Bałkańska włóczęga - lipiec 2015
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Bałkańska włóczęga - lipiec 2015
Plany wakacyjne rodziły się długo i powoli, bo chcieliśmy dobrze wykorzystać każdą godzinę urlopu. Kumulacja wielu naszych celów znajdowała się na południu, więc powstał pomysł bałkańskiej włóczęgi. Włóczęgi - bo nie mieliśmy zaplanowanych konkretnych dat i noclegów tylko punkty na trasie, które bardziej lub mniej chcieliśmy odwiedzić.
W planach były Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Albania, Macedonia, Chorwacja, a nawet w odległych marzeniach Grecja. Miasta, wioski, zabytki, góry, morza, jeziora... Ograniczał nas jedynie trzytygodniowy urlop.
Co z tego planu udało się zrealizować postaram się opisać w przydługiej relacji...
13-14 lipiec. Bośnia i Hercegowina: Medziugorje, Blagaj, Mostar
Wyruszyliśmy 12 lipca rano przez Czechy, Austrię, Słowenię i Chorwację.
Zmiana krajobrazu za tunelem Sveti Rok (5670/5679 m), przejściem autostrady A1 przez pasmo górskie Velebit w Chorwacji.
Pierwszym naszym celem było Medziugorje i Mostar w Bośni i Hercegowinie, pierwszego dnia przejechaliśmy jednak "tylko" 1100 km, więc nocleg wypadł w miejscowości Pakostane w Chorwacji. Ale za to pierwsza kąpiel w Adriatyku została zaliczona
Następnego dnia prowadzeni przez Hołowczyca jakąś pokutną dla samochodu drogą docieramy w końcu z ulgą do Medziugorje.
Kościół pw. św. Jakuba
Z lekkimi problemami znajdujemy drogę na Wzgórze Objawień (Podbrdo).
Występujące tu od 1981 r. objawienia bada specjalna komisja powołana przez papieża Benedykta XVI w 2010 roku, do tej pory wydarzenia nie zostały odrzucone ani potwierdzone przez Kościół.
Nocujemy w miejscowości Buna i cały następny dzień przeznaczamy głównie na zwiedzanie Mostaru. Zaczynamy jednak od miejcowości Blagaj, dawnej stolicy Hercegowiny, gdzie znajduje się wtopiony w 200 metrową skalną ścianę dom derwiszów Tekija. Został wybudowany w 1520 r. i przez wieki był islamskim sercem Hercegowiny. Obecnie stanowi atrakcję turystyczną.
Dalszą część dnia spędzamy już w Mostarze. Miasto bardzo ucierpiało podczas wojny na Bałkanach. Zniszczona została wtedy duża część zabytków oraz meczetów. Jednym z najważniejszych zabytków miasta jest kamienny Stary Most z XVI-w (zwany też Tureckim). W czasie wojny był on zburzony przez Chorwatów. Po wojnie został odbudowany i w lipcu 2004 roku oddany ponownie do użytku.
Od zakończenia wojny w 1995 roku miasto jest sukcesywnie odbudowywane, głównie dzięki pomocy finansowej UNESCO i Unii Europejskiej. Zniszczenia i ślady wojny są jednak wciąż wyraźnie widoczne. W lipcu 2005 r. Stary Most i jego najbliższe otoczenie zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Stary Most jest też główną atrakcją turystyczną miasta, przez cały czas przelewają się tam tłumy turystów. Wykorzystują to skrzętnie miejscowi młodzieńcy urządzając pokazowe skoki z mostu do Neretwy.
Starówka Mostaru nie jest zbyt duża skupia się głównie w okolicy mostu. Wąskie brukowane ulice pełne są turystów, knajpek i straganów na których można kupić wszystko, od pamiątkowych bibelotów po militarne akcesoria z minionej wojny.
W zwiedzaniu miasta bardzo przeszkadza zasada parkowania w Mostarze. Bilet parkingowy można kupić maksymalnie na dwie godziny, co powoduje konieczność wracania do samochodu kilka razy w ciągu dnia.
Najliczniej odwiedzane przez turystów są uliczki muzułmańskiego starego Mostaru. Niedaleko mostu znajduje się meczet Koski Mehmed-Paszy, warto wejść też na minaret, z którego roztacza się piękna panorama miasta.
W dalszej części starówki odwiedzamy też Turecki Dom z tradycyjnymi wnętrzami z czasów osmańskich.
