2015-... - Spacerownik katowicki
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
2015-... - Spacerownik katowicki
Z założenia ma to być początek cyklu traktujący o różnych ciekawych miejscach Katowic...
Na zachód od centrum Katowic znajduje się Załęże (Zalenze). Mimo, że od głównego dworca kolejowego dzieli je dziesięć minut spaceru, to rzadko można tam spotkać mieszkańców innych dzielnic oraz gości spoza miasta.
Załęże ma długą historię, sięgającą XIII wieku, to jedna z najstarszych dzielnic stolicy województwa śląskiego. W XVIII i XIX stuleciu nastąpił w niej gwałtowny rozwój przemysłu (kopalnie, huty i fabryki), który trwał do początku obecnego millenium, kiedy upadły największe zakłady... dzisiaj Załęże służy jako sypialnia oraz skupisko problemów społecznych. Jest tutaj największy procent bezrobotnych w całym mieście, a liczba klientów pomocy społecznej stawia okolicę na drugim miejscu podium. Gdyby połączyć wskaźniki osób bez pracy, zagrożonych biedą, alkoholizmem i przestępczością to dzielnica dzierży palmę pierwszeństwa w Katowicach.
I właśnie dlatego Załęże kusi
Życie toczy się wzdłuż głównej szosy - Gliwickiej. Załęże to typowa ulicówka, a Gliwicka jest niespotykanie jak na miejską ulicę pokręcona - to pozostałość po dawnej wiejskiej zabudowie.
Za czasów niemieckich nosiła ona nazwę Moltkestraße, a w okresie międzywojennym i do 1954 roku Stanisława Wojciechowskiego. Potem dawny prezydent podpadł komunistom i nazwę Gliwickiej, która do tej pory biegła tylko w centrum, przedłużyli też na Załęże.
Na mapie poniżej widać dzielnicę w okresie międzywojennym.
Puste pola zostały zastąpione blokowiskami, poniżej linii kolejowej powstało całe nowe Osiedle Witosa, dziś osobna jednostka administracyjna. Natomiast zdecydowana większość zabudowy wzdłuż głównej ulicy istnieje do dzisiaj - to kamienice i domy robotnicze z przełomu XIX i XX wieku.
Obiekty leżące zaraz za granicą ze Śródmieściem są okazałe - to secesyjne białe elewacje i eleganckie restauracje.
Ale zaraz potem zaczyna się typowa górnośląska proza - wielorodzinne kamienice i domy czynszowe z mniej lub bardziej zaniedbanymi ścianami, pociemniałymi od zanieczyszczeń.
Na przeciwko, po południowej stronie ulicy - ostatnia ostoja cywilizacji wielkomiejskiej: kino wielosalowe. Wybudowano je w miejscu, gdzie kiedyś znajdowało się boisko Baildonu Katowice lub KS Naprzód.
Dalej już próżno wyglądać szukających rozrywki katowiczan
Na rogu z ulicą Żelazną (kiedyś Hüttenstraße - bo prowadziła do huty Baildon) sklep nawiązujący asortymentem do nazwy
Wizawi kościoła św. Józefa (o którym napiszę kiedy indziej) kilka bardziej reprezentacyjnych domów.
Pod numerem 79 w okresie międzywojennym mieściło się kino. Prosto z mszy można było wpaść na film.
Jak zwykle warto przyglądać się detalom, które gęsto występują na bogatszych kamienicach.
Pod numerem 85 znajduje się najstarszy budynek Załęża - dom z 1833 roku. Typowy dom, a właściwie chata wiejska (warto pamiętać, że wówczas i same Katowice były niewielką wsią). Opuszczona, niszczejąca, nie jest wpisana na listę zabytków.
Podobnie jak np. ta boczna kamienica, z której wyciągają jakiś gruz.
Dla tego domu już za późno...
Niezamieszkałych, zabitych deskami obiektów jest w Załężu sporo. Nawet siedzibę PZU potraktowano w ten sposób, widać nie mieli co ubezpieczać.
O ile w centrum Katowic zabudowa ma podobną wielkość, o tyle tutaj mamy gwałtowne skoki poziomów dachów. Widać, że budując nowe obiekty w różnych latach nie przejmowano się sąsiedztwem. Na zdjęciu ciekawa dobudówka.
Niedaleko kościoła w niewielkim żółtym budynku mieści się moja ulubiona spelunka...
...regularne karaoke z najnowszymi przebojami
Miałem tam też okazję oglądać mecz w fusbal Niemcy-Polska. Wszyscy byli zadowoleni niezależnie od wyniku, bo przeca i tak wygrajom nasi .
Generalnie jednak knajpki upadają - do tej zdążyłem jeszcze parę razy zajrzeć, a teraz otworzono w niej salon gier . Pamiętam gdy przechodząc na szybko zamówiłem tam małe "piwo" - pani zza baru była załamana
Moim ulubionym ujęciem jest pewien familok, za którym czai się wysoki wieżowiec.
Wygląda to surrealistycznie - brukowana ulica po kilkunastu metrach kończy się nasypem, a za nią stoją bloki osiedla Janasa, wybudowane na nieużytkach na przełomie lat 70 i 80 ubiegłego wieku przez hutę Baildon.
Z 1897 roku pochodzi urząd gminy Załęże (do Katowic włączono je dopiero w 1924 roku). Ciekawostką jest fakt, że początkowo jako samodzielna gmina wchodziła w skład powiatu bytomskiego, do katowickiego przyłączono ją w latach 70. XIX wieku, gdy dzisiejsza stolica Śląskiego otrzymała prawa miejskie. Klasyczny neogotycki budynek mieści dziś MOPS.
Na fasadzie umieszczono dawny herb - żołędzie. Od nich pochodzi zapewne dzisiejsza nazwa - pierwotne "żołyndzie/zołynzie" Niemcy wymawiali i pisali jako ''Salensche" a potem "Zalenze".
Kontrapunktem urzędu gminy są dwa lokale, bez których żadna szanująca się miejscowość nie umie dziś funkcjonować - Żabka i apteka
Wewnątrz jednego z podwórek kryje się inna pozostałość po dalekiej przeszłości - dom rodzinny z rozpadającą się laubą. Ten charakterystyczny dla Górnego Śląska element wielu budynków rzadko można już znaleźć poza skansenami...
Na Gliwickiej 127 działa poczta. Musiano ją otworzyć już przed Wielką Wojną, o czym świadczą symbole na fasadzie.
Jedna z wielu częściowo pustych kamieniczek.
Dla kontrastu - ponownie zadbana secesja.
Zajrzyjmy na chwilę w otwarte drzwi sieni lub do przejść prowadzących na podwórza.
Te ostatnie jest z kamienicy mieszczącej elegancką restaurację
Za pierwszym rzędem domów często mieści się zieleń - np. ogródki działkowe.
Gliwicka na chwilę przestaje się kręcić i zmienia charakter architektoniczny północnej strony ulicy - w miejsce ceglanych, rudo-szarych gmachów pojawiają się otynkowane (dawno temu) wille.
Dotarliśmy do tzw. załęskiego pałacu. Był to dworski folwark (jak to na wsi!) wybudowany w latach 80. XIX wieku w otoczeniu rozległego parku. Do 1945 roku służył jako siedziby firmy Giesche.
Współcześnie usadowił się w nim prywatny szpital. Po drugiej stronie ulicy, w drugiej części parku tworzącego kiedyś całość, kamień z tablicą poprawną politycznie - wspomina nie tylko pomordowanych ze Śląska ale i z Zagłębia . To plac Józefa Londzina (Freiheitsplatz).
