Główny Szlak Sudecki 2015 r
: 31 lipca 2015, 22:02
Od pewnego czasu planowaliśmy przejść Główny Szlak Sudecki. Z racji naszych zajęć i obowiązków nie jesteśmy w stanie przemaszerować całego szlaku za jednym podejściem. Dlatego podzieliliśmy go na kilkudniowe etapy. Tak się złożyło, że miałem służbowy wyjazd w okolice Prudnika. Okazja niebywała, żeby wreszcie rozpocząć wędrówkę po GSS.
Naszą przygodę z GSS rozpoczynamy w Prudniku spod dworca kolejowego, który został zbudowany gdy uruchomiono w mieście linię kolejową w 1876 r.
18 marca 2015
W dolinach wiosna, a górach jeszcze zima.
Idziemy przez miasto, mijamy starówkę. Na rynku widać stare kamienice oraz barokowy ratusz, nad którym wznosi się 63-metrowa wieża. Dochodzimy do Parku Miejskiego, który został założony w 1880 r. Park był i jest wzbogacony o elementy architektury ogrodowej. Jest to świetne miejsce do odpoczynku i na spacery. Przechodzimy park i dzielnicę willową miasta. Maszerujemy w kierunku Góry Koziej zwanej też Klasztornym Wzgórzem. Mijamy barokową kaplicę św. Antoniego i po około 4 km jesteśmy na wzgórzu. Na górze stoi krzyż milenijny, nieco niżej wieża widokowa.
Przejrzystość powietrza jest dzisiaj bardzo słaba mino słonecznej pogody, więc widoki są bardzo ograniczone.
Za znakami podążamy na wschodnie zbocze wzniesienia, gdzie poniżej szczytu w prudnickim lesie jest sanktuarium św. Józefa i klasztor oo Franciszkanów. W tym klasztorze w latach 50-tych XX w był internowany Prymas Polski Kardynał Stefan Wyszyński. 3 lata wcześniej mieliśmy okazję zwiedzić klasztor. Dzisiaj ze względu na wczesną godzinę obiekt był zamknięty.
Ruszamy dalej w kierunku Dębowca. Przechodzimy przez pole biwakowe zw. Polaną Kucharskiego, gdzie można odpocząć na przygotowanych ławeczkach. Następnie leśną ścieżką przez Świętą Górę zdobywamy Kobylnicę. Stoi tu obelisk poświęcony Josepa van Eichendorffa, poety niemieckiego romantyzmu.
Tuż obok jest wyrobisko starego kamieniołomu, zwane przez miejscowych "żabim oczkiem". Dość urokliwe miejsce. Po chwili odpoczynku idziemy przez osadę Dębowiec, mijamy leśniczówkę i podchodzimy na Długotę.
Na szczycie jest głaz z tablicą poświęcony tragicznie zmarłemu na szlaku Józefowi Waścińskiemu.
Schodzimy do wsi Wieszczyna i przechodząc obok nowego schroniska młodzieżowego znajdujemy kolejną wieżę widokową. Jak pisałem wcześniej słaba przejrzystość powietrza ograniczała nam widoki.
Teraz już otwartym terenem przez pola i łąki obok Trzebieszowa maszerujemy do Pokrzywnej. Tu zaczyna się już górska wędrówka, podążamy pod Szyndzielową Kopę i przez Zamkową Górę, Przełęcz pod Zamkową Górą, Mokrą Przełęcz i Srebrną Kopę osiągamy najwyższy punkt dzisiejszej wycieczki - Biskupią Kopę.
Ostatni odcinek trasy pokonujemy po śniegu. Mimo, że w dolinach kwitną już Śnieżyce i Przebiśniegi to powyżej 700 m zalega jeszcze śnieg. Podchodzimy pod Krzyż Pojednania i dalej na kulminację. Szczyt ma charakter rozłogu, od którego odchodzi kilka grzbietów o zalesionych i stromych stokach. Atrakcją góry jest wieża widokowa wybudowana w 1898 r. Dzisiaj niestety zamknięta.
Na Biskupiej kopie byliśmy już parokrotnie i widoki z wieży w słoneczne dni są imponujące m. in. na Zlote hory i Jeseniki z Pradziadem.
Po zrobieniu kilku fotek schodzimy do schroniska na chwilę odpoczynku. Dalej podążamy do Jarnołtówka. Jarnołtówek jest to dawna wieś biskupów wrocławskich, która już w pierwszej połowie XIX wieku pełniła funkcję letniska.
W centrum wsi znajduje się zespół dworski. Na skrzyżowaniu dróg stoi figura Jana Nepomucena. Opuszczamy główne pasmo Gór Opawskich.
Z Jarnołtówka przez Skowronków idziemy polną ścieżką do Konradowa do dawnego przejścia granicznego, gdzie kończymy dzisiejszą wędrówkę.
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 5882885761
1 lipca 2015
Powrót na szlak.
Po dłużej przerwie ruszamy dalej Głównym Szlakiem Sudeckim. Pierwszy etap skończyliśmy w Konradowie i stąd rozpoczynamy 2 dzień szlaku.
Spod granicy maszerujemy do wsi Podlesie, a żeby łatwo nie było pierwsze kilometry idziemy po asfalcie. Przynajmniej ładne widoki mamy: na Góry Złote z Poprzeczną Górą na czele i Biskupią Kopę.
Za wsią wchodzimy na szlak ,który prowadzi w kierunku Przedniej Kopy. Przy rozdrożu z niebieskimi znakami, leśnicy wycieli wszystkie drzewa z czerwonym paskiem. Zgubić się tu jest bardzo łatwo, ale o oznakowaniu szlaku jak i naszych uwagach napiszemy na końcu sprawozdania.
Po małych perypetiach udaje się nam zdobyć Przednią Kopę. Stoi tu kamienna wieża widokowa i byłe schronisko turystyczne.
Obiekt jest w rękach prywatnych. Upływający czas źle wpływa na "bajkowy" budynek. Dziwi nas to, ponieważ bliskość Głuchołaz powinna być dobrym miejscem spacerów i odpoczynku dla kuracjuszy Zdroju. Jest to ciche i spokojne miejsce położone w malowniczym otoczeniu drzew. Szkoda tym bardziej, że droga na Kopę nie jest trudna.
Schodzimy do Głuchołaz. Warto na chwilę zatrzymać się w centrum miasteczka (szlak tędy przebiega).
Głuchołaski rynek zbudowany jest na planie prostokąta. Kamienice wokół niego pochodzą z okresu odbudowy po wielkim pożarze miasta w 1834 r. Można wejść na wieżę i obejrzeć panoramę miasta oraz okolicy. Gród znany był z tkactwa i kopalń złota. W XIX wieku utworzono tutaj uzdrowisko wykorzystując tutejsze wody lecznicze. A czy wiecie, że to właśnie w Głuchołazach powstał pomysł wręczanego przez dzieci do dziś orderu uśmiechu. My mieliśmy okazję być w tym ładnym miasteczku parokrotnie i serdecznie go polecamy, gdy będziecie w jego okolicach. Wracamy na szlak i maszerujemy przez miasto do wsi Gierałcice - znowu asfalt. Pogodę mamy upalną. Góry widzimy tylko na horyzoncie. We wsi oglądamy późnogotycki kościół parafialny pw. Michała Archanioła z renesansową wieżą. Zaczynamy płaski odcinek szlaku. Podążamy po szutrach i polnych drogach w śród pól.
W zagajniku znajdujemy poziomki i to bardzo dużo, dojrzałe i smaczne, aż żal iść dalej.
Do wsi Łąka dochodzimy przez Sławniowice i Jarnołtów, gdzie kończymy dzisiejszy etap. Przeszliśmy okolo 35 km.
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 3196840321
2 lipca 2015
Asfalt i szuter, a góry to widać tylko w oddali.
Dzisiaj wychodzimy na szlak ze wsi Łąka, która chyba słynie z kapliczek. Małe i duże, jest ich sporo jak na niewielką wieś. Pogodę znowu mamy słoneczną, wręcz upalną.
Mijamy kolejne wsie. Jednym z ciekawszych miejsc na dzisiejszej trasie jest pałac w Piotrowicach.
Renesansowy pałac otoczony z ładnie zachowanym parkiem. W oczy rzuca się wyryty na ścianie herb biskupów wrocławskich.
Okazały obiekt jest własnością prywatną i widać, że prowadzone są prace renowacyjne. Idziemy dalej, asfaltem trochę szutrem. W Ratnowicach przy szlaku jest doskonałe, zadaszone miejsce z ławami i stołami do odpoczynku, a w Trzeboszowicach w centrum wsi uroczy, mały park z ławkami. W Ujeźdzcu przechodzimy obok zespołu pałacowego z XVI-XIX w, który obecnie pełni funkcje mieszkalne. Do rezydencji przylega park. Podążamy drogą przez pola pięknie dojrzewających zbóż do kolejnej wsi Lisie Kąty.
W starej wsi, bo jak historia mówi powstała w XIII wieku zachodzimy do kaplicy zamkowej i oglądamy ruiny renesansowego dworu obronnego z mieszkalną wieżą z 1600 roku. Przebudowany w XIX w. w stylu neogotyckim. Wpisany jest on w rejestr zabytków, tylko co z tego jak dalej niszczeje.
Brak jest właściciela, który uchronił by ten piękny obiekt przed zawaleniem się. Jedynie kaplica z wieżą jest w dobrym stanie.
Maszerujemy za czerwonymi znakami i przechodzimy przez ostatnią w dniu dzisiejszym wieś - Unikowice. Przy głównej szosie do Paczkowa stoi Krzyż pokutny.
Na obszarze powiatu nyskiego zachowało się ponad 20 takich obiektów. Relikty średniowiecznego prawa. Kamienne krzyże pokutne stawiane były przez zabójcę na miejscu zbrodni ku pamięci i przestrodze potomnym. Idziemy poboczem drogi i mijamy stary cmentarz. Smutne miejsce i bardzo zaniedbane. Przechodzimy przez skrzyżowanie i wchodzimy na ulice Paczkowa. Dzisiejszy szlak do górskich nie należał. Góry Rychlewskie widzieliśmy tylko na horyzoncie. Podsumowując trasę jaką przeszliśmy to asfalt, asfalt, asfalt i trochę szutrów. Na 22 km to 13 km asfaltem. Dzień kończymy w Paczkowie. Drogę przeszliśmy dość wartko, mamy więc czas do zwiedzenia Polskiego Carcassonne. Warto pospacerować po zabytkach uroczego miasteczka.
W 1254 r powstał tu warowny gród o klasycznym, średniowiecznym układzie ulic, otoczone kamiennymi murami wraz z 19 basztami łupinowymi. Miejskie obwarowania do dziś stanowią jedne z najlepiej zachowanych w Polsce fortyfikacji miejskich. A wjazdu do renesansowej części miasta strzegą wieże: Kłodzka, Wrocławska, Ząbkowicka oraz Nyska.
Warty zobaczenia też jest m. in. ratusz z z gotycką wieżą, renesansowe kamieniczki i zbudowany z muru pruskiego Dom Kata. Obecnie mieści się tu Centrum Informacji Turystycznej. Stanowi on również miejską "Izbę pamięci", w której znajdują się stałe ekspozycje historycznych eksponatów, pamiątek i archiwalnych materiałów dotyczących Paczkowa. Bardzo miłe Panie w informacji udzieliły nam porad i przekazały materiały o zabytkach i historii miasta.
Byliśmy w Paczkowie jakiś cza temu i zauważyliśmy tu duże zmiany, oczywiście na korzyść. Odnowione wieże, na murach trasa widokowa. W Domu Kata małe regionalne muzeum. Gorąco polecamy odwiedzenie tego pięknego miasteczka. Idziemy na nocleg do gościa, który ogłasza się - Tanie Noclegi. Fakt, że śpimy jedną noc, ale płacimy 50 zł za noc (prysznic i wc na korytarzu).
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 7966388081
3 lipca 2015
Zaczynają się góry.
Trzeciego dnia naszego wędrowania wyruszamy w drogę i planujemy dojść do Lądka Zdroju. Startujemy spod murów obronnych w Paczkowie i kierujemy się na Zalew Paczkowski.
Oczywiście idziemy asfaltem. Do Złotego Stoku teren praktycznie płaski. Przechodzimy przez wsie Kozielno,
Błotnica i kolonia Błotnica i po około 3 godzinach jesteśmy w Złotym Stoku.
Mieliśmy przyjemność już być tutaj. Swego czasu zwiedziliśmy też kopalnię złota, fajna wycieczka, polecamy. Podążamy za znakami i przechodzimy przez rynek. Tu widać różnicę pomiędzy Paczkowem a Złotym Stokiem. Tak jak wcześniej pisałem Paczków pięknie się rozwija, a Złoty Sok stoi w miejscu i gdyby nie kopalnia nic by tu się nie działo. A szkoda bo miasteczko jest urokliwe, ma niewielki ryneczek na, którym udało się nam znaleźć jedną ławkę. Nawet w informacji turystycznej Pani sprawiała wrażenie znudzonej, co my chcemy jakąś pieczątkę, jakieś materiały o mieście. Lakonicznie zaproponowała tylko zwiedzanie kopalni i miejską trasę turystyczną.
Po odpoczynku ruszamy dalej i wreszcie zaczynają się góry. Do chodzimy do Skaliska. Miejsce ciekawe ze względu na bardzo duży Park Linowy i najdłuższą "Tyrolką" - łącznie około 2500 m.
Idziemy Złotym Jarem do góry. Podchodzimy na Jawornik Wielki, to najwyższy punkt dzisiejszego dnia. Podejście jest długie i monotonne. Na sam szczyt szlak czerwony nie prowadzi, jest tylko ścieżka edukacyjna, którą można zdobyć kulminację. Na górze jest wieża widokowa.
Byliśmy już tu parę lat temu i widoki były wspaniałe.
Teraz są w pewnym stopniu ograniczone ze względu na rosnące wokół drzewa.
Jak tak dalej pójdzie to za 5-10 lat wieża przestanie spełniać swoją funkcję. To taka nasza przypadłość, budujemy wieże widokowe, które służą nam przez jakiś czas i zapominamy, że las rośnie i żeby zachować widoki musimy go przycinać.
Odpoczywamy na wieży i uzupełniamy płyny bo słońce mocno grzeje. Następnie wracamy na szlak i schodzimy do Lądka Zdroju przez Orłowiec i Księżycową Dolinę. Po dziewięciu godzinach jesteśmy na rynku w Lądku. Trasa była dość długa bo nawigacja pokazała 33 km z przewyższeniem ponad 800 m. Tu kończymy nasz kolejny etap. W niedalekiej przyszłości powrócimy na szlak.
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 6308964433
Przez pierwsze cztery dni przeszliśmy 120 km i przewyższenia 2665 m.
cdn...
Naszą przygodę z GSS rozpoczynamy w Prudniku spod dworca kolejowego, który został zbudowany gdy uruchomiono w mieście linię kolejową w 1876 r.
18 marca 2015
W dolinach wiosna, a górach jeszcze zima.
Idziemy przez miasto, mijamy starówkę. Na rynku widać stare kamienice oraz barokowy ratusz, nad którym wznosi się 63-metrowa wieża. Dochodzimy do Parku Miejskiego, który został założony w 1880 r. Park był i jest wzbogacony o elementy architektury ogrodowej. Jest to świetne miejsce do odpoczynku i na spacery. Przechodzimy park i dzielnicę willową miasta. Maszerujemy w kierunku Góry Koziej zwanej też Klasztornym Wzgórzem. Mijamy barokową kaplicę św. Antoniego i po około 4 km jesteśmy na wzgórzu. Na górze stoi krzyż milenijny, nieco niżej wieża widokowa.
Przejrzystość powietrza jest dzisiaj bardzo słaba mino słonecznej pogody, więc widoki są bardzo ograniczone.
Za znakami podążamy na wschodnie zbocze wzniesienia, gdzie poniżej szczytu w prudnickim lesie jest sanktuarium św. Józefa i klasztor oo Franciszkanów. W tym klasztorze w latach 50-tych XX w był internowany Prymas Polski Kardynał Stefan Wyszyński. 3 lata wcześniej mieliśmy okazję zwiedzić klasztor. Dzisiaj ze względu na wczesną godzinę obiekt był zamknięty.
Ruszamy dalej w kierunku Dębowca. Przechodzimy przez pole biwakowe zw. Polaną Kucharskiego, gdzie można odpocząć na przygotowanych ławeczkach. Następnie leśną ścieżką przez Świętą Górę zdobywamy Kobylnicę. Stoi tu obelisk poświęcony Josepa van Eichendorffa, poety niemieckiego romantyzmu.
Tuż obok jest wyrobisko starego kamieniołomu, zwane przez miejscowych "żabim oczkiem". Dość urokliwe miejsce. Po chwili odpoczynku idziemy przez osadę Dębowiec, mijamy leśniczówkę i podchodzimy na Długotę.
Na szczycie jest głaz z tablicą poświęcony tragicznie zmarłemu na szlaku Józefowi Waścińskiemu.
Schodzimy do wsi Wieszczyna i przechodząc obok nowego schroniska młodzieżowego znajdujemy kolejną wieżę widokową. Jak pisałem wcześniej słaba przejrzystość powietrza ograniczała nam widoki.
Teraz już otwartym terenem przez pola i łąki obok Trzebieszowa maszerujemy do Pokrzywnej. Tu zaczyna się już górska wędrówka, podążamy pod Szyndzielową Kopę i przez Zamkową Górę, Przełęcz pod Zamkową Górą, Mokrą Przełęcz i Srebrną Kopę osiągamy najwyższy punkt dzisiejszej wycieczki - Biskupią Kopę.
Ostatni odcinek trasy pokonujemy po śniegu. Mimo, że w dolinach kwitną już Śnieżyce i Przebiśniegi to powyżej 700 m zalega jeszcze śnieg. Podchodzimy pod Krzyż Pojednania i dalej na kulminację. Szczyt ma charakter rozłogu, od którego odchodzi kilka grzbietów o zalesionych i stromych stokach. Atrakcją góry jest wieża widokowa wybudowana w 1898 r. Dzisiaj niestety zamknięta.
Na Biskupiej kopie byliśmy już parokrotnie i widoki z wieży w słoneczne dni są imponujące m. in. na Zlote hory i Jeseniki z Pradziadem.
Po zrobieniu kilku fotek schodzimy do schroniska na chwilę odpoczynku. Dalej podążamy do Jarnołtówka. Jarnołtówek jest to dawna wieś biskupów wrocławskich, która już w pierwszej połowie XIX wieku pełniła funkcję letniska.
W centrum wsi znajduje się zespół dworski. Na skrzyżowaniu dróg stoi figura Jana Nepomucena. Opuszczamy główne pasmo Gór Opawskich.
Z Jarnołtówka przez Skowronków idziemy polną ścieżką do Konradowa do dawnego przejścia granicznego, gdzie kończymy dzisiejszą wędrówkę.
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 5882885761
1 lipca 2015
Powrót na szlak.
Po dłużej przerwie ruszamy dalej Głównym Szlakiem Sudeckim. Pierwszy etap skończyliśmy w Konradowie i stąd rozpoczynamy 2 dzień szlaku.
Spod granicy maszerujemy do wsi Podlesie, a żeby łatwo nie było pierwsze kilometry idziemy po asfalcie. Przynajmniej ładne widoki mamy: na Góry Złote z Poprzeczną Górą na czele i Biskupią Kopę.
Za wsią wchodzimy na szlak ,który prowadzi w kierunku Przedniej Kopy. Przy rozdrożu z niebieskimi znakami, leśnicy wycieli wszystkie drzewa z czerwonym paskiem. Zgubić się tu jest bardzo łatwo, ale o oznakowaniu szlaku jak i naszych uwagach napiszemy na końcu sprawozdania.
Po małych perypetiach udaje się nam zdobyć Przednią Kopę. Stoi tu kamienna wieża widokowa i byłe schronisko turystyczne.
Obiekt jest w rękach prywatnych. Upływający czas źle wpływa na "bajkowy" budynek. Dziwi nas to, ponieważ bliskość Głuchołaz powinna być dobrym miejscem spacerów i odpoczynku dla kuracjuszy Zdroju. Jest to ciche i spokojne miejsce położone w malowniczym otoczeniu drzew. Szkoda tym bardziej, że droga na Kopę nie jest trudna.
Schodzimy do Głuchołaz. Warto na chwilę zatrzymać się w centrum miasteczka (szlak tędy przebiega).
