Lasami, wioskami, miasteczkami doliny Bobru
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Lasami, wioskami, miasteczkami doliny Bobru
Sprytnie wstrzelajac sie w miedzyswiateczna odwilz i brak sniegu udalismy sie na kilka dni na Pogorze Kaczawskie, w Doline Bobru, Sudety polnocno-zachodnie czy jak to tam sie nazywa ten rejon.
Widoki wskazywaly ze w gorach nieco wyzszych niz mikre okolokaczawskie pagory, nie jest juz tak przyjemnie
My tymczasem odwiedzamy samotna skalke wyrastajaca z niczego i kryjacaca na swoich zboczo-szczytach pozostalosci zamku Podskale, pelniacy niegdys funkcje rozbojnicze
Lodowaty wiatr zdaje sie urywac glowe...
W okolicach Rząsin rzuca sie w oczy samotny kon tępo patrzacy sie w dal na obrzezach opuszczonej stacji benzynowej..
Dalej na naszej drodze wypadaja Niwnice i niepozorny na pierwszy rzut oka kosciolek
acz po blizszych ogledzinach odkrywamy duze ilosci plyt nagrobnych. Czlonkowie owej rodziny wybitnie nie charakteryzowali sie przyjemnymi wyrazami twarzy. Albo portretowali ich juz po smierci gdy juz sie troche rozlozyli??
Po samych Niwnicach wloczymy sie dobra chwile, a to ruinka jakas- palacu? klasztoru?
A to stary pomnik zwyciezcow o dwoch flagach
A to zapomniany cmentarzyk z wielka dzwonnica bramna
A to pogawedki z babciami wsrod przedwojennej zabudowy wsi, drewnianych ganeczkow i miauczenia sfutrzalych juz na zime kotow
W Nowym Lądzie przy kopalni wpada nam w oczy palacyk pelniacy funkcje jakiejs biblioteki czy urzedu
Suniemy dalej w strone jednego ze wzgorzy wznoszacego sie nad Nowym Lądem. Tutaj wsrod lasu jeden z właścicieli Niwnic polecil zbudowac kosciol gorski, ktory mial upamietniac okragla rocznice pielgrzymki do Jerozolimy jego przodka. Odbywały się tu odpusty w okresie okolowielkanocnym, które byly ponoc tlumnie odwiedzane przez okoliczna ludnosc. Osada nazywala sie Szymonki i byla przysiolkiem Niwnic. Pod koniec XIX w. założono tu klasztor ,dom opieki i kilka kaplic. Od kosciola do klasztoru szla kilkupasmowa aleja. Osada liczyła 5 domów i miala kolo 20 mieszkańsców. Po 1945 roku przysiolek nie zostal ponownie zasiedlony ze wzgledu na pewne oddalenie od wsi, brak drogi.. Pozostaly ruiny wsrod lasu. Dywan z lisci pod nogami, szum wiatru w golych konarach drzew i pokruszone mury, nieraz znacznych rozmiarow. I aleja- dziuplasta, powykrecana, jakby odwracajaca zdziwiony wzrok za wedrowcem ktory chyba nie pojawia sie tu zbyt czesto. Obiecujemy sobie wrocic tu jakos kolo Wielkanocy. Moze we mgle zobaczymy cien jakiegos jarmarku sprzed lat...
Kosciol
Klasztor
Jeden z domow
Aleja
W rejonie pobliskiej gory Twardziel probujemy znalezc kamieniolom co poczatkowo nam nie wychodzi bo sciezki, szlaki i inne takie na mojej mapie sa znaczone zupelnie losowo ale w koncu sie udaje- acz kamieniolom zbyt imponujacych rozmiarow niestety nie jest...
Z regionalnej sudeckiej fauny spotykamy kaczuszke. Czyzby zostala tu od jakis wielkanocnych jarmarkow? siedzi samotna na lisciach... Biedna zmoknie tutaj, wlasnie sie zbiera na deszcz..
Nieopodal udaje sie jej znalezc zaciszne i mile lokum
Odwiedzamy tez po drodze uspione dolnoslaskie miasteczka
Lubomierz
Gryfow Slaski
Wloczymi sie waskimi uliczkami probujac wypatrzec rozne slady dawniejszej i mniej dawnej przeszlosci..