Co chwilę mija nas tramwaj - na tych liniach dominują niezmordowane Konstale 105Na. Widoczny na zdjęciu wyjechał z fabryki w 1977 roku.
Przed nami ulica Bocheńskiego (Bernhardtstraße, a w latach 1939−1945 Danziger Straße), przecinająca Załęże mniej więcej na pół. Żeby jednak tekst nie był zbyt długi to o tamtej części położonej wzdłuż Gliwickiej napiszę kiedy indziej
Na koniec jeszcze trochę zdjęć podczas zbliżającego się wieczoru... Załęże nabiera wtedy nieco magicznego kolorytu
Wielki, błotnisty plac w okolicach kościoła to zapewne efekt jakiś wyburzeń. To jedna z nielicznych wolnych przestrzeni, bo większość zabudowy Gliwickiej jest zwarta.
Kolorowe światła przed spelunką i pojedyncze zapalone w oknach wieżowca.
Gdy zrobi się zupełnie ciemno to trochę przypominają mi się Sklepy Cynamonowe i piosenka Dżemu.
Centrum aktywności jest całodobowy kebab. Jest to jednak kebab zgodny z polską racją stanu - nie muzułmański, lecz ormiański, więc chrześcijański
Na zachód od centrum Katowic znajduje się Załęże (Zalenze). Mimo, że od głównego dworca kolejowego dzieli je dziesięć minut spaceru, to rzadko można tam spotkać mieszkańców innych dzielnic oraz gości spoza miasta.
Załęże ma długą historię, sięgającą XIII wieku, to jedna z najstarszych dzielnic stolicy województwa śląskiego. W XVIII i XIX stuleciu nastąpił w niej gwałtowny rozwój przemysłu (kopalnie, huty i fabryki), który trwał do początku obecnego millenium, kiedy upadły największe zakłady... dzisiaj Załęże służy jako sypialnia oraz skupisko problemów społecznych. Jest tutaj największy procent bezrobotnych w całym mieście, a liczba klientów pomocy społecznej stawia okolicę na drugim miejscu podium. Gdyby połączyć wskaźniki osób bez pracy, zagrożonych biedą, alkoholizmem i przestępczością to dzielnica dzierży palmę pierwszeństwa w Katowicach.
I właśnie dlatego Załęże kusi
Życie toczy się wzdłuż głównej szosy - Gliwickiej. Załęże to typowa ulicówka, a Gliwicka jest niespotykanie jak na miejską ulicę pokręcona - to pozostałość po dawnej wiejskiej zabudowie.
Za czasów niemieckich nosiła ona nazwę Moltkestraße, a w okresie międzywojennym i do 1954 roku Stanisława Wojciechowskiego. Potem dawny prezydent podpadł komunistom i nazwę Gliwickiej, która do tej pory biegła tylko w centrum, przedłużyli też na Załęże.
Na mapie poniżej widać dzielnicę w okresie międzywojennym.
Puste pola zostały zastąpione blokowiskami, poniżej linii kolejowej powstało całe nowe Osiedle Witosa, dziś osobna jednostka administracyjna. Natomiast zdecydowana większość zabudowy wzdłuż głównej ulicy istnieje do dzisiaj - to kamienice i domy robotnicze z przełomu XIX i XX wieku.
Obiekty leżące zaraz za granicą ze Śródmieściem są okazałe - to secesyjne białe elewacje i eleganckie restauracje.
Ale zaraz potem zaczyna się typowa górnośląska proza - wielorodzinne kamienice i domy czynszowe z mniej lub bardziej zaniedbanymi ścianami, pociemniałymi od zanieczyszczeń.
Na przeciwko, po południowej stronie ulicy - ostatnia ostoja cywilizacji wielkomiejskiej: kino wielosalowe. Wybudowano je w miejscu, gdzie kiedyś znajdowało się boisko Baildonu Katowice lub KS Naprzód.
Dalej już próżno wyglądać szukających rozrywki katowiczan
Na rogu z ulicą Żelazną (kiedyś Hüttenstraße - bo prowadziła do huty Baildon) sklep nawiązujący asortymentem do nazwy
Wizawi kościoła św. Józefa (o którym napiszę kiedy indziej) kilka bardziej reprezentacyjnych domów.
Pod numerem 79 w okresie międzywojennym mieściło się kino. Prosto z mszy można było wpaść na film.
Jak zwykle warto przyglądać się detalom, które gęsto występują na bogatszych kamienicach.
Pod numerem 85 znajduje się najstarszy budynek Załęża - dom z 1833 roku. Typowy dom, a właściwie chata wiejska (warto pamiętać, że wówczas i same Katowice były niewielką wsią). Opuszczona, niszczejąca, nie jest wpisana na listę zabytków.
Podobnie jak np. ta boczna kamienica, z której wyciągają jakiś gruz.
Dla tego domu już za późno...
Niezamieszkałych, zabitych deskami obiektów jest w Załężu sporo. Nawet siedzibę PZU potraktowano w ten sposób, widać nie mieli co ubezpieczać.
O ile w centrum Katowic zabudowa ma podobną wielkość, o tyle tutaj mamy gwałtowne skoki poziomów dachów. Widać, że budując nowe obiekty w różnych latach nie przejmowano się sąsiedztwem. Na zdjęciu ciekawa dobudówka.
Niedaleko kościoła w niewielkim żółtym budynku mieści się moja ulubiona spelunka...
...regularne karaoke z najnowszymi przebojami
Miałem tam też okazję oglądać mecz w fusbal Niemcy-Polska. Wszyscy byli zadowoleni niezależnie od wyniku, bo przeca i tak wygrajom nasi .
Generalnie jednak knajpki upadają - do tej zdążyłem jeszcze parę razy zajrzeć, a teraz otworzono w niej salon gier . Pamiętam gdy przechodząc na szybko zamówiłem tam małe "piwo" - pani zza baru była załamana
Moim ulubionym ujęciem jest pewien familok, za którym czai się wysoki wieżowiec.
Wygląda to surrealistycznie - brukowana ulica po kilkunastu metrach kończy się nasypem, a za nią stoją bloki osiedla Janasa, wybudowane na nieużytkach na przełomie lat 70 i 80 ubiegłego wieku przez hutę Baildon.
Z 1897 roku pochodzi urząd gminy Załęże (do Katowic włączono je dopiero w 1924 roku). Ciekawostką jest fakt, że początkowo jako samodzielna gmina wchodziła w skład powiatu bytomskiego, do katowickiego przyłączono ją w latach 70. XIX wieku, gdy dzisiejsza stolica Śląskiego otrzymała prawa miejskie. Klasyczny neogotycki budynek mieści dziś MOPS.
Na fasadzie umieszczono dawny herb - żołędzie. Od nich pochodzi zapewne dzisiejsza nazwa - pierwotne "żołyndzie/zołynzie" Niemcy wymawiali i pisali jako ''Salensche" a potem "Zalenze".
Kontrapunktem urzędu gminy są dwa lokale, bez których żadna szanująca się miejscowość nie umie dziś funkcjonować - Żabka i apteka
Wewnątrz jednego z podwórek kryje się inna pozostałość po dalekiej przeszłości - dom rodzinny z rozpadającą się laubą. Ten charakterystyczny dla Górnego Śląska element wielu budynków rzadko można już znaleźć poza skansenami...
Na Gliwickiej 127 działa poczta. Musiano ją otworzyć już przed Wielką Wojną, o czym świadczą symbole na fasadzie.
