29-31.05.2015 IV Oldskulowa Wędrówka po Beskidzie Niskim
: 01 czerwca 2015, 22:48
Piątek 29 maja
Lud pracujący oraz uczący się, ale i bezklasowe społeczeństwo zjechały w piątek tłumnie z wizytą roboczą do uroczej Dukli. Nad ideową poprawnością czuwała DżolaRy, która to zamówiła też idealną pogodę na czas realizacji planu. Piątkowe wędrówki obfitowały w kamieniołomy, pustelnie i spotkania z Romami pierwszego stopnia, o czym może lepiej opowiedzą uczestnicy, ja tylko zasłyszałam o scenach z siekierą w tle.
Razem z tknp i zanarą zebraliśmy się na leniwe poszukiwanie pustelni św. Jana z Dukli, który Chmielnickiego i Tuchajbeja z Lwowa przepędził. Dzięki wskazówkom autochtonki (z braku możliwości zasięgnięcia języka w informacji turystycznej) i wbrew twierdzeniom gps’a wkroczyliśmy na szlak żółty, podziwiając soczystą zieleń i zastanawiając się po cóż to założyliśmy te górskie ciężkie buty. Po kilkuset metrach przezorność zaprocentowała jak w SKO i dzięki butom nikt z nas nie złamał nogi na ślizgawce błotnej.
Jak nam podpowiadała oldskulowa mapa, szlak żółty stanowczo powinien był złączyć się z czerwonym, ale tego nie zrobił, tylko ciągnął się – ktoś zamalował czerwony żółtymi paskami, a tego nasza mapa sprzed lat nie przewidziała. Po debatach, spojrzeniu na gps i zegarek, udaliśmy się przełajem w dół, w kierunku Nowej Wsi, by zdążyć na umówiony odbiór kluczy schroniska o siedemnastej. Zeszliśmy przez kamieniołom, nie znajdując pustelni - św. Jan z Dukli przewidział dla nas inną drogę.
Wieczorem po otrzymaniu przydziału, rozkoszowaliśmy się swym towarzystwem, sernikiem Wiesi, kefirem DarkaZ, a także prawdziwymi lodami włoskimi śmietankowo-brzoskwiniowymi z dukielskiego rynku i innymi wiktuałami i napitkami (np. niefiltrowanym „nieproszonym gościem” z miejscowego browaru).
Sobota 30 maja
Nasza gromada sprawnie przeprowadziła poranne oblucje i zaprowiantowała się na pikniki przewidziane wśród łąk umajonych. Wszelkie nadmierne odchylenia od przewodniej myśli zostały skorygowane i jednostki nieprzebrane zostały zawrócone do poprawki; na szczęście w walizkach znalazła się zapasowa bluzka w klimacie epoki. Po wyjściu na rynek i przegrupowaniu przy pomocy gwizdka i harcerskich komend ustawiliśmy się karnie do grupowego zdjęcia.
Z pobliskich przybytków lokalnej przedsiębiorczości wylęgli ciekawscy zaintrygowani wichrzycielami świętego spokoju, a jedna z pań została operatorką naszych aparatów fotograficznych.
W sposób nowoczesny, czyli samochodami, ale zgodnie z dyrektywami, poszczególne komitety znalazły się w Barwinku i ruszyliśmy na szlak. Droga odkrywała przed nami coraz to nowe odsłony wiosny w Beskidzie Niskim. Peleton otwierała młodzież, a trzon grupy na kolejnych popasach wyrażał swe rozczarowanie, że znów nie poczekali. Wspomnienia o pojemności malucha, zestawie kanapek z jakiem na twardo i herbatą z sokiem malinowym w półlitrówce przeplatały się z ploteczkami o zamiarach utworzenia nowej gs-wej podstawowej komórki społecznej. Wieża widokowa odsłoniła nam rozleglejsze widoki niż te kontemplowane na leśnej ścieżce, a później zrobiliśmy sesję na kamiennym mostku (unikat na Łemkowszczyźnie) przed uroczą cerkwią w Olchowcu i zjedliśmy pyśkom resztki kiełbasy z grila.
Następny etap miał być leniwą doliną Wilszni, a okazał się bagiennym torem z przeszkodami (DżolaRy prawie poddała się do dymisji z powodu tej rekomendacji).
Na polanie bikmen zrobił nam profesjonalną sesję fotograficzną, po czym bardzo śpiesznym krokiem ścigaliśmy się z odgłosami burzy, by stawić się na kolacji w wypatrzonej dnia poprzedniego miejscowej knajpce Tawerna pod Piratem, serwującej genialne pizze z pieca (to chyba następna epoka). Niektórzy nie dostosowali się do wytycznych i wcześniej wzięli prysznic, zasługując tym samym na dywanik u przewodniej siły narodu oraz obietnicą złożenia wniosku o udzielenie forumowego upomnienie. Wśród oklasków na salę biesiadną wkroczyli buba i toperz. Towarzyszyli nam aż do rana. Po zjedzeniu pizzy i wypiciu zapasów lokalnej zupy chmielowej, wróciliśmy do siebie.