W Złotnikach Lubanskich przykuwa nasza uwage dziwny budynek. Jak sie potem okazuje to dawny ratusz. Acz bardziej przypomina oplecione balkonikami kamieniczki starego Tbilisi niz ratusze spotykane w naszych okolicach
Kolo Lesnej zagladamy do sztolni
Po drodze jeszcze tabliczka z odzysku- ciekawe czemu zostala odebrana poprzedniej miejscowosci?
i kolejne umarlaki patrzace na nas- tym razem ze scian kosciola w Iwinach
Byl jeszcze plan coby wsrod okolicznych pagorow poszukac nieczynnych kopalni miedzi, hałd i zbiornikow poflotacyjnych. Ale braklo czasu. Byle tylko zeszly sniegi to tam wracamy
Widoki wskazywaly ze w gorach nieco wyzszych niz mikre okolokaczawskie pagory, nie jest juz tak przyjemnie
My tymczasem odwiedzamy samotna skalke wyrastajaca z niczego i kryjacaca na swoich zboczo-szczytach pozostalosci zamku Podskale, pelniacy niegdys funkcje rozbojnicze
Lodowaty wiatr zdaje sie urywac glowe...
W okolicach Rząsin rzuca sie w oczy samotny kon tępo patrzacy sie w dal na obrzezach opuszczonej stacji benzynowej..
Dalej na naszej drodze wypadaja Niwnice i niepozorny na pierwszy rzut oka kosciolek
acz po blizszych ogledzinach odkrywamy duze ilosci plyt nagrobnych. Czlonkowie owej rodziny wybitnie nie charakteryzowali sie przyjemnymi wyrazami twarzy. Albo portretowali ich juz po smierci gdy juz sie troche rozlozyli??
Po samych Niwnicach wloczymy sie dobra chwile, a to ruinka jakas- palacu? klasztoru?
A to stary pomnik zwyciezcow o dwoch flagach
A to zapomniany cmentarzyk z wielka dzwonnica bramna
A to pogawedki z babciami wsrod przedwojennej zabudowy wsi, drewnianych ganeczkow i miauczenia sfutrzalych juz na zime kotow
W Nowym Lądzie przy kopalni wpada nam w oczy palacyk pelniacy funkcje jakiejs biblioteki czy urzedu
Suniemy dalej w strone jednego ze wzgorzy wznoszacego sie nad Nowym Lądem. Tutaj wsrod lasu jeden z właścicieli Niwnic polecil zbudowac kosciol gorski, ktory mial upamietniac okragla rocznice pielgrzymki do Jerozolimy jego przodka. Odbywały się tu odpusty w okresie okolowielkanocnym, które byly ponoc tlumnie odwiedzane przez okoliczna ludnosc. Osada nazywala sie Szymonki i byla przysiolkiem Niwnic. Pod koniec XIX w. założono tu klasztor ,dom opieki i kilka kaplic. Od kosciola do klasztoru szla kilkupasmowa aleja. Osada liczyła 5 domów i miala kolo 20 mieszkańsców. Po 1945 roku przysiolek nie zostal ponownie zasiedlony ze wzgledu na pewne oddalenie od wsi, brak drogi.. Pozostaly ruiny wsrod lasu. Dywan z lisci pod nogami, szum wiatru w golych konarach drzew i pokruszone mury, nieraz znacznych rozmiarow. I aleja- dziuplasta, powykrecana, jakby odwracajaca zdziwiony wzrok za wedrowcem ktory chyba nie pojawia sie tu zbyt czesto. Obiecujemy sobie wrocic tu jakos kolo Wielkanocy. Moze we mgle zobaczymy cien jakiegos jarmarku sprzed lat...
Kosciol
Klasztor
Jeden z domow
Aleja
W rejonie pobliskiej gory Twardziel probujemy znalezc kamieniolom co poczatkowo nam nie wychodzi bo sciezki, szlaki i inne takie na mojej mapie sa znaczone zupelnie losowo ale w koncu sie udaje- acz kamieniolom zbyt imponujacych rozmiarow niestety nie jest...
Z regionalnej sudeckiej fauny spotykamy kaczuszke. Czyzby zostala tu od jakis wielkanocnych jarmarkow? siedzi samotna na lisciach... Biedna zmoknie tutaj, wlasnie sie zbiera na deszcz..