Jedna z wielu częściowo pustych kamieniczek.
Dla kontrastu - ponownie zadbana secesja.
Zajrzyjmy na chwilę w otwarte drzwi sieni lub do przejść prowadzących na podwórza.
Te ostatnie jest z kamienicy mieszczącej elegancką restaurację
Za pierwszym rzędem domów często mieści się zieleń - np. ogródki działkowe.
Gliwicka na chwilę przestaje się kręcić i zmienia charakter architektoniczny północnej strony ulicy - w miejsce ceglanych, rudo-szarych gmachów pojawiają się otynkowane (dawno temu) wille.
Dotarliśmy do tzw. załęskiego pałacu. Był to dworski folwark (jak to na wsi!) wybudowany w latach 80. XIX wieku w otoczeniu rozległego parku. Do 1945 roku służył jako siedziby firmy Giesche.
Współcześnie usadowił się w nim prywatny szpital. Po drugiej stronie ulicy, w drugiej części parku tworzącego kiedyś całość, kamień z tablicą poprawną politycznie - wspomina nie tylko pomordowanych ze Śląska ale i z Zagłębia . To plac Józefa Londzina (Freiheitsplatz).
Co chwilę mija nas tramwaj - na tych liniach dominują niezmordowane Konstale 105Na. Widoczny na zdjęciu wyjechał z fabryki w 1977 roku.
Przed nami ulica Bocheńskiego (Bernhardtstraße, a w latach 1939−1945 Danziger Straße), przecinająca Załęże mniej więcej na pół. Żeby jednak tekst nie był zbyt długi to o tamtej części położonej wzdłuż Gliwickiej napiszę kiedy indziej
Na koniec jeszcze trochę zdjęć podczas zbliżającego się wieczoru... Załęże nabiera wtedy nieco magicznego kolorytu
Wielki, błotnisty plac w okolicach kościoła to zapewne efekt jakiś wyburzeń. To jedna z nielicznych wolnych przestrzeni, bo większość zabudowy Gliwickiej jest zwarta.
Kolorowe światła przed spelunką i pojedyncze zapalone w oknach wieżowca.
Gdy zrobi się zupełnie ciemno to trochę przypominają mi się Sklepy Cynamonowe i piosenka Dżemu.
Centrum aktywności jest całodobowy kebab. Jest to jednak kebab zgodny z polską racją stanu - nie muzułmański, lecz ormiański, więc chrześcijański
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Zabudowa wzdłuż Gliwickiej faktycznie ciekawa . Istnienie niektórych detali uzmysłowiły mi dopiero Twoje zdjęcia.
Jednak przy całej swej specyfice ul. Gliwicka jedną rzecz ma porządną - nawierzchnię . Kto pamięta ją z przed kilku lat ten wie o czym piszę , dziur było więcej niż asfaltu, a połamane resory nie były tu niczym niezwykłym .
Jednak przy całej swej specyfice ul. Gliwicka jedną rzecz ma porządną - nawierzchnię . Kto pamięta ją z przed kilku lat ten wie o czym piszę , dziur było więcej niż asfaltu, a połamane resory nie były tu niczym niezwykłym .
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Pudelek pisze:Niezamieszkałych, zabitych deskami obiektów jest w Załężu sporo. Nawet siedzibę PZU potraktowano w ten sposób, widać nie mieli co ubezpieczać.
Ten rejon i rejon ul. Opolskiej od strony aktualnie ul. Stęślickiego w latach 1995-2005 to gęsto zamieszkana okolica przez Romów. "Przelotem na zachód" przebywali tam tymczasowo, bo było relatywnie tanio w wynajmie i wszędzie blisko (dworzec, giełdy itp). Eksploatowali te rejony na maxa i czestokroć tak się to kończyło.
I never saw a wild thing sorry for itself. A small bird will drop frozen dead from a bough without ever having felt sorry for itself.
W życiu nie trzeba wiele, żeby wy...dolić się na ryj. Wystarczy iść do przodu.
W życiu nie trzeba wiele, żeby wy...dolić się na ryj. Wystarczy iść do przodu.
to fakt. Porządna taka jakaśDarek pisze:Jednak przy całej swej specyfice ul. Gliwicka jedną rzecz ma porządną - nawierzchnię
ponoć zaraz po wojnie władze przesiedlały tam masowo Romów z innych części miasta - zapewne po to, aby ich kontrolować w jakiś sposób. Ale jak się wydaje - wiele z tych domów to efekt opuszczenia z kilku ostatnich lat.Panda pisze:Ten rejon i rejon ul. Opolskiej od strony aktualnie ul. Stęślickiego w latach 1995-2005 to gęsto zamieszkana okolica przez Romów. "Przelotem na zachód" przebywali tam tymczasowo, bo było relatywnie tanio w wynajmie i wszędzie blisko (dworzec, giełdy itp). Eksploatowali te rejony na maxa i czestokroć tak się to kończyło.
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
może tam kiedyś Cię poniesie:
- Załączniki
-
- janow1.jpg
- (178.48 KiB) Pobrany 1161 razy
I never saw a wild thing sorry for itself. A small bird will drop frozen dead from a bough without ever having felt sorry for itself.
W życiu nie trzeba wiele, żeby wy...dolić się na ryj. Wystarczy iść do przodu.
W życiu nie trzeba wiele, żeby wy...dolić się na ryj. Wystarczy iść do przodu.
Nikiszowiec jest już znany, o Załężu mało kto słyszy poza Katowicami więc zacząłem od niego
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
zawsze inaczej obserwuje się miejscowość z perspektywy mieszkańca, a inaczej z punktu widzenia gościa Zapewne jakbym mieszkał na Załężu to nie byłoby tak "kolorowo" Choć naprawdę jak na dzielnicę, która statystycznie jest największym siedliskiem patologii - to nie wygląda tam źleGlobtroterka pisze:ps Uśmiechnęłam się przy zdaniu o Załężu i magicznym kolorycie
Podejrzewam, że po mordzie prędzej można dostać na Witosa czy Tauzenie
Zresztą kiedyś siedzę w tej spelunce ulubionej po karaoke z miejscowymi, przychodzi jakiś przystojniaczek, co śpi w hotelu Załęże. I żali się, że poszedł do centrum, a trafił na Witosa i stamtąd uciekał (było około północy) Potem zachwycał się, jakim to mówimy pięknym katowickim slangiem
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
przystojniaczek był zachwycony, a my mieliśmy niezłą polewkęGlobtroterka pisze:a jak u Ciebie z katowickim slangiem, poradzisz?
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
a to już nie jest prawda: http://mikolow.naszemiasto.pl/artykul/j ... id,tm.htmlGlobtroterka pisze:Szkoda, że gwary nie uczą w szkole.
bajtel kole gorola: https://www.youtube.com/watch?v=izIHKJ1j9RU
I never saw a wild thing sorry for itself. A small bird will drop frozen dead from a bough without ever having felt sorry for itself.
W życiu nie trzeba wiele, żeby wy...dolić się na ryj. Wystarczy iść do przodu.
W życiu nie trzeba wiele, żeby wy...dolić się na ryj. Wystarczy iść do przodu.
W tym odcinku przespacerujemy ulicą Gliwicką po zachodnim Załężu. To podział subiektywny, mój własny, jednak za każdym razem czułem, że ta część dzielnicy położonej za skrzyżowaniem z ulicą Bocheńskiego jest trochę inna...