Wieczorem na świetlicy schroniska był czas na poszerzanie wiedzy historycznej (Bitwa pod Gorlicami), planowanie podróży, ćwiczenie spostrzegawczości, muzykę oldskulową i wszelkie inne uciechy. Nie interweniowały milicja ani ORMO.
Niedziela 31 maja
Po porannych pożegnaniach wyruszyliśmy na spotkanie kolejnej przygody. Ekipa z samochodu tknp w kierunku skansenu. Tego dnia pustelnia św. Jana z Dukli już się nie schowała, nawet ugasiliśmy pragnienie wodą ze źródła, potem pojechaliśmy do Zyndranowej – skansenu kultury łemkowskiej. Pani przewodnik wybierała się do cerkwi i zaprosiła nas na nabożeństwo w Zielone Światki, z czego skorzystaliśmy, nawet byliśmy uczestnikami procesji na cmentarz łemkowski.
Piękna majówka! Dziękuję wszystkim w składzie (jeśli mnie pamięć i listy nie mylą):
Adamek, Alina, Atina, Atria, bikmen, buba, Darek Z, Dżola Ry, Ela, Ela bikmena, Elizz , eska, Falup , gaza, Gosia, Grochu, Inga, Jacek, Jędral, Joanka, Kinga, Kuba Aliny, Kuba Grocha, Lenka, Nic-ram, Pysiek, renata, sonia, Tilia, tknp, tonianin, toperz, Wiesia, zagatka, zanzara
za cudowny czas w Beskidzie Niskim.
Proszę o uzupełnianie relacji o szlaki przewędrowane w innych ekipach i zdjęcia.
https://goo.gl/photos/to5JjX19HnwwLtbZA
zdjęcia Atrii
https://picasaweb.google.com/1111135942 ... 931052015#
zdjęcia Nic-ram (z alegorią bitwy - polecam)
https://plus.google.com/u/0/photos/1080 ... 3846356673
zdjęcia Grocha
https://plus.google.com/photos/10202455 ... 7904994705
zdjęcia Aliny
https://goo.gl/photos/e3TjdMdJqjAELbdN9
zdjęcia Dżoli Ry
https://picasaweb.google.com/1151326283 ... Nil3-ehfA#
zdjęcia bikmen'a
https://plus.google.com/photos/11635356 ... 5429336065
Lud pracujący oraz uczący się, ale i bezklasowe społeczeństwo zjechały w piątek tłumnie z wizytą roboczą do uroczej Dukli. Nad ideową poprawnością czuwała DżolaRy, która to zamówiła też idealną pogodę na czas realizacji planu. Piątkowe wędrówki obfitowały w kamieniołomy, pustelnie i spotkania z Romami pierwszego stopnia, o czym może lepiej opowiedzą uczestnicy, ja tylko zasłyszałam o scenach z siekierą w tle.
Razem z tknp i zanarą zebraliśmy się na leniwe poszukiwanie pustelni św. Jana z Dukli, który Chmielnickiego i Tuchajbeja z Lwowa przepędził. Dzięki wskazówkom autochtonki (z braku możliwości zasięgnięcia języka w informacji turystycznej) i wbrew twierdzeniom gps’a wkroczyliśmy na szlak żółty, podziwiając soczystą zieleń i zastanawiając się po cóż to założyliśmy te górskie ciężkie buty. Po kilkuset metrach przezorność zaprocentowała jak w SKO i dzięki butom nikt z nas nie złamał nogi na ślizgawce błotnej.
Jak nam podpowiadała oldskulowa mapa, szlak żółty stanowczo powinien był złączyć się z czerwonym, ale tego nie zrobił, tylko ciągnął się – ktoś zamalował czerwony żółtymi paskami, a tego nasza mapa sprzed lat nie przewidziała. Po debatach, spojrzeniu na gps i zegarek, udaliśmy się przełajem w dół, w kierunku Nowej Wsi, by zdążyć na umówiony odbiór kluczy schroniska o siedemnastej. Zeszliśmy przez kamieniołom, nie znajdując pustelni - św. Jan z Dukli przewidział dla nas inną drogę.
Wieczorem po otrzymaniu przydziału, rozkoszowaliśmy się swym towarzystwem, sernikiem Wiesi, kefirem DarkaZ, a także prawdziwymi lodami włoskimi śmietankowo-brzoskwiniowymi z dukielskiego rynku i innymi wiktuałami i napitkami (np. niefiltrowanym „nieproszonym gościem” z miejscowego browaru).