Nieopodal udaje sie jej znalezc zaciszne i mile lokum
Odwiedzamy tez po drodze uspione dolnoslaskie miasteczka
Lubomierz
Gryfow Slaski
Wloczymi sie waskimi uliczkami probujac wypatrzec rozne slady dawniejszej i mniej dawnej przeszlosci..
W Złotnikach Lubanskich przykuwa nasza uwage dziwny budynek. Jak sie potem okazuje to dawny ratusz. Acz bardziej przypomina oplecione balkonikami kamieniczki starego Tbilisi niz ratusze spotykane w naszych okolicach
Kolo Lesnej zagladamy do sztolni
Po drodze jeszcze tabliczka z odzysku- ciekawe czemu zostala odebrana poprzedniej miejscowosci?
i kolejne umarlaki patrzace na nas- tym razem ze scian kosciola w Iwinach
Byl jeszcze plan coby wsrod okolicznych pagorow poszukac nieczynnych kopalni miedzi, hałd i zbiornikow poflotacyjnych. Ale braklo czasu. Byle tylko zeszly sniegi to tam wracamy
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
świetny ! ciekawe kto go uplótł i tam zostawił/postawił ...buba pisze:W okolicach Rząsin rzuca sie w oczy samotny kon tępo patrzacy sie w dal na obrzezach opuszczonej stacji benzynowej..
skojarzył mi-sie z misiem Barei
Ciekawe miejsca odwiedzacie, bardzo fajnie się czyta i ogląda
impossible is nothing
Na kolejnej wycieczce w tamte strony trafila nam sie nieszczegolna pogoda. Mimo piatkowej nocy pelnej gwiazd - sobotni ranek przyszedl deszczowy, mokry i szarobury. (dobra, nie narzekam na pogode- wielki plus- nie bylo sniegu!)
Suniemy sobie do Lwówka Slaskiego celem odnalezienia kombatanckiego pomnika o ktorym pisal Krzysiek. Bez problemu sie udalo- stoi sobie na uboczu, na wielkim pustym placu, na skraju spalonego osrodka kempingowego.
Pewnie jeszcze nie tak dawno krecily sie tu cale grupy wypoczywajacych weteranow. Dzis jestesmy tylko my, deszcz i jakis dziwny zablakany owad ktory postanowil sie utopic w kaluzy. Probuje go ratowac ale jego samobojcza wola jest niezlomna. Chyba sie zalamal widzac paskudnosc zimy
Dalej odwiedzamy miejscowosc Pławna Dolna, ktora to wpadla nam w oczy juz ostatnim razem. W swietle reflektorow miejsce to zrobilo na nas lekko deliryczne wrazenie.
Po dokladniejszych ogledzinach za dnia potwierdzilo sie wrazenie pogranicza artystycznej wizji na dobrych prochach i dziwnego snu.. Na obrzezach stoja obok siebie jelen mutant, z obłazaca i powiewajaca na wietrze sierscia, glowa krasnala slusznych rozmiarow, z wydlubanymi oczami, a wsrod tego palacyk- gargamel i lekko zbutwialy drewniany grod.
Miejsce (a raczej zespol kilku miejsc) jest ponoc wytworem wyobrazni i kieszeni lokalnego artysty-beznesmena. Jest tu muzeum lalek, ktore odtwarzaja w sezonie przedstawienia roznych dolnoslaskich legend, arka Noego i dawny grod z koniem trojanskim. W to wszystko wplecione sa dosyc bezladnie rozniste rzezby lokalnych milosnikow rekodziela, ktore poteguja jakos nierealnosc calego klimatu.
Latem pewnie jest tu wiecej zwiedzajacych. Dzis raczej wszystko zionie pustka, kreci sie jakas grupka pieciu turystow z Warszawy i jeden mnich ktory chyba robi tu za pilnujacego dobytku. Pierwszy zwiedzamy teatr lalek. Kukly troche przypominaja te z Wolimierza , ale ponoc o dziwo te dwa miejsca nie maja ze soba nic wspolnego.
Wlazimy w polmrok jednego z pomieszczen.
