Lago Di Garda-Monte Baldo-Verona czyli mała cząstka Lombardii.
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Lago Di Garda-Monte Baldo-Verona czyli mała cząstka Lombardi
Właściwie to dzięki synowi, Mariuszowi, wypaliła ta wycieczka. Kupiłam bilet lotniczy, aby
pojechać w odwiedziny, syn wyjeżdża tam do pracy, jednak on nie pojechał, no ale za bilet nie
wrócą kasy,więc...tym sposobem, po raz trzeci Italia, tym razem wraz z córką Marzeną,
Lombardia a dokładnie jezioro Garda, które jest największym i najczystszym jeziorem tego
kraju. Jest ono położone w połowie drogi między Wenecją a Mediolanem, w pobliżu Alp Adamello
i Trydenckich, jego długość to ok. 55 km. a szerokość, w południowej części, 12 km. tam my
mieszkałyśmy Moniga Del Garda, Camping Piantello, a w północnej tylko 4 km. otoczone górami, z
których większość należy do alpejskiego łańcucha Grupy Baldo. Średnia głębokość 136 m. a
największa głębia 346 m. Klimat tam występujący jest łagodny a roślinność śródziemnomorska.
Ale dosyć tych danych, bo to wszystko można w internecie przeczytać.
I tak, w wielki piątek, kiedy po przyszykowaniu smakołyków świątecznych np. murzyna i
kołacza, zabierając część, wczesnym rankiem wyjeżdżamy z Cieszyna busem do Krakowa. Jak
zapewne pamiętacie, sypnęło wtedy sporo śniegu, więc z niemałymi problemami zdążyłyśmy na
samolot .
W Bergamo cieplutko a cudowny, górski krajobraz jeszcze bardziej serce porusza.
Następny
etap to Mediolan- stolica mody, co do wielkości drugie po Rzymie, miasto we Włoszech.
Mamy niewiele czasu na zwiedzanie więc tylko Dworzec Główny, oczywiście przepiękny, choć z
zewnątrz wiele prac remontowych to odczucie zaburzało, no i przesiadujący tam, chyba z
piwem, masy murzynów. Zresztą na każdym kroku spotkać ich tam można np. w Bergamo to białego
było trudniej wypatrzeć.
Mam nadzieję, że nie posądzicie mnie o rasizm, po prostu piszę to na
co zwróciłyśmy uwagę, bo troszeczkę nas zaskoczyło.
Następnie, z wydrukowanymi mapkami dojścia do Duomo Milano, tam zmierzamy. Ciężko nam, bo
bagaże spore i nie wiemy czy dobrze idziemy a każdy zapytany o drogę wskazuje metro. Chyba
sami nie wiedzą jak tam dojść piechotą.
Katedra oczywiście robi niesamowite wrażenie tym bardziej, że odbywa się nabożeństwo
wielkopiątkowe, z wielkimi szychami, nawet papież przyszedł mi na myśl, bo wnętrze na wprost
ołtarza zagrodzone i tylko przez szparki lub na telebimach można coś zobaczyć. Śpiewane
pieśni jeszcze ten nastrój potęgują. Marzena stwierdza, że sceny z Władcy Pierścienia musiały
być tam nagrywane.
Nim znalazłyśmy się przed katedrą były ekskluzywne sklepy, czyli Galleria Vittorio Emanuele – najstarsze i najbardziej eleganckie centrum handlowe we Włoszech ja dodam, że oczywiście co się z tym wiąże najdroższe.. (Vittorio Emanuele – król Włoch) typu Armanii, Gucci, Prada, Louis Vouitton itp. więc moje
dziecko oczy tam straciło. A tutaj zdjęcie zrobione w Gallerii Vittorio Emanuele
<a>DSC_0137.JPG</a>
Czas szybko ucieka a przed nami daleka droga do Hostelu, gdzie mamy nocleg wykupiony. Idziemy
w kierunku Zamku Sforzów, następna perełka Mediolanu a widzimy go oświetlonego, bo już
zaczyna się ściemniać, przed nim okazała fontanna.
