27-29.03 - W Worku Raczańskim ze świniami

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3056
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

27-29.03 - W Worku Raczańskim ze świniami

Post autor: Pudelek » 31 marca 2015, 10:29

Ostatni weekend marca był dla mnie ostatnią (i jednocześnie pierwszą) okazją aby w tym miesiącu pojechać w góry. Padło więc na Beskid Żywiecki - a konkretnie bardzo przeze mnie lubiany Worek Raczański, w którym nie byłem już prawie 4 lata. A niektórzy uczestnicy wyprawy w ogóle ;)

Prognozy pogody były na weekend zmienne, ale głównie fatalne - nie napełniało to optymizmem. No, ale zobaczymy...

W piątek najpierw spotykamy się na pogaduchach z pewną tajną forumowiczką, po czym wbijamy się do mocno zatłoczonego zuga na południe. W Tychach wchodzi grupa harcerzy, która od razu wydaje mi się podejrzana. I miałem rację - wychodzą razem z nami w Rajczy Centrum, na szczęście szybko pożera ich ciemność.

W Rajczy leje (w sumie leje od samego rana). Wpadamy na szybką przekąskę do pizzerii przy rynku, a potem do busika, który wywozi nas na koniec świata, czyli do Rycerki Kolonii. Tam ciemno, pusto i pada dalej.
Obrazek

Z małymi problemami odnajdujemy miejscowy PTSM, który okazuje się całkiem sympatyczny. W schronisku spotykamy... podejrzanych harcerzy! Wiedziałem, cholewcia!

W sobotę rano na szczęście nie pada. A przynajmniej do momentu, kiedy wychodzimy ze schroniska - wtedy zaczyna mżyć. Fajnie.
Obrazek

Schodzimy po morderczych schodkach do Kolonii i wolnym krokiem przemierzamy przysiółek. Dla mnie jest to miejsce bardzo sentymentalne - wielokrotnie spędzałem tu z rodzicami wakacje albo weekendy w ośrodku pracowniczym Huty Łaziska, tzw. bacówce. Dziś to obraz nędzy i rozpaczy.
Obrazek

Podobnie jak np. dawny ośrodek zdrowia.
Obrazek

Obok bacówki działał wyciąg (kiedyś jeden z dwóch we wsi), na którym człowiek stawiał prawie pierwsze kroki na nartach. Nadal tam stoi, ale chyba już dawno nie funkcjonuje... Za bajtla wydawał mi się dłuugi, teraz widzę, że jest on przecież króciutki :D
Obrazek

Zachowało się tutaj trochę starych domów, jednak niektóre już dawno nie mają lokatorów.
Obrazek
Obrazek

Mijamy rozdroże szlaków, odganiamy natrętne myśli odwiedzenia Krzyża Jubileuszowego, i wybieramy kierunek ku Wielkiej Raczy. Przy odbiciu szlaku w las doznaję szoku. Bo lasu nie ma, a był tu zawsze.
Obrazek

Dla porównania - tak to miejsce wyglądało w 2011 roku.
Obrazek

Na wejściu znak z zakazem wejścia, bo trwa ścinka. Typowe radosne, polskie myślenie - postawimy tabliczkę i niech się turysta martwi: czy obchodzić odcinek kilkugodzinną inną trasą czy może wracać do domu?
Obrazek

Po jakimś czasie pojawia się śnieg i jednocześnie leci on z nieba. Inez nie może na to patrzeć.
Obrazek

W pewnym momencie zaczyna się... wyrąbany chodnik. Komuś bardzo się nudziło i wykopał z boku ścieżkę dla tych, którzy nie chcą iść po białym :o-o A może to jakaś kara? Np. za nocne hałasy 50 metrów chodnika?
Obrazek
Obrazek

Chodnik, z krótkimi przerwami, prowadzi aż do schroniska, gdzie doznajemy kolejnego szoku - w kominku się pali :! :o-o Własnym oczom nie wierzę! Nie może tego zmącić nawet fakt, że Neska w szale radości wrzuca w ogień patyczki służące do przewracania pniaków :D
Obrazek