Zgromadzone tu lalki sa powiazane sznurami za pomoca ktorych mozna sobie nimi poruszac. Niesamowite jest ze poruszaja sie one zupelnie jak ludzie, nie jak kukly czy roboty. Ruchy rąk, nog, przechylanie glowy… Wszystkie postacie robia wrazenie jakis zombiakow, zywych trupow i innych nieumarlych. Wybaluszone oczy, dziwne miny, powykrecane ciala..
W niektorych przypadkach nie ma niedomowien- lalki pozbawione sa glowy albo glowa wystepuja osobno, zyje wlasnym zyciem i osobno mozna nia sterowac.
Warszawiakow jakos szybko stad wywialo, zostajemi sami tzn w duzym towarzystwie “miejscowych”. Chwile bawimy sie z toperzem sznurkami- ja steruje rycerzem a toperz jego glowa ktora raz probuje uciekac a raz gonic swoj wlasny korpus.
W ktoryms momencie pomylilam sznurki.. Zamiast rycerza porusza sie cos co dotychczas siedzialo schowane w mroku- jakis typ z odgryzionym nosem ktory wraz z kolega gnije za kratami albo dwoch typkow wiszacych za noge u powaly, ktorych miny wskazuja na to ze nie robia tego z wlasnej woli.
W szczelinie sciany siedzi cos o zielonym umaszczeniu, sugerujac ze jegomosc sie tu troche zasiedzial i juz odrobine rozlozyl..
Potem w necie czytalam ze miejsce zostalo wykonane z mysla o dzieciach aby poznawaly historie i legendy Dolnego Slaska :-)
Kawalek dalej, przy samym kosciele postawili Arke Noego. Obiekt ma ponoc dokladnie obrazowac tamto przedsiewziecie budowlane, jedyna roznica jest to ze jest znacznie krotsza. (oprocz tego jest przybetonowana do ziemi, wiec w razie czego raczej ma marne szanse odplynac ). W jej srodku jest muzeum wszystkiego co sie da tzn jakby cos tracajace skansenem, kukly o zabarwieniu religijnym, bardzo ciekawe kapliczki i swiatki rzezbione przez okolicznych tworcow i rozne bibeloty sugerujace swe pochodzenie z gield staroci albo opuszczonych strychow.
Jest tez glosnik ktora gada natchnionym glosem odpowiednie fragmenty Biblii, a w czasie sluchania mozna popatrzec na makiete gdzie do Arki wchodza gumowe swinie i krokodyle, nie wiedziec tylko dlaczego pojedynczo….
Trzecim obiektem jest grod, ktory calkiem mi sie podoba bo wyglada na lekko opuszczony i nadgryziony zębem czasu. Nie wiem kiedy go stawiali ale mozna juz uzyc na drzazgach, trocinach, kornikach i atmosferze starego strychu. Mozna tez w czelusciach roznych szop spotkac przedstawicieli zmutowanej sudeckiej fauny.
Latem ponoc odbywaja sie tu rozne festyny, artystyczne plenery a obok jest knajpa ktora mozna sobie wynajac na wesele czy komunie.
Nie potrafie jakos jednoznacznie stwierdzic czy miejsce to podobalo mi sie czy nie.. Napewno jest nietypowe, przyprawiajace o lekki szum w glowie oraz poczucie totalnego zamieszania i nierealnosci. Wiec chyba wrazenia bardziej na pozytywnie
W Plawnej mozna tez znalezc obiekty bardziej typowe dla podsudeckich wiosek- ogromny kosciol na wzgorzu
wycinane z blachy swiete postacie
rzezby zrestaurowane w stulu Jeżusia z Borja
oraz zadowolony z siebie lew! (wygladajacy jakby przed chwila wszedl w szkode i cos wcial
Na trasie Golejów - Marczow trafiamy na wiadukt, z mocno zatarta tablica upamietniajaca przodownikow pracy z lat 50 tych…
W Dębowym Gaju przemaczamy buty na bagnistym terenie opuszczonego palacu i folwarku. Stoi tu chyba kilkanascie szkieletow dosyc duzych budynkow
a zmokly szary las przyglada sie w kroplach ktorych dzis jest spory dostatek
Wszelakie grzyby, mchy i porosty czuja sie tu wspaniale
Na obrzezach miejscowosci, gdzie stare kamienne domy staraja sie pozrec szose, nawiazujemy przyjemna rozmowe z panem okiennym, a to wszystko pod czujnym okiem puszystego, nasiaknietego woda kota…
cdn
Suniemy sobie do Lwówka Slaskiego celem odnalezienia kombatanckiego pomnika o ktorym pisal Krzysiek. Bez problemu sie udalo- stoi sobie na uboczu, na wielkim pustym placu, na skraju spalonego osrodka kempingowego.