Po wielu perturbacjach i bardzo uprzejmym zachowaniu kierowcy autokaru, który wpuścił nas bez
biletów, wreszcie docieramy na nocleg. Gdyby nie ten miły Włoch to na pewno noc spędziłybyśmy
na ulicy, w życiu byśmy nie znalazły tego adresu a na Taxi nas nie stać.
pojechać w odwiedziny, syn wyjeżdża tam do pracy, jednak on nie pojechał, no ale za bilet nie
wrócą kasy,więc...tym sposobem, po raz trzeci Italia, tym razem wraz z córką Marzeną,
Lombardia a dokładnie jezioro Garda, które jest największym i najczystszym jeziorem tego
kraju. Jest ono położone w połowie drogi między Wenecją a Mediolanem, w pobliżu Alp Adamello
i Trydenckich, jego długość to ok. 55 km. a szerokość, w południowej części, 12 km. tam my
mieszkałyśmy Moniga Del Garda, Camping Piantello, a w północnej tylko 4 km. otoczone górami, z
których większość należy do alpejskiego łańcucha Grupy Baldo. Średnia głębokość 136 m. a
największa głębia 346 m. Klimat tam występujący jest łagodny a roślinność śródziemnomorska.
Ale dosyć tych danych, bo to wszystko można w internecie przeczytać.
I tak, w wielki piątek, kiedy po przyszykowaniu smakołyków świątecznych np. murzyna i
kołacza, zabierając część, wczesnym rankiem wyjeżdżamy z Cieszyna busem do Krakowa. Jak
zapewne pamiętacie, sypnęło wtedy sporo śniegu, więc z niemałymi problemami zdążyłyśmy na
samolot .
W Bergamo cieplutko a cudowny, górski krajobraz jeszcze bardziej serce porusza.
Następny
etap to Mediolan- stolica mody, co do wielkości drugie po Rzymie, miasto we Włoszech.
Mamy niewiele czasu na zwiedzanie więc tylko Dworzec Główny, oczywiście przepiękny, choć z
zewnątrz wiele prac remontowych to odczucie zaburzało, no i przesiadujący tam, chyba z
piwem, masy murzynów. Zresztą na każdym kroku spotkać ich tam można np. w Bergamo to białego
było trudniej wypatrzeć.
Mam nadzieję, że nie posądzicie mnie o rasizm, po prostu piszę to na
co zwróciłyśmy uwagę, bo troszeczkę nas zaskoczyło.
Następnie, z wydrukowanymi mapkami dojścia do Duomo Milano, tam zmierzamy. Ciężko nam, bo
bagaże spore i nie wiemy czy dobrze idziemy a każdy zapytany o drogę wskazuje metro. Chyba
sami nie wiedzą jak tam dojść piechotą.
Katedra oczywiście robi niesamowite wrażenie tym bardziej, że odbywa się nabożeństwo
wielkopiątkowe, z wielkimi szychami, nawet papież przyszedł mi na myśl, bo wnętrze na wprost
ołtarza zagrodzone i tylko przez szparki lub na telebimach można coś zobaczyć. Śpiewane
pieśni jeszcze ten nastrój potęgują. Marzena stwierdza, że sceny z Władcy Pierścienia musiały
być tam nagrywane.
Nim znalazłyśmy się przed katedrą były ekskluzywne sklepy, czyli Galleria Vittorio Emanuele – najstarsze i najbardziej eleganckie centrum handlowe we Włoszech ja dodam, że oczywiście co się z tym wiąże najdroższe.. (Vittorio Emanuele – król Włoch) typu Armanii, Gucci, Prada, Louis Vouitton itp. więc moje
dziecko oczy tam straciło. A tutaj zdjęcie zrobione w Gallerii Vittorio Emanuele
<a>DSC_0137.JPG</a>
Czas szybko ucieka a przed nami daleka droga do Hostelu, gdzie mamy nocleg wykupiony. Idziemy
w kierunku Zamku Sforzów, następna perełka Mediolanu a widzimy go oświetlonego, bo już
zaczyna się ściemniać, przed nim okazała fontanna.
Po wielu perturbacjach i bardzo uprzejmym zachowaniu kierowcy autokaru, który wpuścił nas bez
biletów, wreszcie docieramy na nocleg. Gdyby nie ten miły Włoch to na pewno noc spędziłybyśmy
na ulicy, w życiu byśmy nie znalazły tego adresu a na Taxi nas nie stać.