Pora przedstawić teraz nasze świnie:
George
Obrazek

i Karolek (ze zrozumiałą obawą patrzący w płomienie)
Obrazek

Jakby tego szczęścia było mało, na chwilę nawet pojawia się słońce.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Potem wiatr nawiewa kolejne chmury - więc w dalszą trasę wychodzimy znowu w różnych odcieniach szarości.
Obrazek

Nigdy nie przeszedłem odcinka między Wielką Raczą a Przegibkiem górą - wzdłuż granicy. Postanawiam zrobić to teraz, choć podejrzewam, że łatwo nie będzie, bo tutaj w końcu wiosna jeszcze nie dotarła. Według drogowskazów czas letni to 3:15...

Już na samym początku dostajemy wpier... . Śnieg pozornie wygląda na zmarznięty, ale co kilka kroków gwałtownie się zapadamy - po kolana, tyłek, uda, jajka, pas itp.
Obrazek
Obrazek

Tempo już od startu jest bardzo wolne, a ciągle zapadanie się cholernie męczące. Najgorszej jest oczywiście na polanach, których jest tutaj sporo. Do tego momentami kiepskie oznakowanie.
Obrazek
Obrazek

Po niecałej godzinie natykamy się na jedyną tabliczkę-drogowskaz tego dnia - słowacką, do tego szlaku, który już i tak nie istnieje.
Obrazek

Świadomość, że jesteśmy dopiero pod przełęczą Orzeł, czyli de facto na samym początku drogi, prawie mnie dobija. Neska postanawia uczcić to robieniem pompek.
Obrazek

Nie odpuszczamy, idziemy dalej. Po drodze różne ciekawostki, np. Karolek spotyka tajemniczą kupę.
Obrazek

Wspólne zdjęcie raczańskich świń.
Obrazek

Mijamy dawne przejście graniczne - półtorej godziny drogi za nami. Woooolno. Z Hali Śrubity widać Wielką Raczę - dwie godziny za nami, a to nawet nie połowa drogi.
Obrazek

W lesie spotykamy jedynych turystów idących z naprzeciwka - trzech facetów. Pocieszają nas, że dalej też jest przerąbane, ale godzinę przed schroniskiem już lepiej. Od Przegibka idą już ponad 3 godziny... My dwie i pół, ale na razie głównie w dół. Widzimy odbicie ścieżki dydaktycznej w dół, do Rycerki Kolonii, lecz odpieramy myśl zejścia nią (co później w duchu będę przeklinał).

Dalsza droga to znowu mozolne, bardzo wolne posuwanie się do przodu. Nie bardzo wiedząc, gdzie jesteśmy, bo tabliczek, jak pisałem, brak, a mapa nie bardzo się zgadza z rzeczywistością (tutaj dla odmiany polany pozarastały).
Obrazek
Obrazek

Mam wrażenie, że trawers Bugaja trwa wieczność. Humory poprawiają się dopiero, gdy ponownie dochodzimy do granicy - minęliśmy Jaworzynę, a więc już mniej przed nami, niż więcej.
Obrazek

Momentami trochę prószy śnieżek, ale ogólnie zapowiadane deszcze (czy śnieżyce) nie nastąpiły :)
Obrazek

Przed Kikulą pierwszy odcinek bez śniegu - i od razu gubimy szlak, który tutaj odbija jakoś dziwnie. Trochę go szukamy, dogania nas parka, która też była na Wielkiej Raczy. My szlak odnajdujemy za szczytem, oni znikają. A może nam się przewidzieli?

Z Kikuli jest już dobrze, ciągle w dół. Może to jest ta "magiczna godzina lepszej drogi"? Przy kolejnym dawnym przejściu turystycznym można zakładać, że jednak do schroniska dojdziemy o ludzkiej godzinie ;) Po pięciu godzinach w końcu widać przełęcz Przegibek. Zawsze lubiłem to miejsce, ale jeszcze nigdy jego widok mnie tak nie ucieszył :D
Obrazek

Do schroniska ustrojonego jak na Boże Narodzenie przychodzimy po 18.30, po ponad pięciu i pół godzinach zapadania się. Dostaliśmy w kość, ale udało się :) Można zrzucić klamoty do pokoju i nakarmić świnie :)
Obrazek

Tłumów na Przegibku nie ma - oprócz nas trzech facetów i jakieś dwie rodzinki z dziećmi, podniecające się w świetlicy hobby swoich córek (kolekcjonują koniki Ponny). Oni grają w kości, a my w Trio! Neska, znana oszustka, z reguły wygrywa :(
Obrazek

W pewnym momencie George postanawia się napić.
Obrazek

Wkrótce dołącza do niego Karolek...
Obrazek

...i efekt był do przewidzenia - pijane świnie!
Obrazek

Mimo takiego zakończenia wieczoru poranek przynosi piękną pogodę.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Niestety, po śniadaniu znowu się zaciąga, lecz odbija nam palma i postanawiamy pójść na Bendoszkę. Po drodze na chwilę, słabo bo słabo, ale jednak, objawia się Fatra.
Obrazek

Krzyż na Bednoszce nie wypiękniał od ostatniego razu, w dodatku postawili obok drugie paskudztwo.
Obrazek

Postanawiamy złożyć George'a w ofierze w celu przebłagania za grzech szpecenia Beskidów.
Obrazek

Dochodzimy jednak do wniosku, że ta świnia nie jest niczemu winna, więc ostatecznie zabieramy ją z powrotem. Karolek ze strachu nawet nie wychodzi z kieszeni.

Wracamy do schroniska, gdzie akurat przewala się silna grupa nocująca na Rycerzowej, i zielonym szlakiem kierujemy się w kierunku doliny Rycerki. Szlak jest w fatalnym stanie - rozjeżdżony, brzegi poorane, mnóstwo pociętych i powalonych drzew, brak oznaczeń. No i łyse widoki.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Trafiamy na ślady ogniska - czyżby to efekt działalności jakiś paszkwili?
Obrazek

Przed samym zejściem do asfaltu tabliczka, że przejść nie można, bo ścinka drzew. Dowcipnisie...
Obrazek

Kilometry wzdłuż potoku Rycerka są bolesne dla nóg - wspomniany już asfalt, a okolica raczej monotonna. Czasem w mijanych przysiółkach są pojedyncze stare domy i chałupy.
Obrazek
Obrazek

Jest też plenerowa wystawa kultury góralskiej.
Obrazek

W Rycerce Górnej potok Rycerka łączy się z... Rycerskim Potokiem. Jak widać wyobraźnia w nadawaniu nazw była w tych okolicach na wysokim poziomie.
Obrazek

Przed nami jeszcze kilka kilometrów asfaltu. Czasem trafi się coś miłego dla oka...
Obrazek

...a czasem mniej.
Obrazek

Godzinę przed pociągiem dodreptujemy w końcu do Rajczy, gdzie o zimie już dawno zapomnieli. Pora wracać do domu, świń to również dotyczy.
Obrazek

Niektórym w czasie podróży śniły się koszmary ;)
Obrazek

Wypad oczywiście bardzo udany, ale chciałbym przejść też ten szlak graniczny w Worku, gdy nie będzie śniegu.

Całość:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... 93Xlq7llAE#
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
pantadziu
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 920
Rejestracja: 10 kwietnia 2013, 13:51
Kontakt:

Re: 27-29.03 - W Worku Raczańskim ze świniami

Post autor: pantadziu » 31 marca 2015, 12:05

Pudelek pisze:Ostatni weekend marca był dla mnie ostatnią (i jednocześnie pierwszą) okazją aby w tym miesiącu pojechać w góry.

Obrazek
Widzę, że drwale tradycyjnie ścinają drzewa ze znakami :D

Kiedyś w Wyspowym przez takie coś błądziłem chyba ze 4 godziny, a na dole zobaczyłem ładnie poukładane drzewka z namalowanymi znakami...

A na zjeździe to zrezygnowałem z tego przejścia bo ... się zapadałem po ... :zly:
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3056
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 31 marca 2015, 12:10

to chyba efekt wiatrów, bo wiele drzew leżało z wyrwanymi korzeniami. Nie zmienia to faktu, że ci, którzy odpowiadają za szlak (nie wiem czy w tym przypadku LP czy PTTK), powinni coś z tym zrobić, bo często jest tak, że wichura albo wycinka była rok wcześniej, a znaków nowych nie ma... :zly:
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Barbórka
Turysta
Turysta
Posty: 949
Rejestracja: 02 stycznia 2011, 21:12

Post autor: Barbórka » 31 marca 2015, 16:17

a te świnki to gdzie nabyte?
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8705
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 31 marca 2015, 19:57

Widać, że szlak na Będoszkę z Rycerki nic się nie zmienił, drzewa tarasują drogę, niekończąca się zrywka, to już parę lat.
Biedne świnki musiały w Wami tyle wytrzymać i jeszcze spoiliście biedne stworzenia ;) .
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
GosiaB
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1411
Rejestracja: 01 sierpnia 2010, 20:11
Kontakt:

Post autor: GosiaB » 31 marca 2015, 20:46

o wyprawie Georga na Wielką Raczę i Przegibek gdzieś już czytałam :roll:
i przypomniał mi się nasz wiosenny Zjazd w 2012r gdzie przeszliśmy właśnie ten szlak też zapadając się w śniegu, którego miejscami było jeszcze sporo :)
Nie możesz zatrzymać
żadnego dnia,
ale możesz go nie stracić.

https://picasaweb.google.com/102928732526243008580
Jędral
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1349
Rejestracja: 25 lutego 2009, 8:29

Post autor: Jędral » 31 marca 2015, 20:56

Pudelek pisze: chciałbym przejść też ten szlak graniczny w Worku, gdy nie będzie śniegu.
Po zjezdzie mam podobne marzenie. Planuję w jakiś piątek jechać do Zwardonia i dotrzeć do Skalanki. Następnego dnia granicą jak najdalej, A w niedzielę to się zobaczy. ;)
Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt! - Adam Sikorski
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
Mirek

Post autor: Mirek » 31 marca 2015, 21:16

Dobrze że to takie świnie były a nie te inne :zoboc: :zoboc: :zoboc: :zoboc:
Awatar użytkownika
trotyl
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 384
Rejestracja: 02 czerwca 2012, 20:26

Post autor: trotyl » 31 marca 2015, 22:30

W tej relacji to są samce,czyli knury,a tam były samice
A na ziemi pokój ludziom dobrej woli
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3056
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 01 kwietnia 2015, 1:06

Barbórka pisze:a te świnki to gdzie nabyte?
ponoć same przyszły :D

PiotrekP pisze:i jeszcze spoiliście biedne stworzenia .
ja ich nie zachęcałem ;P

Jędral pisze: Planuję w jakiś piątek jechać do Zwardonia i dotrzeć do Skalanki. Następnego dnia granicą jak najdalej, A w niedzielę to się zobaczy.
ja jednak wolę kierunek odwrotny - w sobotę rano ruszyć w kierunku Raczy od wschodu i tam spać - w lecie zimno w schronisku nie przeszkadza, a widoki wieczorne wszystko wynagradzają (zakładając, że jest pogoda). W niedzielę można spokojnie zejść do Oscadnicy na słowackie piwo i obiad.
W tej relacji to są samce,czyli knury,a tam były samice
wszelkie podobieństwo jest czysto przypadkowe ;)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Tomek.P
Turysta
Turysta
Posty: 507
Rejestracja: 01 maja 2010, 15:01

Post autor: Tomek.P » 03 kwietnia 2015, 0:14

3 lata temu w marcu szliśmy dokładnie tak samo, jak Wy.

https://plus.google.com/photos/10977101 ... banner=pwa

Tyle, że w drugi dzień mieliśmy znacznie gorszą pogodę. Zdjęcie poniżej pokazuje, jak wyglądała Sandra po dojściu do schroniska na Przegibku... :)

Trzy razy w życiu szedłem granicznym szlakiem (za każdym razem od strony Wielkiej Raczy na Przegibek). Za każdym razem tak samo mi się dłuży i mówię, że prędko nie pójdę znowu w tym samym kierunku... Następnym razem wybiorę się tam chyba z rowerem dla urozmaicenia :)

I jeszcze zdjęcie z zeszłego roku z Bendoszki, abyś popatrzył na krzyże z innej strony... Czasem ciekawie komponują się z krajobrazem ;)
Załączniki
DSC_0218.JPG
(95.3 KiB) Pobrany 763 razy
PICT5600.JPG
(105.06 KiB) Pobrany 763 razy
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt

http://tomaszplaszczyk.pl/
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3056
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 03 kwietnia 2015, 0:36

z krajobrazem to się ciekawie komponują krzyże drewniane, albo normalnej wielkości, a nie takie ogromne żelastwa ;) dla mnie to co jest teraz nijak to tam nie pasuje.
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8705
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 03 kwietnia 2015, 8:27

Pudelek pisze:z krajobrazem to się ciekawie komponują krzyże drewniane, albo normalnej wielkości, a nie takie ogromne żelastwa dla mnie to co jest teraz nijak to tam nie pasuje.
Takich cudaków jest więcej na szczytach, które tylko szpecą krajobraz, ale to nie nam o tym decydować. :kukacz:
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3056
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 03 kwietnia 2015, 12:58

biorąc pod uwagę, że wystawiają je albo władze, które my wybieramy albo, co częściej, związek wyznaniowy, który w końcu my utrzymujemy (czy tego chcemy czy nie), to pośrednio każdy obywatel ma na to jakiś wpływ, przynajmniej teoretycznie ;)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Tomek.P
Turysta
Turysta
Posty: 507
Rejestracja: 01 maja 2010, 15:01

Post autor: Tomek.P » 03 kwietnia 2015, 20:11

Fakt, niektóre krzyże może niezbyt dobrze komponują się w krajobraz górski. Wydaje mi się, że takich, jak ten na Bendoszce, jest stosunkowo niewiele w polskich górach (mam na myśli wysokość krzyża).

Nie mam pojęcia, kto zazwyczaj finansuje tego typu budowy, ale na wikipedii znalazłem taką informację "...powstał dzięki ofiarności mieszkańców Rycerki Górnej i Przegibka, parafii z dekanatów Żywiecczyzny, przy udziale duchowieństwa, a także władz samorządowych... Od strony północnej znajduje się tablica z darczyńcami"


Pudelek, teoretycznie też każdy Warszawiak ma wpływ na to, że tęcza na Placu Zbawiciela w stolicy jest ciągle naprawiana. Nie każdemu się to pewnie podoba ;)

Co do szpecenia krajobrazów. Rozumiem, że komuś mogą się duże, żelazne krzyże nie podobać. Ale wydaje mi się, że bardziej od krzyży szpecą je inne budowle czy zachowania w górach. Śmieci, nowoczesne schroniska, bufety na szlakach, zniszczone drzewa, wycinka, rozjeżdżone szlaki przez motory, itd.

Żeby było jasne. Nie jestem zwolennikiem stawiania krzyżów, gdzie popadnie, bez umiaru, bez powodu.

Dorzucam dwa przykłady zdjęć (z Tatr Zachodnich i z Alp Austriackich), które moim zdaniem dość dobrze komponują się w krajobraz.
1. Krzyż drewniany
2. Krzyż żelazny
Załączniki
DSC_0547.jpg
(101.86 KiB) Pobrany 699 razy
DSC_0255.jpg
(127.39 KiB) Pobrany 699 razy
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt

http://tomaszplaszczyk.pl/
ODPOWIEDZ