Pewnie jeszcze nie tak dawno krecily sie tu cale grupy wypoczywajacych weteranow. Dzis jestesmy tylko my, deszcz i jakis dziwny zablakany owad ktory postanowil sie utopic w kaluzy. Probuje go ratowac ale jego samobojcza wola jest niezlomna. Chyba sie zalamal widzac paskudnosc zimy
Dalej odwiedzamy miejscowosc Pławna Dolna, ktora to wpadla nam w oczy juz ostatnim razem. W swietle reflektorow miejsce to zrobilo na nas lekko deliryczne wrazenie.
Po dokladniejszych ogledzinach za dnia potwierdzilo sie wrazenie pogranicza artystycznej wizji na dobrych prochach i dziwnego snu.. Na obrzezach stoja obok siebie jelen mutant, z obłazaca i powiewajaca na wietrze sierscia, glowa krasnala slusznych rozmiarow, z wydlubanymi oczami, a wsrod tego palacyk- gargamel i lekko zbutwialy drewniany grod.
Miejsce (a raczej zespol kilku miejsc) jest ponoc wytworem wyobrazni i kieszeni lokalnego artysty-beznesmena. Jest tu muzeum lalek, ktore odtwarzaja w sezonie przedstawienia roznych dolnoslaskich legend, arka Noego i dawny grod z koniem trojanskim. W to wszystko wplecione sa dosyc bezladnie rozniste rzezby lokalnych milosnikow rekodziela, ktore poteguja jakos nierealnosc calego klimatu.
Latem pewnie jest tu wiecej zwiedzajacych. Dzis raczej wszystko zionie pustka, kreci sie jakas grupka pieciu turystow z Warszawy i jeden mnich ktory chyba robi tu za pilnujacego dobytku. Pierwszy zwiedzamy teatr lalek. Kukly troche przypominaja te z Wolimierza , ale ponoc o dziwo te dwa miejsca nie maja ze soba nic wspolnego.
Wlazimy w polmrok jednego z pomieszczen.
Zgromadzone tu lalki sa powiazane sznurami za pomoca ktorych mozna sobie nimi poruszac. Niesamowite jest ze poruszaja sie one zupelnie jak ludzie, nie jak kukly czy roboty. Ruchy rąk, nog, przechylanie glowy… Wszystkie postacie robia wrazenie jakis zombiakow, zywych trupow i innych nieumarlych. Wybaluszone oczy, dziwne miny, powykrecane ciala..
W niektorych przypadkach nie ma niedomowien- lalki pozbawione sa glowy albo glowa wystepuja osobno, zyje wlasnym zyciem i osobno mozna nia sterowac.
Warszawiakow jakos szybko stad wywialo, zostajemi sami tzn w duzym towarzystwie “miejscowych”. Chwile bawimy sie z toperzem sznurkami- ja steruje rycerzem a toperz jego glowa ktora raz probuje uciekac a raz gonic swoj wlasny korpus.
W ktoryms momencie pomylilam sznurki.. Zamiast rycerza porusza sie cos co dotychczas siedzialo schowane w mroku- jakis typ z odgryzionym nosem ktory wraz z kolega gnije za kratami albo dwoch typkow wiszacych za noge u powaly, ktorych miny wskazuja na to ze nie robia tego z wlasnej woli.
W szczelinie sciany siedzi cos o zielonym umaszczeniu, sugerujac ze jegomosc sie tu troche zasiedzial i juz odrobine rozlozyl..
