26.04-02.05.2015 Gorgany, Ukraina
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Na prośbę Groszka proszę o cierpliwość Praca, dom, kolejny wyjazd tym razem zachód no zrozumcie.... Nasz cyborg nie dał rady
Kolejne odcinki z naszej wyprawy pojawią się po powrocie Groszka z Ferat.
Kolejne odcinki z naszej wyprawy pojawią się po powrocie Groszka z Ferat.
"..błogosławieni, którzy poznali smak przygody, albowiem oni wiedzą co to wolność, i co to radość życia..."
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Trzeba go jeszcze bardziej podkręcićeska pisze:Nasz cyborg nie dał rady
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
Środa.
Front, który przyszedł we wtorkowe popołudnie miał się kisić nad okolicą cały następny dzień – więc zgodnym chórem ustanowiono dzień odpoczynku. Miało to swoje plusy: podsuszono trochę przemoczone buty, rozprowadzono zakwasy itp. Dzień minął na zajęciach w podgrupach: jedni poczęli zwiedzać Osmołodę
inni – lokalne świątynie Bakhusa
jeszcze inni najęli się jako pomoc kuchenna
Ale generalnie dzień minął radośnie
Pod wieczór zafundowaliśmy sobie smakowitego grilla
nawet z akcentami artystycznymi
Reszta wieczoru upłynęła na bardzo przyjemnych intelektualnych rozrywkach
Czwartek.
Front już co prawda przeszedł, ale ciągnęły się jeszcze za nim nisko wiszące, gęste chmury – to i dla obiektywów szału nie było.
Na ten dzień postanowiliśmy szturmować grupę Sywuli – najwyższego szczytu Gorganów. Z Osmołody na Sywulę jest ładny kawałek jak na jeden dzień, więc Wiktor zajął się logistyką, żeby wszystko miało ręce i nogi. Swoim busikiem podwiózł nas prawie na sam koniec doliny rzeki Łomnicy.
Stamtąd nieoszlakowaną ścieżką
poprowadził na Połoninę Bystrą, gdzie już uchwyciliśmy czerwony szlak – kolejny fragment wschodniej części GSB. Tym samym wykonaliśmy potężny skrót oszczędzając ładnych kilka godzin marszu.
Tam też natknęliśmy się na rozkwitające krokusy. Normalnie to pod koniec kwietnia już przekwitają, ale tym razem było nienormalnie...
a chwilę dalej nadszedł czas na przerwę śniadaniową – przy ruinach przedwojennego schroniska.
Posileni poszliśmy dalej. Jedyne pytanie, jakie nurtowało: czy szczyt jest ponad chmurami?
Nestety.....choć niewiele brakowało ( nad głowami gdzieniegdzie prześwitywał błękit ) zabrakło może kilkudziesięciu metrów
Nie zostało nam nic innego, jak ustrzelić grupowe fotki ze szczytu Małej ( 1815 npm )
i iść dalej. Jednak powoli zaczęła się w serca wlewać nadzieja, bo chmury co raz tu i tam rozrywały się dając pole do popisu naszej wyobraźni Po pół godzinie wyszliśmy na Wielką Sywulę ( 1836 npm ).
po czym zaczęło się schodzenie drugą stroną grani w kierunku Łopusznej. I wtedy – po drodze – stało się! Chmury po południowej stronie podniosły się i naszym oczom coraz wyraźniej zaczęła się prezentować piękna panorama Gorganów
Z tej radości różnych głupot się nam zachciało: zjeżdżanie na butach.............