Głuchołaski rynek zbudowany jest na planie prostokąta. Kamienice wokół niego pochodzą z okresu odbudowy po wielkim pożarze miasta w 1834 r. Można wejść na wieżę i obejrzeć panoramę miasta oraz okolicy. Gród znany był z tkactwa i kopalń złota. W XIX wieku utworzono tutaj uzdrowisko wykorzystując tutejsze wody lecznicze. A czy wiecie, że to właśnie w Głuchołazach powstał pomysł wręczanego przez dzieci do dziś orderu uśmiechu. My mieliśmy okazję być w tym ładnym miasteczku parokrotnie i serdecznie go polecamy, gdy będziecie w jego okolicach. Wracamy na szlak i maszerujemy przez miasto do wsi Gierałcice - znowu asfalt. Pogodę mamy upalną. Góry widzimy tylko na horyzoncie. We wsi oglądamy późnogotycki kościół parafialny pw. Michała Archanioła z renesansową wieżą. Zaczynamy płaski odcinek szlaku. Podążamy po szutrach i polnych drogach w śród pól.
W zagajniku znajdujemy poziomki i to bardzo dużo, dojrzałe i smaczne, aż żal iść dalej.
Do wsi Łąka dochodzimy przez Sławniowice i Jarnołtów, gdzie kończymy dzisiejszy etap. Przeszliśmy okolo 35 km.
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 3196840321
2 lipca 2015
Asfalt i szuter, a góry to widać tylko w oddali.
Dzisiaj wychodzimy na szlak ze wsi Łąka, która chyba słynie z kapliczek. Małe i duże, jest ich sporo jak na niewielką wieś. Pogodę znowu mamy słoneczną, wręcz upalną.
Mijamy kolejne wsie. Jednym z ciekawszych miejsc na dzisiejszej trasie jest pałac w Piotrowicach.
Renesansowy pałac otoczony z ładnie zachowanym parkiem. W oczy rzuca się wyryty na ścianie herb biskupów wrocławskich.
Okazały obiekt jest własnością prywatną i widać, że prowadzone są prace renowacyjne. Idziemy dalej, asfaltem trochę szutrem. W Ratnowicach przy szlaku jest doskonałe, zadaszone miejsce z ławami i stołami do odpoczynku, a w Trzeboszowicach w centrum wsi uroczy, mały park z ławkami. W Ujeźdzcu przechodzimy obok zespołu pałacowego z XVI-XIX w, który obecnie pełni funkcje mieszkalne. Do rezydencji przylega park. Podążamy drogą przez pola pięknie dojrzewających zbóż do kolejnej wsi Lisie Kąty.
W starej wsi, bo jak historia mówi powstała w XIII wieku zachodzimy do kaplicy zamkowej i oglądamy ruiny renesansowego dworu obronnego z mieszkalną wieżą z 1600 roku. Przebudowany w XIX w. w stylu neogotyckim. Wpisany jest on w rejestr zabytków, tylko co z tego jak dalej niszczeje.
Brak jest właściciela, który uchronił by ten piękny obiekt przed zawaleniem się. Jedynie kaplica z wieżą jest w dobrym stanie.
Maszerujemy za czerwonymi znakami i przechodzimy przez ostatnią w dniu dzisiejszym wieś - Unikowice. Przy głównej szosie do Paczkowa stoi Krzyż pokutny.
Na obszarze powiatu nyskiego zachowało się ponad 20 takich obiektów. Relikty średniowiecznego prawa. Kamienne krzyże pokutne stawiane były przez zabójcę na miejscu zbrodni ku pamięci i przestrodze potomnym. Idziemy poboczem drogi i mijamy stary cmentarz. Smutne miejsce i bardzo zaniedbane. Przechodzimy przez skrzyżowanie i wchodzimy na ulice Paczkowa. Dzisiejszy szlak do górskich nie należał. Góry Rychlewskie widzieliśmy tylko na horyzoncie. Podsumowując trasę jaką przeszliśmy to asfalt, asfalt, asfalt i trochę szutrów. Na 22 km to 13 km asfaltem. Dzień kończymy w Paczkowie. Drogę przeszliśmy dość wartko, mamy więc czas do zwiedzenia Polskiego Carcassonne. Warto pospacerować po zabytkach uroczego miasteczka.