Znajduje się dalej od centrum i rzadko występują tutaj reprezentacyjne kamienice - przy głównej szosie dominują budynki robotnicze, w tym familoki, a pod koniec również zwykłe bloki.
Zabudowa nie jest też tak zwarta jak wcześniej, zwłaszcza na północnej stronie.
Jednym z pierwszych budynków jest ten mieszczący Dom Aniołów Stróżów, kilka lat temu pokryty rysunkami. Znaczenia większości z nich można się tylko domyślać.
Naprzeciwko niego kilka budynków pasujących bardziej do wsi, niż miasta - zarówno gabarytami, jak i wyglądem.
Kawałek dalej ukryte za drzewami dwa standardowe familoki wybudowane w 1901 roku.
Zdecydowanie bardziej okazała jest strona południowa - tak właściwie będzie przez cały czas. Niektóre kamienice częściowo odremontowano.
W bliskim sąsiedztwie stoją dwa budynki szkolne - na prawo (północ) mniejszy, na lewo (południe) znacznie większy. Obydwa nie pełnią już swej funkcji, choć na mniejszym nadal wisi godło państwowe.
Na tym odcinku każdy dom jest inny i prezentuje odmienny styl. W niskim działała kiedyś knajpa, ostatnio wydawała się zamknięta. Jakaś zaraza?
Również i w tej część Załęża Gliwicka kręci w różne strony... Człowiek nigdy nie wie, co zobaczy za winklem
Nie pierwszy i nie ostatni przykład "karłowatej" dobudówki do większego domu.
Pod numerem 205 znajduje się jeden z najciekawszych, według mnie, obiektów przy ulicy - długa, narożna kamienica z wykuszami. Kompozycje psuje tylko reklama dyskontu
Wybudowana miała zostać w 1921 roku, a więc w ostatnim okresie kiedy Załęże nazywało się jeszcze Zalenze.
Wykusze występują także w innych budynkach, często z bliska sprawiają wrażenie małej baszty.
Panorama z blokami w tle.
Najbardziej niespodziewany widok to chałupa... oblepiona oczojebną tapetą!
Do niedawna był ona obrośnięta bluszczem i odpadał z niej tynk. Nowe wdzianko powstało podczas Street Art Festival i niewątpliwie przyciąga wzrok, choć patrząc z punktu widzenia szacunku dla zabytków to prawie zbrodnia Dom był jednak przeznaczony do wyburzenia i pewno taki los go czeka, gdy tapeta w końcu zejdzie, gdyż odkleja się ona coraz bardziej.
Słup ogłoszeniowy z pewnością też ma swoje lata.
Widzę drugą kamienicę, bliźniaczą do tej wcześniejszej narożnej z wykuszami - została jednak pomalowana, a najwyższe piętro ma odmienny kształt, więc nie zawsze można rozpoznać, że to ten sam projekt.
Tu i ówdzie zaglądam do podwórek - na jednym z nich zdjęcie kowboja siedzącego w siodle! Winnetou i Apanaczi?
Inne kryje przejście do dalszych osiedli...
Na tym jest możliwość zaobserwowania stroju narodowego gospodyń domowych, a mianowicie fartuchu kuchennego. Doskonały zarówno do garów jak i na wypad w miasto.
Ostatni ceglany budynek po północnej stronie mieścił w przeszłości piekarnię i kotłownię, współcześnie działa tam Mini Restorant Ararat. Ormiańska święta góra musi być bardzo popularna w tych stronach
Spojrzenie w tył - na prawo familoki kopalni Kleofas, o których jeszcze napiszę, bo osiedle ciągnie się w bok.
W tym miejscu aż do okresu międzywojennego kończyło się Załęże. Być może z tego powodu postawiono krzyż.
Dalej jedyną stuletnią konstrukcją jest okazała siedziba Śląsko-Dąbrowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Wzniesiono ją w 1907 roku jako schronisko dla pracowników wspomnianej kopalni Kleofas. Ciekawe co wówczas kryło się pod pojęciem "schroniska"?
To właśnie bliskość zakładów przemysłowych, a konkretnie kopalń - po jednej stronie Kleofas (Cleophas), po drugiej położona nieco dalej Eminencja (Eminenz, za PRL-u Gottwald) sprawiła, że tak dużo w tej okolicy budynków nie dla mieszczan, ale dla pracowników.
Krajobraz się zmienia... na prawo ogródki działkowe oraz lasek. Na lewo - osiedle z wielkiej płyty, następnie Park Załęski - dawny ogród jordanowski, powstały w 1938 roku. A w nim mały kompleks sportowy, dwa baseny oraz modernistyczne przedszkole (kiedyś harcówka) i Młodzieżowy Dom Kultury. Te dwa budynki z lat 30. mają reprezentować elementy "stylu okrętowego". Mimo bliskości wielkich bloków - w ciągu dnia pusto tu i cicho.
Tuż przy granicy z Chorzowem jest jeszcze jedno osiedle, ale ponieważ większość domów nie posiada adresu z ulicą Gliwicką, to wspomnę o nim przy innej okazji
Znajduje się dalej od centrum i rzadko występują tutaj reprezentacyjne kamienice - przy głównej szosie dominują budynki robotnicze, w tym familoki, a pod koniec również zwykłe bloki.
Zabudowa nie jest też tak zwarta jak wcześniej, zwłaszcza na północnej stronie.
Jednym z pierwszych budynków jest ten mieszczący Dom Aniołów Stróżów, kilka lat temu pokryty rysunkami. Znaczenia większości z nich można się tylko domyślać.
Naprzeciwko niego kilka budynków pasujących bardziej do wsi, niż miasta - zarówno gabarytami, jak i wyglądem.
Kawałek dalej ukryte za drzewami dwa standardowe familoki wybudowane w 1901 roku.
Zdecydowanie bardziej okazała jest strona południowa - tak właściwie będzie przez cały czas. Niektóre kamienice częściowo odremontowano.
W bliskim sąsiedztwie stoją dwa budynki szkolne - na prawo (północ) mniejszy, na lewo (południe) znacznie większy. Obydwa nie pełnią już swej funkcji, choć na mniejszym nadal wisi godło państwowe.
Na tym odcinku każdy dom jest inny i prezentuje odmienny styl. W niskim działała kiedyś knajpa, ostatnio wydawała się zamknięta. Jakaś zaraza?
Również i w tej część Załęża Gliwicka kręci w różne strony... Człowiek nigdy nie wie, co zobaczy za winklem
Nie pierwszy i nie ostatni przykład "karłowatej" dobudówki do większego domu.
Pod numerem 205 znajduje się jeden z najciekawszych, według mnie, obiektów przy ulicy - długa, narożna kamienica z wykuszami. Kompozycje psuje tylko reklama dyskontu
Wybudowana miała zostać w 1921 roku, a więc w ostatnim okresie kiedy Załęże nazywało się jeszcze Zalenze.
Wykusze występują także w innych budynkach, często z bliska sprawiają wrażenie małej baszty.
Panorama z blokami w tle.
Najbardziej niespodziewany widok to chałupa... oblepiona oczojebną tapetą!
Do niedawna był ona obrośnięta bluszczem i odpadał z niej tynk. Nowe wdzianko powstało podczas Street Art Festival i niewątpliwie przyciąga wzrok, choć patrząc z punktu widzenia szacunku dla zabytków to prawie zbrodnia Dom był jednak przeznaczony do wyburzenia i pewno taki los go czeka, gdy tapeta w końcu zejdzie, gdyż odkleja się ona coraz bardziej.
Słup ogłoszeniowy z pewnością też ma swoje lata.
