Racza - Rycerzowa, bo z chęcią poznam coś więcej od miejscowego.
p.s.
Zdjęcia i swoje trzy grosze do relacji dodam za kilka dni...
Ten tekst mnie zaniepokoił...
... a ten wprowadził w błogostanMooliczek pisze:Ufffff....bo już myślałam....co jak co, ale wąsy u chłopa to tępie niemiłosiernie....jak ktoś jeździ jakniepowiemkto na drodze, to na pewno ma wąsy!!!! podjeżdżam obok i co? no i oczywiście - Pan z wąsami! Rafał, do łazienki marsz, ogolić się!
Mooliczek pisze:Spokojnie....z brodą przejdzie z brodą to nawet jest sexi ale bez...uuuugh....