W 1254 r powstał tu warowny gród o klasycznym, średniowiecznym układzie ulic, otoczone kamiennymi murami wraz z 19 basztami łupinowymi. Miejskie obwarowania do dziś stanowią jedne z najlepiej zachowanych w Polsce fortyfikacji miejskich. A wjazdu do renesansowej części miasta strzegą wieże: Kłodzka, Wrocławska, Ząbkowicka oraz Nyska.
Warty zobaczenia też jest m. in. ratusz z z gotycką wieżą, renesansowe kamieniczki i zbudowany z muru pruskiego Dom Kata. Obecnie mieści się tu Centrum Informacji Turystycznej. Stanowi on również miejską "Izbę pamięci", w której znajdują się stałe ekspozycje historycznych eksponatów, pamiątek i archiwalnych materiałów dotyczących Paczkowa. Bardzo miłe Panie w informacji udzieliły nam porad i przekazały materiały o zabytkach i historii miasta.
Byliśmy w Paczkowie jakiś cza temu i zauważyliśmy tu duże zmiany, oczywiście na korzyść. Odnowione wieże, na murach trasa widokowa. W Domu Kata małe regionalne muzeum. Gorąco polecamy odwiedzenie tego pięknego miasteczka. Idziemy na nocleg do gościa, który ogłasza się - Tanie Noclegi. Fakt, że śpimy jedną noc, ale płacimy 50 zł za noc (prysznic i wc na korytarzu).
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 7966388081
3 lipca 2015
Zaczynają się góry.
Trzeciego dnia naszego wędrowania wyruszamy w drogę i planujemy dojść do Lądka Zdroju. Startujemy spod murów obronnych w Paczkowie i kierujemy się na Zalew Paczkowski.
Oczywiście idziemy asfaltem. Do Złotego Stoku teren praktycznie płaski. Przechodzimy przez wsie Kozielno,
Błotnica i kolonia Błotnica i po około 3 godzinach jesteśmy w Złotym Stoku.
Mieliśmy przyjemność już być tutaj. Swego czasu zwiedziliśmy też kopalnię złota, fajna wycieczka, polecamy. Podążamy za znakami i przechodzimy przez rynek. Tu widać różnicę pomiędzy Paczkowem a Złotym Stokiem. Tak jak wcześniej pisałem Paczków pięknie się rozwija, a Złoty Sok stoi w miejscu i gdyby nie kopalnia nic by tu się nie działo. A szkoda bo miasteczko jest urokliwe, ma niewielki ryneczek na, którym udało się nam znaleźć jedną ławkę. Nawet w informacji turystycznej Pani sprawiała wrażenie znudzonej, co my chcemy jakąś pieczątkę, jakieś materiały o mieście. Lakonicznie zaproponowała tylko zwiedzanie kopalni i miejską trasę turystyczną.
Po odpoczynku ruszamy dalej i wreszcie zaczynają się góry. Do chodzimy do Skaliska. Miejsce ciekawe ze względu na bardzo duży Park Linowy i najdłuższą "Tyrolką" - łącznie około 2500 m.
Idziemy Złotym Jarem do góry. Podchodzimy na Jawornik Wielki, to najwyższy punkt dzisiejszego dnia. Podejście jest długie i monotonne. Na sam szczyt szlak czerwony nie prowadzi, jest tylko ścieżka edukacyjna, którą można zdobyć kulminację. Na górze jest wieża widokowa.
Byliśmy już tu parę lat temu i widoki były wspaniałe.
Teraz są w pewnym stopniu ograniczone ze względu na rosnące wokół drzewa.
Jak tak dalej pójdzie to za 5-10 lat wieża przestanie spełniać swoją funkcję. To taka nasza przypadłość, budujemy wieże widokowe, które służą nam przez jakiś czas i zapominamy, że las rośnie i żeby zachować widoki musimy go przycinać.
Odpoczywamy na wieży i uzupełniamy płyny bo słońce mocno grzeje. Następnie wracamy na szlak i schodzimy do Lądka Zdroju przez Orłowiec i Księżycową Dolinę. Po dziewięciu godzinach jesteśmy na rynku w Lądku. Trasa była dość długa bo nawigacja pokazała 33 km z przewyższeniem ponad 800 m. Tu kończymy nasz kolejny etap. W niedalekiej przyszłości powrócimy na szlak.
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 6308964433
Przez pierwsze cztery dni przeszliśmy 120 km i przewyższenia 2665 m.
cdn...