Widzę drugą kamienicę, bliźniaczą do tej wcześniejszej narożnej z wykuszami - została jednak pomalowana, a najwyższe piętro ma odmienny kształt, więc nie zawsze można rozpoznać, że to ten sam projekt.
Tu i ówdzie zaglądam do podwórek - na jednym z nich zdjęcie kowboja siedzącego w siodle! Winnetou i Apanaczi?
Inne kryje przejście do dalszych osiedli...
Na tym jest możliwość zaobserwowania stroju narodowego gospodyń domowych, a mianowicie fartuchu kuchennego. Doskonały zarówno do garów jak i na wypad w miasto.
Ostatni ceglany budynek po północnej stronie mieścił w przeszłości piekarnię i kotłownię, współcześnie działa tam Mini Restorant Ararat. Ormiańska święta góra musi być bardzo popularna w tych stronach
Spojrzenie w tył - na prawo familoki kopalni Kleofas, o których jeszcze napiszę, bo osiedle ciągnie się w bok.
W tym miejscu aż do okresu międzywojennego kończyło się Załęże. Być może z tego powodu postawiono krzyż.
Dalej jedyną stuletnią konstrukcją jest okazała siedziba Śląsko-Dąbrowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Wzniesiono ją w 1907 roku jako schronisko dla pracowników wspomnianej kopalni Kleofas. Ciekawe co wówczas kryło się pod pojęciem "schroniska"?
To właśnie bliskość zakładów przemysłowych, a konkretnie kopalń - po jednej stronie Kleofas (Cleophas), po drugiej położona nieco dalej Eminencja (Eminenz, za PRL-u Gottwald) sprawiła, że tak dużo w tej okolicy budynków nie dla mieszczan, ale dla pracowników.
Krajobraz się zmienia... na prawo ogródki działkowe oraz lasek. Na lewo - osiedle z wielkiej płyty, następnie Park Załęski - dawny ogród jordanowski, powstały w 1938 roku. A w nim mały kompleks sportowy, dwa baseny oraz modernistyczne przedszkole (kiedyś harcówka) i Młodzieżowy Dom Kultury. Te dwa budynki z lat 30. mają reprezentować elementy "stylu okrętowego". Mimo bliskości wielkich bloków - w ciągu dnia pusto tu i cicho.
Tuż przy granicy z Chorzowem jest jeszcze jedno osiedle, ale ponieważ większość domów nie posiada adresu z ulicą Gliwicką, to wspomnę o nim przy innej okazji
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Była ulica Gliwicka to teraz Załęże nie tyle od kuchni, co od bocznych ulic... Tym razem w kolejności alfabetycznej, a nie geograficznej.
* Bocheńskiego Feliksa (do 1922 Bernhardtstraße, w latach 1939−1945 Danziger Straße): jak już wspominałem przecina Załęże na dwie części - wschodnie i zachodnie. Jest to też najbardziej ruchliwa szosa w dzielnicy, łącząca Drogową Trasę Średnicową z autostradą A4.
Po wschodniej stronie znajduje się ciąg familoków z lat 1900-1914 - to osiedle robotnicze kopalni Kleofas. Obraz raczej ponury.
Można by pomyśleć, że to z powodu swej dzisiejszej brzydoty (zwłaszcza ciemnego od brudu tynku) zasłonięto je reklamami - jednak to tylko typowy polski chaos reklamowy, który widać wszędzie.
A propos jeszcze familoków - kiedyś był zwyczaj, że górnicy malowali obramowania okien na kolor czerwony, a hutnicy na zielony. Dziś również można zobaczyć takie kolorowe przekładańce, tylko czy one nadal mają związek z tradycją czy po prostu ktoś urozmaicał sobie widok z okna?
Po zachodniej stronie zbrodnia na starym obiekcie - budynek z cegły oblepiono... sztuczną cegłą, została tylko data 1883. Wygląda to tragicznie!
Obok niego Zespół Szkół Specjalnych - typowa dla Prus konstrukcja szkolna.
* Bogusławskiego i Narutowicza (Karo Hegenscheidt Straße, następnie Beka i Eisenbahnstraße): opisuję je razem, gdyż w przeszłości tworzyły jedną ulicę.
W 1870 roku powstała tutaj pierwsza kolonia robotnicza - tzw. Kolonia Hegenscheidta. Właściciel huty Baildon Wilhelm Hegenscheidt udzielił pożyczki każdemu pracownikowi na zakup działki i budowę domu, pod warunkiem, że później odpracuje długi. W efekcie powstało całe osiedle, rozbudowywane jeszcze w okresie międzywojennym.
* Janasa (Freiheitsstraße, po 1922 krótko Wolności): oczywiście nie chodzi o trenera Pawła, ale Wincentego, działacza w okresie plebiscytu. Według mnie najciekawsza we wschodnim Załężu - długi ciąg zwartej zabudowy, praktycznie brak współczesnych dodatków.
Jeden budynek wyróżnia się - to prawdopodobnie dawny obiekt techniczny, teraz Klub Wysoki Zamek. Myślałem, że to knajpa, lecz okazał się Wspólnotą Dobrego Pasterza ...
Dalej tradycyjnie - cegła. Czasem nadbudówka, lecz nawiązująca do stylu.
Niektóre kamienice nie są zamieszkałe, za innymi przejście do blokowiska.
Szalet publiczny?
Dziecko same bawi się na ulicy?? Skandal Za winklem widzę już pedofila albo co najmniej cyklistę!
Nietypowe duże drzwi. Być może kiedyś funkcjonowała tutaj po prostu brama.
* Lisa (Querstraße): jedna z najkrótszych nazw w Katowicach. Bruk, familoki i drugi świat za pierwszą linią domów.
* Marcina (Martinstrasse): kiedyś stanowiła całość z ulicą Zarębskiego. Dziś po dwóch stronach Gliwickiej ma inną nazwę. Oryginalna Marcina jest krótka, liczy ledwie kilkaset metrów.
Kończy ją płot dawnej huty Baildon i jakaś przepompownia, będąca jednym z ulubionych miejsc libacji miejscowych pijaczków. Obok starych kamienic budują nowy budynek, gabarytowo zbliżony. Stawiam na mieszkania socjalne, gdyż jako "normalne" miałyby chyba problem z nabywcami.
* Ondraszka: podobnie jak sąsiednia Klimczoka upamiętnia beskidzkich zbójników. Zbóje widać zawsze byli popularni. Nowe osiedle z wielkiej płyty, jakimś cudem przetrwał tylko jeden budynek z 1905 roku. Widać zresztą, że niedawno wyremontowany.
Pod nogami zamiast kostki trylinka.
* Pośpiecha (Nikoleistrasse): część dawnej średniowiecznej drogi via magna, biegnącej z Bytomia do Krakowa. Swą funkcję pełniła do połowy XIX wieku, kiedy przecięły ją tory.
Zapewne z tego powodu przemianowano ją na Wassermannweg, gdyż Nikoleistrasse przejęła dzisiejsza ulica Mikołowska, która rzeczywiście nadal biegnie na Mikołów. Obecnie droga ciągnie się wzdłuż nasypu kolejowego linii Wrocław-Katowice.
Niektóre domy są charakterystyczne dla terenów przykolejowych.
Zarośnięta bocznica do Katowickich Zakładów Chemii Gospodarczej Pollena-Savona. Powstały na bazie pierwszej górnośląskiej fabryki mydła, od lat 20. działają w tym miejscu. Przeżyły sanację, Hitlera, komunistów, może przeżyje i III Rzeczpospolitą albo i IV...
