11.11-15.11 - Bieszczadzki debiut Pudelka :)

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Rebel
Turysta
Turysta
Posty: 1171
Rejestracja: 03 maja 2008, 5:59

Post autor: Rebel » 21 listopada 2015, 16:59

Dżola Ry pisze:W zimie ziąb okropny
Pudelek pisze:Tam faktycznie zimno
To musiała być wytrzeźwiałka dla imprezowiczów :P :lol:
"Niekiedy wilkiem się nazywał , lecz wilkiem nie był, gdy wszyscy raźnie śpiewali - wolał zawyć ... "
Awatar użytkownika
gaza
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1641
Rejestracja: 21 marca 2010, 19:27

Post autor: gaza » 21 listopada 2015, 17:06

Bardzo przyjemnie się tą relację czyta :spoko: ,aż mnie ciągnie w Bieszczady :)
Kiedy trzeba wspiąć się na górę, nie myśl, że jak będziesz stał i czekał, to góra zrobi się mniejsza.
Awatar użytkownika
dmirstek
Turysta
Turysta
Posty: 43
Rejestracja: 20 grudnia 2014, 21:52

Post autor: dmirstek » 21 listopada 2015, 18:01

Pudelek pisze:
dmirstek pisze:piekne góry, ale atmosfera "elitarności" jaka wokół nich wyrosła jest momentami nie do zniesienia.
toż to taka sama elitarność jak w Tatrach - na miejscu dominują ludzie z Warszawy lub ogólnie mazowieckiego ;) Ale rzeczywiście teraz ludzi było mało, w większości tacy, którzy musieli poświęcić urlop w listopadzie, przy niepewnej pogodzie...
No nie, Tatry są traktowane jako "dla wszystkich", a Bieszczady jako "dla elity" i tak nagle każdy chciał się poczuć elitarny, że te dzikie, leżące na totalnym zadupiu góry stały się nagle, w przeciągu kilku lat, podobne do Tatr czy Karkonoszy - oscypki, parkingi płatne po 30 zł, wejście do parku 7 zł/dzień... Jakoś to zderzenie tej pierwotnej "dzikości" (+ klimatów Siekierezady czy Zakapiorów) i obecnej komercji/zadeptania przy tak dużej odległości od wszelkich ośrodków miejskich jest dla mnie strasznie trudne do przełknięcia. Patrzę na te góry przez ten pryzmat i choć widzę, że są jednymi z najładniejszych w Polsce, to nie umiem "wyciągnąć" tego piękna i zdecydowanie wole inne pasma. Przy "Twojej" ilości turystów pewnie wygląda to dużo fajniej :)

Październik i listopad wbrew obiegowej opinii są miesiącami o jednej z niższych sum opadów w ciągu roku - więc w sumie najbezpieczniej wtedy brać urlop - sam tak zresztą robię i jestem wielce zadowolony. A jakie piękne barwy jesieni, morza chmur...
Pudelek pisze:
dmirstek pisze: Chatka podobno przeszła z rąk PTTK do BPN, ciekawe, czy to coś zmieni w dłuższej perspektywie?
raczej nie, bo dzierżawca został ten sam. W sumie to jedyny w historii, bo zdaje się, że on prowadzi schronisko od początku. Na razie wisi dumnie tabliczka, że to własność PN :D A początkowo park chciał schronisko w ogóle zburzyć!
Z tego co słyszałem BPN ciągle się kłócił z PTTK o to schronisko, dlatego mnie ciekawi jakie działania teraz podejmie, których to w jego opinii PTTK by nie podjął (jakąś różnicę zdań mieć musieli...). Pewnie skończy się na zamontowaniu jakiegoś jednego panelu słonecznego, aby być "eko", a nieśmiertelny dzierżawca dalej będzie robił swoją robotę...
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 21 listopada 2015, 18:04

dmirstek pisze:No nie, Tatry są traktowane jako "dla wszystkich", a Bieszczady jako "dla elity" i tak nagle każdy chciał się poczuć elitarny, że te dzikie, leżące na totalnym zadupiu góry stały się nagle, w przeciągu kilku lat, podobne do Tatr czy Karkonoszy - oscypki, parkingi płatne po 30 zł, wejście do parku 7 zł/dzień... Jakoś to zderzenie tej pierwotnej "dzikości" (+ klimatów Siekierezady czy Zakapiorów) i obecnej komercji/zadeptania przy tak dużej odległości od wszelkich ośrodków miejskich jest dla mnie strasznie trudne do przełknięcia. Patrzę na te góry przez ten pryzmat i choć widzę, że są jednymi z najładniejszych w Polsce, to nie umiem "wyciągnąć" tego piękna i zdecydowanie wole inne pasma. Przy "Twojej" ilości turystów pewnie wygląda to dużo fajniej
przyznam szczerze, że jakoś nie słyszałem o tej "elitarności" Biesów - poza oczywiście okresem jakiegoś PRL-u, ale od kiedy ktokolwiek ze znajomych tam jeździł, to wiedziałem, że o "elicie" tam nie ma mowy :P Więc tu raczej mowa o masowej komercjalizacji, choć jednak sporo jest miejsc, gdzie ona nie dociera tak mocno, choćby w takich bocznych sklepach to turystów nie ma, bo się boją chyba :D
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
dmirstek
Turysta
Turysta
Posty: 43
Rejestracja: 20 grudnia 2014, 21:52

Post autor: dmirstek » 21 listopada 2015, 18:58

Wiesz, dożyliśmy czasów, kiedy widząc na ulicy człowieka z cedzakiem na głowie zastanawiam się, czy człowiek uciekł z zakładu psychiatrycznego czy raczej pokazuje nowe trendy w modzie - podobnie dwojako można patrzeć na istotę zadeptywania tych dzikich gór :)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 21 listopada 2015, 21:25

Robin of Sherwood - Siedem Mieczy Waylanda
Obrazek

Nigdy nie odnosiłem wrażenia, że Bieszczady są dla elit. Ba, zawsze znajdowałem szlaki, gdzie w tym momencie czułem się praktycznie samotnie, zależnie od pory roku i miesiąca. Wystarczy odbić z Przełęczy Orłowicza na Bacówkę pod Jaworcem czy Zatwarnicę, ruszyć ku źródłom Sanu, na Tworylne, Krywne czy Rabe. Z Cisnej na Łopiennik albo z Łupkowa ku Balnicy. Tam praktycznie zawsze jest cisza, spokój i kontemplacja.
Już samo pasmo Otrytu, nawet w sezonie, jest rzadko uczęszczane.
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 21 listopada 2015, 22:19

Wschód rewelka !

Dla takich chwil warto wcześnie wstawać :) A może w schronisku nie mieli jeszcze przestawionego czasu ? ;)
Pudelek pisze:Szczęśliwy człowiek w górach :) Dawno nie czułem się tak dobrze :)
No to teraz wiesz dlaczego ciągnie mnie na wschody słońca i jak się wówczas czuję :zoboc:
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 22 listopada 2015, 16:25

dmirstek pisze:podobnie dwojako można patrzeć na istotę zadeptywania tych dzikich gór
mieliśmy malutką namiastkę tego, jak tam musi wyglądać w sezonie (jeszcze o tym napiszę). Przez przełęczą Orłowicza nagle pojawiła się grupa ze 30-40 osób, którzy weszli z dołu od Wetliny. Turyści, nie żadna wrzeszcząca i pijana stonka, ale momentalnie klimat gdzieś się schował, jak nagle mijasz się z tłumem.
Robin of Sherwood - Siedem Mieczy Waylanda
jeden z lepszych odcinków :D
Dla takich chwil warto wcześnie wstawać :) A może w schronisku nie mieli jeszcze przestawionego czasu ?
to by musieli mieć przestawiony czas o 10 minut :P
Robert J pisze:No to teraz wiesz dlaczego ciągnie mnie na wschody słońca i jak się wówczas czuję :zoboc:
ale jednak po wyspanej nocy pod dachem to co innego, niż marznąć w skałach :P
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8703
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 22 listopada 2015, 16:37

ecowarrior pisze:Wystarczy odbić z Przełęczy Orłowicza na Bacówkę pod Jaworcem czy Zatwarnicę, ruszyć ku źródłom Sanu, na Tworylne, Krywne czy Rabe. Z Cisnej na Łopiennik albo z Łupkowa ku Balnicy. Tam praktycznie zawsze jest cisza, spokój i kontemplacja.
Nie pisz tak dokładnie bo zaraz będzie tam tłoczno. My podczas ostatniej wizyty połaziliśmy po takich odludziach i było wspaniale.
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 22 listopada 2015, 17:13

nie przesadzajmy, aż tak opinotwórcze fora górskie nie są, aby od razu tam się wszyscy rzucili ;)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 22 listopada 2015, 20:08

Pudelek pisze:nie przesadzajmy, aż tak opinotwórcze fora górskie nie są, aby od razu tam się wszyscy rzucili ;)
nie bylabym taka pewna- juz ostatnio spotkalam chyba 3 osoby w takich kapeluszach jak eco :lol: wiec jak guru poleci trasy w Bieszczadach to moze tlum ruszyc :P
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 22 listopada 2015, 20:58

ja spotkałem tylko jedną i to był jego brat :D
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Barbórka
Turysta
Turysta
Posty: 949
Rejestracja: 02 stycznia 2011, 21:12

Post autor: Barbórka » 23 listopada 2015, 12:29

och czadersko, bo oglądając Twoją relację wracają wszystkie moje wspomnienia w Bieszczadach - a mam taką złotą zasadę, że przynajmniej raz w roku w nich jestem, a czasem nawet dwa razy...mimo, że jadę ze stolycy, czyli że ja elita? :roll:

osobiście Chatka Puchatka też mi się kojarzy tylko z zimnem - w ubiegłym roku z Kovikiem żartowaliśmy, że w zasadzie nie ma różnicy w temperaturze w środku czy na zewnątrz - jedyny luksus, że nic na Ciebie nie kapie.. :D

z kolei Bacówka - u la la to akurat jedno z moich ulubionych miejsc, i nie ważne ile razy jestem w Biesach, trasa Caryńska - Rawki to moja ulubiona jednodniówka :D

wschód słońca w takich warunkach = czysta przyjemność, czyli Pudelku jednym słowem Bieszczady to świetny wybór na dostarczenie sobie tylu endorfin i poczucia szczęścia :)
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 23 listopada 2015, 15:38

Po wschodzie słońca pora na "standardowe" chodzenie szlakiem... Połonina ładnie oświetlona, idziemy więc w kierunku Roha, najwyższego punktu Wetlińskiej.
Obrazek

Trudno się co chwila nie rozglądać na lewo i prawo - za pasmem Otrytu Magura Łomiańska (Магура-Лімнянська, 23 km), najwyższy szczyt Gór Sanocko-Turczańskich.
Obrazek

Schronisko zostaje coraz bardziej z tyłu...
Obrazek

Na Roh legalnie nie można wejść, szlak prowadzi więc przez Osadzki Wierch, drugi najwyższy na Połoninie.
Obrazek

Skałki pod Rohem.
Obrazek

A na horyzoncie kolejne odległe pasmo, tego już nie potrafię zidentyfikować.
Obrazek

Próby zdjęcia z faną i Smerekiem (Smerkiem?) w tle ;)
Obrazek

Szlak skręca w prawo i schodzi w dół.
Obrazek

Na Szarym Berdzie odcinek zadrzewiony, więc mogę zebrać myśli. Mamy nieczęstą okazję chodzić Połoniną niemal pustą - od wyjścia z Chatki Puchatka spotkaliśmy przez całą drogę kilkanaście osób, z tego połowa z nich była ekipą ze schroniska, idącą po wodę. Pozostali to pojedynczy turyści kierujący się w kierunku przeciwnym niż my.

Ledwo jednak to pomyślałem i na odkrytym terenie przez przełęczą Orłowicza zobaczyłem tłum. Najpierw małe ludziki, więc nie przerażały.
Obrazek

Kiedy mijałem kilku- i kilkunastoosobowe grupy poczułem namiastkę tego, co musi się tutaj dziać w sezonie i w późniejszych godzinach (bo przecież nadal było ranek!). Termin tego wyjazdu został wybrany znakomicie!

Roh już daleko za nami.
Obrazek

Mieliśmy początkowo zamiar wejść na Smerek i tam zrobić sobie przerwę, ale wieje tak mocno, że rezygnujemy.
Obrazek

Na przełęczy Orłowicza kilkanaście osób - co chwila ktoś idzie na Chatkę i zaraz dochodzi ktoś z dołu w celu uzupełnienia. Ludzie siedzą pozwijani w kłębki, poubierani... nikomu nie przychodzi do głowy, że można zejść kilka metrów niżej, za krzaczki, gdzie siedliśmy my: upału nie ma, lecz prawie nie wieje.

Pijemy Leżajska i sycimy wzrok jednymi z ostatnich widoków.
Obrazek
Obrazek

Na przełęczy zmieniamy szlak na żółty i schodzimy w kierunku północnym. Tam kompletna pustka, pierwszych i jedynych turystów spotykamy dopiero na samym dole, już w dolinie.
Obrazek
Obrazek

W lesie masa liści - trzeba uważać, bo nigdy nie wiadomo co jest pod nimi. Za to oznaczenia szlaków dosłownie co kilka metrów.
Obrazek
Obrazek

Połowa albo i większość dystansu jest płaska - to długa droga wzdłuż potoku Berdo. Co jakiś czas widzimy ślady po dawnej cywilizacji - mosty, resztki asfaltu, słupki: kiedyś istniała tu wieś Sucha Rzeka.
Obrazek
Obrazek

Mijamy kilka baraków - to "terenowa stacje edukacji ekologicznej" Parku Narodowego. Najbardziej widoczna jednak jest budka do pobierania biletów wstępu - na szczęście teraz już zamknięta, więc oszczędzamy po 7 złotych za dzień.
Obrazek

Końcówka szlaku dłuży się mocno, więc z zadowoleniem witamy pierwsze budynki wioski Zatwarnica (Затварниця) - ciągle kojarząca mi się z zatwardzeniem :D Ta miejscowość miała więcej szczęścia niż okoliczne - mimo, że kilkukrotnie paliła ją UPA, a autochtonicznych mieszkańców wywieziono w różne strony, to nie stała się tylko oznaczeniem na mapie.
Obrazek

Ośrodkiem życia i kultury, w którym zresztą kończymy dzisiejszą wędrówkę, jest żółty sklep :)
Obrazek

Mamy dużo czasu, czekając na znajomych, telepiących się do nas samochodem. Siadamy z tyłu i konsumujemy drugie śniadanie. Trochę jesteśmy tylko zawiedzeni, że w sprzedaży brak wina "Bieszczady" :(

Z tyłu sklepu zimno i wieje, przenosimy się więc do słońca, na ławeczkę prawie, że filmową ;)
Obrazek

Rano istniały obawy, czy słoneczna pogoda utrzyma się długo, gdyż w pewnym momencie niebo stawało się coraz bardziej przysłonięte białą poświatą, jednak okazało się, że aura dała radę aż do popołudnia :)

Powoli okolica zaczyna budzić się do piątkowego życia... pojawiają się pierwsi miejscowi, gdzieś z daleka słychać gromkie śpiewy. Następnie odgłosy zaczynają narastać i widzimy mocno zawianego faceta, idącego ku nam z dużym pakunkiem. Okazuje się, że są to domowe pierogi, którymi wszystkich dookoła częstuje i nikomu nie odpuszcza. Mniej więcej w tym samym czasie docierają nasi znajomi oraz pojawia się nieoczekiwanie ekipa chłopaków z chatki w Łupkowie, którzy tą noc spędzili na Otrycie. Robimy sobie z nimi pamiątkowe zdjęcia, do którego wciągamy i pana od pierogów ;)
Obrazek

Żegnamy się z "łupkowską" ekipą i umawiamy na dzień kolejny, po czym równie wylewnie ściskamy się z miejscowymi ;) Potem liczyliśmy z Eco na podwózkę do Tworylczyka albo przynajmniej do Krywego, gdzie można obejrzeć resztki po wsiach, lecz drogi dojazdowe są w takim stanie, że właściciele samochodu mówią stanowcze nie. Zaglądamy tylko do Chmielu (Хміль), przez który i tak mamy przejeżdżać, a gdzie stoi dawna cerkiew z 1906 roku.
Obrazek

W okresie PRL-u służyła jako magazyn, a w 1968 roku miała zostać spalona podczas kręcenia filmu "Pan Wołodyjowski", na co wyraził zgodę konserwator zabytków :!: Wiadomo, rusińskie, obce, to można zniszczyć... Na szczęście w wyniku protestów z tego pomysłu zrezygnowano i dziś służy jako kościół katolicki. Wokół zachowało się kilka starych nagrobków, m.in. Emila Ricci, właściciela wielu okolicznych majątków.
Obrazek

Zrekonstruowano dawną kaplicę, która nie przetrwała składowania siana; wewnątrz znajduje się nagrobek z XVI wieku z napisem w języku cerkiewnosłowiańskim.
Obrazek

Nocleg planowany był w Domu Turysty PTTK w Wetlinie, lecz tam pustawo, a gospodarz mówi, że nie grzeją. Przenosimy się więc do nieodległego prywatnego Czaru PRL-u. To jednak ogromny plus Bieszczad w tym okresie, że znalezienie fajnego i niedrogiego noclegu nie stanowi żadnego problemu!

Czar PRL-u wita nas mocno zawianym towarzystwem, które wskazuje nam nasz pokój (gospodarza tymczasowo gdzieś wessało). Zmieniamy go jednak na ciut mniejszy. W środku różne patriotyczne elementy: portrety Gomułki, Zawadzkiego, zdjęcia z demonstracji żałobnej w Stalinogrodzie oraz plakat z milicjantem-Twoim przyjacielem (milicjant wygląda bardziej jak z KBW, ale co tam).
Obrazek

Ponieważ współtowarzysze zaczynają smrodzić w pokoju kawą, więc idę usiąść na werandę przy wejściu. Tam dowiaduję się, że kobiety po 40-ce stają się przeźroczyste, zostaję też poczęstowany barszczem z brudnej szklanki oraz naleśnikami z mięsem. Nie było wiadomo, czy jeszcze są świeże, ale wobec braku sensacji żołądkowych zakładam, że były ;)

Wieczór spędzamy w Bazie Ludzi z Mgły, w której spotkamy m.in. koleżankę z Chatki Puchatka. Sam lokal, niby drugie pod względem kultowości w Biesach, w żaden sposób mnie nie zachwycił. Ot, niezbyt tania knajpa jakich widziałem wiele. Nie, żeby mi się tam coś nie podobało, ale żadnych czarów też nie wyczułem.

Sobota miała już być zupełnie luźna. W sumie okazała się super luźna, bo najpierw długo wylegiwaliśmy się w łóżkach, a potem zajrzeliśmy do Domu Turysty na tarninówkę. Tam dowiadujemy się co wyczyniało islamskie bydło w Paryżu... :|
Obrazek

Dalszy rozkład dnia nadal nieśpieszny - stołujemy się przy znanym już sklepie wetlińskim, który odwiedziliśmy dwa dni wcześniej. Kolory drzew nadal ładne.
Obrazek

Znów spotykamy zakapiora z brodą, tyle, że tym razem w stanie upojenia, którego Eco ratuje winem ;) Ale nie "Bieszczady", lecz "Korzennym", całkiem niezłym zresztą :)
Obrazek

Nad rzeką Wetliną rozkładamy zestawy małego bieszczadnika ;)
Obrazek

Robimy też sobie sesję przy wodospadzie w Starym Siole, a niektórym jak widać ciągle ciepło :D
Obrazek

Namawiam też pozostałych, abyśmy zajrzeli do Majdanu (Майдан), chociażby przez płot obejrzeć Kolejkę Bieszczadzką.
Obrazek
Obrazek

Ostatni nocleg w Cisnej, w Bacówce pod Honem. Dość sympatycznie, choć w sąsiednim budynku, gdzie nas zakwaterowano, nie działają łazienki i z byle potrzebą trzeba latać na dwór albo do bacówki.
Obrazek

Ostatnia noc musi być w Siekierezadzie, gdzie znów urzędujemy do 2-giej ;) Ponownie widzimy się z ekipą "łupkowską", a z bacówki wzięliśmy ze sobą kolegę, który, jak się okazało, też spał w Chatce Puchatka. Dla bezpieczeństwa aparatu ze sobą nie brałem ;)

W niedzielę pozostaje już tylko wracać - znajomi dowożą nas do Sanoka. Na szczęście pogoda się popsuła, zaczyna padać, więc i żal z zakończenia wyjazdu mniejszy...

Cała galeria:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... ySztukDwie#
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 23 listopada 2015, 15:39

Barbórka pisze:wschód słońca w takich warunkach = czysta przyjemność, czyli Pudelku jednym słowem Bieszczady to świetny wybór na dostarczenie sobie tylu endorfin i poczucia szczęścia
gdyby była tam taka pogoda, jak w ubiegłym tygodniu, to poziom endorfin i szczęścia stanowczo stałby niżej ;)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
ODPOWIEDZ