Potem w necie czytalam ze miejsce zostalo wykonane z mysla o dzieciach aby poznawaly historie i legendy Dolnego Slaska :-)
Kawalek dalej, przy samym kosciele postawili Arke Noego. Obiekt ma ponoc dokladnie obrazowac tamto przedsiewziecie budowlane, jedyna roznica jest to ze jest znacznie krotsza. (oprocz tego jest przybetonowana do ziemi, wiec w razie czego raczej ma marne szanse odplynac ). W jej srodku jest muzeum wszystkiego co sie da tzn jakby cos tracajace skansenem, kukly o zabarwieniu religijnym, bardzo ciekawe kapliczki i swiatki rzezbione przez okolicznych tworcow i rozne bibeloty sugerujace swe pochodzenie z gield staroci albo opuszczonych strychow.
Jest tez glosnik ktora gada natchnionym glosem odpowiednie fragmenty Biblii, a w czasie sluchania mozna popatrzec na makiete gdzie do Arki wchodza gumowe swinie i krokodyle, nie wiedziec tylko dlaczego pojedynczo….
Trzecim obiektem jest grod, ktory calkiem mi sie podoba bo wyglada na lekko opuszczony i nadgryziony zębem czasu. Nie wiem kiedy go stawiali ale mozna juz uzyc na drzazgach, trocinach, kornikach i atmosferze starego strychu. Mozna tez w czelusciach roznych szop spotkac przedstawicieli zmutowanej sudeckiej fauny.
Latem ponoc odbywaja sie tu rozne festyny, artystyczne plenery a obok jest knajpa ktora mozna sobie wynajac na wesele czy komunie.
Nie potrafie jakos jednoznacznie stwierdzic czy miejsce to podobalo mi sie czy nie.. Napewno jest nietypowe, przyprawiajace o lekki szum w glowie oraz poczucie totalnego zamieszania i nierealnosci. Wiec chyba wrazenia bardziej na pozytywnie
W Plawnej mozna tez znalezc obiekty bardziej typowe dla podsudeckich wiosek- ogromny kosciol na wzgorzu
wycinane z blachy swiete postacie
rzezby zrestaurowane w stulu Jeżusia z Borja
oraz zadowolony z siebie lew! (wygladajacy jakby przed chwila wszedl w szkode i cos wcial
Na trasie Golejów - Marczow trafiamy na wiadukt, z mocno zatarta tablica upamietniajaca przodownikow pracy z lat 50 tych…
W Dębowym Gaju przemaczamy buty na bagnistym terenie opuszczonego palacu i folwarku. Stoi tu chyba kilkanascie szkieletow dosyc duzych budynkow
a zmokly szary las przyglada sie w kroplach ktorych dzis jest spory dostatek
Wszelakie grzyby, mchy i porosty czuja sie tu wspaniale
Na obrzezach miejscowosci, gdzie stare kamienne domy staraja sie pozrec szose, nawiazujemy przyjemna rozmowe z panem okiennym, a to wszystko pod czujnym okiem puszystego, nasiaknietego woda kota…
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Najbardziej podobają mi się zdjęcia z Lubomierza i Gryfowa Śląskiego
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt
http://tomaszplaszczyk.pl/
http://tomaszplaszczyk.pl/
Wloczac sie dalej nadbobrzanskimi pagorkami przemykamy przez wies Klecza pelna starej lokalnej zabudowy
Pomiedzy Klecza a Wleniem moglyby byc nawet fajne widoki gdyby dzien nie byl taki mokry, szary i mglisty..
W koncu Wleń
Wybrukowanymi uliczkami, pelnymi furtek, balkonikow i rzezb suniemy w strone zamku.
Bylam tu poprzednio w 2009 roku, jeszcze przez remontem wiezy zamkowej, wiec teraz troche sie boje jak to bedzie wszystko wygladac- czy my teraz poza sezonem tam wogole wejdziemy...
Tu jednak mile zaskoczenie- teren zamku jest dostepny i... wieza jest otwarta!!! Nikt nie pilnuje, brama na osciez- to lubie! Malo spotyka sie takich miejsc gdzie remont wplynal pozytywnie na swobodna dostepnosc obiektu. Tu wlasnie tak sie stalo- zbudowali schody na wieze!
Uradowani wspinamy poogladac widoki (poprezdnio probowalam wspiac sie po murze ale bardzo szybko spadlam
Gory oczywiscie we mgle, mozna za to popodziwiac blizsze plany np. miasteczko Wleń, gdzie wybitnie widac ze trwa sezon grzewczy
W przyzamkowym parku mozna znalezc rozne stare rzezbione plyty
Kolejnego dnia w okolicach Marczowa troche sie przeciera pogoda- widac Ostrzyce!