Ulica Pośpiecha w części niezabudowanej - po prawej nasyp kolejowy, po lewej jakieś ogrodzone nieużytki.
* Ślusarska (Berggeistraße, ks. Skrzybnego): całkowicie schowana między sąsiednimi. Głównie współczesne bloki, ale moją uwagę przyciągnęła ta tablica
* Wiśniowa (kiedyś Wilsona): ostatnia zabytkowa ulica zachodniego Załęża. Podobnie jak na Bocheńskiego powstało tu osiedle robotnicze kopalni Kleofas - wybudowano wtedy kilkanaście familoków. Są nieco starsze niż te z Bocheńskiego, bo pochodzą z końca XIX wieku i będąc nieotynkowane prezentują się lepiej.
Z tyłu widać już bloki osiedla Witosa, które powstało na terenach dawnego większego Załęża.
Do familoków w latach 60. dostawiono wielką płytę. Dopasowanie idealne.
Między nimi przebija się siedziba Śląsko-Dąbrowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, dawne schronisko kopalni Kleofas; wspominałem ją przy okazji ulicy Gliwickiej. Od zaplecza cieszy oko jeszcze ładniej.
* Wolnego Józefa: nie wiem czym dla Katowic zasłużył się też galicyjski poseł i handlarz, ale patroni ulic to temat na zupełnie inną bajkę. Może rzeczywiście był wolny? Poniemiecka zabudowa jest tu w mniejszości, generalnie w tym miejscu we wschodnim Załężu zaczyna się "współczesność".
Zastanowił mnie ten blok - wygląda jakby chciano go postawić z rozmachem w socrealistycznym stylu, ale po wybudowaniu wejścia do klatki schodowej dokończono minimalistycznie.
* Wyplera (Limanowskiego). Niektóre kamienice są okazałe, z wykuszami.
* Zarębskiego (Martinstraße): Zaczyna swój bieg przy placu zabaw, który zasłynął swojego czasu informacją, że nie można się na nim bawić .
Między wysokimi kamienicami widać stojące z tyłu bloki.
I jeszcze dwa rejony, już nie alfabetycznie:
* kolonia Mościckiego. Ostatnie osiedle przed granicą z Chorzowem. Powstało w drugiej połowie lat 20. XX wieku dla osób zasłużonych w walce o polskość Górnego Śląska. Domy stawiono według jednego projektu - piętrowe, każdy miał wodę i prąd, niektóre gaz, a kanalizację uruchomiono jeszcze przed wojną. Wówczas luksusowe, choć dla niektórych może i nadal. Krytykowano budowę drogich, dwurodzinnych domków dla wybranych, ale co tam...
Osiedle zaprojektowano na nieużytkach kopalni Kleofas wzdłuż nowych ulic przecinających się pod kątem prostym, jak w Ameryce. Patronami zostali górnicy, którzy zginęli podczas katastrofy kopalni w 1896 roku (jeszcze o niej wspomnę w późniejszym tekście). Zapewne wybrano tych o odpowiednio polskich nazwiskach.
W okresie II wojny światowej na mapach widniało Rudolf Hess Kolonie, a od 1952 do 2000 przyjęło nazwę Nikosa Belojannisa, greckiego komunisty.
Niestety, dzisiaj dawne miasto-ogród jest zupełnie nieciekawe - nie wpisane na listę zabytków, więc każdy z właścicieli robi co chce, niewiele się zatem różni od większości osiedli jednorodzinnych.
* przystanek Katowice-Załęże jest stosunkowo młody, powstał w latach 50. XX wieku.
Za przystankiem i nasypem nadal ciągnie się Załęże, tyle że nie ma tam już budynków mieszkalnych, lecz różne firmy, ogródki działkowe i syf. Z okien pociągu widać za to doskonale potworek architektoniczny: hotel stylizujący się na góralszczyznę.
Jak dla mnie ścisła czołówka brzydoty katowickiej, feeee!
* Bocheńskiego Feliksa (do 1922 Bernhardtstraße, w latach 1939−1945 Danziger Straße): jak już wspominałem przecina Załęże na dwie części - wschodnie i zachodnie. Jest to też najbardziej ruchliwa szosa w dzielnicy, łącząca Drogową Trasę Średnicową z autostradą A4.
Po wschodniej stronie znajduje się ciąg familoków z lat 1900-1914 - to osiedle robotnicze kopalni Kleofas. Obraz raczej ponury.
Można by pomyśleć, że to z powodu swej dzisiejszej brzydoty (zwłaszcza ciemnego od brudu tynku) zasłonięto je reklamami - jednak to tylko typowy polski chaos reklamowy, który widać wszędzie.
A propos jeszcze familoków - kiedyś był zwyczaj, że górnicy malowali obramowania okien na kolor czerwony, a hutnicy na zielony. Dziś również można zobaczyć takie kolorowe przekładańce, tylko czy one nadal mają związek z tradycją czy po prostu ktoś urozmaicał sobie widok z okna?
Po zachodniej stronie zbrodnia na starym obiekcie - budynek z cegły oblepiono... sztuczną cegłą, została tylko data 1883. Wygląda to tragicznie!
Obok niego Zespół Szkół Specjalnych - typowa dla Prus konstrukcja szkolna.
* Bogusławskiego i Narutowicza (Karo Hegenscheidt Straße, następnie Beka i Eisenbahnstraße): opisuję je razem, gdyż w przeszłości tworzyły jedną ulicę.
W 1870 roku powstała tutaj pierwsza kolonia robotnicza - tzw. Kolonia Hegenscheidta. Właściciel huty Baildon Wilhelm Hegenscheidt udzielił pożyczki każdemu pracownikowi na zakup działki i budowę domu, pod warunkiem, że później odpracuje długi. W efekcie powstało całe osiedle, rozbudowywane jeszcze w okresie międzywojennym.
* Janasa (Freiheitsstraße, po 1922 krótko Wolności): oczywiście nie chodzi o trenera Pawła, ale Wincentego, działacza w okresie plebiscytu. Według mnie najciekawsza we wschodnim Załężu - długi ciąg zwartej zabudowy, praktycznie brak współczesnych dodatków.
Jeden budynek wyróżnia się - to prawdopodobnie dawny obiekt techniczny, teraz Klub Wysoki Zamek. Myślałem, że to knajpa, lecz okazał się Wspólnotą Dobrego Pasterza ...
Dalej tradycyjnie - cegła. Czasem nadbudówka, lecz nawiązująca do stylu.
Niektóre kamienice nie są zamieszkałe, za innymi przejście do blokowiska.
Szalet publiczny?
Dziecko same bawi się na ulicy?? Skandal Za winklem widzę już pedofila albo co najmniej cyklistę!
Nietypowe duże drzwi. Być może kiedyś funkcjonowała tutaj po prostu brama.
* Lisa (Querstraße): jedna z najkrótszych nazw w Katowicach. Bruk, familoki i drugi świat za pierwszą linią domów.
* Marcina (Martinstrasse): kiedyś stanowiła całość z ulicą Zarębskiego. Dziś po dwóch stronach Gliwickiej ma inną nazwę. Oryginalna Marcina jest krótka, liczy ledwie kilkaset metrów.
Kończy ją płot dawnej huty Baildon i jakaś przepompownia, będąca jednym z ulubionych miejsc libacji miejscowych pijaczków. Obok starych kamienic budują nowy budynek, gabarytowo zbliżony. Stawiam na mieszkania socjalne, gdyż jako "normalne" miałyby chyba problem z nabywcami.