Sobota 30 maja
Nasza gromada sprawnie przeprowadziła poranne oblucje i zaprowiantowała się na pikniki przewidziane wśród łąk umajonych. Wszelkie nadmierne odchylenia od przewodniej myśli zostały skorygowane i jednostki nieprzebrane zostały zawrócone do poprawki; na szczęście w walizkach znalazła się zapasowa bluzka w klimacie epoki. Po wyjściu na rynek i przegrupowaniu przy pomocy gwizdka i harcerskich komend ustawiliśmy się karnie do grupowego zdjęcia.
Z pobliskich przybytków lokalnej przedsiębiorczości wylęgli ciekawscy zaintrygowani wichrzycielami świętego spokoju, a jedna z pań została operatorką naszych aparatów fotograficznych.
W sposób nowoczesny, czyli samochodami, ale zgodnie z dyrektywami, poszczególne komitety znalazły się w Barwinku i ruszyliśmy na szlak. Droga odkrywała przed nami coraz to nowe odsłony wiosny w Beskidzie Niskim. Peleton otwierała młodzież, a trzon grupy na kolejnych popasach wyrażał swe rozczarowanie, że znów nie poczekali. Wspomnienia o pojemności malucha, zestawie kanapek z jakiem na twardo i herbatą z sokiem malinowym w półlitrówce przeplatały się z ploteczkami o zamiarach utworzenia nowej gs-wej podstawowej komórki społecznej. Wieża widokowa odsłoniła nam rozleglejsze widoki niż te kontemplowane na leśnej ścieżce, a później zrobiliśmy sesję na kamiennym mostku (unikat na Łemkowszczyźnie) przed uroczą cerkwią w Olchowcu i zjedliśmy pyśkom resztki kiełbasy z grila.
Następny etap miał być leniwą doliną Wilszni, a okazał się bagiennym torem z przeszkodami (DżolaRy prawie poddała się do dymisji z powodu tej rekomendacji).
Na polanie bikmen zrobił nam profesjonalną sesję fotograficzną, po czym bardzo śpiesznym krokiem ścigaliśmy się z odgłosami burzy, by stawić się na kolacji w wypatrzonej dnia poprzedniego miejscowej knajpce Tawerna pod Piratem, serwującej genialne pizze z pieca (to chyba następna epoka). Niektórzy nie dostosowali się do wytycznych i wcześniej wzięli prysznic, zasługując tym samym na dywanik u przewodniej siły narodu oraz obietnicą złożenia wniosku o udzielenie forumowego upomnienie. Wśród oklasków na salę biesiadną wkroczyli buba i toperz. Towarzyszyli nam aż do rana. Po zjedzeniu pizzy i wypiciu zapasów lokalnej zupy chmielowej, wróciliśmy do siebie.
Wieczorem na świetlicy schroniska był czas na poszerzanie wiedzy historycznej (Bitwa pod Gorlicami), planowanie podróży, ćwiczenie spostrzegawczości, muzykę oldskulową i wszelkie inne uciechy. Nie interweniowały milicja ani ORMO.
Niedziela 31 maja
Po porannych pożegnaniach wyruszyliśmy na spotkanie kolejnej przygody. Ekipa z samochodu tknp w kierunku skansenu. Tego dnia pustelnia św. Jana z Dukli już się nie schowała, nawet ugasiliśmy pragnienie wodą ze źródła, potem pojechaliśmy do Zyndranowej – skansenu kultury łemkowskiej. Pani przewodnik wybierała się do cerkwi i zaprosiła nas na nabożeństwo w Zielone Światki, z czego skorzystaliśmy, nawet byliśmy uczestnikami procesji na cmentarz łemkowski.
Piękna majówka! Dziękuję wszystkim w składzie (jeśli mnie pamięć i listy nie mylą):
Adamek, Alina, Atina, Atria, bikmen, buba, Darek Z, Dżola Ry, Ela, Ela bikmena, Elizz , eska, Falup , gaza, Gosia, Grochu, Inga, Jacek, Jędral, Joanka, Kinga, Kuba Aliny, Kuba Grocha, Lenka, Nic-ram, Pysiek, renata, sonia, Tilia, tknp, tonianin, toperz, Wiesia, zagatka, zanzara
za cudowny czas w Beskidzie Niskim.
Proszę o uzupełnianie relacji o szlaki przewędrowane w innych ekipach i zdjęcia.
https://goo.gl/photos/to5JjX19HnwwLtbZA
zdjęcia Atrii
https://picasaweb.google.com/1111135942 ... 931052015#
zdjęcia Nic-ram (z alegorią bitwy - polecam)
https://plus.google.com/u/0/photos/1080 ... 3846356673
zdjęcia Grocha
https://plus.google.com/photos/10202455 ... 7904994705
zdjęcia Aliny
https://goo.gl/photos/e3TjdMdJqjAELbdN9
zdjęcia Dżoli Ry
https://picasaweb.google.com/1151326283 ... Nil3-ehfA#
zdjęcia bikmen'a
https://plus.google.com/photos/11635356 ... 5429336065