Ostatnio zmieniony 23 kwietnia 2015, 2:50 przez Tilia, łącznie zmieniany 10 razy.
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
Chyba nie znajdę innego, mądrzejszego sposobu zamieszczenia dużych zdjęć więc trzeba, przynajmniej na moim kompie, kliknąć na to małe zdjątko potem prawy przycisk myszki /pokaż obrazek/ to obrazek się zmniejszy ale komplikuję
Ostatnio zmieniony 22 kwietnia 2015, 23:47 przez Tilia, łącznie zmieniany 1 raz.
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
sobota 04 kwiecień
Na ten dzień zaplanowany jest stadion San Siro, na którym zespół Interu Mediolan rozgrywa swoje mecze, o pojemności 85 700 miejsc. Jest to stadion miejski, więc na tym samym obiekcie rozgrywa swoje spotkania drugi mediolański klub – AC Milan.
Budowa stadionu została rozpoczęta w grudniu 1925 roku. Inauguracja nastąpiła 19 września 1926, kiedy to Inter wysoko pokonał Milan 6:3. Pierwotnie stadion nosił nazwę "San Siro" – od nazwy dzielnicy w której został wybudowany. W 1981 roku obiekt został nazwany imieniem słynnego gracza Interu – Giuseppe Meazzy. Mimo to kibice używają częściej łatwiejszej i pierwotnej nazwy stadionu.
W klasyfikacji UEFA San Siro jest jednym z 26 stadionów ocenionych na 5 gwiazdek (najwyższa klasa).
Jak sami widzicie, już policja mnie pojmała choć tylko konika pogłaskałam , właśnie za niedługo ma być rozgrywany mecz więc pełno gliniarzy wokół. Przed stadionem już tłumy, choć jeszcze parę godzin do otwarcia.
<a>DSC_0174.JPG</a>
a tutaj młody narybek Interu
oraz sam stadion
Na ten dzień zaplanowany jest stadion San Siro, na którym zespół Interu Mediolan rozgrywa swoje mecze, o pojemności 85 700 miejsc. Jest to stadion miejski, więc na tym samym obiekcie rozgrywa swoje spotkania drugi mediolański klub – AC Milan.
Budowa stadionu została rozpoczęta w grudniu 1925 roku. Inauguracja nastąpiła 19 września 1926, kiedy to Inter wysoko pokonał Milan 6:3. Pierwotnie stadion nosił nazwę "San Siro" – od nazwy dzielnicy w której został wybudowany. W 1981 roku obiekt został nazwany imieniem słynnego gracza Interu – Giuseppe Meazzy. Mimo to kibice używają częściej łatwiejszej i pierwotnej nazwy stadionu.
W klasyfikacji UEFA San Siro jest jednym z 26 stadionów ocenionych na 5 gwiazdek (najwyższa klasa).
Jak sami widzicie, już policja mnie pojmała choć tylko konika pogłaskałam , właśnie za niedługo ma być rozgrywany mecz więc pełno gliniarzy wokół. Przed stadionem już tłumy, choć jeszcze parę godzin do otwarcia.
<a>DSC_0174.JPG</a>
a tutaj młody narybek Interu
oraz sam stadion
Ostatnio zmieniony 22 kwietnia 2015, 23:49 przez Tilia, łącznie zmieniany 2 razy.
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
,,Nie taki diabeł straszny jak go malują'' tzn. korzystamy jednak z metra i lądujemy szybciutko przy Duomo następnie Armanii, gdzie córuś dokonuje zakupu, bo przecież z Mediolanu to musi być najlepsze, o czym i sama cena świadczy, mediolański dworzec i już pociąg Milano-Verona na nas czeka;
oczywiście bilet z automatu bo to wielka frajda dla mnie.
Jakoś po 17-tej jesteśmy w Desenzano skąd, za niedługo, mamy ostatni autobus do miejsca naszego kwaterunku czyli Monigi. Na miejscu jesteśmy bardzo miło zaskoczone, wszystko nam się podoba a domek tak przytulny, że mogłybyśmy tam zamieszkać na stałe:hura:
W niedzielę wielkanocną takie świąteczne śniadanie a potem spacer nad jeziorem i pierwsze zwiedzanie miejscowości.