* Ondraszka: podobnie jak sąsiednia Klimczoka upamiętnia beskidzkich zbójników. Zbóje widać zawsze byli popularni. Nowe osiedle z wielkiej płyty, jakimś cudem przetrwał tylko jeden budynek z 1905 roku. Widać zresztą, że niedawno wyremontowany.
Pod nogami zamiast kostki trylinka.
* Pośpiecha (Nikoleistrasse): część dawnej średniowiecznej drogi via magna, biegnącej z Bytomia do Krakowa. Swą funkcję pełniła do połowy XIX wieku, kiedy przecięły ją tory.
Zapewne z tego powodu przemianowano ją na Wassermannweg, gdyż Nikoleistrasse przejęła dzisiejsza ulica Mikołowska, która rzeczywiście nadal biegnie na Mikołów. Obecnie droga ciągnie się wzdłuż nasypu kolejowego linii Wrocław-Katowice.
Niektóre domy są charakterystyczne dla terenów przykolejowych.
Zarośnięta bocznica do Katowickich Zakładów Chemii Gospodarczej Pollena-Savona. Powstały na bazie pierwszej górnośląskiej fabryki mydła, od lat 20. działają w tym miejscu. Przeżyły sanację, Hitlera, komunistów, może przeżyje i III Rzeczpospolitą albo i IV...
Ulica Pośpiecha w części niezabudowanej - po prawej nasyp kolejowy, po lewej jakieś ogrodzone nieużytki.
* Ślusarska (Berggeistraße, ks. Skrzybnego): całkowicie schowana między sąsiednimi. Głównie współczesne bloki, ale moją uwagę przyciągnęła ta tablica
* Wiśniowa (kiedyś Wilsona): ostatnia zabytkowa ulica zachodniego Załęża. Podobnie jak na Bocheńskiego powstało tu osiedle robotnicze kopalni Kleofas - wybudowano wtedy kilkanaście familoków. Są nieco starsze niż te z Bocheńskiego, bo pochodzą z końca XIX wieku i będąc nieotynkowane prezentują się lepiej.
Z tyłu widać już bloki osiedla Witosa, które powstało na terenach dawnego większego Załęża.
Do familoków w latach 60. dostawiono wielką płytę. Dopasowanie idealne.
Między nimi przebija się siedziba Śląsko-Dąbrowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, dawne schronisko kopalni Kleofas; wspominałem ją przy okazji ulicy Gliwickiej. Od zaplecza cieszy oko jeszcze ładniej.
* Wolnego Józefa: nie wiem czym dla Katowic zasłużył się też galicyjski poseł i handlarz, ale patroni ulic to temat na zupełnie inną bajkę. Może rzeczywiście był wolny? Poniemiecka zabudowa jest tu w mniejszości, generalnie w tym miejscu we wschodnim Załężu zaczyna się "współczesność".
Zastanowił mnie ten blok - wygląda jakby chciano go postawić z rozmachem w socrealistycznym stylu, ale po wybudowaniu wejścia do klatki schodowej dokończono minimalistycznie.
* Wyplera (Limanowskiego). Niektóre kamienice są okazałe, z wykuszami.
* Zarębskiego (Martinstraße): Zaczyna swój bieg przy placu zabaw, który zasłynął swojego czasu informacją, że nie można się na nim bawić .
Między wysokimi kamienicami widać stojące z tyłu bloki.
I jeszcze dwa rejony, już nie alfabetycznie:
* kolonia Mościckiego. Ostatnie osiedle przed granicą z Chorzowem. Powstało w drugiej połowie lat 20. XX wieku dla osób zasłużonych w walce o polskość Górnego Śląska. Domy stawiono według jednego projektu - piętrowe, każdy miał wodę i prąd, niektóre gaz, a kanalizację uruchomiono jeszcze przed wojną. Wówczas luksusowe, choć dla niektórych może i nadal. Krytykowano budowę drogich, dwurodzinnych domków dla wybranych, ale co tam...
Osiedle zaprojektowano na nieużytkach kopalni Kleofas wzdłuż nowych ulic przecinających się pod kątem prostym, jak w Ameryce. Patronami zostali górnicy, którzy zginęli podczas katastrofy kopalni w 1896 roku (jeszcze o niej wspomnę w późniejszym tekście). Zapewne wybrano tych o odpowiednio polskich nazwiskach.
W okresie II wojny światowej na mapach widniało Rudolf Hess Kolonie, a od 1952 do 2000 przyjęło nazwę Nikosa Belojannisa, greckiego komunisty.
Niestety, dzisiaj dawne miasto-ogród jest zupełnie nieciekawe - nie wpisane na listę zabytków, więc każdy z właścicieli robi co chce, niewiele się zatem różni od większości osiedli jednorodzinnych.
* przystanek Katowice-Załęże jest stosunkowo młody, powstał w latach 50. XX wieku.
Za przystankiem i nasypem nadal ciągnie się Załęże, tyle że nie ma tam już budynków mieszkalnych, lecz różne firmy, ogródki działkowe i syf. Z okien pociągu widać za to doskonale potworek architektoniczny: hotel stylizujący się na góralszczyznę.
Jak dla mnie ścisła czołówka brzydoty katowickiej, feeee!
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Pora zająć się uduchowieniem mieszkańców Załęża
Jedynym kościołem jest rzymskokatolicki pod wezwaniem św. Józefa we wschodniej części dzielnicy. Standardowy neogotyk. Jego budowę przyspieszyła katastrofa w kopalni Kleofas - 4 marca 1896 roku w wyniku nieostrożnego obchodzenia się z ogniem przez maszynistę wybuchł pożar. Ze 144 górników znajdujących się w zagrożonym rejonie zginęło 105 - głównie z Załęża, Dębu i Bogucic. W czasie pogrzebów złożono uroczyste ślubowanie, iż w Załężu stanie kościół wotywny i wkrótce tak się stało.
Nową parafię erygował Georg Kopp, biskup wrocławski. Ten sam, którego imię do dzisiaj nosi schronisko na Šeráku (Chata Jiřího / Georgschutzhaus). W dawnej kopalni Eminenz (Gottwald) jeden z szybów także nazwano Georgschacht - obecnie stoi w środku centrum handlowego
Przed kościołem krzyż z tablicą, ale mnie bardziej interesuje malutka metalowa plakietka z boku.
Jest ona identyczna jak ta z krzyża w pobliskim kościele w Dębie, tyle, że mniej czytelna. Zatarty częściowo napis brzmi: Johann Baumaister. Stein-und-Holz-Bildhauer. Breslau.
Ciężko trafić na spokojną możliwość obejrzenia wnętrza - ciągle coś się tam działo, niekiedy kilka ślubów pod rząd.
Świątynię budowano głównie z darów - m. in. huty Baildon, spółki Gieschego oraz Katowickiej Spółki Akcyjnej dla Górnictwa i Hutnictwa (Kattowitzer Aktiengesellschaft für Bergbau und Eisenhüttenbetrieb).
Zachowały się oryginalne witraże z końca XIX wieku z nazwiskami fundatorów.
Inne części wyposażenia również są z pierwszego okresu istnienia, o czym świadczy np. dolny napis, którego ktoś zapomniał zakryć.
Obok głównego ołtarza tablice z listą górników Kleofasa...
Jeśli któremuś z wiernych byłoby niewygodnie to może kupić podpórkę w promocyjnej cenie - choć nie wiem ile ona wytrzyma
Przy kościele fara...