Miedzy Lwowkiem a Plakowicami szukamy jaskini Zimna Dziura. Nie znalezlismy. Ktos moze byl? Bedzie trzeba wrocic tu kiedys.
W Plakowicach krecimy sie kolo dawnego palacu. Jest tu tak samo, identycznie jak 6 lat temu. Widac ze obiekt jest uzytkowany- stoja jakies rowery, kwiatki w oknach i pustka, cisza... Nikogusienko.. Chodze gdzie chce, robie zdjecia, tupie, chrzakam , nikt nawet nie pojawia sie na horyzoncie. Zamek widmo...
No przepraszam- zostalam omiauczana!!!
Z Soboty do Pieszkowa jedziemy nasza ulubiona droga! Rzadko tak jest aby normalna droga, taka udostepniona do ruchu kolowego , byla az taka fajna!
Zarcie dzis marne....
W okolicach Ciemniaka łazimy z dwie godziny po lasach szukajac krzyzy pokutnych (wrzucone do odpowiedniego watku), widoki mamy zwykle na Grodziec i wreszcie poprawiajaca sie pogode (nie ma nic bardziej irytujacego w niedzielny wieczor...
Na koniec jeszcze bar "Ewelinka" pod Wilkołakiem i placki po wegiersku spozywane w towarzystwie okolicznych wedkarzy.
Pomiedzy Klecza a Wleniem moglyby byc nawet fajne widoki gdyby dzien nie byl taki mokry, szary i mglisty..
W koncu Wleń
Wybrukowanymi uliczkami, pelnymi furtek, balkonikow i rzezb suniemy w strone zamku.
Bylam tu poprzednio w 2009 roku, jeszcze przez remontem wiezy zamkowej, wiec teraz troche sie boje jak to bedzie wszystko wygladac- czy my teraz poza sezonem tam wogole wejdziemy...
Tu jednak mile zaskoczenie- teren zamku jest dostepny i... wieza jest otwarta!!! Nikt nie pilnuje, brama na osciez- to lubie! Malo spotyka sie takich miejsc gdzie remont wplynal pozytywnie na swobodna dostepnosc obiektu. Tu wlasnie tak sie stalo- zbudowali schody na wieze!
Uradowani wspinamy poogladac widoki (poprezdnio probowalam wspiac sie po murze ale bardzo szybko spadlam
Gory oczywiscie we mgle, mozna za to popodziwiac blizsze plany np. miasteczko Wleń, gdzie wybitnie widac ze trwa sezon grzewczy
W przyzamkowym parku mozna znalezc rozne stare rzezbione plyty
Kolejnego dnia w okolicach Marczowa troche sie przeciera pogoda- widac Ostrzyce!
Miedzy Lwowkiem a Plakowicami szukamy jaskini Zimna Dziura. Nie znalezlismy. Ktos moze byl? Bedzie trzeba wrocic tu kiedys.
W Plakowicach krecimy sie kolo dawnego palacu. Jest tu tak samo, identycznie jak 6 lat temu. Widac ze obiekt jest uzytkowany- stoja jakies rowery, kwiatki w oknach i pustka, cisza... Nikogusienko.. Chodze gdzie chce, robie zdjecia, tupie, chrzakam , nikt nawet nie pojawia sie na horyzoncie. Zamek widmo...
No przepraszam- zostalam omiauczana!!!
Z Soboty do Pieszkowa jedziemy nasza ulubiona droga! Rzadko tak jest aby normalna droga, taka udostepniona do ruchu kolowego , byla az taka fajna!
Zarcie dzis marne....
W okolicach Ciemniaka łazimy z dwie godziny po lasach szukajac krzyzy pokutnych (wrzucone do odpowiedniego watku), widoki mamy zwykle na Grodziec i wreszcie poprawiajaca sie pogode (nie ma nic bardziej irytujacego w niedzielny wieczor...
Na koniec jeszcze bar "Ewelinka" pod Wilkołakiem i placki po wegiersku spozywane w towarzystwie okolicznych wedkarzy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..