i inne tam takie
Przed Łopuszną rozstaliśmy się z Wiktorem, który poszedł na przełaj w dół, by wrócić do auta. Wg planu miał nim podjechać pod koniec czarnego szlaku, gdzie zamierzaliśmy wyjść na drogę. GS-y natomiast szły dalej granią Sywuli ciesząc oczy widokami po lewej
i wyłaniającymi się co rusz z chmur fragmentami widoków po prawej
Tak przeszliśmy całą grań Sywuli, przez Łopuszną i Boriewkę – mijając po drodze pomniki historii: w 1916 roku przechodził tędy front I Wojny Światowej. Polacy pod flagą austro-węgierską bili się tu z Rosjanami, czego świadkiem jest imponująca liczba szańców rozsianych po całym masywie
Na krzyżówce szlaków nadszedł czas na kolejny posiłek, a potem już tylko 2-godzinne zejście czarnym szlakiem do drogi. Tam już czekał na nas Wiktor i jego niezniszczalny busik – i po godzinie jazdy zakotwiczyliśmy w sklepo-pubie o uroczej nazwie "Oksanka" na kultowe pokrzepienie ciała i ducha
Tradycyjnie już: na oglądanie wszystkich zdjęć zapraszam do fotogalerii, które zostaną zamieszczone na końcu relacji
Front, który przyszedł we wtorkowe popołudnie miał się kisić nad okolicą cały następny dzień – więc zgodnym chórem ustanowiono dzień odpoczynku. Miało to swoje plusy: podsuszono trochę przemoczone buty, rozprowadzono zakwasy itp. Dzień minął na zajęciach w podgrupach: jedni poczęli zwiedzać Osmołodę
inni – lokalne świątynie Bakhusa
jeszcze inni najęli się jako pomoc kuchenna
Ale generalnie dzień minął radośnie
Pod wieczór zafundowaliśmy sobie smakowitego grilla
nawet z akcentami artystycznymi
Reszta wieczoru upłynęła na bardzo przyjemnych intelektualnych rozrywkach
Czwartek.
Front już co prawda przeszedł, ale ciągnęły się jeszcze za nim nisko wiszące, gęste chmury – to i dla obiektywów szału nie było.
Na ten dzień postanowiliśmy szturmować grupę Sywuli – najwyższego szczytu Gorganów. Z Osmołody na Sywulę jest ładny kawałek jak na jeden dzień, więc Wiktor zajął się logistyką, żeby wszystko miało ręce i nogi. Swoim busikiem podwiózł nas prawie na sam koniec doliny rzeki Łomnicy.
Stamtąd nieoszlakowaną ścieżką
poprowadził na Połoninę Bystrą, gdzie już uchwyciliśmy czerwony szlak – kolejny fragment wschodniej części GSB. Tym samym wykonaliśmy potężny skrót oszczędzając ładnych kilka godzin marszu.
Tam też natknęliśmy się na rozkwitające krokusy. Normalnie to pod koniec kwietnia już przekwitają, ale tym razem było nienormalnie...
a chwilę dalej nadszedł czas na przerwę śniadaniową – przy ruinach przedwojennego schroniska.
Posileni poszliśmy dalej. Jedyne pytanie, jakie nurtowało: czy szczyt jest ponad chmurami?
Nestety.....choć niewiele brakowało ( nad głowami gdzieniegdzie prześwitywał błękit ) zabrakło może kilkudziesięciu metrów
Nie zostało nam nic innego, jak ustrzelić grupowe fotki ze szczytu Małej ( 1815 npm )
i iść dalej. Jednak powoli zaczęła się w serca wlewać nadzieja, bo chmury co raz tu i tam rozrywały się dając pole do popisu naszej wyobraźni Po pół godzinie wyszliśmy na Wielką Sywulę ( 1836 npm ).
po czym zaczęło się schodzenie drugą stroną grani w kierunku Łopusznej. I wtedy – po drodze – stało się! Chmury po południowej stronie podniosły się i naszym oczom coraz wyraźniej zaczęła się prezentować piękna panorama Gorganów
Z tej radości różnych głupot się nam zachciało: zjeżdżanie na butach.............
i inne tam takie
Przed Łopuszną rozstaliśmy się z Wiktorem, który poszedł na przełaj w dół, by wrócić do auta. Wg planu miał nim podjechać pod koniec czarnego szlaku, gdzie zamierzaliśmy wyjść na drogę. GS-y natomiast szły dalej granią Sywuli ciesząc oczy widokami po lewej
i wyłaniającymi się co rusz z chmur fragmentami widoków po prawej
Tak przeszliśmy całą grań Sywuli, przez Łopuszną i Boriewkę – mijając po drodze pomniki historii: w 1916 roku przechodził tędy front I Wojny Światowej. Polacy pod flagą austro-węgierską bili się tu z Rosjanami, czego świadkiem jest imponująca liczba szańców rozsianych po całym masywie
Na krzyżówce szlaków nadszedł czas na kolejny posiłek, a potem już tylko 2-godzinne zejście czarnym szlakiem do drogi. Tam już czekał na nas Wiktor i jego niezniszczalny busik – i po godzinie jazdy zakotwiczyliśmy w sklepo-pubie o uroczej nazwie "Oksanka" na kultowe pokrzepienie ciała i ducha
Tradycyjnie już: na oglądanie wszystkich zdjęć zapraszam do fotogalerii, które zostaną zamieszczone na końcu relacji
Ostatnio zmieniony 12 maja 2015, 17:25 przez Grochu, łącznie zmieniany 1 raz.