...boisko...
...i cmentarz. Na nim niemal same nowe nagrobki, trochę ciekawsza jest nekropolia przy Gliwickiej na Załęskim Przedmieściu, założona około 1860 roku. Pierwotnie należała do starokatolików, a przez długi czas z dwóch stron otaczały ją tory kolejowe, co widać na mapie.
Na nim zabytkowa kaplica z przełomu XIX i XX wieku.
Czasem spod tynku wyjrzy niemiecki napis.
Przy każdej alejce straszą przylepione kartki, że gdy się nie zapłaci, to grób zlikwidują.
Cmentarz przy ulicy Brackiej formalnie nie leży już na Załężu, a kilkaset metrów od jego granic, w dzielnicy Dąb (Domb). Tutaj jednak pochowano część górników w 1896 w jednej, zbiorowej mogile.
Zauważyłem też kilka przedwojennych grobów pojedynczych - zarówno z usuniętymi napisami...
...jak i w dobrym stanie oraz zadbanych.
W zachodniej części Załęża zamiast kościoła można spotkać UFO!
To zbór Zielonoświątkowców Betania, dzieło nowatorskiej myśli architektonicznej lat 90. ubiegłego wieku. Jak dla mnie - paskudztwo!
W przeszłości w Załężu żyli jeszcze ewangelicy i żydzi, nigdy jednak nie stanowili więcej niż kilku procent społeczności.
Jedynym kościołem jest rzymskokatolicki pod wezwaniem św. Józefa we wschodniej części dzielnicy. Standardowy neogotyk. Jego budowę przyspieszyła katastrofa w kopalni Kleofas - 4 marca 1896 roku w wyniku nieostrożnego obchodzenia się z ogniem przez maszynistę wybuchł pożar. Ze 144 górników znajdujących się w zagrożonym rejonie zginęło 105 - głównie z Załęża, Dębu i Bogucic. W czasie pogrzebów złożono uroczyste ślubowanie, iż w Załężu stanie kościół wotywny i wkrótce tak się stało.
Nową parafię erygował Georg Kopp, biskup wrocławski. Ten sam, którego imię do dzisiaj nosi schronisko na Šeráku (Chata Jiřího / Georgschutzhaus). W dawnej kopalni Eminenz (Gottwald) jeden z szybów także nazwano Georgschacht - obecnie stoi w środku centrum handlowego
Przed kościołem krzyż z tablicą, ale mnie bardziej interesuje malutka metalowa plakietka z boku.
Jest ona identyczna jak ta z krzyża w pobliskim kościele w Dębie, tyle, że mniej czytelna. Zatarty częściowo napis brzmi: Johann Baumaister. Stein-und-Holz-Bildhauer. Breslau.
Ciężko trafić na spokojną możliwość obejrzenia wnętrza - ciągle coś się tam działo, niekiedy kilka ślubów pod rząd.
Świątynię budowano głównie z darów - m. in. huty Baildon, spółki Gieschego oraz Katowickiej Spółki Akcyjnej dla Górnictwa i Hutnictwa (Kattowitzer Aktiengesellschaft für Bergbau und Eisenhüttenbetrieb).
Zachowały się oryginalne witraże z końca XIX wieku z nazwiskami fundatorów.
Inne części wyposażenia również są z pierwszego okresu istnienia, o czym świadczy np. dolny napis, którego ktoś zapomniał zakryć.
Obok głównego ołtarza tablice z listą górników Kleofasa...
Jeśli któremuś z wiernych byłoby niewygodnie to może kupić podpórkę w promocyjnej cenie - choć nie wiem ile ona wytrzyma
Przy kościele fara...
...boisko...
...i cmentarz. Na nim niemal same nowe nagrobki, trochę ciekawsza jest nekropolia przy Gliwickiej na Załęskim Przedmieściu, założona około 1860 roku. Pierwotnie należała do starokatolików, a przez długi czas z dwóch stron otaczały ją tory kolejowe, co widać na mapie.
Na nim zabytkowa kaplica z przełomu XIX i XX wieku.
Czasem spod tynku wyjrzy niemiecki napis.
Przy każdej alejce straszą przylepione kartki, że gdy się nie zapłaci, to grób zlikwidują.
Cmentarz przy ulicy Brackiej formalnie nie leży już na Załężu, a kilkaset metrów od jego granic, w dzielnicy Dąb (Domb). Tutaj jednak pochowano część górników w 1896 w jednej, zbiorowej mogile.
Zauważyłem też kilka przedwojennych grobów pojedynczych - zarówno z usuniętymi napisami...
...jak i w dobrym stanie oraz zadbanych.
W zachodniej części Załęża zamiast kościoła można spotkać UFO!
To zbór Zielonoświątkowców Betania, dzieło nowatorskiej myśli architektonicznej lat 90. ubiegłego wieku. Jak dla mnie - paskudztwo!
W przeszłości w Załężu żyli jeszcze ewangelicy i żydzi, nigdy jednak nie stanowili więcej niż kilku procent społeczności.
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Miałem ochotę kupić tą chatę i wyremontować. ale ona ma 24 (słownie: dwudziestu czterech) właścicieli z tego większość nie żyje a inni o nieznanym miejscu zamieszkania. W ramach remontu Gliwickiej doprowadziliśmy do niej nową kanalizację i wodociąg (obowiązek miasta). Ona nawet nie była zamknięta. Na belce stropowej w białej izbie jest wyryta data budowy. To była prawdopodobnie chata kryta gontem, którą "naprawili" ohydną papą.Pudelek pisze:Pod numerem 85 znajduje się najstarszy budynek Załęża - dom z 1833 roku.
Na fotach widać ciągle nawierzchnię ulicy Gliwickiej, którą wyremontowaliśmy 9 lat temu i całkiem dobrze się trzyma. Mam w tym trochę udziału.
Pod Gliwicką i okolicznymi domami płynie podziemna Rawa. W wykopach było widać ruch wody podziemnej. Tak dużej rzeki podziemnej nikt się w tym miejscu nie spodziewał, nawet fachowcy. Dzielnica powstała więc na terenie nie nadającym się pod ciężką zabudowę przemysłową. wszystkie duże zakłady powstały po drugiej stronie Rawy, gdzie nie ma tej rzeki.
Bardzo podoba mi się twój fotoreportaż. Masz bardzo ciekawe zabytkowe mapy. Podaj namiar do nich lub udostępnij w całej postaci z możliwością powiększenia. W trakcie czytania po raz kolejny zrozumiałem, że kocham Śląsk. A sam czuję się Ślązakiem z odzysku. Zresztą pochodzę z Jury i od dzieciństwa wmawiano mi, że to też Śląsk. A to wieśniaki chciały się dowartościować.
Ostatnio zmieniony 06 marca 2016, 11:14 przez Jędral, łącznie zmieniany 1 raz.
Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt! - Adam Sikorski
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
Jak budowałem WKTS (czy wiesz o czym mówię ), to załatwiłem ludziom posiłki regeneracyjne w tej knajpie. Chłopy nie mogły brać piwa, i barmanka pilnowała tego. Za to żarło było rewelacyjne. Te 18 posiłków gotowali specjalnie dla nich. Co dziennie mięso - a był to rok 1984 . i cena akceptowalna, i był kompotPudelek pisze: do tej zdążyłem jeszcze parę razy zajrzeć,
Ostatnio zmieniony 06 marca 2016, 11:22 przez Jędral, łącznie zmieniany 1 raz.
Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt! - Adam Sikorski
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams