30.12 - Na zakończenie roku - Beskid Śląsko-Morawski (Prašivá i Ropička)

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

30.12 - Na zakończenie roku - Beskid Śląsko-Morawski (Prašiv

Post autor: Pudelek » 31 grudnia 2014, 0:59

Niektórzy już wrzucają podsumowania, a ja postanowiłem wyskoczyć jeszcze sobie w górki :) Padło na nieodwiedzony w tym roku Beskid Śląsko-Morawski - celów było kilka, ale ostatecznie razem z tatą podjeżdżamy do wioski Komorní Lhotka.

Polska nazwa to Ligotka Kameralna i bynajmniej nie ma związku z kameralnym otoczeniem, ale nawiązuje do Kamery (Komory) Cieszyńskiej.

Tutaj czuć już prawdziwą zimę :) Na pohybel zimie bez białego cudeńka :D

Obrazek

Wita nas jakiś facet, którego początkowo wziąłem za księdza (był podobnie ubrany). Okazał się jednak nie do końca zdrowym miejscowym, który rzeczywiście miał z księżmi coś wspólnego, bo wyciągał rękę po cudzą kasę :D

Wiążemy buty i ruszamy na żółty szlak, mijając po drodze klasycystyczny kościół ewangelicki powstały po patencie tolerancyjnym Józefa II. Na cmentarzu same polskie nagrobki, co wcale nie dziwi.
Obrazek

Szlak kluczy między domami, mija fińską saunę...
Obrazek

...po czym wychodzi na pola. Zdziwieni wyprzedzamy sporo osób ciągnących gdzieś sanki.
Obrazek

Niebo pochmurne, trochę się przejaśnia, ale po wejściu do lasu robi się szaro i nawet zaczyna padać śnieg.
Obrazek

W głębi duszy nastawiam się już na pochmurny dzień, trudno. Po godzinie i kilku minutach dochodzimy na Malą Prašivę, gdzie stoi schronisko z 1921 roku z charakterystyczną wieżą widokową.
Obrazek

Wieża raczej nie jest dostępna, na szczęście schronisko tak. Otwarte od 10, ale jedzenie podają od 11-tej... czasem Czesi zaskakują mnie negatywnie. Ludzi z każdą minutą przybywa, więc niezłą czosnkową i fasolową jemy już przy pełnych stolikach.

Obok schroniska, na polanie, znajduje się drewniany kościół św. Antoniego z 1640 roku.
Obrazek

Dość dziwna lokalizacja na świątynię, nigdy nie było tutaj osady (jest nieco niżej). Podobno wierny sługa uratował tutaj hrabiego Oppersdorfa podczas polowania i ten postawił w dowód wdzięczności kościół (ciekawe, co postawił słudze?). Kiedyś było to miejsce pątnicze (w sumie dlatego wybudowano schronisko), teraz też odbywają się msze, najbliższa w Sylwestra.

Po wyjściu z chaty zaczyna się pojawiać słońce, co powoduje gwałtowny przyrost ludzi. W ogóle wydaje się, że pół Czech ma wolne i wybrało się w góry ;)
Obrazek

Ruszamy czerwonym szlakiem na wschód, jak większość piechurów (i wiele psów). Na kolejnych przecinkach widać okolicę.
Obrazek
Obrazek

Pod Prašivą sterczy nadajnik.
Obrazek

Idzie się bardzo przyjemnie i szybko po przedeptanym szlaku - prawie w ogóle nie jest ślisko (poza kilkoma miejscami, gdzie musiały zamarznąć strumienie). Chmury, które były przed nami, nagle znalazły się z tyłu.
Obrazek

Po kilku kilometrach dochodzimy do Chaty Na Kotaři, wybudowanej w latach 1936/37.
Obrazek

W środku ludzi jeszcze więcej i bardzo ciepło (na Malej Prašivie było wewnątrz zimnawo). Wypijam po piwie, tata herbatę i ruszamy dalej, pamiętając jeszcze o fotce (w końcu cały czas jesteśmy na Górnym Śląsku ;))
Obrazek

Chmury przeszły teraz przez dolinę Moravki i razem ze słońcem tańczą, zasłaniając Travný i okolice, łącznie z Łysą Górą.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zrobiło się cicho i pusto...
Obrazek

Na rozdrożu szlaków stoi Chata Ropička (szczyt jest nieco wyżej, szlak go trawersuje). Postawił ją Klub Czechosłowackich Turystów w 1924 roku (wcześniej, na szczycie, przez kilka lat stało polskie schronisko). W latach 1938-1939 należała do Polski (podobnie jak wcześniejsze dwa schroniska), bo granicę po zajęciu Zaolzia przesunięto aż tutaj.
Obrazek

Niestety, od co najmniej dwóch lat jest zamknięta dla postronnych, a szkoda, bo obiekt to bardzo ładny :(

Skręcamy na zielony szlak, jeszcze bardziej pusty niż poprzedni.
Obrazek

Promienie słoneczne powoli zmieniają swój kolor.
Obrazek

Jest tak pięknie, że aż trudno to opisać.
Obrazek
Obrazek

Za hotelem Ondráš (kolejne miejsce na potencjalny popas) próbujemy znaleźć pomnik I Republiki Czechosłowackiej, ale drogowskaz wyprowadza nas w pole (a raczej w rzadki las). Czyżby skończył jak samo państwo?

Niebo jest całkowicie bezchmurne!
Obrazek

Około 15.30 słońce chowa się za górami, a konkretnie za Prašivą, którą można poznać po nadajniku. Byliśmy tam z 3 godziny wcześniej.
Obrazek
Obrazek

Coraz więcej ciemności na stokach...
Obrazek

Odcinek 3 km od hotelu Ondráš do Lhotki to jedna długa trasa saneczkowa - oczywiście nie jest specjalnie przygotowywana, ale można po niej przejechać autem, jest więc szeroka i bez dziur. Tutaj więc ciągną rodzice z dziećmi aby potem radośnie zjechać w dół a czasem zmusić swego psa do biegu (pewien biedny "buldog" tak przebierał malutkimi nóżkami, że prawie nie było ich widać :D)

Obrazek
Obrazek

O 16-tej (szybciej niż sądziłem) schodzimy do samochodu, gdzie ponownie wita nas "ksiądz": tym razem interesują go złotówki i życzy udanego sylwestra ;)

Podczas tej fajnej wycieczki zatoczyliśmy koło po kilku ciekawych miejscach, a ja zatoczyłem inne koło - sezon górski 2014 zaczynałem i kończyłem na czeskim Śląsku :)

Galeria:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... vaIRopicka#
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
ODPOWIEDZ