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
No dobra, nie będę świnia
Przed ostatnim odcinkiem relacji pooglądajcie sobie filmik z czwartkowej wycieczki na Sywulę.
( Copyright by Viktor Khudiak )
https://plus.google.com/photos/10822712 ... 2415585335
Miłego odbioru
Przed ostatnim odcinkiem relacji pooglądajcie sobie filmik z czwartkowej wycieczki na Sywulę.
( Copyright by Viktor Khudiak )
https://plus.google.com/photos/10822712 ... 2415585335
Miłego odbioru
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
Piątek.
Na góry został nam już tylko jeden dzień, a w planach była jeszcze grupa Grofy - więc z wyborem celu na piątek nie bylo problemu. Pogoda zapowiadała się smakowita: środowy fornt oczyścił powietrze, a po czwartkowych chmurach nie zostało ni śladu. Nastroje były więc bojowe; po szybkim – ale pysznym jak zawsze – śniadaniu wszyscy raźno wiązali buty, a Ralf czekał już przy furtce poganiając nas zniecierpliwiony ludzką guzdraniną.
Busik Wiktora podwiózł nas wgłąb doliny rzeczki Kotelec oszczędzając nam ładnych kilku kilometrów marszu – aż do początku ścieżki ekologicznej. Dalej już ruszyliśmy na piechotę mijając z lewej masyw obu Kanusiaków.
To południowe podejście na Grofę jest przyjemne i łagodne ( w odróżnieniu od północnego, które może budzić szacunek ).
Pierwszy etap prowadził wzdłuż potoku, który swym szemraniem - przy wtórze śpiewu ptaków i błękicie nieba – umilał nam wędrówkę
Następnie szlak przechodzi kładeczką nad potokiem i zaczyna się od niego oddalać podejściem na połoninę Płyśce.
Po ok. 2 godzinach marszu tam właśnie docieramy i robimy sobie popas przy całorocznym, bezobsługowym schronisku, które na tej polanie się znajduje:
Nasi szybkobiegacze ( Yano i kristo ) postanowili zaliczyć jeszcze wierzchołek Parienkie i dołączyć do nas na przełęczy przed Koniem Grofeckim, więc wystrzelili po krótkim odpoczynku. Reszta spokojnie popasała dobre pół godziny, po czym ruszyła dalej. Od Połoniny Płyśce na szczyt Grofy zostają raptem trzy kwadranse, totez bez ciśnienia podjęliśmy dalsze nabieranie wysokości. Wkrótce wyszlismy ponad strefę lasu i przed oczyma rozciągnęła się piękna panorama – z masywem Parenkie na pierwszym planie:
a ciut wyżej już całego Worka Grofeckiego: z Popadią i Pietrosem.
I tak: nim się człek obejrzał - już był na szczycie, udekorowanym tablicami pamiątkowymi ku czci bohaterów "Niebiańskiej Sotni"
po czym zaleglismy na zasłużony odpoczynek
sycąc dusze tym, co oczy oglądały
by po tradycyjnej "flagowej" fotce
ruszyć w dół północną ścieżką. Jak wspomniałem: droga północna jest mocno stroma, więc każdy radził sobie jak mógł
Na przełęczy po północnej stronie też stoi całoroczny domek, w którym można przenocować. Tam rozłożyliśmy się i w oczekiwaniu na "grupę pościgową" ucięliśmy sobie małe opalanko-lunchowanko
Gdy już byliśmy w komplecie ruszyliśmy w dół, zachodnim zejściem w kierunku doliny rzeki Mołody, by zakończyć wycieczkę efektownym przejściem przez nieco chybotliwy mostek
Za mostkiem czekał na nas już busik Wiktora
który przerzucił ekipę pod próg "Oksanki" na.....
Po obiadokolacji i sjeście nasi przemili gospodarze urządzili jeszcze pożegnalne ognisko – smażone kiełbaski...pieczone ziemniaki i.....inne tam takie
Sobota.
Rany Julek....to już sobota
Czas wracać. Express-bus już czeka
Jeszcze tylko pożegnalne zdjęcie ekipy gości i gospodarzy
i ruszamy w drogę do Szegini znanym nam już bolidem rasy mercedes transporter.
Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę, by zwiedzić znany na Ukrainie monastyr koło miasta Dołyna:
by całkiem przypadkiem załapać się na grekokatolicki ślub
I tyle obrazków.
Około 17.00 wkroczyliśmy na przejście graniczne Szegini-Medyka, ale skrupulatna kontrola ( jaką zafundowali nam polscy celnicy) sprawiła, że spóźniliśmy się na pociąg. W okolicach 18.00 był jednak autobus do Wrocławia. Do domów dotarliśmy w ciągu nocy sobotnio-niedzielnej, by nazajutrz zasłużenie odespać do woli trudy podróży.
Dziękuję całej ekipie za wyborne towarzystwo i fantastyczną zabawę
No i cóż.....eto wsjo
Przynajmniej do następnej wyprawy
W relacji wykorzystałem - obok swoich - fotki adamka i Katarynki.
Wspaniała dwunastka: Betriy, eska, Katarynka, adamek, Damian, Darek Z, Grochu, konrad, kristo, milfen, Rafal, Yano.
Moja fotogaleria:
https://plus.google.com/photos/10202455 ... 0595595361
Foto adamek:
https://picasaweb.google.com/1108268283 ... inaGorgany
Foto eska:
https://picasaweb.google.com/1076490863 ... directlink
Foto milfen:
https://picasaweb.google.com/1082271208 ... oom5mP-hXA
Foto Rafal:
https://plus.google.com/photos/11455552 ... banner=pwa
https://plus.google.com/photos/11455552 ... banner=pwa
Foto Katarynka:
https://plus.google.com/photos/10316435 ... i8u1_P_dcQ
https://plus.google.com/photos/10316435 ... ja2ZqunNLA
https://plus.google.com/photos/10316435 ... xq3bv8_SVw
https://plus.google.com/photos/10316435 ... 0qGMrZyhZg
https://plus.google.com/photos/10316435 ... 5Zbh5fWCWQ
https://plus.google.com/photos/10316435 ... 4_L166uZeQ
Na góry został nam już tylko jeden dzień, a w planach była jeszcze grupa Grofy - więc z wyborem celu na piątek nie bylo problemu. Pogoda zapowiadała się smakowita: środowy fornt oczyścił powietrze, a po czwartkowych chmurach nie zostało ni śladu. Nastroje były więc bojowe; po szybkim – ale pysznym jak zawsze – śniadaniu wszyscy raźno wiązali buty, a Ralf czekał już przy furtce poganiając nas zniecierpliwiony ludzką guzdraniną.
Busik Wiktora podwiózł nas wgłąb doliny rzeczki Kotelec oszczędzając nam ładnych kilku kilometrów marszu – aż do początku ścieżki ekologicznej. Dalej już ruszyliśmy na piechotę mijając z lewej masyw obu Kanusiaków.
To południowe podejście na Grofę jest przyjemne i łagodne ( w odróżnieniu od północnego, które może budzić szacunek ).
Pierwszy etap prowadził wzdłuż potoku, który swym szemraniem - przy wtórze śpiewu ptaków i błękicie nieba – umilał nam wędrówkę
Następnie szlak przechodzi kładeczką nad potokiem i zaczyna się od niego oddalać podejściem na połoninę Płyśce.
Po ok. 2 godzinach marszu tam właśnie docieramy i robimy sobie popas przy całorocznym, bezobsługowym schronisku, które na tej polanie się znajduje:
Nasi szybkobiegacze ( Yano i kristo ) postanowili zaliczyć jeszcze wierzchołek Parienkie i dołączyć do nas na przełęczy przed Koniem Grofeckim, więc wystrzelili po krótkim odpoczynku. Reszta spokojnie popasała dobre pół godziny, po czym ruszyła dalej. Od Połoniny Płyśce na szczyt Grofy zostają raptem trzy kwadranse, totez bez ciśnienia podjęliśmy dalsze nabieranie wysokości. Wkrótce wyszlismy ponad strefę lasu i przed oczyma rozciągnęła się piękna panorama – z masywem Parenkie na pierwszym planie:
a ciut wyżej już całego Worka Grofeckiego: z Popadią i Pietrosem.
I tak: nim się człek obejrzał - już był na szczycie, udekorowanym tablicami pamiątkowymi ku czci bohaterów "Niebiańskiej Sotni"
po czym zaleglismy na zasłużony odpoczynek
sycąc dusze tym, co oczy oglądały
by po tradycyjnej "flagowej" fotce
ruszyć w dół północną ścieżką. Jak wspomniałem: droga północna jest mocno stroma, więc każdy radził sobie jak mógł
Na przełęczy po północnej stronie też stoi całoroczny domek, w którym można przenocować. Tam rozłożyliśmy się i w oczekiwaniu na "grupę pościgową" ucięliśmy sobie małe opalanko-lunchowanko
Gdy już byliśmy w komplecie ruszyliśmy w dół, zachodnim zejściem w kierunku doliny rzeki Mołody, by zakończyć wycieczkę efektownym przejściem przez nieco chybotliwy mostek
Za mostkiem czekał na nas już busik Wiktora
który przerzucił ekipę pod próg "Oksanki" na.....
Po obiadokolacji i sjeście nasi przemili gospodarze urządzili jeszcze pożegnalne ognisko – smażone kiełbaski...pieczone ziemniaki i.....inne tam takie
Sobota.
Rany Julek....to już sobota
Czas wracać. Express-bus już czeka
Jeszcze tylko pożegnalne zdjęcie ekipy gości i gospodarzy
i ruszamy w drogę do Szegini znanym nam już bolidem rasy mercedes transporter.
Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę, by zwiedzić znany na Ukrainie monastyr koło miasta Dołyna:
by całkiem przypadkiem załapać się na grekokatolicki ślub
I tyle obrazków.
Około 17.00 wkroczyliśmy na przejście graniczne Szegini-Medyka, ale skrupulatna kontrola ( jaką zafundowali nam polscy celnicy) sprawiła, że spóźniliśmy się na pociąg. W okolicach 18.00 był jednak autobus do Wrocławia. Do domów dotarliśmy w ciągu nocy sobotnio-niedzielnej, by nazajutrz zasłużenie odespać do woli trudy podróży.
Dziękuję całej ekipie za wyborne towarzystwo i fantastyczną zabawę
No i cóż.....eto wsjo
Przynajmniej do następnej wyprawy
W relacji wykorzystałem - obok swoich - fotki adamka i Katarynki.
Wspaniała dwunastka: Betriy, eska, Katarynka, adamek, Damian, Darek Z, Grochu, konrad, kristo, milfen, Rafal, Yano.
Moja fotogaleria:
https://plus.google.com/photos/10202455 ... 0595595361
Foto adamek:
https://picasaweb.google.com/1108268283 ... inaGorgany
Foto eska:
https://picasaweb.google.com/1076490863 ... directlink
Foto milfen:
https://picasaweb.google.com/1082271208 ... oom5mP-hXA
Foto Rafal:
https://plus.google.com/photos/11455552 ... banner=pwa
https://plus.google.com/photos/11455552 ... banner=pwa
Foto Katarynka:
https://plus.google.com/photos/10316435 ... i8u1_P_dcQ
https://plus.google.com/photos/10316435 ... ja2ZqunNLA
https://plus.google.com/photos/10316435 ... xq3bv8_SVw
https://plus.google.com/photos/10316435 ... 0qGMrZyhZg
https://plus.google.com/photos/10316435 ... 5Zbh5fWCWQ
https://plus.google.com/photos/10316435 ... 4_L166uZeQ
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
Zdjęć macie tak dużo, że nie sposób ich na jeden raz obejrzeć. Będę się delektować na raty .
Nie spodziewałam się, że jest tam jeszcze tyle śniegu.
Nie spodziewałam się, że jest tam jeszcze tyle śniegu.
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Ukraina
milfen pisze:Mnie dziś wspomnienia wróciły otwierając butelkę Kozackiej Rady Niesamowity wynalazek
Tak niesamowity że jak będę chciał sobie zrobić krzywdę to połknę paczkę żyletek będzie równie skuteczne ale mniej bolące
>Nec temere, nec timide. Bez zuchwałości, ale i bez lęku.<
>Pielęgnujcie przypadkową życzliwość i piękne czyny pozbawione sensu.<
>Kobiety nie zmienisz-możesz zmienić kobietę ale to nic nie zmieni <
>Pielęgnujcie przypadkową życzliwość i piękne czyny pozbawione sensu.<
>Kobiety nie zmienisz-możesz zmienić kobietę ale to nic nie zmieni <