Nie mogliśmy odmówić sobie pozostania do wieczora w tym urokliwym mieście, zwłaszcza, że pięknie oświetlony po zmroku most prezentuje się bardzo atrakcyjnie...
Więcej fotek TU
cdn.
W planach były Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Albania, Macedonia, Chorwacja, a nawet w odległych marzeniach Grecja. Miasta, wioski, zabytki, góry, morza, jeziora... Ograniczał nas jedynie trzytygodniowy urlop.
Co z tego planu udało się zrealizować postaram się opisać w przydługiej relacji...
13-14 lipiec. Bośnia i Hercegowina: Medziugorje, Blagaj, Mostar
Wyruszyliśmy 12 lipca rano przez Czechy, Austrię, Słowenię i Chorwację.
Zmiana krajobrazu za tunelem Sveti Rok (5670/5679 m), przejściem autostrady A1 przez pasmo górskie Velebit w Chorwacji.
Pierwszym naszym celem było Medziugorje i Mostar w Bośni i Hercegowinie, pierwszego dnia przejechaliśmy jednak "tylko" 1100 km, więc nocleg wypadł w miejscowości Pakostane w Chorwacji. Ale za to pierwsza kąpiel w Adriatyku została zaliczona
Następnego dnia prowadzeni przez Hołowczyca jakąś pokutną dla samochodu drogą docieramy w końcu z ulgą do Medziugorje.
Kościół pw. św. Jakuba
Z lekkimi problemami znajdujemy drogę na Wzgórze Objawień (Podbrdo).
Występujące tu od 1981 r. objawienia bada specjalna komisja powołana przez papieża Benedykta XVI w 2010 roku, do tej pory wydarzenia nie zostały odrzucone ani potwierdzone przez Kościół.
Nocujemy w miejscowości Buna i cały następny dzień przeznaczamy głównie na zwiedzanie Mostaru. Zaczynamy jednak od miejcowości Blagaj, dawnej stolicy Hercegowiny, gdzie znajduje się wtopiony w 200 metrową skalną ścianę dom derwiszów Tekija. Został wybudowany w 1520 r. i przez wieki był islamskim sercem Hercegowiny. Obecnie stanowi atrakcję turystyczną.
Dalszą część dnia spędzamy już w Mostarze. Miasto bardzo ucierpiało podczas wojny na Bałkanach. Zniszczona została wtedy duża część zabytków oraz meczetów. Jednym z najważniejszych zabytków miasta jest kamienny Stary Most z XVI-w (zwany też Tureckim). W czasie wojny był on zburzony przez Chorwatów. Po wojnie został odbudowany i w lipcu 2004 roku oddany ponownie do użytku.
Od zakończenia wojny w 1995 roku miasto jest sukcesywnie odbudowywane, głównie dzięki pomocy finansowej UNESCO i Unii Europejskiej. Zniszczenia i ślady wojny są jednak wciąż wyraźnie widoczne. W lipcu 2005 r. Stary Most i jego najbliższe otoczenie zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Stary Most jest też główną atrakcją turystyczną miasta, przez cały czas przelewają się tam tłumy turystów. Wykorzystują to skrzętnie miejscowi młodzieńcy urządzając pokazowe skoki z mostu do Neretwy.
Starówka Mostaru nie jest zbyt duża skupia się głównie w okolicy mostu. Wąskie brukowane ulice pełne są turystów, knajpek i straganów na których można kupić wszystko, od pamiątkowych bibelotów po militarne akcesoria z minionej wojny.
W zwiedzaniu miasta bardzo przeszkadza zasada parkowania w Mostarze. Bilet parkingowy można kupić maksymalnie na dwie godziny, co powoduje konieczność wracania do samochodu kilka razy w ciągu dnia.
Najliczniej odwiedzane przez turystów są uliczki muzułmańskiego starego Mostaru. Niedaleko mostu znajduje się meczet Koski Mehmed-Paszy, warto wejść też na minaret, z którego roztacza się piękna panorama miasta.
W dalszej części starówki odwiedzamy też Turecki Dom z tradycyjnymi wnętrzami z czasów osmańskich.
Nie mogliśmy odmówić sobie pozostania do wieczora w tym urokliwym mieście, zwłaszcza, że pięknie oświetlony po zmroku most prezentuje się bardzo atrakcyjnie...
Więcej fotek TU
cdn.
Ostatnio zmieniony 14 sierpnia 2015, 23:16 przez Tidżej, łącznie zmieniany 7 razy.
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Mostar - oprócz niewątpliwego uroku starówki - pamiętam jako miejsce, gdzie napoje chłodzące były o ponad połowę tańsze niż nad wybrzeżem Adriatyku. Z problemem "parkingowym" natomiast nie spotkałem się. Być może dlatego, że samochód zostawiłem dość daleko od starego miasta. Czekam na ciąg dalszy...
ja parkowałem w Mostarze przy kościele katolickim z monstrualnie dużą wieżą. Za darmo Ceny w sklepach rzeczywiście były znacznie tańsze niż w Chorwacji, która generalnie jest droga jak cholera.
Medżugorie pominąłem z namysłem na swej trasie wówczas, na Blagaj już zabrakło czasu.
Świetne zdjęcia, i też czekam na ciąg dalszy
Medżugorie pominąłem z namysłem na swej trasie wówczas, na Blagaj już zabrakło czasu.
Świetne zdjęcia, i też czekam na ciąg dalszy
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
gobo, Pudelek szkoda, że nie widziałem wcześniej, że można było parkować tam za darmo. Ale tak jak piszecie BiH nie jest krajem wysokich cen, więc największy mankament, to powroty co 2 godz. Parkowaliśmy tuż przy starówce.
W większości miejsc bez problemów można było płacić zarówno w € jak i w KM, z prostym przelicznikiem 2KM = 1€.
Ciekawe czy ktoś dotrwa do końca?
W większości miejsc bez problemów można było płacić zarówno w € jak i w KM, z prostym przelicznikiem 2KM = 1€.
Barbórka pisze:pisz pisz pisz
Trzy tygodnie i 5200km... Trzeba się uzbroić w cierpliwośćGrochu pisze:Chyba będzie dużo odcinków
Ciekawe czy ktoś dotrwa do końca?
Ostatnio zmieniony 09 sierpnia 2015, 15:12 przez Tidżej, łącznie zmieniany 1 raz.
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Za parking płaciłem, ale tylko raz.
Rok temu również zrobiłem trasę długości 5200 km, przy okazji wejścia na 7 szczytów z KE. Relację z tej wyprawy pisała jedna z uczestniczek i... do dziś czekam na zakończenie opowieści
Najważniejsze, żeby Autor dotrwałTidżej pisze: Ciekawe czy ktoś dotrwa do końca?
Rok temu również zrobiłem trasę długości 5200 km, przy okazji wejścia na 7 szczytów z KE. Relację z tej wyprawy pisała jedna z uczestniczek i... do dziś czekam na zakończenie opowieści
Autor dotrwa Najbardziej wstrzymującym elementem są zdjęciagobo pisze:Najważniejsze, żeby Autor dotrwał
Noclegi to był pełen spontan, bez rezerwacji, bo bardzo często się przemieszczaliśmy.goska pisze:A jak z noclegami , rozumiem , że spontan bez jakiś rezerwacji no i jak cenowo ciekawa jestem
Do Buny z Medziugorje przyjechaliśmy dość późno, więc nie specjalnie długo szukaliśmy noclegu. Spaliśmy w bungalowie (dwie sypialnie, kuchnia, łazienka, salonik, klimatyzacja, wifi) po 10€ od osoby.
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
15-17 lipiec. Czarnogóra: Durmitor - Bobotov Kuk
Co do Bośni i Hercegowiny nie mieliśmy rozbudowanych planów. Początek naszej włóczęgi, czyli jazda na południe to plany górskie. 15 lipca opuszczamy BiH i przejeżdżamy do Czarnogóry, gdzie naszym celem jest Park Narodowy Durmitor. Na granicy witają nas widoki na góry Orjen.
Udajemy się do miejscowości Žabljak, która jest centrum turystycznym Durmitoru. Masyw Durmitoru jest jednym z najwyższych i najbardziej znanych w Czarnogórze. Szczyty Durmitoru osiągają mniej więcej wysokość naszych Tatr, mają jednak charakterystyczny jasny kolor ze względu na wapienną budową. Najwyższym szczytem jest Bobotov Kuk (2523 m n.p.m), który jest naszym celem na kolejny dzień. W planie mamy noclegi na campingu w przysiółku Ivan Do we wschodnej części miasta położonym przy wyjściu na szlak.
Cennik jest prosty, wszystko po 2€ - osoba dorosła, samochód, namiot - "dziecko" bez opłat, co daje nam 8€ za noc za wszystko. Wieczorem robimy jeszcze mały rekonesans po okolicy, m.in. nad Jezioro Czarne, jedno z najbardziej znanych jezior polodowcowych, z których Durmitor również słynie. Jest ich w Parku ok 18.
Wczesnym rankiem wyruszamy w góry Durmitoru (dobrze, że są jasne, bo zabrzmiało prawie jak góry Mordoru)...
Oznakowanie szlaków jest zupełnie inne niż w naszych górach. Poza jedną tabliczką podającą czas przejścia na początku szlaku nie widzieliśmy więcej żadnych innych.
Szlak znaczony jest kółkiem - białym w środku z czerwoną obwódką...
...lub czerwoną kreską maźniętą pędzlem. Znaki rysowane są głównie na skałach, bardzo sporadycznie pojawiają się na drzewach. Gdy niezbędny jest napis, również wypisany jest pędzlem i czerwoną farbą na skale. Znaki nie są zbyt częste, ale rysowane tak, że środniowprawny turysta da sobie radę bez problemów.
Szlak jest bardzo ciekawy i urozmaicony, początkowo wiedzie przez las, później wśród białych skał porośniętych (coraz rzadziej wraz z wysokością) trawami i kosówką...
Podejście pod ostatnią przełęcz pod szczytem przypomina trochę Wrota Chałubińskiego, tylko podłoże jest piargowe.
Z przełęczy ostatnie podejście (od lewej) na szczyt, w górnej części ubezpieczone stalową liną w otulinie pcv.
Momenty były...
A ze szczytu zasłużone, piękne widoki...
Więcej fotek TU
cdn.
Co do Bośni i Hercegowiny nie mieliśmy rozbudowanych planów. Początek naszej włóczęgi, czyli jazda na południe to plany górskie. 15 lipca opuszczamy BiH i przejeżdżamy do Czarnogóry, gdzie naszym celem jest Park Narodowy Durmitor. Na granicy witają nas widoki na góry Orjen.
Udajemy się do miejscowości Žabljak, która jest centrum turystycznym Durmitoru. Masyw Durmitoru jest jednym z najwyższych i najbardziej znanych w Czarnogórze. Szczyty Durmitoru osiągają mniej więcej wysokość naszych Tatr, mają jednak charakterystyczny jasny kolor ze względu na wapienną budową. Najwyższym szczytem jest Bobotov Kuk (2523 m n.p.m), który jest naszym celem na kolejny dzień. W planie mamy noclegi na campingu w przysiółku Ivan Do we wschodnej części miasta położonym przy wyjściu na szlak.
Cennik jest prosty, wszystko po 2€ - osoba dorosła, samochód, namiot - "dziecko" bez opłat, co daje nam 8€ za noc za wszystko. Wieczorem robimy jeszcze mały rekonesans po okolicy, m.in. nad Jezioro Czarne, jedno z najbardziej znanych jezior polodowcowych, z których Durmitor również słynie. Jest ich w Parku ok 18.
Wczesnym rankiem wyruszamy w góry Durmitoru (dobrze, że są jasne, bo zabrzmiało prawie jak góry Mordoru)...
Oznakowanie szlaków jest zupełnie inne niż w naszych górach. Poza jedną tabliczką podającą czas przejścia na początku szlaku nie widzieliśmy więcej żadnych innych.
Szlak znaczony jest kółkiem - białym w środku z czerwoną obwódką...
...lub czerwoną kreską maźniętą pędzlem. Znaki rysowane są głównie na skałach, bardzo sporadycznie pojawiają się na drzewach. Gdy niezbędny jest napis, również wypisany jest pędzlem i czerwoną farbą na skale. Znaki nie są zbyt częste, ale rysowane tak, że środniowprawny turysta da sobie radę bez problemów.
Szlak jest bardzo ciekawy i urozmaicony, początkowo wiedzie przez las, później wśród białych skał porośniętych (coraz rzadziej wraz z wysokością) trawami i kosówką...
Podejście pod ostatnią przełęcz pod szczytem przypomina trochę Wrota Chałubińskiego, tylko podłoże jest piargowe.
Z przełęczy ostatnie podejście (od lewej) na szczyt, w górnej części ubezpieczone stalową liną w otulinie pcv.
Momenty były...
A ze szczytu zasłużone, piękne widoki...
Więcej fotek TU
cdn.
Ostatnio zmieniony 11 sierpnia 2015, 18:49 przez Tidżej, łącznie zmieniany 6 razy.
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Ciekaw jestem co jeszcze uda Wam się zdobyć na tej wyprawie bez planowych noclegów. Tymczasem gratki za pierwszy szczytTidżej pisze:Bobotov Kuk (2523 m n.p.m), który jest naszym celem
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480