Jest trochę zimno więc kurtka zimowa się przydała, dzisiaj pierwsza włoska kawa espresso- nie ma nigdzie lepszej- przynajmniej jak dla mnie.
wieczorem piękne niebo co świadczy, że jutrzejszy dzień będzie pogodny
i tak też jest, wita nas słoneczko i taki widok na M.Baldo
oczywiście bilet z automatu bo to wielka frajda dla mnie.
Jakoś po 17-tej jesteśmy w Desenzano skąd, za niedługo, mamy ostatni autobus do miejsca naszego kwaterunku czyli Monigi. Na miejscu jesteśmy bardzo miło zaskoczone, wszystko nam się podoba a domek tak przytulny, że mogłybyśmy tam zamieszkać na stałe:hura:
W niedzielę wielkanocną takie świąteczne śniadanie a potem spacer nad jeziorem i pierwsze zwiedzanie miejscowości.
Jest trochę zimno więc kurtka zimowa się przydała, dzisiaj pierwsza włoska kawa espresso- nie ma nigdzie lepszej- przynajmniej jak dla mnie.
wieczorem piękne niebo co świadczy, że jutrzejszy dzień będzie pogodny
i tak też jest, wita nas słoneczko i taki widok na M.Baldo
Ostatnio zmieniony 22 kwietnia 2015, 23:52 przez Tilia, łącznie zmieniany 1 raz.
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
Tilia za odwagę
Proszę napisz ile tam spędziłyście czasu?
Pozdrawiam
nigdy nie mogę pojąć ludzi ,których pytam o drogę , zawsze wskazuja mi metro,tramwaj,autobus itp.a człowiek na nogach chce tam się dostaćTilia pisze:każdy zapytany o drogę wskazuje metro
PotwierdzamTilia pisze: włoska kawa espresso-nie ma nigdzie lepszej-przynajmniej jak dla mnie.
Proszę napisz ile tam spędziłyście czasu?
Pozdrawiam
...
Dzięki, kochana Iwko, lubimy te same klimaty.
....zdecydowanie za mało od 03-11.IV , ale w myślach już kiełkuje ponowne odwiedzenie tych stron.Iw-ona pisze: ile tam spędziłyście czasu?
Ostatnio zmieniony 22 kwietnia 2015, 23:53 przez Tilia, łącznie zmieniany 1 raz.
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
c.d.
Czas szybko leci, już prawie połowa pobytu za nami, a my jeszcze mamy tyle do zwiedzania......
Jedziemy do Werony. Miasta, które oczywiście kojarzy się nam z dramatem Williama Szekspira więc będziemy szukać śladów Romea i Julii.
Pogoda dopisuje, kawiarenki z malusimi stolikami kusząc zapraszają na kawę, co też czynimy a potem podążamy w kierunku historii
Arena- to jeden z największych, zachowanych do dzisiaj, rzymskich amfiteatrów. Powstał w I wieku p.n.e. Do dzisiaj jest wykorzystywany podczas dużych koncertów ,może pomieścić 22 tys.widzów.
Robi niesamowite wrażenie, na mnie szczególnie, bo jeszcze nie widziałam tak starożytnej budowli.
Gdzie tysiące turystów tam mnóstwo sklepów - a nuż ktoś się na coś skusi np. tak za około 2138 Euro toteż znowu mijamy znane marki.....jacy cwani, wiedzieli gdzie najwięcej luda się przewija i pewnie, za marne grosze ,powykupywali lokale aby takie badziewie na manekinach powieszać.....tylko ten cudowny klimat włoskich, wąziutkich uliczek psują .
W końcu docieramy na plac Piazza delle Erbe. Tutejsze kamienice, które zupełnie różnią się od tych wcześniejszych, przenoszą nas parę wieków wstecz. Mnóstwo kramów na środku, każdy kusi czymś innym. Zapach truskawek powoduje, że kupujemy zestawy z kokosem, bo fajnie wyglądają, ale żeby zjeść drewno to już nam mina rzednie
I tak łazimy, próbując wyobrazić sobie jak to kiedyś tu było. Całkiem przypadkowo trafiamy pod dom Romea, jest to XIII wieczny pałac, niedostępny dla zwiedzających, dlatego wokół pustki. Nam udaje się zobaczyć trochę wnętrza bo z bramy, która szybciutko się zamyka, wyjeżdża jakiś samochód.
Kolej na Julię, toteż kierujemy się, za wskazówką, w stronę Casa di Giulietta.
Wow ile ludzi- całe tłumy Na balkonie ciągle ktoś robi sobie fotkę, obok figury listy przylepiane gumą do żucia- to jest nieładne , koniecznie należy złapać dziewczynę za prawą pierś- żeby mieć szczęście w miłości, biedna taką ją ma już wyblakłą
Ja tego nie czynię, bo gdzież mi tam do takich szaleństw Długo jeszcze chodzimy wzdłuż murów cytadelii az docieramy do rzeki Adyga.
Pora wracać, bo jeszcze jedno miasteczko czeka, ale przedtem zaliczamy Mc Donalda, ja pikantne skrzydełka /u nas są lepsze/ a Marzka górę słodkości.
Czas szybko leci, już prawie połowa pobytu za nami, a my jeszcze mamy tyle do zwiedzania......
Jedziemy do Werony. Miasta, które oczywiście kojarzy się nam z dramatem Williama Szekspira więc będziemy szukać śladów Romea i Julii.
Pogoda dopisuje, kawiarenki z malusimi stolikami kusząc zapraszają na kawę, co też czynimy a potem podążamy w kierunku historii
Arena- to jeden z największych, zachowanych do dzisiaj, rzymskich amfiteatrów. Powstał w I wieku p.n.e. Do dzisiaj jest wykorzystywany podczas dużych koncertów ,może pomieścić 22 tys.widzów.
Robi niesamowite wrażenie, na mnie szczególnie, bo jeszcze nie widziałam tak starożytnej budowli.
Gdzie tysiące turystów tam mnóstwo sklepów - a nuż ktoś się na coś skusi np. tak za około 2138 Euro toteż znowu mijamy znane marki.....jacy cwani, wiedzieli gdzie najwięcej luda się przewija i pewnie, za marne grosze ,powykupywali lokale aby takie badziewie na manekinach powieszać.....tylko ten cudowny klimat włoskich, wąziutkich uliczek psują .
W końcu docieramy na plac Piazza delle Erbe. Tutejsze kamienice, które zupełnie różnią się od tych wcześniejszych, przenoszą nas parę wieków wstecz. Mnóstwo kramów na środku, każdy kusi czymś innym. Zapach truskawek powoduje, że kupujemy zestawy z kokosem, bo fajnie wyglądają, ale żeby zjeść drewno to już nam mina rzednie
I tak łazimy, próbując wyobrazić sobie jak to kiedyś tu było. Całkiem przypadkowo trafiamy pod dom Romea, jest to XIII wieczny pałac, niedostępny dla zwiedzających, dlatego wokół pustki. Nam udaje się zobaczyć trochę wnętrza bo z bramy, która szybciutko się zamyka, wyjeżdża jakiś samochód.
Kolej na Julię, toteż kierujemy się, za wskazówką, w stronę Casa di Giulietta.
Wow ile ludzi- całe tłumy Na balkonie ciągle ktoś robi sobie fotkę, obok figury listy przylepiane gumą do żucia- to jest nieładne , koniecznie należy złapać dziewczynę za prawą pierś- żeby mieć szczęście w miłości, biedna taką ją ma już wyblakłą
Ja tego nie czynię, bo gdzież mi tam do takich szaleństw Długo jeszcze chodzimy wzdłuż murów cytadelii az docieramy do rzeki Adyga.
Pora wracać, bo jeszcze jedno miasteczko czeka, ale przedtem zaliczamy Mc Donalda, ja pikantne skrzydełka /u nas są lepsze/ a Marzka górę słodkości.
Ostatnio zmieniony 23 kwietnia 2015, 0:00 przez Tilia, łącznie zmieniany 1 raz.
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
c.d.
W drodze powrotnej, z Werony, zahaczamy o miejscowość Peschiera, położoną również nad jeziorem. W tym miejscu uchodzi z niego, paroma odnogami, rzeka Mincio, lewy dopływ Padu. To właśnie jedno z nich
Z tego miejsca widzimy południową stronę M. Baldo .Zaobserwowałam nawet podobieństwo z naszą Babią
W drodze powrotnej, z Werony, zahaczamy o miejscowość Peschiera, położoną również nad jeziorem. W tym miejscu uchodzi z niego, paroma odnogami, rzeka Mincio, lewy dopływ Padu. To właśnie jedno z nich
Z tego miejsca widzimy południową stronę M. Baldo .Zaobserwowałam nawet podobieństwo z naszą Babią
Ostatnio zmieniony 23 kwietnia 2015, 0:02 przez Tilia, łącznie zmieniany 1 raz.
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
Zrób to koniecznie Z wielką chęcią bym Ci potowarzyszyła
Jeszcze troszeczkę mam Wam do opowiedzenia.
Kolejnego dnia 06.04.2015 r. czwartek, wybieramy się na Monte Baldo.
Pobudka wcześnie rano bo o szóstej mamy autobus. Córka mówi- kto to widział aby na wczasach nawet nie móc się wyspać
Jedziemy drogą, która biegnie na północ jeziora i w coraz większym szoku jesteśmy. Wkraczamy w zupełnie inny, zaczarowany świat. W skałach wykuto tunele, które mają po kilkaset metrów długości.
Czym dalej tym jezioro węższe a góry bliżej wody, często aż do niej wpadające i dlatego te tunele aby transport osób i towarów był możliwy. Domy są na różnych poziomach, jedne wyżej od drugich, niektóre jakby przyrośnięte do tych olbrzymich skał. Z autokaru nie udało się zrobić dobrych zdjęć...
W Riva del Garda, gdzie miał pracować mój syn i tam właśnie miałam wylądować, jest cudownie. Tutaj kościół;
My zmierzamy do Malcesine, to kolejne zabytkowe miasteczko, z zamkiem nad samą wodą, stąd kolejką linową, dostaniemy się na 1760 m npm.
I na górze jest cudownie a mamy takie szczęście, że prawie same tam jesteśmy, bo wczesna godzina i tylko kilku parolotniarzy zmierza na halę.
podziwiam za odwagę
360 stopni przepiękne widoki, dusza śpiewa i unosi się gdzieś w przestrzeni, ciało jakieś takie lekkie, wolne - to się zwie s z c z ę ś c i e
po drugiej stronie takie, malusie jeziorko tą ścieżką, po lewej stronie, można zejść do Navene i żałuję, że tego nie zrobiłyśmy.
Jeszcze troszeczkę mam Wam do opowiedzenia.
Kolejnego dnia 06.04.2015 r. czwartek, wybieramy się na Monte Baldo.
Pobudka wcześnie rano bo o szóstej mamy autobus. Córka mówi- kto to widział aby na wczasach nawet nie móc się wyspać
Jedziemy drogą, która biegnie na północ jeziora i w coraz większym szoku jesteśmy. Wkraczamy w zupełnie inny, zaczarowany świat. W skałach wykuto tunele, które mają po kilkaset metrów długości.
Czym dalej tym jezioro węższe a góry bliżej wody, często aż do niej wpadające i dlatego te tunele aby transport osób i towarów był możliwy. Domy są na różnych poziomach, jedne wyżej od drugich, niektóre jakby przyrośnięte do tych olbrzymich skał. Z autokaru nie udało się zrobić dobrych zdjęć...
W Riva del Garda, gdzie miał pracować mój syn i tam właśnie miałam wylądować, jest cudownie. Tutaj kościół;
My zmierzamy do Malcesine, to kolejne zabytkowe miasteczko, z zamkiem nad samą wodą, stąd kolejką linową, dostaniemy się na 1760 m npm.
I na górze jest cudownie a mamy takie szczęście, że prawie same tam jesteśmy, bo wczesna godzina i tylko kilku parolotniarzy zmierza na halę.
podziwiam za odwagę
360 stopni przepiękne widoki, dusza śpiewa i unosi się gdzieś w przestrzeni, ciało jakieś takie lekkie, wolne - to się zwie s z c z ę ś c i e
po drugiej stronie takie, malusie jeziorko tą ścieżką, po lewej stronie, można zejść do Navene i żałuję, że tego nie zrobiłyśmy.
Ostatnio zmieniony 23 kwietnia 2015, 0:06 przez Tilia, łącznie zmieniany 1 raz.
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!